Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
No cóż, Ci co ostatnio gdzieś byli ociągają się z relacjami więc odwołam się do przeszłości, żeby nie było nudno. Rozumiem, tylko emeryci nie liczą wolnego czasu, a pracujący mają go zdecydowanie mniej. Jak już wiadomo są rodzinne wyjazdy sylwestrowe. Były również rodzinne majówki, bo każda okazja na wyjazd jest dobra. Rodzinne wyjazdy zaczęły się dawno temu, większość jeszcze pracowała i długie weekendy były do zagospodarowania. Zaczęło się pod hasłem: "i Ty zostaniesz przewodnikiem" gdzie razem ze ślubną przygotowywaliśmy wyjazd, a nawet trochę bawiłem się w opowiadającego oprowadzacza. Czas i ogólnie dostępny internet zrobił swoje, więc początkowe hasło stało się dziś jak najbardziej aktualne. W tej relacji z majowego wyjazdu nie będzie palm, lazurków i piasku, a będą miejsca moim zdaniem ciekawe, które może skłonią kogoś do odwiedzenia przy okazji zapadłych polskich, i nie tylko polskich, "dziur". Kwiecień 2018r. Majówkowy rodzinny wyjazd z bazą w Krynicy i zwiedzanie okolicy, w tym pięknego Bardejova z listy UNESCO. Wyjeżdżamy w 2 samochody i 8 osób z przepięknych Katowic (pogodowo - oczywiście) autostradą do Krakowa i dalej na Tarnów. Wycieczka wg programu mojej żony, który tak jak w BP, ma zadowolić wszystkich; a każdy z uczestników ma inne preferencje. Ja wolę starsze, a żona zdecydowanie młodsze ”zamki i pałace”. Kiedyś był nawet według jej pomysłu - rajd po zrujnowanych pałacach. Zjeżdżamy w Brzesku by odwiedzić pałac dawnych właścicieli browaru Okocim - Goetzów. Wg. internetu pałac można zwiedzać. Niestety strony internetowe dawno nie aktualizowane zawierają nieprawdziwe informacje i klops. Przez płot oglądamy fasadę i to by było na tyle. Następny zamek w Dębnie zwiedzamy już w środku (oddz. muzeum w Tarnowie). Wyposażenie nie jest z tego zamku, ale pochodzi ze zbiorów znanego rodu Sanguszków. Zamek piętrowy, gdzie na parterze mieszkała służba, a na piętrze właściciele. Pomieszczenia piętra przechodnie dodatkowo połączone zewnętrzną drewnianą galeryjką. W Dębnie oprócz zamku oglądamy zabytkowy kościół i w drogę do wód. Po drodze spacer po rynku Nowego Sącza, jakaś kawa i docieramy do Krynicy.
A browar nadal produkuje.
papuas
Zamek w Dębnie jak każdy szanujący się zamek ma swego ducha, a może nawet i dwa. Wieść niesie, że córka właściciela (z Tarłów) zakochała się w służącym przysięgając mu wierność. Ojciec zabił służącego po strasznych mękach, a córkę żywcem zamurował w wieży. Minęły wieki, a pomieszczenia zamku nawiedzały duchy nieszczęśliwych kochanków. Kto nie chce niech nie wierzy, ale milicjant zaraz po wojnie wystrzelił cały magazynek w drzwi, w których pojawiła się zjawa.
papuas
Będzie ciekawie, nie znam tego regionu. Jako kilkuletnie dziecko byłam „na przyczepkę” z mamą w sanatorium w Krynicy ale prawie nic nie pamiętam. Chętnie poczytam i pooglądam..
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No nie wiem czy będzie ciekawie?? Będą to wybrane miejsca i obiekty zwiedzane podczas rodzinnej majówki, jakiś wspólny treking, a nie pokazanie wszystkiego. Niektóre niewątpliwie ciekawe (dla mnie) miejsca pominięte, bo odwiedzone wcześniej, a nie całą rodzinką. Póki co wchodzimy do zamkowych wnętrz. Moim zdaniem warto. Zaczynamy od kuchni, a potem pokoje pierwszego piętra.
