Co do sztuki fotografowania jaka Tomek (AMATOR !!!) nam prezentuje to moge napisac, ze geba mi sie w radosnym zadziwieniu rodziawaia przy KAZDEJ fotce. Zazdraszcam i podziwiam.
W niniejszej relacji ujelo mnie juz teraz (na jej poczatku) cos innego. Bo tak sie sklada, ze chociaz - jak Tom zauwazyl nasz portal nawet w nazwie ma TANIE podrozowanie, to jest oczywiste, ze taniosc jest pojeciem dosc wzglednym.
Osobiscie (wierzcie mi prosze - bez zadnej zawisci, czy zgrzytania zebow), naleze do grona ludzi chyba nielicznie reprezentowanego na naszym forum, dla ktorych dalekie, egzotyczne podroze sa wielkim wydarzeniem i wielkim obciazeniem i raczej wydaja sie zupelnie nierealne z podstawowej - FINANSOWEJ przyczyny.Rzadko sie zdarza, zeby ktos zechcial podsumowac swoje wojaze z punktu widzenia finansow. Rozumiem to - ludzie zwykle dosc niechetnie mowia o kasie. Za stary juz jestem, zeby probowac podrozowac jak ten wspomniany wyzej blogger - bez piwa, ze skrobidupstwem totalnym. Albo mnie stac (niekoniecznie na jakies extrawagancje) albo mnie nie stac i nie jade/lece.
Tymczasem - Tom - zaskoczyles mnie bardzo tym podsumowaniem finansow - bo naprawde nie sadzilem, ze TAKA wyprawa moze sie zamnkac w wymienionej przez Ciebie kwocie. Tymbardziej, ze jak sadze - atrakcje zwiazane z nurkowaniem tez jakas tam pozycje stanowia i bez nurkowan byloby jeszcze taniej.
Nie mam zielonego pojecia, czy kiedykolwiek mi sie uda, ale to wszysko, co napisales Tomku sprawia, ze ta totalna nuuuuuda filipinska zapala marinikowi malenkie swiatelko i zadaje pytanie - jak zrobic, zeby tam NIE JECHAC. Bo zniechecasz bardzo, bardzo bardzo.
Po drugie - tym razem chciałbym wpakować jak najwiecej info , bo większość po prostu nie bierze tak dalekich kierunków pod uwagę myśląc, że "egzotyka" to masakra cenowa nie dla nich.... a jak już nawet dopuszczą taką myśl, że da się w tej kwocie zrobić wakacje, to zakładają , że z pewnością był to survival. Plecak, nora z karaluchami i walka o przetrwanie.
Dużo ludzi nie jedzie samemu , bo nie wie jak , gdzie i za ile to ogarnąć. Lepiej oddać swój los w ręce biura podróży (przyjmując co dają) mając wtedy jako taką obietnicę przyzwoitego standardu za masakryczne pieniądze. No ale widocznie "tak musi być" więc jest.....
Absolutna większość wcale nie pojedzie, bo skoro ich nie stać na biuro, to inaczej się nie da.......
PRZECIEŻ JAZDA SAMEMU NIE OZNACZA ŻE JEST LEPIEJ. JEST TYLKO TANIEJ ALE KOSZTEM GORSZEJ JAKOŚCI... JAK KTOŚ CHCE OSZCZĘDZAĆ TO MA SURVIVAL.
A to MIT, który trzeba obalać.
O kosztach będzie znacznie więcej i dokładniej. W końcu nikt nie zrobi dokładnie takiej samej imprezy jak ja, bo to były NUDNE WCZASY
Oczywiście , że można jechać taniej. Choćby noclegi w Hongkongu mogły kosztować 400 pln zamiast 1000 (i krzywdy wielkiej by nie było), ale o tym później.
Pamiętam na starym forum jeden z Forumowiczów wstawił nawet tabelę z Excela z rozliczeniem kosztów co do kanapki prawie
Aż tak przesadzać nie będę. Nie pamiętam ceny pierożków.
I za to Ci wlasnie Tomku tak serdecznie dziekuje. Mniejsza z pierozkami, ale uswiadamiasz takim jak ja, ze TO SIE DA ZROBIC. Ja biur nie skreslam calkowicie, bo uwazam, ze sa jednak sytuacje, kiedy z biurem taniej niz we wlasnym zakresie (mam na to kilka przykladow) Czekam z wypiekami na c.d.
Z biurem byłem dwa razy w Turcji chociażby(na wczasach) , raz w objazdówce po Chorwacji.
Tam gdzie może odnieść "korzyści skali" tam jest konkurencyjne.
