--------------------

____________________

 

 

 



Im dalej w las, tym więcej trupów - wycieczka do Szwecji śladami kryminałów Camilli Lakcberg i okolice

47 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 7 godzin 35 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017
Im dalej w las, tym więcej trupów - wycieczka do Szwecji śladami kryminałów Camilli Lakcberg i okolice

Hej, 

Na ostatni weekend rodziną ruszyliśmy na północ, do Szwecji. Pomysł wyszedł ode mnie, a głównym punktem wycieczki miały być odwiedziny w miasteczku, gdzie toczy się akcja serii kryminałów Sagi o Fjallbace.  Jednak w trakcie szykowania planu na 2 i pół dnia znalazłam dużo fajnych miejsc, które na pierwszy rzut oka może nie zachwyciły, ale tak naprawdę nas oczarowały. 

Polecieliśmy w piątek po południu, więc wtedy nie zrobiliśmy już nic, oprócz zabłądzenia w drodze do naszego Airbnb.  Mieliśmy do wykorzystania więc całą sobotę, całą niedzielę i większość poniedziałku, bo lot powrotny dopiero po 18. 

Choć jak kupowaliśmy bilety jakoś pod koniec w sierpniu, zapowiadało się na 10 stopni i było to przerażające - na całe szczęście pogoda zrobiła nam psikusa i każdego dnia mieliśmy około 20 stopni i słońce. Wiatru trochę było, ale czego się spodziewać skoro bardzo często przebywaliśmy nie na stałym lądzie, a na wyspach? 

W ciągu tych dni zrobiliśmy ok 600km - całkiem sporo, bo rok temu w GC zrobiliśmy ok 800 w dwa tygodnie. Mniej więcej po tych okolicach się kręciliśmy.  

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 mar 2016

Zapowiada się ciekawie z tymi trupami . W ogóle nie znam tych okolic , otwieram więc szeroko oczy 

Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 7 godzin 35 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017

Mieszkanie wynajeliśmy w Kungälv, a właściwie na obrzeżach miasta. Dzięki temu, że google maps trochę nas oszukało, mieliśmy sporą wycieczkę pod zły adres, gdzie po drodze spotkaliśmy sarnę, która nam wybiegła przed samochód.

Sama mieścina liczy ok 24 tysiące mieszkańców, jest jakieś 40 km od lotniska i 20 km od Göteborga na północ. Do tego miasteczka wrócimy na końcu, bo to w poniedziałek trochę je zwiedzimy.

Żeby nie było nudno, to wjeżdżając na parking przy naszym domku wypożyczony samochód zaczyna wydawać dziwne metaliczne odgłosy. W sobotę rano stwierdziliśmy, że to przednie lewe koło i wydaje na tyle dziwne dźwięki, ze postanowiliśmy zadzwonić do wypożyczalni co z tym fantem zrobić i zaproponowano nam wymianę samochodu na inny. Nie byliśmy pewni, czy w ogóle dojedziemy na lotnisko, ale ryzykujemy. Bo jak nie wyjedziemy natychmiast tego załatwiać, to może być ciężko z czasem jako że na 13 mamy we Fjällbace umówione Guided Crime Tour, a to prawie 150 km  na północ od lotniska. 

Na całe szczęście wszystko poszło sprawnie, dostaliśmy na miejscu nowe autko, pokazaliśmy filmik co robi ten samochód i nikt nic nie marudził, ani nie robił problemów. Więc ruszyliśmy. Mieliśmy jakieś 40 minut zapasu na początku, ale przy przerwie na siku zdecydowaliśmy się coś zjeść i... ostatecznie na miejsce docieramy o 12:53.

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 7 godzin 36 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Zasiadam wygodnie w fotelu do czytania Smile

Czy sarna przeżyła ?

