Wieczorem poprzedzącym przypłynieciem na wyspę sporo czasu poświęcilismy przygotowaniom. Co zobaczyc, co odpuścić. Mieliśmy w sumie dużo wiecej czasu ( od 8.00 do 17.00) ale Anigua jest 2 razy większa niż St. Martin.
Mapa :
.
Natomiast oferta z RT wygladała tak:
Antigua i Barbuda - mroczne sekrety i ananasy! Wyruszamy z St. John’s – stolicy państwa Antigua i Barbuda by pojechać na przestrzał przez wyspę na jej wschodnie wybrzeże. Tam pierwszym miejscem, gdzie wysiądziemy będzie niezwykły Most Diabła. Poznamy jego mroczny – szatański sekret. Następnie nasze wany skierują się na wzgórza Shirley Hights skąd rozpościera się majestatyczny widok na Atlantyk i na English Harbour – zatokę w której znajdują się gregoriańskie Stocznie Nelsona. Po wykonaniu zdjęć ruszamy do samych stoczni by zobaczyć je od środka i zobaczyć część oryginalnego wyposażenia i zachowanej infrastruktury. Po zwiedzaniu stoczni udamy się na południowo-zachodnie wybrzeże by zobaczyć plantacje ananasów czarnych – przez wielu uważane za najsmaczniejsze na Karaibach! Nasz ostatni przystanek będzie na jednej z pięknych plaż od strony Morza Karaibskiego by w cieniu palm zażyć kąpieli słonecznej. Koszt około 60US. - wiele modyfikacji i odpuszczano parę atrakcji.
Po wielu dyskusjach i paru drinkach, podjelismy decyzję że nastawiamy się na plaże i fajne widoki.
Nasz plan wyglądał tak.
Katedra Sw. Jana w stolicy wyspy St. John
Potem Fort James i Fort Barrington –dwie monumentalne budowle militarne, które strzegły dawniej St. John Harbour.
Nastepnie plaże Jolly, Nest Beach, Valley Church , Deep Bay Beach.
Pożniej jedziemy do Nelson’s Dockyard National Park, oraz punkt widokowy Shirley Heights,
następnie plaża Half Moon Bay gdzie planujemy relaks i wypoczynek,
na końcu Devil’s Bridge który nie można sobie odpuścić i powrót do St. John
- plan naprawdę ambitny, ale mieliśmy trochę materiałów przygotowanych w kraju, więc wiedzieliśmy czego szukać - ale co najważniejsze wszystko się udało.
Ze statku schodzimy ok. 9 rano. Standartem w kazdym porcie są "naganiacze" którzy oferują wycieczki po wyspie, mają rózne programy do zaoferowania. My wiemy co chcemy i rozpoczynamy negocjacje. Staje w końcu na cenie 240 $ , czyli po 60 od osoby, w pewnym momencie dołącza się do nas nasza sąsiadka Małgosia wraz z synem i pyta się czy może się z nami zabrac - nie ma sprawy. Przy 6 osobach cena wychodzi w końcu za 300 $ czyli na osobę jeszcze taniej.
Więc startujemy.
Na początku jedziemy przez stolicę St. John's miasteczko całkiem sympatyczne.
.
Dojeżdżamy do katedry św. Jana która pochodzi z XVII w., aczkolwiek po licznych klęskach żywiołowych ostatni budynek powstał w wieku XIX.
.
;
Sama katedra jest w remoncie i cały czas są pozyskiwane środki na odbudowę.
.
Spędzamy tam tylko chwilę i jedzimy do Fort James i Fort Barrington –dwóch dawnych monumentalnych budowli militarnych, które strzegły dawniej St. John Harbour. Teraz to niestety ruina. Można tam też odbyc przejażdżkę konną.
.
Za chwilę same forty.
.
Nasza przewodniczka-pilotka była mocno zdziwiona że chcemy tu przyjechać i jeszcze wszystko obejrzeć. Większość turystów albo wogóle tu nie przyjeżdża albo tylko kilka fotek i jadą dalej, ale to naprawdę fajne miejsce i bylismy sami.
