Huragan, z tym płetwalem błękitnym, to rzeczywiście mieliśmy ogromne szczęście
Jedziemy do "czarnego miasta" Dimmuborgir. Na parkingu toaleta - jak ktoś chce skorzystać, musi zeskanować swoją kartę płatniczą
Następnie schodzimy do wspaniałej doliny pełnej jaskiń i stożkowatych powulkanicznych pagórków, w których według ludowych podań mieszka 13 złośliwych skrzatów, którzy są islandzkimi odpowiednikami Świętego Mikołaja. Każdy z nich ma jakąś swoją specjalizację (jeden liże łyżki, drugi hałasuje w domu, kolejny wyjada rzeczy ze spiżarni), ale skrzaty psocą się tylko złym ludziom i niegrzecznym dzieciom, tym dobrym rozdają prezenty
Okolica ta to pozostałość po jeziorze lawy sprzed około 2 tys. lat. Wytyczonych jest kilka szlaków, my wybieramy ten o średniej długości... kilka zdjęć z tego miejsca
pogoda znowu zaczyna robi się kapryśna i zaczyna kropić...
Następnie jedziemy do Höfði - skalistego cypla, który wgryza się w jezioro Mývatn.
kilka zdjęć z krótkiego treku z tego miejsca. Niezwykłe formacje zastygłej lawy są naprawdę imponujące. Miejsce to słynie również z możliwości obserwacji niezliczonej ilości ptaków...
komu z czym kojarzy się ta lawa??
dla pierwszej osoby, która trafnie udzieli odpowiedzi, nagroda w postaci śrubokręta z widokiem na morze
Kolejny punkt to Skútustaðagígar – ciekawostka okolicy jeziora Mývatn. Znajduje się tutaj skupisko pseudokraterów, ale porośnięte są one trawą. Przypominają swym wyglądem zwykłe kratery wulkaniczne, ale geneza ich powstania jest inna. Gdy lawa zalewała teren bagienny lub staw dochodziło do eksplozji gromadzących się gazów, a te tworzyły zagłębienia w ziemi. Na spacer po całym obszarze trzeba poświęcić godzinę. Nas jak zwykle dopadł deszczyk, więc spacer skróciliśmy do minimum.
Dosłownie 3 zdjęcia z tej okolicy
jedziemy do Akureyri... wodospad Godafoss zrobimy jutro.. leje już tak, że nawet nie ma jak wyjść z samochodu.... ściana wody
Nocleg w Akureyri w Hafnarstræti 77 Guesthouse - 244 € / 2 noce
Kolejny dzień mamy lajtowy, wszystkie atrakcje z okolic jeziora Mývatn udało nam się zaliczyć, postanawiamy więc, że najpierw pojedziemy do Laufas - skansenu torfowych domów z dachami pokrytymi trawą. Najstarsza część gospodarstwa została zbudowana w 1840, aktualnie w domkach tych zgromadzono stare sprzęty domowe i rolnicze.
Z Laufas wracamy do Goðafoss – wodospadu Bogów. Nazywany najpiękniejszym spośród wielu wodospadów na rzece Skjálfandafljót, czyli drżącej rzece. Ma 12 metrów wysokości oraz 30 metrów szerokości. Swoją nazwę zawdzięcza doniosłemu wydarzeniu w historii Islandii, kiedy to w roku 1000 islandzki parlament Alþingi, obradujący w dolinie Þingvellir, zdecydował o przyjęciu chrześcijaństwa przez Islandczyków.
Niestety mocno pada....trudno świetnie trzeciej szansy temu wodospadowi nie damy, szybkie trzy zdjęcia i wracamy do Akureyri
Wracamy do Akureyri - dawnej stolicy Islandii. Niestety na przejaśnienia nie ma co liczyć, pada raz mniej, raz bardziej, ale generalnie cały czas kropi. Jest dosyć zimno jak na 1 lipca - 5˚C. Postanawiamy więc pójść do knajpy na wieloryba. Jeszcze przed wyjazdem z Polski sporo osób chwaliło restaurację Bautinn, a nie mamy problemy z jej odnalezieniem, bo mieszkamy na tej samej ulicy . http://www.bautinn.is/
Do dania głównego przysługuje nielimitowany bar sałatkowo-owocowy i zupy. Ceny jak na Islandię są w porządku, a porcje duże. Tap water - czyli woda mineralna (kranówa) również w cenie. Stek z wieloryba koszt 4900 ISK. Tak pysznego mięsa nie jadłem nigdzie.. no może jeszcze afrykańskie antylopy mogą się z nim równać.
