Wyjazd bez kompromisów czyli Bali na fali

Po objedzie ...

Kolejny etap – Matka- Pura największa i najbardziej okazała.  Owszem jest co oglądać. W tej świątyni mieliśmy pierwszą przygodę.  Uprzedzeni na forum by nie korzystać absolutnie z tak zwanych przewodników ostro kasujących naiwnych turystów. Odmówiliśmy i spokojnie poszliśmy dalej. Ale ale…po wejściu na schody zatarasowano nam przejście dalej – Grupa Indonezyjczyków twierdząc, ze sa licencjowanymi przewodnikami z wyłącznym prawem wejścia dalej i  grupa panów nie chiała nas wpuścić. Wojtek droczył się z nimi troszkę, bardziej z ciekawości kiedy odpuszczą. Nie odpuszczali:(

W końcu poprosił o dokumenty. Pokazali prawo jazdy.

- jasne my tez May prawo jazdy- to taki dokument który uprawnia doprowadzenia pojazdów a nie do wchodzenia do świątyń

- u nas uprawnia jestem z ochrony

- mamy bilety chcemy wejść

-nie macie przewodnika

- Nie chcemy.  Możemy wyjaśnić  to nieporozumienie na policji.

- Ok. wchodźcie

Naciąganie jak widac nie kończy się na wejściu. Przerabialiśmy to na Sri Lance. Wtedy daliśmy się wrobić. Podróże kształcą. Tym razem nie pozwoliliśmy sobie na to.

sarongi uwielbiam - sa przedelikatne w dotyku

słodziaki dwa

i te daszki...zakochałam się w tej architekturze

jesli was zmula te świątynie to wołajcie

kolejne piękne widoki w drodze 

Wspomniany kierowca zabrał nas po drodze do knajpy z widokiem na wulkan AGUNG.  Widoki super knajpa też. 

po dobrymzbliżeniu okazuje się że życie na dole kwitnie a praca wre