Super ! Fajnie sie ogląda filmik, świetni dobrałeś muzykę. Po tych wszystkich relacjach sama juz nie wiem gdzie mi sie marzy pojechać w przyszłym roku... Jedno jest pewne- muszę odwiedzić Azję bo oszaleję
Mijagi - filmik super Powiedz mi jak to zrobiłeś, że nie widać na nim tego zaokrąglenia /rybie oko/ ? Ja nie mam GoPro tylko MagiCam i u mnie zawsze wszystko wychodzi z tym zaokrągleniem
@malginia - cieszę się, że tak czekałaś na moją relację - ta bardzo miłe Jak pewnie wiesz wytrwałość popłaca, ale nie wiem czy moja "relacja" cię usatysfakcjonuje, w każdym razie zrobę wszytsko co w mojej mocy
@Koniczyna - witam w mojej relacji. Nie wiem jakie masz plany, ale jeśli rozważasz w nich Azję to się więcej nie zastanawiaj. Nas na maksa zauroczyła Azja, w sumie bardziej Kambodża niż Tajlandia nawet. Już wię, że mógłbym tam wracać non stop, a zazwyczaj miałem tak, że jak już gdzies pojechałem, to później wybierałem inne miejsca. Jest tanio, mega gorąco, klimatycznie, pyszne jedzenie i najważniejsze - mega ludzie. Ale o tym wszytskim będę pisał w dlaszej części relacji
@wojtek1 - ja też bardzo lubię robić zdjęcia, ale że jechaliśmy z żoną, to ja często miałem GoPro, a żona aparat. W sumie kupiłem ją na wyjazd do Taj z zaiarek sprzedaży po powrocie, jednak tak mi się spodobała zabawa, że nie ma mowy o sprzedaży Także jak się zastaniawiasz to kupuj, myślę, że taki filmik za kilka lat to będzie mega pamiątka i pobudzacz wspomnień
@Kolka - powiem ci szczerze, że mi efekt "rybiego oka" nawet się podoba, ale jakoś nie mogłem go uzyskać. Nie wiem czy to dobrze, czy złe, ale takie zniekształcone ujęcia też mają swój urok. Niczym tego nei poprawiałem, po prostu takie wyszło z mojego Hero
@hyde - witam i ciebie w mojej relacji. Dziękuję za opinie, bez wątpienia napędzają one do działania. Genralanie nie chciałem filmiku publikować na forum, bo przypuszcałem, że może niekoniecznie się spodobać, ale marinik przekonał mnie żebym go wrzucił
Ja zawsze z wyjazdu robię sobie takie filmiki a potem zimą przy bro oglądam i wspominam Szkoda, że w windows movie maker nie można sobie takiej fajowej mapki zrobić Znalazłam jakiś inny program, ale to nie to samo...zacina się i wgl jest do dupy. Do dupy? Czy można tu się tak wyrażać? haha
Chciałem ten dzień pominąć, bo te miejsca były już na forum tyle razy, że pewnie nikt by tego nie zliczył, ale kilka zdjęć wrzucę jednak Tego dnia pozwiedzaliśmy kilka punktów "must see" w Bangkoku. Wsatlismy raniutko, na śniadanko i po nim uderzyliśmy na godzinkę na basen. Słońce od samego rana piekło niemiłosiernie, więc raczej z wody nie wychodziłem
Widok z dach hotelu i te ogromne billboardy. To właśnie też nas zaciekawiło. Niektóry reklamy były przeogromne, w nas raczej takich się nie spotyka
Później poszliśmy na wczesny obiadek, wzięliśmy tuk tuka i udaliśmy się zobaczyć Wielki Pałac Królewski, Świątynię Szmaragdowego Buddy i Wat Po. Było mega gorąco, a do tych miejsc konieczne było ubranie zakrywające ramiona i długie spodnie. Jakoś to jednak udało się przeżyć. To co zobaczyliśmy na miejscu zrekompensowało "przegrzanie" Świątynie zrobiły na nas duże wrażenie, wszystko kolorowo-złote Mega zadbana roślinność, tylko tłumy mogłyby być mniejsze, ale niestety taki urok tych miejsc Więcej o tych miejscach rozpisywał się nie będę, bo informację są ogólnodostępne. Kilka fotek:
Tuk Tuk i jedziemy do Buddy, któremu wstać się nie chce
Jest i on
Później udaliśmy się na rejs małą łódką po Chao Phraya. Widać zderzenie z kontrastami stolicy – nowoczesne apartamentowce, luksusowe hotele, buddyjskie świątynie a tuż obok slumsy i wiekowe chatki na palach. Plynęliśmy momentami bardzo szybko, a jak obok przepływała inna łódź to dośc mocno bujało. Wyniki jednak były niesamowite, bardzo nam się podobało podczas tej wycieczki.
