Nelcia, toż to pech, na szczęście ozdrowiałaś !!! Sytuacja nie do pozadroszczenia (coś wiem mojege męza ugryzł pająk w Peru oj tez się działo, lekarze, pielęgniarki, kroplówki, zastrzyki... antybiotyki)
Dziewczyny, dziekuję za słowa wspólczucia bo fakt, za fajnie nie bylo . W szpitalu spędziłam kilka godzin, gdzie na szczęście postawili mnie na nogi . dostałam rózne zastrzyki i jeszcze dwie torebki leków do zazywania przez najbliższe pare dni.Nasz kierowca cały czas na nas bidulek czekał, odwiózł nas do portu a ja pomalutku dokuśtykałam się na statek. Resztę dnia spędziłam w łózku dochodząc do siebie i odpoczywając...
Jeszcze parę fotek które zdążyłam zrobić zanim zaniemogłam he he
Qrcze, takie małe, a tyle kłopotu narobiły współczuję. Mam nadzieję, że kolejne wyspy Ci to trochę wynagrodziły. A ze strony praktycznej, jak wyglądało rozliczenie z ubezpieczycielem?
Noemi, ,zle to wyglądało,ale najwazniejsze ,ze szybko doszłam do siebie kolejne wyspeki miodzio aczlowiek musiałam z mężem stoczyć bój, bo następnego dnia nie bardzo chciał mnie puścic na wycieczkę, szczególnie że była na innej wyspie niż statek ..
Katarina, ja w ogóle tych mrówek nie widziałam tylko poczułam ukąszenia i to ładnych pare minut potem, jak mnie zaczęło swędzieć .. znaki po niektórych ugryzieniach mam jeszcze do tej pory ,mam nadzieje,że niedługo znikną
Kasia, świat jest pokręcony nic mi sie nie stało w lodach Grenlandii w Kenii czy na wyspach z waranami a "poległam" na tak bezpiecznym kierunku jakim sie wydają Karaiby to po prostu pech
Odpływamy z mało gościnnej dla mnie wyspy St Kitts żegnam ją z żalem bo niewiele zobaczyłam poza stolicą ,ale i z radością że czuję się słabo,ale znacznie,znacznie lepiej .. Mąż namawia mnie ,aby nastepny dzien ( Wyspy Dziewicze) spędzic na wszelki wypadek odpoczywając na statku albo blisko statku czyli w porcie na Tortoli. Nie chcę go słuchać, bo przeciez nie moge przegapic przepieknej plaży na Gorda,ale dla świętego spokoju, przesuwam decyzje na nastepny dzień rano ...
Do Wysp Dziewiczych mamy dopłynąć o 7 rano, więc rano wczesna podudka i zaczynamy od pieknych widoków wschodu słońca przeplatanych ze śniadankiem na najwyższym pokładzie zapowiada się nieżle
Nelcia, toż to pech, na szczęście ozdrowiałaś !!! Sytuacja nie do pozadroszczenia (coś wiem mojege męza ugryzł pająk w Peru oj tez się działo, lekarze, pielęgniarki, kroplówki, zastrzyki... antybiotyki)
Bea
Dziewczyny, dziekuję za słowa wspólczucia bo fakt, za fajnie nie bylo . W szpitalu spędziłam kilka godzin, gdzie na szczęście postawili mnie na nogi . dostałam rózne zastrzyki i jeszcze dwie torebki leków do zazywania przez najbliższe pare dni.Nasz kierowca cały czas na nas bidulek czekał, odwiózł nas do portu a ja pomalutku dokuśtykałam się na statek. Resztę dnia spędziłam w łózku dochodząc do siebie i odpoczywając...
Jeszcze parę fotek które zdążyłam zrobić zanim zaniemogłam he he
No trip no life
Qrcze, takie małe, a tyle kłopotu narobiły współczuję. Mam nadzieję, że kolejne wyspy Ci to trochę wynagrodziły. A ze strony praktycznej, jak wyglądało rozliczenie z ubezpieczycielem?
Z każdym dniem bliżej...
Nelcia, dobrze że postanowili cie na nogi!
Te mrówki to jakieś mutanty czy cóś?!
Nelcia, ale fotki ptaszków piękne
Noemi, ,zle to wyglądało,ale najwazniejsze ,ze szybko doszłam do siebie kolejne wyspeki miodzio aczlowiek musiałam z mężem stoczyć bój, bo następnego dnia nie bardzo chciał mnie puścic na wycieczkę, szczególnie że była na innej wyspie niż statek ..
Katarina, ja w ogóle tych mrówek nie widziałam tylko poczułam ukąszenia i to ładnych pare minut potem, jak mnie zaczęło swędzieć .. znaki po niektórych ugryzieniach mam jeszcze do tej pory ,mam nadzieje,że niedługo znikną
No trip no life
No Nelcia...taka przygoda a ja myslałam,ze to tylko mnie rózne licho spotyka na urlopach
Dzioby, prawda ptaszki piekne he he
Kasia, świat jest pokręcony nic mi sie nie stało w lodach Grenlandii w Kenii czy na wyspach z waranami a "poległam" na tak bezpiecznym kierunku jakim sie wydają Karaiby to po prostu pech
Odpływamy z mało gościnnej dla mnie wyspy St Kitts żegnam ją z żalem bo niewiele zobaczyłam poza stolicą ,ale i z radością że czuję się słabo,ale znacznie,znacznie lepiej .. Mąż namawia mnie ,aby nastepny dzien ( Wyspy Dziewicze) spędzic na wszelki wypadek odpoczywając na statku albo blisko statku czyli w porcie na Tortoli. Nie chcę go słuchać, bo przeciez nie moge przegapic przepieknej plaży na Gorda,ale dla świętego spokoju, przesuwam decyzje na nastepny dzień rano ...
No trip no life
Do Wysp Dziewiczych mamy dopłynąć o 7 rano, więc rano wczesna podudka i zaczynamy od pieknych widoków wschodu słońca przeplatanych ze śniadankiem na najwyższym pokładzie zapowiada się nieżle
No trip no life
oj dzien sie pieknie zapowiada
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/