No trip no life

Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 7 godzin 35 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017

Sarna tylko na nas spojrzała i dostojnym krokiem przeszła do lasu po drugiej stronie drogi. Jakbyśmy mieli z nią spotkanie 3 stopnia to nie wiem czy dojechalibyśmy z powrotem na lotnisko, aby wymienić autko Wacko

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 7 godzin 36 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

uffff Biggrin

No trip no life

Dana_N
Obrazek użytkownika Dana_N
Offline
Ostatnio: 3 tygodnie 1 godzina temu
Rejestracja: 07 paź 2013

Trupy na wstepie brzmią dobrze :D, chociaz przyznam, że nie znam tych kryminałów. Okolicy zreszta też nie, więc tym bardziej ciekawie się zapowiada Smile

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 12 godzin 42 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Ja tez zasiadam czytać i na pewno cos uzupełnię.  Basia była inicjatorem wycieczki i organizatorem (my jeździmy na zorganizowane wycieczki, he he). Cała trasa to jej pomysł. Zorganizowała, pilotowała i załatwiała wszystko ma 5+. Sami zobaczycie i przeczytacie – i może zachęcicie to powtórzenia tej trasy i (wcześniej) przeczytania kryminałów Camilli Läckberg.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 7 godzin 35 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017

No więc  5 minut przed umówioną godziną na Guided Crime Tour (175sek za osobę) docieramy do Fjallbacki. Jest to miasteczko, skąd pochodzi główna bohaterka książek Camilli Lackberg. Jest to niewielkie miasteczko o rybackich korzeniach, założone w 1617 roku. Nazwa pochodzi od licznych pagórków w okolicy i od tego że trzeba wchodzić na zmianę w górę i dół. Najlepsze okresy dla tego miasteczka były w momentach, kiedy to morze północne obfitowało w śledzie. W pewnych momentach tych śledzi było tak dużo, że nikt nie chciał ich już kupować ani świeżych, ani zasolonych więc zaczęto z nich wytwarzać olej. Wybuchła afera, bo nie dość, że wszędzie śmierdziało (łącznie z Paryżem, który kupował ten olej do latani miejskich), to szczątki wyrzucano prosto do wody.

Gdy zabrakło ryb, odkryto że pobliskie skały są z granitu, więc zaczęto ciosać i wykonywać kloce kamienne. Ludzie z rolnictwa (rybołóstwa) przeszli na kamieniarstwo.  Obecnie trochę osób dalej zajmuje się połowem ryb, sporo osób żyje jednak z turystyki, kawiarni, sklepików itp. Warto też zaznaczyć, że w okolicach Fjallbacki w tym momencie znajduje się też fabryka  Tetrapaku, a w przeszłości znajdowała się fabryka przetwórstwa rybnego - Lisner. 

Miasteczko liczy ok 1000 stałych mieszkańców. Tutejsi żartują, że nigdy nie przekroczą tej magicznej liczby, bo Camilla morduje za dużo osób *wacko*.  W końcu w pierwszych dwóch tomach jest 10 trupów. Książek jest 10 w serii, oprócz tego książka z kilkoma opowiadaniami, 6 programów telewizyjnych dostępnych np na netflixie. Łącznie daje to może i nawet 80 trupów? Nikt tego dokładnie nie policzył.

W szczycie sezonu w samym porcie może zatrzymać się ok 250 łódek, co daje średnio 1000 mieszkańców, a zdarza się, że turystów jest i 12 tysięcy. 

No, to taki zarys, przejdźmy do rzeczy ciekawszych. Zaczynamy naszą wycieczkę z przewodnikiem, panią z Informacji Turystycznej, która zna autorkę osobiście i jej rodzinę, miasto i wszelkie anegdoty. Książki też zna na wylot, co było słychać.

Spotykamy się na Ingrid Bergmanstorg, centralnym placu (ulicy), która swoją nazwę otrzymała po aktorce. Ingrid Bergman pokochała Fjallbackę, bo jej trzeci mąż, Szwed, posiadał jedną z przybrzeżnych wysp i zobowiązał swoją żonę, aby z nim tam jeździła. Zakochała się z miejsca i w tym momencie jej prochy są tam rozrzucone, choć urna spoczywa gdzieś indziej.  O tym więcej może na sam koniec, bo ruszamy. Oprócz naszej trójki wycieczka liczy 6 kobiet z Francji, które zdecydowały się zatrzymać się we Fjallbace na dłużej. 