Mini floating market
Rejs trwał grubo ponad godzinę, pływaliśmy też mniejszymi kanałami, gdzie nie dopływa większość wycieczek. Wysiedliśmy nieco zmoczeni, ale był naprawdę pięknie.
Po powrocie oczywiście trzeba było coś zjeść, a że w planach były nocne eskapady, poszliśmy na nasz pierwszy masaż stóp. Pół godziny upłynęło zanim praktycznie skończyliśmy dużego Changa Masaże nie są w najmniejszym stopniu przereklamowane. I chociaż najczęściej trafiałem na faceta albo starszą Tajką to polecam wszytskim Później masowaliśmy się jeszcze wiele razy, ale ten przy Rambuttri Road był naprawdę fajny.
Aha wcześniej jeszcze żona poszła na fish spa
Na kolację pojechaliśmy do China Town. Usiedliśmy w knajpce na ulicy. Przyrządzanie potraw, czy zmywanie - wszytsko na naszych oczach. Po drugiej stronie ulicy na kocu siedziała rodzina z małymi dziećmi, a między nimi biegał szczur ale z drugiej strony sorry - tak mamy klimat Jedzenie w każdym razie było przepyszne
Takie cacka też się zdarzają, nawet w Kambo, ale o tym później
Shake'i nas mega zauroczyły. Szczególnie arbuz i mango, ale sok w granata w China Town po prostu miażdżył
Ogień na dwa metry, obok butle z gazem - u nas BHP by się za głowę złapało
Po kolacji pojechaliśmy do Pat Pong. Dzielnica wiadomo z czego znana. Na show poszliśmy, ale powiem tak - szału nie było Więcej nie ma sensu raczej pisać. Później poszwędaliśmy się po okolicy i wróciliśmy na Khao San na biesiadę Posiedzieliśmy w knajpie z muzyką na żywo, niby byliśmy zmęczeni po zwiedzaniu, ale jak tylko padło hasło, żeby pojchać na imprezę, gdzie bawią się głównie Tajowie, bez chwili namyslu wsiedliśmy w tuktuka. Pojechaliśmy w 8 osób, zabawa była naprawdę mega, aż tu w końcu o 2 zapaliło się światło i kazali się wynosić Dopiero impreza dla nas się rozkręciła a już trzeba było się zawijać. Wróciliśmy więc na Khao San, zjedliśmy Pad Thaia i trzeba było iść spać, bo wszędzie świeciło pustkami przy hotelu usilnie chciałem kupić piwo w 7 eleven, ale pan równie usilnie tłumaczył mi, że w nocy sprzedają tylko do 2. Kupiłem więc wodę
Grubo po 3 wróciliśmy do hotelu i chcąc, a raczej nie chcąc trzeba było iść spać, bo jutro lecieliśmy do Phnom Penh
Zapędziliśmy się też do gejowskiej ulicy, ale dość szybko ją opuściliśmy. Więcej fotek z lokali nie ma, bo i robić nie było wolno
Pokaz muy thai na ulicy w wykonaniu najmłodszych
Tak wygladała tętniąca wcześniej ulica, po naszym powrocie...
@Zaglebiak79 - najpierw zacząłem w gopro studio. Jakiś jednak nieporęczny mi się wydał i zrobiłem w poczciwym movie makerze
@marinik - ty no faktycznie. Nawet w podobnym miejscu walizki ustawiliśmy i z podobnych miejsc fotki robiliśmy ale mój tv jakby większy
Artur super super ze zdecydowałes się opisać twoją wyprawę czekałam, czekałam i ,,,,doczekałam sie
Super ! Fajnie sie ogląda filmik, świetni dobrałeś muzykę. Po tych wszystkich relacjach sama juz nie wiem gdzie mi sie marzy pojechać w przyszłym roku... Jedno jest pewne- muszę odwiedzić Azję bo oszaleję
Mijagi filmik obejrzany .... pierwsza klasa , sam się zastanawiam nad GoPro ,
ale tak lubię robić zdjęcia , że nie wiem , jak z tym będzie .
