Wyjazd bez kompromisów czyli Bali na fali

no to patrzcie kochane na tę właśnie zniewalającą przyrodę. 

a to nasz niepozorny opiekun

Apisku - miły opiekun przewoźnik,wioślarz instruktor...myślał ze nie skoczę i pytał czy mamma nie chce obejść piechotą wodospadu!!!

pakujemy się znowu do pontonów i wio przygodo i przyrodo

kolejny wodospad pod ten wpływamy

no to prosze śmieszną fotkę

praca dla niego to przyjemność - tak sądzę

czasami musiał się i on powyslilać:)

zadowolony KOLO - po strachu nie ma śladu

no i nadszedł czas skoków i płaywania Ale frajda

ale szczęsliwie było:)

widoki wkoło cudowne, nie chciałam by ten rafting się kończył. Niestety zaczynało sie robić coraz spokojniej, rzeka nie była tak rwąca...wszystko wskazywało na zbliżający się koniec. A CHCIELIŚMY JESZCZE

dzień pełen wrażeń zakończyliśmy cudownym balijskim masażem. Od tego momentu stałam się fanka masaży balijskich czy to na bali czy malezyjskich na Borneo - są podobne-- jednakowo wspaniałe.

KOlejny dzień układamy tak by dopołudnia sie byczyć na basenie a po obiedzie nasz kierowca zabiera nas na wycieczkę

Peg jeszcze nie do Ubud ale będzie pięknie:)

Na chwilę pobawimy się na basenach. dzieciaki są dzielne, musze przyznać że znoszą nasze pomysły na zwiedzanie - ten rafting i kilka godzin na basenach to poszukiwana równowaga:) Jednocześnie poznacie trochę ten hotelik

jest cos dla dzieciaków- A u Igora można doliczyć się wszystkich żeber- oj co ja z ich jedzeniem mam

Gdy byłam mała to gumka chińska do gumowania tak pachniala że włożyłam ją sobie do nosa- z tymi kwiatkami zrobiłabym to samo gdyby nie wspomnienie wyciągania jej;)

no i moja lady gaga czyli daga

czyż nie piekna poza ...tych słoników:) oni lubuja się w takich motywach

juz czekamy na kierowcę mruczka;)

i o 13,00  wyjeżdzamy - 

pierwszamiejscówka to pałac królewski Taman Ajun - czyli to co Bepi lubi:) ( no ...nie licząc lazurków))