Jest oczywiście sala myśliwska, a w wieży Biała Dama czyli fantom nieszczęsnej Tarłówny. W wykuszu klimat starego zamku, a nad oknami zachowane resztki starych wymalowań.
papuas
Dalsze pokoje, w kolejnym wykuszu zaimprowizowany katafalk oraz portrety trumienne, a na koniec salka ze współczesnymi obrazami i akwarelami. Na jednej gotycki kościół w Dębnie, który idziemy obejrzeć w realu.
papuas
...ogladam zaciekawiony !!! zazdroszczę polskim zamkom (pałacom,kościołom itp.) tak wspaniale wyposazonych wnętrz. te wyspiarskie to niemal zawsze "gołe mury" : (
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Również w Polsce istnieją zamki zachowane jako stałe ruiny - czyli tylko mury, jednak zawsze przyjemniej zobaczyć wewnętrzną ekspozycję.
No to przystanek na rynku w Nowym Sączu. Miasto wbrew nazwie ma swą historię, a lokowane było pod koniec XIII wieku. Wiele w nim atrakcji; my ograniczamy się do rynku i najbliższej okolicy. Kawa, piwo wg upodobań z widokiem na ratusz (koniec XIXw), bazylika św Małgorzaty, kościół Jezuitów i w drogę. A są jeszcze inne zabytkowe kościoły, ruiny zamku królewskiego czy warty zobaczenia park etnograficzny. Co prawda o połowę mniejszy od sanockiego, bo tylko ok 20ha, ale równie ciekawy.
papuas
Docieramy do Krynicy. Baza znajduje się przy głównej ulicy w wynajętym mieszkaniu. Po wypakowaniu bagażu ruszamy na podbój uzdrowiska - a więc Góra Parkowa (wjeżdżamy - starość nie radość), pijalnia wód, grająca fontanna i do bazy na odpoczynek, bo następny dzień trekingowy. Kiedyś już odwiedziliśmy Krynicę, więc muzeum Nikifora odfajkowane i powtarzać nie będziemy. Krynica wiąże się z dwoma osobami: malarzem prymitywistą Nikiforem - ma tu swą ławeczkę oraz muzeum i znanym tenorem światowej sławy - Kiepurą, który zainwestował tu zarobione pieniądze w budowę hotelu "Patria". Oczywiście bywali w Krynicy inni sławni, a do powstania na przełomie XVIII i XIX zdrojowiska przyczynili się Austriacy; rozwój w połowie XIXw zapewnili Krynicy prof Dietl i geolog Zuber.
Jest "Patria" jest i "Stary Dom Zdrojowy", a na krynickim deptaku dzieje się. Nie pamiętam jak w realu, ale na foto twarz tej pomnikowej dziewczyny młodzieńczo nie wygląda.
Kaplica Zdrojowa
papuas
Następnego dnia treking - "Skamieniałe miasto" w Ciężkowicach. Po drodze do Ciężkowic zatrzymujemy się planowo w Bobowej. Odwiedzamy synagogę, wystawę koronek i żydowski kirkut. Wiadomo Bobowa cadykami słynie i ma nawet swe ”przedstawicielstwo” w USA. Było info: klucze od synagogi u fryzjera. I rzeczywiście fryzjer po dokończeniu strzyżenia klienta oprowadza po synagodze. Udało się nam nawet wejść na cmentarz, bo otwarto go dla kilku przyjezdnych chasydów. Na kirkucie oprócz macewów znajduje się monument poświęcony ofiarom holocaustu, a nad grobami najważniejszych cadyków wzniesiono ohel. Nie jestem specjalistą od koronek, ale te bobowskie są inne; to tzw. koronki klockowe. W sklepie z koronkami pani prezentowała sposób ich wytwarzania - nici nawinięte są na szeregu klockach i poprzez odpowiednie przekładanie tychże wychodzi wiązany wzór. Jest na tripku pani dziergająca, to może zainteresuje Ją taki sposób rękodzieła i po odwiedzeniu Bobowej zacznie zabawę klockami?? Prawdę mówiąc te koronki i mnie bardzo zaintrygowały - więc foto będzie od groma. Na foto więc synagoga, a potem kooorooonki i kirkut.
W synagodze nadgryziony zębem czasu namalowany na jednej ze ścian wizerunek dawnej Bobowej, miasta które powstało w pocz. XIVw.
papuas
To jeszcze foto samej Bobowej, bo fajne ma plenery i gotyckiego kościoła cmentarnego pw św. Zofii.
papuas
Papuas, ja obecnie tylko na drutach. Kiedyś robiłam również na szydełku , haftowałam, szyłam. Obecnie mam więcej pomysłów na druty niż wolnego czasu. Może kiedyś np. na emeryturze rozszerzę „działalność” o inne techniki? Dziękuję za zdjęcia koronek, są piękne .
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!