Wracamy do hotelu i na prośbę dzieci po raz pierwszy idziemy z nimi do MCdonalda. Potem Daga na masaż, odbieramy bagaże i czas wsiadać w autobus do Chiang Mai. W oczekiwaniu na niego obserwujemy z lekką gęsią skórką szczury Bangkoku, a jeden z nich przebiegł Igorowi po stopie. Brrr
Autokar z rozkładanymi siedzeniami do 135 stopni, kocyki, napoje, chipsy, ciasteczka.
Podróż leniwie upływała….aż tu nagle złapaliśmy gumę. Usterkę szybko usunięto a dzięki opóźnieniu nie musieliśmy w hotelu koczować czekając na pokój.
Hotel Chiang Thai House – 3 gwiazdki – pokój owszem ładny , natomiast łazienka straszna. Eh chyba nie poleciłabym tego hotelu. Inna sprawa, ze baza hotelowa w Ching jest dużo słabsza, no i nasz termin sylwestrowy nie sprzyjał grymaszeniu. Śniadania były skromne ale zawsze coś dobrego na gorąco przygotowywano .
Ale wróćmy do początku. Pod hotel podwiózł nas emerytowany tuk tukowiec o zapachu wczorajszej imprezy. 100 bth i już jesteśmy na miejscu. W hotelu jest biuro usług turystycznych – wykupujemy wycieczkę- całodniowy trekking po dżungli, słonie, wodospady i tratwy i z buta wychodzimy zbadać teren no a przede wszystkim policzyć czy faktycznie jest tu ponad 100 świątyń.
Doszliśmy do 89 licząc od końcaJ Są inne niż w Bangkoku, dla mnie ładniejsze, ciekawsze wewnątrz, może nie architektonicznie.
Tego dnia postanowiliśmy zrobić jak najwięcej by ostatni dzień pobytu mieć luźny, na takie nasze szwędanie i gubienie.
Zaczęliśmy od ulicznego śniadania i zwiedzenia starego miasta
Edzia, ale mi klina zabiłaś normalnie między cycki.. gdzi eten prom w Ayuthaya był? No mysle i nic do głowy mi nie przychodzi - ja z dworca tuktukiem prosto na zwiedzanie ruin jechalam i nie pamietam promu???? Skleroza czy co???
hehe .. ja już połknęłam haczyk zachęty ( Similianki) ale grzecznie tu przeczekam i cichutko na lazurki co by mnie dziewuszki świątynne nie zlinczowały..
Wracamy do hotelu i na prośbę dzieci po raz pierwszy idziemy z nimi do MCdonalda. Potem Daga na masaż, odbieramy bagaże i czas wsiadać w autobus do Chiang Mai. W oczekiwaniu na niego obserwujemy z lekką gęsią skórką szczury Bangkoku, a jeden z nich przebiegł Igorowi po stopie. Brrr
Autokar z rozkładanymi siedzeniami do 135 stopni, kocyki, napoje, chipsy, ciasteczka.
Podróż leniwie upływała….aż tu nagle złapaliśmy gumę. Usterkę szybko usunięto a dzięki opóźnieniu nie musieliśmy w hotelu koczować czekając na pokój.
i tak zaczęła się nasza chiang maiska przygoda
wiemże na to czekaliście:))))
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
hotel chiang thai house
recepcja jakw guest housie:)
wymęczeni zmarznięci...oj rześko było
Hotel Chiang Thai House – 3 gwiazdki – pokój owszem ładny , natomiast łazienka straszna. Eh chyba nie poleciłabym tego hotelu. Inna sprawa, ze baza hotelowa w Ching jest dużo słabsza, no i nasz termin sylwestrowy nie sprzyjał grymaszeniu. Śniadania były skromne ale zawsze coś dobrego na gorąco przygotowywano .
Ale wróćmy do początku. Pod hotel podwiózł nas emerytowany tuk tukowiec o zapachu wczorajszej imprezy. 100 bth i już jesteśmy na miejscu. W hotelu jest biuro usług turystycznych – wykupujemy wycieczkę- całodniowy trekking po dżungli, słonie, wodospady i tratwy i z buta wychodzimy zbadać teren no a przede wszystkim policzyć czy faktycznie jest tu ponad 100 świątyń.
Doszliśmy do 89 licząc od końcaJ Są inne niż w Bangkoku, dla mnie ładniejsze, ciekawsze wewnątrz, może nie architektonicznie.
Tego dnia postanowiliśmy zrobić jak najwięcej by ostatni dzień pobytu mieć luźny, na takie nasze szwędanie i gubienie.
Zaczęliśmy od ulicznego śniadania i zwiedzenia starego miasta
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
wiecie tak pisze o tym zwiedzaniu a taknaprawdę spiesze sie dolazurków
jeden na zachętę i ku pokrzepieniu
i trzeci zanim wrócę do chłodnego chiang mai
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edzia, ale mi klina zabiłaś normalnie między cycki.. gdzi eten prom w Ayuthaya był? No mysle i nic do głowy mi nie przychodzi - ja z dworca tuktukiem prosto na zwiedzanie ruin jechalam i nie pamietam promu???? Skleroza czy co???
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
dzieki super musze tam byc przy kolejnej Taj , troche tam jak w Kambodzy
hehe .... podoba mi się z Tobą Edytko zwiedzanko , szybko szybko lecimy przez te te sterty kamieni ..byle jak najszybciej dotrzeć do lazurków haha
hehe .. ja już połknęłam haczyk zachęty ( Similianki) ale grzecznie tu przeczekam i cichutko na lazurki co by mnie dziewuszki świątynne nie zlinczowały..
bepi ty LAZURKU
bepi haha uwielbiam jak nazywasz świątynie STERTAMI KAMIENI
A mi sterty kamieni i lazurki
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...