Idziemy do Stora Hottelet Bryggan, który przez długi czas był jedynym hotelem działającym 12 miesięcy w roku. Początkowo był to budynek jedno kondygnacyjny, w obecnym momencie posiada 23 pokoje gościnne. Każdy pokój jest w innym stylu, ponieważ hotel bazuje na historii kapitana żeglugi, który wysyłał listy do Fjallbacki, okrążając świat. Kopie listów wiszą na ścianach korytarzy, a pokoje nawiązują do tych miejsc.

 

Motyw ten został wykorzystany w pierwszej książce Księżniczka z lodu, gdzie autorka umieszcza tą historię jako historię właściciela budynku, od którego nieżyjący ojciec Erici Falk kupił dom. Ślady jego rodziny były widoczne we wszystkich pomieszczeniach. 

Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 7 godzin 35 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017

Z hotelu kierujemy się w stronę sklepu, dokąd w pierwszej książce Erika Falk szła, a po drodze dowiedziała się o morderstwie swojej koleżanki. Swoją drogą, wszystko jest symboliczne, bo Falk, to było nazwisko jednej z najbogatszych rodzin w miasteczku, bodajże w XVII wieku, a Erica to nazwa przyjaciółki z dzieciństwa autorki. 

Ten dom to właśnie to miejsce, gdzie w 2002 (?) roku jeszcze była piekarnia, a teraz jest sklep. Jeśli dobrze pamiętam, to tutaj od dawna był sklep, a na budynku jest tablica mówiąca o historii rodziny Falków i nie tylko, ale niestety, jak i wszystkie takie tablice rozlokowane w miasteczku są jedynie po szwedzku.

Przy tym postoju dowiedzieliśmy się także, że Mary Wollstonecraft, która bywała w tej okolicy i namiętnie pisała listy, opisywała jak bardzo jej się tu nie podoba. Że jest okropnie, że śmierci, że ludzie są nieokiełznani, ale lepiej jest w Norwegii. Cóż, w końcu to był okres, w którym tworzono olej ze śledzia. Ten motyw został użyty w Kamieniarzu, gdzie w części historycznej książki, Agnes, która mimo że była arystokratycznego pochodzenia, wdała się w romans ze zwykłym kamieniarzem i musiała się przenieść do Fjallbaki, bo zaszła z nim w ciążę. Ona absolutnie nie znosiła tego miejsca, ostatecznie je podpalając - ale do tego wrócimy za kilka przystanków. 

Następny punkt to kościół. Kościół, bo skoro jest tyle trupów, to trzeba je pochować. Ale także jest to miejsce ślubu Eriki i Patryka, więc nie tylko złe rzeczy się dzieją w książkach, spokojnie. Właściwie, to możliwe jest, że pojawi się tu kilka spojlerów, ale mam nadzieję, że wybaczycie Wink

Zanim jeszcze obrócimy się o 180 stopni i skupimy się na kościele, spójrzmy w morze. Niezbyt widoczna, ale w oddali jest drewniana wieża do skakania do morza. To właśnie tam w Syrence powiesił się Christian. Generalnie służy ona do zabawy, a tylko w książce miała takie nietypowe zastosowanie. 