W każdym razie Twój filmik , to niezły motywator do zakupu
Mijagi - filmik super Powiedz mi jak to zrobiłeś, że nie widać na nim tego zaokrąglenia /rybie oko/ ? Ja nie mam GoPro tylko MagiCam i u mnie zawsze wszystko wychodzi z tym zaokrągleniem
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Filmik super
Explore. Dream. Discover.
@malginia - cieszę się, że tak czekałaś na moją relację - ta bardzo miłe Jak pewnie wiesz wytrwałość popłaca, ale nie wiem czy moja "relacja" cię usatysfakcjonuje, w każdym razie zrobę wszytsko co w mojej mocy
@Koniczyna - witam w mojej relacji. Nie wiem jakie masz plany, ale jeśli rozważasz w nich Azję to się więcej nie zastanawiaj. Nas na maksa zauroczyła Azja, w sumie bardziej Kambodża niż Tajlandia nawet. Już wię, że mógłbym tam wracać non stop, a zazwyczaj miałem tak, że jak już gdzies pojechałem, to później wybierałem inne miejsca. Jest tanio, mega gorąco, klimatycznie, pyszne jedzenie i najważniejsze - mega ludzie. Ale o tym wszytskim będę pisał w dlaszej części relacji
@wojtek1 - ja też bardzo lubię robić zdjęcia, ale że jechaliśmy z żoną, to ja często miałem GoPro, a żona aparat. W sumie kupiłem ją na wyjazd do Taj z zaiarek sprzedaży po powrocie, jednak tak mi się spodobała zabawa, że nie ma mowy o sprzedaży Także jak się zastaniawiasz to kupuj, myślę, że taki filmik za kilka lat to będzie mega pamiątka i pobudzacz wspomnień
@Kolka - powiem ci szczerze, że mi efekt "rybiego oka" nawet się podoba, ale jakoś nie mogłem go uzyskać. Nie wiem czy to dobrze, czy złe, ale takie zniekształcone ujęcia też mają swój urok. Niczym tego nei poprawiałem, po prostu takie wyszło z mojego Hero
@hyde - witam i ciebie w mojej relacji. Dziękuję za opinie, bez wątpienia napędzają one do działania. Genralanie nie chciałem filmiku publikować na forum, bo przypuszcałem, że może niekoniecznie się spodobać, ale marinik przekonał mnie żebym go wrzucił
No !!!!
Moje Pstrykanie i nie tylko
Ja zawsze z wyjazdu robię sobie takie filmiki a potem zimą przy bro oglądam i wspominam Szkoda, że w windows movie maker nie można sobie takiej fajowej mapki zrobić Znalazłam jakiś inny program, ale to nie to samo...zacina się i wgl jest do dupy. Do dupy? Czy można tu się tak wyrażać? haha
No dobra jadziem dalej
@malaria - skoro tak mówisz no to jedziemy
Dzień 3:
Chciałem ten dzień pominąć, bo te miejsca były już na forum tyle razy, że pewnie nikt by tego nie zliczył, ale kilka zdjęć wrzucę jednak Tego dnia pozwiedzaliśmy kilka punktów "must see" w Bangkoku. Wsatlismy raniutko, na śniadanko i po nim uderzyliśmy na godzinkę na basen. Słońce od samego rana piekło niemiłosiernie, więc raczej z wody nie wychodziłem
Widok z dach hotelu i te ogromne billboardy. To właśnie też nas zaciekawiło. Niektóry reklamy były przeogromne, w nas raczej takich się nie spotyka
Później poszliśmy na wczesny obiadek, wzięliśmy tuk tuka i udaliśmy się zobaczyć Wielki Pałac Królewski, Świątynię Szmaragdowego Buddy i Wat Po. Było mega gorąco, a do tych miejsc konieczne było ubranie zakrywające ramiona i długie spodnie. Jakoś to jednak udało się przeżyć. To co zobaczyliśmy na miejscu zrekompensowało "przegrzanie" Świątynie zrobiły na nas duże wrażenie, wszystko kolorowo-złote Mega zadbana roślinność, tylko tłumy mogłyby być mniejsze, ale niestety taki urok tych miejsc Więcej o tych miejscach rozpisywał się nie będę, bo informację są ogólnodostępne. Kilka fotek:
Tuk Tuk i jedziemy do Buddy, któremu wstać się nie chce
Jest i on
Później udaliśmy się na rejs małą łódką po Chao Phraya. Widać zderzenie z kontrastami stolicy – nowoczesne apartamentowce, luksusowe hotele, buddyjskie świątynie a tuż obok slumsy i wiekowe chatki na palach. Plynęliśmy momentami bardzo szybko, a jak obok przepływała inna łódź to dośc mocno bujało. Wyniki jednak były niesamowite, bardzo nam się podobało podczas tej wycieczki.