Od lat pełne , czarterowe samoloty latają do Turcji , od lat hotele są zakontraktowane na taką masę gości, że cena spada. Itd....
Czasem biura się przydają .
Ale jak dotąd na większości dalekich kierunków im ta konkurencja nie wychodzi. Brak czarterów wypełnionych w 100 % ludźmi. Konieczność korzystania z samolotów rejsowych (po cenach katalogowych bez promocji !! ), niemożność zapewnienia dużego obłożenia gośćmi hoteli nie daje przewagi. Koszty obsługi itd..... itd... egzotyczne marże, bo przecież zarabiają na garstce ludzi a nie tysiącach....
Od biedy trochę walczą o Tajlandię , która pomału staje się masowa więc mogą inaczej liczyć koszty.
Ja również z pełnym podziwem patrzę na te wyliczenia i super, że je ująłeś, bo dla mnie to zawsze wydawała się taka egzotyka, na którą pewnie nigdy nie będzie mnie stać, a okazało się, że można jechać, zobaczyć i nie zbankrutować , nawet jeśli to były tylko "nudy" . Jak dla mnie cudowny sposób na nudzienie się Może kiedyś się odważę....
Marinik -Muszę lekko sprostować info o kosztach całej imprezy. Zapomniałem o ubezpieczeniu (po 120 PLN /osobę). Z drugiej strony na cztery loty wykupowałem nam powiększony bagaż (ze standardowego 10 kg do 20 kg), a potem i tak pojechaliśmy z plecakami głównymi 2 razy po 10 kg + podręczne 2 razy po 7 kg. Więc się zrekompensowało
HONGKONG
Niby to już chińskie ale nie do końca....
Wizy - Do Hongkongu nie potzebujemy żadnej wizy. To bardzo ułatwia sprawę i pozwala zaoszczędzić co-nieco
Waluta - walutą Hongkongu są dolary Hongondzkie HKD
Najprościej będzie uznać , że 1 HKD = 0,40 PLN
Gdzie wymieniać kasę - Raczej nie na lotnisku. W lutym i marcu 2014 na lotnisku kurs był mniej więcej taki : 1 USD = 7,07 HKD
- praktycznie na każdej ulicy są jakieś kantory. Naprawdę nie trzeba ich szukać : 1 USD = około 7,67 HKD
Lotnisko- czyli jak dotrzeć do miasta - Lotnisko położone jest około 45 kilometrów od centrum Hongkongu . Lądując nawet nie widać miasta, jedynie jakieś nagie skały wysp.
Aby dotrzeć z lotniska do miasta nie trzeba wychodzić z terminala. To dość typowe dla Hongkongu. Pisałem już o tym. W zasadzie można znaleźć się w docelowym hotelu ani razu nie wychodząc pod tzw. przysłowiową "chmurkę"
Sposoby dojazdu z lotniska do centrum są różne.
-- Taksówka za droga - przewodnik podaje , że kosztuje około 140 pln
-- Autobusy kursują i do stacji ostatniej czyli CENTRAL jadą około 1 godziny. Kosztują 40 HKD czyli jakieś 16 PLN. Nie skorzystalismy, zależało nam na czasie.
-- Linia szybkiej kolei AIRPORT EXPRESS - nie jest to część powszechnego w Hongkongu metra MTR i wymaga osobnego biletu. Natomiast stacje przesiadkowe są oczywiście te same , co ułatwia dalszą komunikację. I tak każda stacja jest kilkupiętrowym centrum handlowym. To tak jakby pod Złote Tarasy w Warszawie wpakowali Dworzec Centralny i jeszcze Metro. Zatem stanęło na Airport Express , który jedzie do Central w 24 minuty.
Ceny biletów na tą kolejkę: Jazda w jedną stronę kosztuje dość sporo bo aż 100 HKD (czyli 40 PLN). Bilet dwustronny kupimy za 180 HKD co warto zrobić od razu, bo przecież na lotnisko i tak będziemy wracać.
Zakupu można dokonać jeszcze na terminalu lotniczym zaraz po odbiorze bagaży. W specjalnym punkcie sprzedaży, lub w kantorze. Generalnie każdy tymi biletami tam handluje.
Dokładnie w tych samych punktach sprzedaży można dokonać zakupu tzw. KARTY KOMUNIKACYJNEJ OCTOPUS
Karta ta kosztuje na początek 150 HKD (60 PLN) z czego 50 HKD jest kaucją bezzwrotną za kartę , a 100 HKD (40 PLN) jest do wykorzystania.