No więc, kiedyś w Szwecji, aby powstał kościół, trzeba bylo mieć ziemię, a także go sobie wybudować. Mieszkańcy Fjallbacki i okolicznych wysp nie mieli na to pieniędzy, więc byli poniekąd skazani na chodzenie do kościoła w Kville, 6 kilometrów wgłąb lądu. I to dosłownie, bo musieli iść do portu. Tam była okolica rolnicza, więc mieli pieniądze na kościół. A rolnicy dodatkowo wykupywali swoje własne ławki, więc mieszkańcy okolic musieli stać przy ścianach. Nie bardzo im się to podobało, ale nie stać ich było. W czasach kiedy mieszkańcy skupili się na kamieniarstwie, w końcu się wzbogacili, był też budulec, ale brakowało ziemi. Zwrócono się wtedy do najbogatszej rodziny (jeśli się nie mylę, to właśnie do Falcków), aby kupić od nich ziemię, ale Ci się nie zgodzili. W zamian za to, za darmo oddali potrzebny grunt (nie ma to jak marketing, do dziś wspominane jest ich nazwisko dzięki temu :D). Dlatego powstał ten kościół. Został zaprojektowany i wykonany przez architekta, który jest odpowiedzialny za mnóstwo kościołów na wybrzeżu nie tylko Szwecji, ale i Norwegii.

 

W książe Kamieniarz, jedną z postaci jest pastor. Jest to kościół Luterański, więc posiadanie rodziny i dzieci nie jest czymś dziwnym. Tak samo jak kobiety na tym stanowisku. Bohater książki był jednak starodawny w tym temacie i nie uznawał ani dekoracji, ani śpiewu ani kobiet w kościele. Taki właśnie był ten kościół. Bardzo restrykcyjny, zabraniał wielu, wielu rzeczy. Kościół był nagi, niczym nie przystrojony. I tak było do mniej więcej lat 80-90, czyli naprawdę niedawno. 

 

 

W roku 2007 lub 2006, we Fjallbace odbył się ślub wnuka właściciela Tetrapacku, który jest teraz najbogatszym mieszkańcem okolicy. Stwierdził on, że kościół jest zbyt surowy i należy jakoś to wydarzenie uczcić. W związku z tym zafundował on najbardziej strojną i kolorową rzecz w tym kościele, która jest pełna symboli. Kolorowy dywan, który znajduje się przed ołtarzem

Zaczynamy po kolei - na środku łuk - symbolizujący tą świątynię. Słońce u góry - niebo, woda na dole - piekło. Rybki- śledzie,  o których już wspominałam, płynące w górę i w dół, czyli do nieba i do piekieł. Z lewej strony: to czarne koło buta to kometa, która danego roku przelatywała nad Szwecją. Jest tam też zaznaczona Fjallbacka, jako malutki punkt. Morze, to wiadomo

Po prawej stronie: kamienie - granit z którego okolica słynie, a na nich ślady rysunków na skałach, które są objęte przez opiekę Unesco, jako rysunki z ery brązu. Jest cały park/muzeum z darmowym wstępem, na co niestety nie starczyło nam czasu. Na zielonej trawie widać też obrączki - jako symbol tego, kto to ufundował. Bo tak trochę słabo, aby wyszyć własne nazwisko, prawda? Pardon

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 12 godzin 42 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Na razie niewiele mogę uzupełnić z racji tego, że może i mam pamięć słabszą niż Basia ale przede wszystkim Basia czytała po dwa razy książki Camilli i zna dobrze angielski – a z naszej trójki ja niestety najsłabiej. Nasza przewodniczka po Fjallbacki bardzo mila biegle i wyraźnie mówiła po angielsku ale strasznie szybko – trochę zrozumiałam, trochę mi na szybko przetłumaczyła Basia, resztę doczytuję w relacji  Biggrin

Przewodniczka nie tylko szybko mówiła ale też szybko chodziła co widać na zdjęciu.  

Na pokrywie od studzienki są symbole rysunków z ery brązu, o których Basia wyżej napisała.

Przewodniczka opowiadała też, że śledzie były podstawą wyżywienia. Były okresy kiedy było ich bardzo dużo, ale też zdarzało się, że odpłynęły i wtedy mieszkańcy musieli się żywić homarami  - ale nie byli z tego zadowoleni , traktowali to jak coś dużo gorszego niż śledź.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Strony

Wyszukaj w trip4cheap