rybka żony
dodatkowo po obiedzie, dzieciaki dostają jeszcze lody od firmy
Huragan, z tym płetwalem błękitnym, to rzeczywiście mieliśmy ogromne szczęście
Jedziemy do "czarnego miasta" Dimmuborgir. Na parkingu toaleta - jak ktoś chce skorzystać, musi zeskanować swoją kartę płatniczą Następnie schodzimy do wspaniałej doliny pełnej jaskiń i stożkowatych powulkanicznych pagórków, w których według ludowych podań mieszka 13 złośliwych skrzatów, którzy są islandzkimi odpowiednikami Świętego Mikołaja. Każdy z nich ma jakąś swoją specjalizację (jeden liże łyżki, drugi hałasuje w domu, kolejny wyjada rzeczy ze spiżarni), ale skrzaty psocą się tylko złym ludziom i niegrzecznym dzieciom, tym dobrym rozdają prezenty Okolica ta to pozostałość po jeziorze lawy sprzed około 2 tys. lat. Wytyczonych jest kilka szlaków, my wybieramy ten o średniej długości... kilka zdjęć z tego miejscapogoda znowu zaczyna robi się kapryśna i zaczyna kropić...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Nelcia, tam tak mało turystów przybywa, że szybko nic się nie zmieni
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Z tą toaletą na karte to nowość. Korzystałam i nie było takich cudów.. a może ta ocpja jest tylko dla Gents?
No trip no life
Dla dziewczyn było podobnie... ale nie chciałem robić zdjęcia damskiej toalecie... jakby to wyglądało Świat do przodu idzie
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Następnie jedziemy do Höfði - skalistego cypla, który wgryza się w jezioro Mývatn.
kilka zdjęć z krótkiego treku z tego miejsca. Niezwykłe formacje zastygłej lawy są naprawdę imponujące. Miejsce to słynie również z możliwości obserwacji niezliczonej ilości ptaków...
komu z czym kojarzy się ta lawa??
dla pierwszej osoby, która trafnie udzieli odpowiedzi, nagroda w postaci śrubokręta z widokiem na morze
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Kolejny punkt to Skútustaðagígar – ciekawostka okolicy jeziora Mývatn. Znajduje się tutaj skupisko pseudokraterów, ale porośnięte są one trawą. Przypominają swym wyglądem zwykłe kratery wulkaniczne, ale geneza ich powstania jest inna. Gdy lawa zalewała teren bagienny lub staw dochodziło do eksplozji gromadzących się gazów, a te tworzyły zagłębienia w ziemi. Na spacer po całym obszarze trzeba poświęcić godzinę. Nas jak zwykle dopadł deszczyk, więc spacer skróciliśmy do minimum.
Dosłownie 3 zdjęcia z tej okolicy
jedziemy do Akureyri... wodospad Godafoss zrobimy jutro.. leje już tak, że nawet nie ma jak wyjść z samochodu.... ściana wody
Nocleg w Akureyri w Hafnarstræti 77 Guesthouse - 244 € / 2 noce
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Kolejny dzień mamy lajtowy, wszystkie atrakcje z okolic jeziora Mývatn udało nam się zaliczyć, postanawiamy więc, że najpierw pojedziemy do Laufas - skansenu torfowych domów z dachami pokrytymi trawą. Najstarsza część gospodarstwa została zbudowana w 1840, aktualnie w domkach tych zgromadzono stare sprzęty domowe i rolnicze.
obok znajduje się drewniany kościółek
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Z Laufas wracamy do Goðafoss – wodospadu Bogów. Nazywany najpiękniejszym spośród wielu wodospadów na rzece Skjálfandafljót, czyli drżącej rzece. Ma 12 metrów wysokości oraz 30 metrów szerokości. Swoją nazwę zawdzięcza doniosłemu wydarzeniu w historii Islandii, kiedy to w roku 1000 islandzki parlament Alþingi, obradujący w dolinie Þingvellir, zdecydował o przyjęciu chrześcijaństwa przez Islandczyków.
Niestety mocno pada....trudno świetnie trzeciej szansy temu wodospadowi nie damy, szybkie trzy zdjęcia i wracamy do Akureyri
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wracamy do Akureyri - dawnej stolicy Islandii. Niestety na przejaśnienia nie ma co liczyć, pada raz mniej, raz bardziej, ale generalnie cały czas kropi. Jest dosyć zimno jak na 1 lipca - 5˚C. Postanawiamy więc pójść do knajpy na wieloryba. Jeszcze przed wyjazdem z Polski sporo osób chwaliło restaurację Bautinn, a nie mamy problemy z jej odnalezieniem, bo mieszkamy na tej samej ulicy . http://www.bautinn.is/
Do dania głównego przysługuje nielimitowany bar sałatkowo-owocowy i zupy. Ceny jak na Islandię są w porządku, a porcje duże. Tap water - czyli woda mineralna (kranówa) również w cenie. Stek z wieloryba koszt 4900 ISK. Tak pysznego mięsa nie jadłem nigdzie.. no może jeszcze afrykańskie antylopy mogą się z nim równać.
rybka żony
dodatkowo po obiedzie, dzieciaki dostają jeszcze lody od firmy
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Po obiadku, robimy sobie krótki spacerek po uliczkach Akureyri.
jako ciekawostka, sygnalizacja czerwonego światła, na wszystkich ulicach dla ruchu samochodowego, ma kształt serduszka
W centralnym miejscu miasta, na wzgórzu, stoi kościół podobny stylem do Hallgrímskirkja w Reykjaviku (białej rakiety kosmicznej).
pogoda nie sprzyja jednak spaceom, wsiadamy w samochód i jedziemy do sklepu Bonus, żeby zrobić zapasy żywności na kolejne dni.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...