Nelson's Dockyard na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy jest największą atrakcją na wyspie i walą tu tłumy bilet wstepu to chyba 4 $ . Zajmującyon obsar obszar o powierzchni 24 km2. Park i Marina zostały nazwany na cześć angielskiego admirała Horatio Nelsona, który przez trzy lata służył w bazie na wyspie. Nelson w 1805 roku, był kapitanem HMS "Boreas", który w latach 1784-1787 miał tu swój matczyny port. Nelson czuł się tu jak na zesłaniu i zawsze uważał, że były to najgorsze lata jego życia. Facet nudził się tutaj jak mops.
'
'
'
;
Miejsce fajne ale d..... nie urywa, po prostu trzeba zobaczyć mimo tłumów turystów z całego świata.
Wieczorem poprzedzącym przypłynieciem na wyspę sporo czasu poświęcilismy przygotowaniom. Co zobaczyc, co odpuścić. Mieliśmy w sumie dużo wiecej czasu ( od 8.00 do 17.00) ale Anigua jest 2 razy większa niż St. Martin.
Mapa :
.
Natomiast oferta z RT wygladała tak:
Antigua i Barbuda - mroczne sekrety i ananasy!
Wyruszamy z St. John’s – stolicy państwa Antigua i Barbuda by pojechać na przestrzał przez wyspę na jej wschodnie wybrzeże. Tam pierwszym miejscem, gdzie wysiądziemy będzie niezwykły Most Diabła. Poznamy jego mroczny – szatański sekret. Następnie nasze wany skierują się na wzgórza Shirley Hights skąd rozpościera się majestatyczny widok na Atlantyk i na English Harbour – zatokę w której znajdują się gregoriańskie Stocznie Nelsona. Po wykonaniu zdjęć ruszamy do samych stoczni by zobaczyć je od środka i zobaczyć część oryginalnego wyposażenia i zachowanej infrastruktury. Po zwiedzaniu stoczni udamy się na południowo-zachodnie wybrzeże by zobaczyć plantacje ananasów czarnych – przez wielu uważane za najsmaczniejsze na Karaibach! Nasz ostatni przystanek będzie na jednej z pięknych plaż od strony Morza Karaibskiego by w cieniu palm zażyć kąpieli słonecznej. Koszt około 60US. - wiele modyfikacji i odpuszczano parę atrakcji.
Po wielu dyskusjach i paru drinkach, podjelismy decyzję że nastawiamy się na plaże i fajne widoki.
Nasz plan wyglądał tak.
Katedra Sw. Jana w stolicy wyspy St. John
Potem Fort James i Fort Barrington –dwie monumentalne budowle militarne, które strzegły dawniej St. John Harbour.
Nastepnie plaże Jolly, Nest Beach, Valley Church , Deep Bay Beach.
Pożniej jedziemy do Nelson’s Dockyard National Park, oraz punkt widokowy Shirley Heights,
następnie plaża Half Moon Bay gdzie planujemy relaks i wypoczynek,
na końcu Devil’s Bridge który nie można sobie odpuścić i powrót do St. John
- plan naprawdę ambitny, ale mieliśmy trochę materiałów przygotowanych w kraju, więc wiedzieliśmy czego szukać - ale co najważniejsze wszystko się udało.
-
Ale na początek parę widoków na port w Antigue ze statku.
Nasz statek to taka popierdułka w porównaniu z sąsiadem który "zaparkował" obok ...
.
Wysiadamy ze statku, olbrzymy naprawdę robią wrażenie.
.
,
Fajnie, że przybliżacie te miejsca. Do tej pory niektóre nazwy znane są tylko z wyborów Miss World. Tam pojawiają się takie egzotyczne nazwy.
Miło oglądać i czytać Waszą relację.
Ze statku schodzimy ok. 9 rano. Standartem w kazdym porcie są "naganiacze" którzy oferują wycieczki po wyspie, mają rózne programy do zaoferowania. My wiemy co chcemy i rozpoczynamy negocjacje. Staje w końcu na cenie 240 $ , czyli po 60 od osoby, w pewnym momencie dołącza się do nas nasza sąsiadka Małgosia wraz z synem i pyta się czy może się z nami zabrac - nie ma sprawy. Przy 6 osobach cena wychodzi w końcu za 300 $ czyli na osobę jeszcze taniej.