Umożliwia ona szybkie płacenie za przejazdy wszystkimi środkami publicznego transportu w Hongkongu (przewodnik podaje , że także umożliwia płatność za zwykłe zakupy w sklepach spożywczych 7-Eleven. Nie obejmuje wspomnianej już lini na lotnisko - AIRPORT EXPRESS. Każde kolejne doładowanie karty - za minimum 50 HKD. - na stacjach metra albo w sklepach 7-Eleven.
Z karta jest pewien ZONK
Jeśli ktoś przyjeżdża do Hongkongu na chwilę (jeden wieczór, lub półtora dnia), to nie polecam. Przejazdy sa bardzo tanie, osoba nie wykorzysta kwoty jaką ma tą kartę doładowaną, a nawet jeśli wyda w 7-Eleven , to i tak straci 50 HKD kaucji za kartę.... Oczywiście w autobusach będzie musiał mieć odliczone monety (3,60 HKD za przejazd) ale chyba warto płacić na bieżąco.
Jeśli jednak przyjechaliśmy tu na troszkę tylko dłużej to ta karta jest idealnym rozwiązaniem.
Kupiliśmy je.
ps: Mapki i różne ulotki również wychodząc z odbioru bagażu same wpadają w ręce.
Fotka - jest przykładem na to, że czasem to co masz zrobić za trzy tygodnie lepiej zrobić dzisiaj.
Zdjęcie zrobiłem pierwszego dnia po przylocie, około 23-ciej w nocy. Zimno było , Hongkong przywitał nas 20-lutego temperaturą około 11 st. C czyli taką jaką mieliśmy wylatując z Warszawy. Początkowo w planach było błogie lenistwo w hotelu i odpoczynek, ale ciekawość wzięła górę. Autobus, prom na drugą stronę zatoki i fotka z Avenue Of Stars na "naszą" stronę Hongkongu. Mieliśmy dobrą widoczność. Po trzech tygodniach przywitała nas mgła taka, że nie widziałem drugiej strony ulicy
O dżizas jakie fotki, i te nudne opisy
Tomek, może relacja nudna i zniechęca... , ale foty wymiatają
Kurde - jak by to ujac.
Co do sztuki fotografowania jaka Tomek (AMATOR !!!) nam prezentuje to moge napisac, ze geba mi sie w radosnym zadziwieniu rodziawaia przy KAZDEJ fotce. Zazdraszcam i podziwiam.
W niniejszej relacji ujelo mnie juz teraz (na jej poczatku) cos innego. Bo tak sie sklada, ze chociaz - jak Tom zauwazyl nasz portal nawet w nazwie ma TANIE podrozowanie, to jest oczywiste, ze taniosc jest pojeciem dosc wzglednym.
Osobiscie (wierzcie mi prosze - bez zadnej zawisci, czy zgrzytania zebow), naleze do grona ludzi chyba nielicznie reprezentowanego na naszym forum, dla ktorych dalekie, egzotyczne podroze sa wielkim wydarzeniem i wielkim obciazeniem i raczej wydaja sie zupelnie nierealne z podstawowej - FINANSOWEJ przyczyny.Rzadko sie zdarza, zeby ktos zechcial podsumowac swoje wojaze z punktu widzenia finansow. Rozumiem to - ludzie zwykle dosc niechetnie mowia o kasie. Za stary juz jestem, zeby probowac podrozowac jak ten wspomniany wyzej blogger - bez piwa, ze skrobidupstwem totalnym. Albo mnie stac (niekoniecznie na jakies extrawagancje) albo mnie nie stac i nie jade/lece.
Tymczasem - Tom - zaskoczyles mnie bardzo tym podsumowaniem finansow - bo naprawde nie sadzilem, ze TAKA wyprawa moze sie zamnkac w wymienionej przez Ciebie kwocie. Tymbardziej, ze jak sadze - atrakcje zwiazane z nurkowaniem tez jakas tam pozycje stanowia i bez nurkowan byloby jeszcze taniej.
Nie mam zielonego pojecia, czy kiedykolwiek mi sie uda, ale to wszysko, co napisales Tomku sprawia, ze ta totalna nuuuuuda filipinska zapala marinikowi malenkie swiatelko i zadaje pytanie - jak zrobic, zeby tam NIE JECHAC. Bo zniechecasz bardzo, bardzo bardzo.
Dziekuje.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Marinik
Piszę o kosztach z kilku powodów.
Po pierwsze - podatki płacę , więc mi to lotto.
