No to jedziemy na Loma de la Cruz czyli na Wzgórze Krzyża, taka mała Częstochowa dla Okolicznych mieszkańców, ktorzy pokonuja 458 schodów, aby pomodlic sie pod Sw, Krzyżem i prosic o opiekę nad rodziną i szczesliwe życie. Nasz kierowca mówił, ze jak dotarł tymi schodami, to sie tylko modłił o to, zeby na oczach córki i syna nie zszedł na zawał, bo ledwie zipiał....hehehe....na szczescie jego modły zostały wysłuchane.
WIdok na całe miasto nie powala na kolana, ogólnie nic ciekawego tam nie ma. Jedynie bryza chłodziła po goracym dniu i chyba nie tylko nam było błogo na duszy w tym momencie.
Sprzedawcy pamiątek nie zwrócii nawet na nas uwagi, ja położyłam sie na kamiennej ławce i słuchałam przepięknej kubanskiej ballady w wykonaniu mistrza, kŧóry leniwie brzdękoliłna gitarze.
Sznupek znów znalazł sobie kompana do rozmowy o socjalistach, czołgach i starych samochodach.
A kierowca? KIerowca chyba musiał tłumaczyć się z nadprogramowej benzyny szpiegom Fidela
A Krzyż? Pewnie stoi tam do dziś...:) Uciekliśmy jak tylko zaczeły pojawiac sie autokary z wycieczkowiczami.
Monia znowu nie spisz widze nowe fotki na fejsie wklejane o 3 rano
nic sie nie ukryje.....hehehe.....dostalam gadzety od doktora z pracy i sobie obkładałam kolanko - naderwane wiazadło mam...:( ale na szczęscie ni eumiera się na to
Teraz znikam, bo idę nadrabiać blogowe zaległości - dzisiaj kolejna część Sznupkowych wakacji na wesoło
Monia znowu nie spisz widze nowe fotki na fejsie wklejane o 3 rano
nic sie nie ukryje.....hehehe.....dostalam gadzety od doktora z pracy i sobie obkładałam kolanko - naderwane wiazadło mam...:( ale na szczęscie ni eumiera się na to
Teraz znikam, bo idę nadrabiać blogowe zaległości - dzisiaj kolejna część Sznupkowych wakacji na wesoło
Kuruj,kuruj kolanko .Szybkiego powrotu do zdrówka.
Momi super ta kuba i hotelik tyż, no i pełen romantyzm, choc muffinki to towar deficytowy, to aniołek na plazy, całkiem całkiem a teraz czytam dalej i szybkiego poworotu do zdrowia zyczę.
NOwy wpis na blogu już jest, więc zapraszam serdecznie:)
Mara dzięki) Na Aniołka trzeba było uwazać, bo mógl udziobac..hehe..:)
Kasia ja sie prawie popłakałąm, że nie moge sobie rakiej wycieczki zrobić..:( ale gdziekolwiek widziałam schody, drabinki to niestety nie dla mnie tym razem.
Wracamy do hotelu, szykujemy się na kolację i czas na animacje wieczorne.....a których za chwilę, niech sie tylko zdjecia zgrają. A znaszym kierowcą jesteśmy umówini na za 3 dni, bo ciagle nam malo wiejskich klimatów.
No to jedziemy na Loma de la Cruz czyli na Wzgórze Krzyża, taka mała Częstochowa dla Okolicznych mieszkańców, ktorzy pokonuja 458 schodów, aby pomodlic sie pod Sw, Krzyżem i prosic o opiekę nad rodziną i szczesliwe życie. Nasz kierowca mówił, ze jak dotarł tymi schodami, to sie tylko modłił o to, zeby na oczach córki i syna nie zszedł na zawał, bo ledwie zipiał....hehehe....na szczescie jego modły zostały wysłuchane.
WIdok na całe miasto nie powala na kolana, ogólnie nic ciekawego tam nie ma. Jedynie bryza chłodziła po goracym dniu i chyba nie tylko nam było błogo na duszy w tym momencie.
Sprzedawcy pamiątek nie zwrócii nawet na nas uwagi, ja położyłam sie na kamiennej ławce i słuchałam przepięknej kubanskiej ballady w wykonaniu mistrza, kŧóry leniwie brzdękoliłna gitarze.
Sznupek znów znalazł sobie kompana do rozmowy o socjalistach, czołgach i starych samochodach.
A kierowca? KIerowca chyba musiał tłumaczyć się z nadprogramowej benzyny szpiegom Fidela
A Krzyż? Pewnie stoi tam do dziś...:) Uciekliśmy jak tylko zaczeły pojawiac sie autokary z wycieczkowiczami.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Monia znowu nie spisz widze nowe fotki na fejsie wklejane o 3 rano
nic sie nie ukryje.....hehehe.....dostalam gadzety od doktora z pracy i sobie obkładałam kolanko - naderwane wiazadło mam...:( ale na szczęscie ni eumiera się na to
Teraz znikam, bo idę nadrabiać blogowe zaległości - dzisiaj kolejna część Sznupkowych wakacji na wesoło
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
wreszcie update na blogu!!!!
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
olla ale ja nie widze updatu, ciągle część pierwsza .....
Bea
Ja juz marze o przejazdzce takim autobusem juz wyczuwam klimat panujący tam
Momi super ta kuba i hotelik tyż, no i pełen romantyzm, choc muffinki to towar deficytowy, to aniołek na plazy, całkiem całkiem a teraz czytam dalej i szybkiego poworotu do zdrowia zyczę.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
NOwy wpis na blogu już jest, więc zapraszam serdecznie:)
Mara dzięki) Na Aniołka trzeba było uwazać, bo mógl udziobac..hehe..:)
Kasia ja sie prawie popłakałąm, że nie moge sobie rakiej wycieczki zrobić..:( ale gdziekolwiek widziałam schody, drabinki to niestety nie dla mnie tym razem.
Wracamy do hotelu, szykujemy się na kolację i czas na animacje wieczorne.....a których za chwilę, niech sie tylko zdjecia zgrają. A znaszym kierowcą jesteśmy umówini na za 3 dni, bo ciagle nam malo wiejskich klimatów.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
ja już przeczytałam, mój ulubieniec mnie nie zawiódł ani przez chwilkę i czekam z niecierpliwością na kolejne opowieści