Ogrody capnęły mnie porządnie za serducho .W takich miejscach zapominam o całym świecie .Mały Ty jak zawsze ,z precyzją snajpera co ,gdzie i jak szacun.A jeśli chodzi o jedzonko nic nie powiem...połknęłam język z wrażenia
Kiwi, lordowski, Peg, Lenuś dzięki, że jeszcze Was nie zanudzilam i chcecie zwiedzać z nami dalej
To przez najladniejsze przejście w Singapurze udajmy się na spacerek po Chinatown.
Chinatown to tak naprawdę część dzielnicy Outram, swoją nazwe zawdzięcza oczywiście brytyjczykom bowiem dla Chińczyków jest to Niu Che Shui czyli woły- kosz- woda, dla Malajów Kreta Ayer . Powszechnie używaną przez Singapurczykow nazwą jest jednak NIU Che Shui, w koncu to Chińczycy są najwieksza etniczną populacją w Singapurze i to oni transporowali wodę w koszach na wozach ciągnietych przez duże zwierze.
Podobno obecny wgląd i przeznaczenie 5 głównych ulic Chinatown znacznie różni się od tego z XIX wieku. POczątkowo ulice zamieszkiwane były przez klany specjalizujące się w konkretnych dziedzinach przemysłu, handlu i stanowily swego rodzaju zamnkniętą entlawę. Z czasem na ulicach zaczęto wystawiać stragany z jedzeniem przybywało ciekawskich turystów, społeczność Chińska otworzyła się na "nowe interesy"
Podobno zadaszenia na częćsi ulic kazał wybudować Raffles aby chroniły kupujących i przyjeżdzających w interesach na Chianatown Brytyjczyków.
Po specjalizacji klanu zamieszkującego tę ulicę pozostal niewielki pomnik
a teraz mamy
i nikomu to nie przeszkadza, nikt nie krzyczy o utracie tożsamości, zatraceniu i innych głupotach, ważne jest, że miejscowi mają pracę i za co żyć.
Ogrody capnęły mnie porządnie za serducho .W takich miejscach zapominam o całym świecie .Mały Ty jak zawsze ,z precyzją snajpera co ,gdzie i jak szacun.A jeśli chodzi o jedzonko nic nie powiem...połknęłam język z wrażenia
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
ledwie wylazłam z Botanic Garden
jade dalej z Zającami
a znasz kogoś, kto nie jedzie.??
.
Chyba nie ma takich osób
Sa są ,póki co nie wszycy dotarli
eeee moze nie wszyscy chcą się ujawniać.. ja też nie we wszystkich relacjach zaznaczam swoją obecność, mimo że podczytuję
.
Ja też
Kiwi, lordowski, Peg, Lenuś dzięki, że jeszcze Was nie zanudzilam i chcecie zwiedzać z nami dalej
To przez najladniejsze przejście w Singapurze udajmy się na spacerek po Chinatown.
Chinatown to tak naprawdę część dzielnicy Outram, swoją nazwe zawdzięcza oczywiście brytyjczykom bowiem dla Chińczyków jest to Niu Che Shui czyli woły- kosz- woda, dla Malajów Kreta Ayer . Powszechnie używaną przez Singapurczykow nazwą jest jednak NIU Che Shui, w koncu to Chińczycy są najwieksza etniczną populacją w Singapurze i to oni transporowali wodę w koszach na wozach ciągnietych przez duże zwierze.
Podobno obecny wgląd i przeznaczenie 5 głównych ulic Chinatown znacznie różni się od tego z XIX wieku. POczątkowo ulice zamieszkiwane były przez klany specjalizujące się w konkretnych dziedzinach przemysłu, handlu i stanowily swego rodzaju zamnkniętą entlawę. Z czasem na ulicach zaczęto wystawiać stragany z jedzeniem przybywało ciekawskich turystów, społeczność Chińska otworzyła się na "nowe interesy"
Podobno zadaszenia na częćsi ulic kazał wybudować Raffles aby chroniły kupujących i przyjeżdzających w interesach na Chianatown Brytyjczyków.
Po specjalizacji klanu zamieszkującego tę ulicę pozostal niewielki pomnik
a teraz mamy
i nikomu to nie przeszkadza, nikt nie krzyczy o utracie tożsamości, zatraceniu i innych głupotach, ważne jest, że miejscowi mają pracę i za co żyć.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku z jakim zanudzaniu mówisz W Twojej relacji odkryłam mnóstwo nowych miejsc i drepczę z Tobą dalej
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Ja tez cały czas idę z wami