Bolek... tu nie chodzi o wygranie Best Photo Awards... liczą się podróze i to co pokażesz. ja jestem podróżnikiem i albo pojadę w jakieś miejsce ( nie ma tu znaczenie jakość zdjęć), albo nie.. a Ty BARDZO pomagasz, przynajmniej mi, w wyuborze planowania kolejnych wczasów
Bardzo ciekawa relacja, fajnie , ze tak dokladnie opisujesz miejsca i obiekty, widze zdjecia z kompleksu Prambanan bez rusztowan , to chyba oznacza , ze zakonczono remont świątyni, ja nie miałem tyle szczęścia kiedy przed laty zwiedzalem to miejsce, ciesze sie , ze teraz dzięki Twojej relacji mogę obejrzec świątynię w jej pelnym uroku.
Bardzo ciekawa relacja, fajnie , ze tak dokladnie opisujesz miejsca i obiekty, widze zdjecia z kompleksu Prambanan bez rusztowan , to chyba oznacza , ze zakonczono remont świątyni, ja nie miałem tyle szczęścia kiedy przed laty zwiedzalem to miejsce, ciesze sie , ze teraz dzięki Twojej relacji mogę obejrzec świątynię w jej pelnym uroku.
Obecnie przy jednej świątyni (w centralnej części kompleksu) były rusztowania, ale tego na zdjęciach nie pokazuję.
Po kilku dygresjach wracamy do dalszej części relacji.
2 VII 2014 r. (środa)
Po śniadaniu w hotelu (5:30) po 6:30 wyruszyliśmy w dalszą drogę. Ok. 8:20 dojechaliśmy do targu staroci w Solo (tak potocznie nazywa się miasto Surakarta). Tam dostaliśmy trochę czasu wolnego na zapoznanie się z asortymentem oferowanym na tym targu. Stamtąd pieszo przeszliśmy do sułtańskiego pałacu Mangkunegaran, który następnie zwiedziliśmy (w jednej z jego części trzeba było zdjąć buty) w towarzystwie miejscowej przewodniczki. Został on zbudowany w latach 1743-46. Kompleks pałacowy podobny jest do kratonu w Yogyakarcie lecz nie ma bulwaru procesyjnego i pałacu wypoczynkowego. Podobnie jak w Yogyakarcie również i w Solo cały kompleks pałacowy jest otoczony murem. Po wejściu główną bramą do pałacu ukazał się nam wielki tradycyjny, jawajski pendopo. W jego wnętrzu były zespoły gamelanów. Obok pendopo w głównym budynku obejrzeliśmy różne wystawy z prywatnymi kolekcjami dawnych władców (są tam różne zdjęcia, biżuteria, broń, rozmaite akcesoria). Ponadto widzieliśmy jeszcze ogród, jadalnię, salę audiencyjną i powozownię (z kolekcją powozów). Po zwiedzaniu ruszyliśmy dalej. Po drodze mieliśmy kilka postojów. Najpierw zatrzymaliśmy się w Peringatan, gdzie mogliśmy przyjrzeć się plantacjom drzew tekowych oraz pochodzić po bazarku z pięknymi wyrobami z drewna oraz różnymi ptakami. Kolejny postój mieliśmy w Kuta Caruban, gdzie zjedliśmy lunch w miejscowej restauracji. Potem były jeszcze dwa postoje „toaletowe” na stacjach benzynowych. Przed 20-stą dotarliśmy na parking, na którym przesiedliśmy się do vanów (zabraliśmy tylko bagaże podręczne, główne pozostały w autokarze), którymi następnie pojechaliśmy do pięknie położonego w górzystej okolicy (mogliśmy to docenić dopiero następnego dnia, bo gdy przyjechaliśmy było już ciemno) hotelu Bromo Cottage. Dotarliśmy do niego przed 20:30 i udaliśmy się na krótki spoczynek.
Czy mam rozumieć, że Ty w swoich relacjach też aktualnie fotek nie widzisz? Bo np. Brazylię chętnie bym obejrzał (wybieram się tam w przyszłym roku).
Bolek... tu nie chodzi o wygranie Best Photo Awards... liczą się podróze i to co pokażesz. ja jestem podróżnikiem i albo pojadę w jakieś miejsce ( nie ma tu znaczenie jakość zdjęć), albo nie.. a Ty BARDZO pomagasz, przynajmniej mi, w wyuborze planowania kolejnych wczasów
.
Dokładnie - też nic nie widzę swoich fot
Ech, Brazylia... Jak ja ta chce wrócić Więcej czasu spędzić na Pantanalu i w Amazonii Tylko czy uda mi sie kiedyś wziąc co najmniej 3 tygodnie urolopu
Bardzo ciekawa relacja, fajnie , ze tak dokladnie opisujesz miejsca i obiekty, widze zdjecia z kompleksu Prambanan bez rusztowan , to chyba oznacza , ze zakonczono remont świątyni, ja nie miałem tyle szczęścia kiedy przed laty zwiedzalem to miejsce, ciesze sie , ze teraz dzięki Twojej relacji mogę obejrzec świątynię w jej pelnym uroku.
Obecnie przy jednej świątyni (w centralnej części kompleksu) były rusztowania, ale tego na zdjęciach nie pokazuję.
Po kilku dygresjach wracamy do dalszej części relacji.
2 VII 2014 r. (środa)
Po śniadaniu w hotelu (5:30) po 6:30 wyruszyliśmy w dalszą drogę. Ok. 8:20 dojechaliśmy do targu staroci w Solo (tak potocznie nazywa się miasto Surakarta). Tam dostaliśmy trochę czasu wolnego na zapoznanie się z asortymentem oferowanym na tym targu. Stamtąd pieszo przeszliśmy do sułtańskiego pałacu Mangkunegaran, który następnie zwiedziliśmy (w jednej z jego części trzeba było zdjąć buty) w towarzystwie miejscowej przewodniczki. Został on zbudowany w latach 1743-46. Kompleks pałacowy podobny jest do kratonu w Yogyakarcie lecz nie ma bulwaru procesyjnego i pałacu wypoczynkowego. Podobnie jak w Yogyakarcie również i w Solo cały kompleks pałacowy jest otoczony murem. Po wejściu główną bramą do pałacu ukazał się nam wielki tradycyjny, jawajski pendopo. W jego wnętrzu były zespoły gamelanów. Obok pendopo w głównym budynku obejrzeliśmy różne wystawy z prywatnymi kolekcjami dawnych władców (są tam różne zdjęcia, biżuteria, broń, rozmaite akcesoria). Ponadto widzieliśmy jeszcze ogród, jadalnię, salę audiencyjną i powozownię (z kolekcją powozów). Po zwiedzaniu ruszyliśmy dalej. Po drodze mieliśmy kilka postojów. Najpierw zatrzymaliśmy się w Peringatan, gdzie mogliśmy przyjrzeć się plantacjom drzew tekowych oraz pochodzić po bazarku z pięknymi wyrobami z drewna oraz różnymi ptakami. Kolejny postój mieliśmy w Kuta Caruban, gdzie zjedliśmy lunch w miejscowej restauracji. Potem były jeszcze dwa postoje „toaletowe” na stacjach benzynowych. Przed 20-stą dotarliśmy na parking, na którym przesiedliśmy się do vanów (zabraliśmy tylko bagaże podręczne, główne pozostały w autokarze), którymi następnie pojechaliśmy do pięknie położonego w górzystej okolicy (mogliśmy to docenić dopiero następnego dnia, bo gdy przyjechaliśmy było już ciemno) hotelu Bromo Cottage. Dotarliśmy do niego przed 20:30 i udaliśmy się na krótki spoczynek.
Nadrobiłem i pozdrawiam
Super, bedzie wschod słonca w widoczkiem na wulkan Bromo
No trip no life
A dziękuję i również pozdrawiam.
Niestety o wschodzie słońca Bromo tonął we mgle, więc obejrzałem go sobie dopiero nieco później.