3 dni dni przed końcem pobytu jechaliśmy na Górę Mojżesza czyli górę, na której Mojżesz otrzymał od Boga dekalog dla ludzkości - Tablicę z X-ma Przykazaniami. i pech chciał, że akurat w dniu wycieczki mąż sie strasznie rozchorował, miał wysoką gorączkę i bardzo źle się czuł. Ja już chciałam odwołać wycieczkę, a właściwie przekazać ją naszym znajomym ale Adminek się uparł, że da radę, a była to najbardziej hardcorowa wycieczka. Cały dzień mąż spędził w łóżku, a wieczorem przyjechał po nas busik i najpierw chyba 4 godziny jechaliśmy w góry. O ile dobrze pamiętam około 1 czy 2 w nocy dotarliśmy na miejsce, dostaliśmy latarki, które po chwili przestały działać i przez jakieś 3-4 godziny wspinaliśmy się w kompletnych ciemnościach na górę. Było bardzo zimno bo około 5 stopni i czasem droga była bardzo wąska, z jednej strony stały camele a z drugiej była przepaść. W końcu dotarliśmy na szczyt . Do wschodu słońca została jakaś godzinka więć ulokowaliśmy się w jakiejś lepiance, wypożyczyliśmy stare koce i czekaliśmy na wschód słońca. W końcu słonko wychodzi więc ciagniemy na zbocze i nagle mężuś klęka, wyciąga pierścionek i prosi mnie o rękę , nie wiedziałam czy śpię czy co, byłam mega zaskoczona i szczęśliwa a wchód słońca był najpiękniejszy jaki widziałam w życiu
Nareszcie
...nieważne gdzie, ważne z kim...
3 dni dni przed końcem pobytu jechaliśmy na Górę Mojżesza czyli górę, na której Mojżesz otrzymał od Boga dekalog dla ludzkości - Tablicę z X-ma Przykazaniami. i pech chciał, że akurat w dniu wycieczki mąż sie strasznie rozchorował, miał wysoką gorączkę i bardzo źle się czuł. Ja już chciałam odwołać wycieczkę, a właściwie przekazać ją naszym znajomym ale Adminek się uparł, że da radę, a była to najbardziej hardcorowa wycieczka. Cały dzień mąż spędził w łóżku, a wieczorem przyjechał po nas busik i najpierw chyba 4 godziny jechaliśmy w góry. O ile dobrze pamiętam około 1 czy 2 w nocy dotarliśmy na miejsce, dostaliśmy latarki, które po chwili przestały działać i przez jakieś 3-4 godziny wspinaliśmy się w kompletnych ciemnościach na górę. Było bardzo zimno bo około 5 stopni i czasem droga była bardzo wąska, z jednej strony stały camele a z drugiej była przepaść. W końcu dotarliśmy na szczyt . Do wschodu słońca została jakaś godzinka więć ulokowaliśmy się w jakiejś lepiance, wypożyczyliśmy stare koce i czekaliśmy na wschód słońca. W końcu słonko wychodzi więc ciagniemy na zbocze i nagle mężuś klęka, wyciąga pierścionek i prosi mnie o rękę , nie wiedziałam czy śpię czy co, byłam mega zaskoczona i szczęśliwa a wchód słońca był najpiękniejszy jaki widziałam w życiu
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
No dobra, dla mnie wystarczy same oczko,ale żeby tylko było duże !!! moze byc rubin albo szmagragd,a co tam bede skromna..
No trip no life
jakie to romantyczne
no i jakie poświęcenie aż sie wzruszyłam.....
Piękne..... a mówią, że chopy nie są kreatywne....
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Jak chca to potrafia
Dokładnie
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/