Po drugie - tym razem chciałbym wpakować jak najwiecej info , bo większość po prostu nie bierze tak dalekich kierunków pod uwagę myśląc, że "egzotyka" to masakra cenowa nie dla nich.... a jak już nawet dopuszczą taką myśl, że da się w tej kwocie zrobić wakacje, to zakładają , że z pewnością był to survival. Plecak, nora z karaluchami i walka o przetrwanie.
Dużo ludzi nie jedzie samemu , bo nie wie jak , gdzie i za ile to ogarnąć. Lepiej oddać swój los w ręce biura podróży (przyjmując co dają) mając wtedy jako taką obietnicę przyzwoitego standardu za masakryczne pieniądze. No ale widocznie "tak musi być" więc jest.....
Absolutna większość wcale nie pojedzie, bo skoro ich nie stać na biuro, to inaczej się nie da.......
PRZECIEŻ JAZDA SAMEMU NIE OZNACZA ŻE JEST LEPIEJ. JEST TYLKO TANIEJ ALE KOSZTEM GORSZEJ JAKOŚCI... JAK KTOŚ CHCE OSZCZĘDZAĆ TO MA SURVIVAL.
A to MIT, który trzeba obalać.
O kosztach będzie znacznie więcej i dokładniej. W końcu nikt nie zrobi dokładnie takiej samej imprezy jak ja, bo to były NUDNE WCZASY
Oczywiście , że można jechać taniej. Choćby noclegi w Hongkongu mogły kosztować 400 pln zamiast 1000 (i krzywdy wielkiej by nie było), ale o tym później.
Pamiętam na starym forum jeden z Forumowiczów wstawił nawet tabelę z Excela z rozliczeniem kosztów co do kanapki prawie
Aż tak przesadzać nie będę. Nie pamiętam ceny pierożków.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
I za to Ci wlasnie Tomku tak serdecznie dziekuje. Mniejsza z pierozkami, ale uswiadamiasz takim jak ja, ze TO SIE DA ZROBIC. Ja biur nie skreslam calkowicie, bo uwazam, ze sa jednak sytuacje, kiedy z biurem taniej niz we wlasnym zakresie (mam na to kilka przykladow) Czekam z wypiekami na c.d.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Marinik, ależ oczywiście.
Z biurem byłem dwa razy w Turcji chociażby(na wczasach) , raz w objazdówce po Chorwacji.
Tam gdzie może odnieść "korzyści skali" tam jest konkurencyjne.
Od lat pełne , czarterowe samoloty latają do Turcji , od lat hotele są zakontraktowane na taką masę gości, że cena spada. Itd....
Czasem biura się przydają .
Ale jak dotąd na większości dalekich kierunków im ta konkurencja nie wychodzi. Brak czarterów wypełnionych w 100 % ludźmi. Konieczność korzystania z samolotów rejsowych (po cenach katalogowych bez promocji !! ), niemożność zapewnienia dużego obłożenia gośćmi hoteli nie daje przewagi. Koszty obsługi itd..... itd... egzotyczne marże, bo przecież zarabiają na garstce ludzi a nie tysiącach....
Od biedy trochę walczą o Tajlandię , która pomału staje się masowa więc mogą inaczej liczyć koszty.
Ale nie w innych krajach.
A Filipiny ? - tu już d....y dają na całego.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Ja również z pełnym podziwem patrzę na te wyliczenia i super, że je ująłeś, bo dla mnie to zawsze wydawała się taka egzotyka, na którą pewnie nigdy nie będzie mnie stać, a okazało się, że można jechać, zobaczyć i nie zbankrutować , nawet jeśli to były tylko "nudy" . Jak dla mnie cudowny sposób na nudzienie się Może kiedyś się odważę....
Marinik - Muszę lekko sprostować info o kosztach całej imprezy. Zapomniałem o ubezpieczeniu (po 120 PLN /osobę). Z drugiej strony na cztery loty wykupowałem nam powiększony bagaż (ze standardowego 10 kg do 20 kg), a potem i tak pojechaliśmy z plecakami głównymi 2 razy po 10 kg + podręczne 2 razy po 7 kg. Więc się zrekompensowało
HONGKONG
Niby to już chińskie ale nie do końca....
Wizy - Do Hongkongu nie potzebujemy żadnej wizy. To bardzo ułatwia sprawę i pozwala zaoszczędzić co-nieco
Waluta - walutą Hongkongu są dolary Hongondzkie HKD
Najprościej będzie uznać , że 1 HKD = 0,40 PLN
Gdzie wymieniać kasę - Raczej nie na lotnisku. W lutym i marcu 2014 na lotnisku kurs był mniej więcej taki : 1 USD = 7,07 HKD
- praktycznie na każdej ulicy są jakieś kantory. Naprawdę nie trzeba ich szukać : 1 USD = około 7,67 HKD
Lotnisko- czyli jak dotrzeć do miasta - Lotnisko położone jest około 45 kilometrów od centrum Hongkongu . Lądując nawet nie widać miasta, jedynie jakieś nagie skały wysp.