Więc startujemy.
Na początku jedziemy przez stolicę St. John's miasteczko całkiem sympatyczne.
.
Dojeżdżamy do katedry św. Jana która pochodzi z XVII w., aczkolwiek po licznych klęskach żywiołowych ostatni budynek powstał w wieku XIX.
.
;
Sama katedra jest w remoncie i cały czas są pozyskiwane środki na odbudowę.
.
Spędzamy tam tylko chwilę i jedzimy do Fort James i Fort Barrington –dwóch dawnych monumentalnych budowli militarnych, które strzegły dawniej St. John Harbour. Teraz to niestety ruina. Można tam też odbyc przejażdżkę konną.
.
Za chwilę same forty.
.
Nasza przewodniczka-pilotka była mocno zdziwiona że chcemy tu przyjechać i jeszcze wszystko obejrzeć. Większość turystów albo wogóle tu nie przyjeżdża albo tylko kilka fotek i jadą dalej, ale to naprawdę fajne miejsce i bylismy sami.
.
.
Rozpościerał się też piękny widok na zatokę.
/
;
,
.
Jak forty to też armaty.
,
'
W oddali port i statki.
...fajnie poogladać !!! : )
p.s. najbardziej zaskakuje mnie to,że "klimacik" fotek jest tak...mało karaibski !!!
miasteczko i okolica wyglada tak jak by to było... "gdzies na mediteranie"...
ciekawe jak bedzie później !?? ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Musimy zawrócic przez miasto i jedzimy zobaczyć słynne plaże Antigui.
.
/
;
'
.
.
Dojezdzamy do plazy Jolly, jest to zamnkiety osrodek do którego mozna wejśc na opłatą i spędzić za 4 $ dzień na plazy, nie znam cen wynajecia leżaków.
Za parę dolców z portu dowożą tutaj turystów publiczne autobusy. Można też wejść i bezpłatnie obejrzeć plażę i porobic zdjęcia.
Teren jest ogrodzony z parkingiem i pokojami do wynajęcia.
.
.
'
.. i sama plaża Jolly.
'
\
'
'
.
Spędzilismy tam parę chwil i ruszamy dalej.
'
'
Mijamy piękne rezydencje i docieramy do Valley Church Beach i Nest Beach które sie łączą.
'
Sama Valley Church.
.
/
'
'
Pomoczylismy trochę stopy czas jechać dalej czyli kolejna plaża Darkwwod Beach.
.
;
\
'
Jadąc w dół w stronę Nelson Dockyard, mijamy wiele urokliwych miejsc i pieknych plaż.
.
'
Pani kierowca zamówiła nam świetny zestaw miejscowych owoców, nazw juz nie pamiętam ale Dana to juz napewno.
Sam stragan.
.
.
Widoki po drodze były super.
.
.
.
.
Powoli dojeżdżamy do Mariny.
.
Docieramy do Nelson Dockyard.
.
Nelson's Dockyard na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy jest największą atrakcją na wyspie i walą tu tłumy bilet wstepu to chyba 4 $ . Zajmującyon obsar obszar o powierzchni 24 km2. Park i Marina zostały nazwany na cześć angielskiego admirała Horatio Nelsona, który przez trzy lata służył w bazie na wyspie. Nelson w 1805 roku, był kapitanem HMS "Boreas", który w latach 1784-1787 miał tu swój matczyny port. Nelson czuł się tu jak na zesłaniu i zawsze uważał, że były to najgorsze lata jego życia. Facet nudził się tutaj jak mops.
'
'
'
;
Miejsce fajne ale d..... nie urywa, po prostu trzeba zobaczyć mimo tłumów turystów z całego świata.
.
Sigma-mozesz zdradzic jakiego aparatu uzywasz,bo zdjecia od strony jakosciowej naprawde super.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci