Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Zaczęło się tradycyjnie. Budzik nie zadzwonił, ale śpię jak zając, więc nie było problemu. Tym razem zaszalałam i kupiłam expres ,więc jazda byłaprzyjemna. Niestety w drodze przypomniałam sobie o ważnych lekach, których zapomniałam, a są na receptę. No, ale siła perswazji i pani na dworcu w aptece sprzedała mi je w drodze wyjątku. Na lotnisku dostajemy słuchawki Rainbowa i instrukcję jak w Dubaju dotrzeć do pilota. Linie Emirates nie zawodzą. Co prawda, to już nie te czasy co kiedyś, że dawali kosmetyczkę z przyborami toaletowymi opaskę na oczy i skarpetki. Ale jedzonko smaczne oi obsługa super.Lecimy!
Iwona
Iwusia, czy udostepniłaś nowy album ? bo fotek nie widać
No trip no life
Tak, ale mam problem, bo wstawiam tylko małe kwadraciki zamiast obrazu. Nie kumam co się stało.
Iwona
Kopiujesz normalne, duże zdjęcia z udostępnionego Albumu ?
No trip no life
Tak. I
Iwona
Spróbuj tu powklejać zdjecia róznymi sposobami przez drzewko i CTRL C
Testujemy do woli
O portalu 88 (trip4cheap.pl)
No trip no life
Na lotnisku według instrukcji szukamy pilota. Jest nas dużo osób...na kilka objazdówek, 4-dniowa, Emiraty leight i nasza. Zastanawiam się, co można zobaczyć w cztery dni, ale jak ktoś nie ma czasu, to czemu nie... Nasz pilot jest spokojny i bardzo poważny. Rozdaje nam nowy program i rano mamy wpłacić kasę za wstępy, czyli 270 USD. Jesteśmy zdziwieni, bo napisano że 260 USD. Hotel Al Barshia leży niedaleko lotniska, więc droga nie jest długa. Skromny, ale dla mnie ok. Idziemy spać, bo przesunęli nam godziny wylotu o dwie godziny( ale kilka dni wcześniej) więc już noc. Pierwszego dnia, po śniadaniu mamy wyjazd o 8.00. Pilot zbiera po 270 USD, chociaż mm ja i inni zapytanie. Coś tam tłumaczy. Ale po kilku dniach oddaje te 10 USD.
Jedziemy zwiedzać stary Dubaj. Miejsca w autokarze są przydzielane według kolejności rezerwacji wycieczki. My na końcu, czyli mamy po dwa miejsca i jeszcze tył wolny. Super. Pogoda cudna, słoneczko i około 29 stopni. Ruszamy.
Zaczynamyod starej części miasta, czli dzielnicy Al Fahidi. Wąskimi uliczkami dochodzimy do Muzeum Kawy, gdzie próbujemy tradycyjnie parzonej arabskiej kawy z kardamonem i daktyli. Nie wszystkim to smakuje, ale ja uwielbiam takie połączenie.
Następnie udajemy się do przystani łódek abra, którymi przeprawiamy się na przeciwległy brzeg podziwiając miasto od strony wody. Tam mamy czas na suk złota i przypraw. Dobrze, że jest ramadan i niektóre sklepy zamknięte, bo można dostać zawrotu głowy. Ja jestem typową sroką i był to dla mnie czas próby. Ceny powaliły z nóg, więc dałam radę.
Największy pierścień ze złota .
Iwona
Iwusia, super !!! wszystko widać
No trip no life
W pierwszm wpisie zdjecia widzać
Dzięki, to dodało mi skrzydeł, które ostatnio opadły.*yes3*
Iwona
Zapowiada się ciekawie , jestem, czytam.