Aby dotrzeć z lotniska do miasta nie trzeba wychodzić z terminala. To dość typowe dla Hongkongu. Pisałem już o tym. W zasadzie można znaleźć się w docelowym hotelu ani razu nie wychodząc pod tzw. przysłowiową "chmurkę"
Sposoby dojazdu z lotniska do centrum są różne.
-- Taksówka za droga - przewodnik podaje , że kosztuje około 140 pln
-- Autobusy kursują i do stacji ostatniej czyli CENTRAL jadą około 1 godziny. Kosztują 40 HKD czyli jakieś 16 PLN. Nie skorzystalismy, zależało nam na czasie.
-- Linia szybkiej kolei AIRPORT EXPRESS - nie jest to część powszechnego w Hongkongu metra MTR i wymaga osobnego biletu. Natomiast stacje przesiadkowe są oczywiście te same , co ułatwia dalszą komunikację. I tak każda stacja jest kilkupiętrowym centrum handlowym. To tak jakby pod Złote Tarasy w Warszawie wpakowali Dworzec Centralny i jeszcze Metro. Zatem stanęło na Airport Express , który jedzie do Central w 24 minuty.
Ceny biletów na tą kolejkę: Jazda w jedną stronę kosztuje dość sporo bo aż 100 HKD (czyli 40 PLN). Bilet dwustronny kupimy za 180 HKD co warto zrobić od razu, bo przecież na lotnisko i tak będziemy wracać.
Zakupu można dokonać jeszcze na terminalu lotniczym zaraz po odbiorze bagaży. W specjalnym punkcie sprzedaży, lub w kantorze. Generalnie każdy tymi biletami tam handluje.
Dokładnie w tych samych punktach sprzedaży można dokonać zakupu tzw. KARTY KOMUNIKACYJNEJ OCTOPUS
Karta ta kosztuje na początek 150 HKD (60 PLN) z czego 50 HKD jest kaucją bezzwrotną za kartę , a 100 HKD (40 PLN) jest do wykorzystania.
Umożliwia ona szybkie płacenie za przejazdy wszystkimi środkami publicznego transportu w Hongkongu (przewodnik podaje , że także umożliwia płatność za zwykłe zakupy w sklepach spożywczych 7-Eleven. Nie obejmuje wspomnianej już lini na lotnisko - AIRPORT EXPRESS. Każde kolejne doładowanie karty - za minimum 50 HKD. - na stacjach metra albo w sklepach 7-Eleven.
Z karta jest pewien ZONK
Jeśli ktoś przyjeżdża do Hongkongu na chwilę (jeden wieczór, lub półtora dnia), to nie polecam. Przejazdy sa bardzo tanie, osoba nie wykorzysta kwoty jaką ma tą kartę doładowaną, a nawet jeśli wyda w 7-Eleven , to i tak straci 50 HKD kaucji za kartę.... Oczywiście w autobusach będzie musiał mieć odliczone monety (3,60 HKD za przejazd) ale chyba warto płacić na bieżąco.
Jeśli jednak przyjechaliśmy tu na troszkę tylko dłużej to ta karta jest idealnym rozwiązaniem.
Kupiliśmy je.
ps: Mapki i różne ulotki również wychodząc z odbioru bagażu same wpadają w ręce.
Fotka - jest przykładem na to, że czasem to co masz zrobić za trzy tygodnie lepiej zrobić dzisiaj.
Zdjęcie zrobiłem pierwszego dnia po przylocie, około 23-ciej w nocy. Zimno było , Hongkong przywitał nas 20-lutego temperaturą około 11 st. C czyli taką jaką mieliśmy wylatując z Warszawy. Początkowo w planach było błogie lenistwo w hotelu i odpoczynek, ale ciekawość wzięła górę. Autobus, prom na drugą stronę zatoki i fotka z Avenue Of Stars na "naszą" stronę Hongkongu. Mieliśmy dobrą widoczność. Po trzech tygodniach przywitała nas mgła taka, że nie widziałem drugiej strony ulicy
Za to było już 18 stopni C.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Kurczę, to miała być panorama, ale nie mogę dopasować długości do Forum i ją ucięło....
A nie ma suwaka, żeby zobaczyć całość.
Dlatego pietro niżej jeszcze raz w miniaturce.
Edit : i tylko miniaturke zostawiam
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/