Mini floating market
Rejs trwał grubo ponad godzinę, pływaliśmy też mniejszymi kanałami, gdzie nie dopływa większość wycieczek. Wysiedliśmy nieco zmoczeni, ale był naprawdę pięknie.
Po powrocie oczywiście trzeba było coś zjeść, a że w planach były nocne eskapady, poszliśmy na nasz pierwszy masaż stóp. Pół godziny upłynęło zanim praktycznie skończyliśmy dużego Changa Masaże nie są w najmniejszym stopniu przereklamowane. I chociaż najczęściej trafiałem na faceta albo starszą Tajką to polecam wszytskim Później masowaliśmy się jeszcze wiele razy, ale ten przy Rambuttri Road był naprawdę fajny.
Aha wcześniej jeszcze żona poszła na fish spa
Na kolację pojechaliśmy do China Town. Usiedliśmy w knajpce na ulicy. Przyrządzanie potraw, czy zmywanie - wszytsko na naszych oczach. Po drugiej stronie ulicy na kocu siedziała rodzina z małymi dziećmi, a między nimi biegał szczur ale z drugiej strony sorry - tak mamy klimat Jedzenie w każdym razie było przepyszne
Takie cacka też się zdarzają, nawet w Kambo, ale o tym później
Shake'i nas mega zauroczyły. Szczególnie arbuz i mango, ale sok w granata w China Town po prostu miażdżył
Ogień na dwa metry, obok butle z gazem - u nas BHP by się za głowę złapało
Po kolacji pojechaliśmy do Pat Pong. Dzielnica wiadomo z czego znana. Na show poszliśmy, ale powiem tak - szału nie było Więcej nie ma sensu raczej pisać. Później poszwędaliśmy się po okolicy i wróciliśmy na Khao San na biesiadę Posiedzieliśmy w knajpie z muzyką na żywo, niby byliśmy zmęczeni po zwiedzaniu, ale jak tylko padło hasło, żeby pojchać na imprezę, gdzie bawią się głównie Tajowie, bez chwili namyslu wsiedliśmy w tuktuka. Pojechaliśmy w 8 osób, zabawa była naprawdę mega, aż tu w końcu o 2 zapaliło się światło i kazali się wynosić Dopiero impreza dla nas się rozkręciła a już trzeba było się zawijać. Wróciliśmy więc na Khao San, zjedliśmy Pad Thaia i trzeba było iść spać, bo wszędzie świeciło pustkami przy hotelu usilnie chciałem kupić piwo w 7 eleven, ale pan równie usilnie tłumaczył mi, że w nocy sprzedają tylko do 2. Kupiłem więc wodę
Grubo po 3 wróciliśmy do hotelu i chcąc, a raczej nie chcąc trzeba było iść spać, bo jutro lecieliśmy do Phnom Penh
Zapędziliśmy się też do gejowskiej ulicy, ale dość szybko ją opuściliśmy. Więcej fotek z lokali nie ma, bo i robić nie było wolno
Pokaz muy thai na ulicy w wykonaniu najmłodszych
Tak wygladała tętniąca wcześniej ulica, po naszym powrocie...