wychodzimy z jaskini, mamy jeszcze trochę czasu- więc kumpela idzie do jakiegoś sklepiko-baru, a ja w kierunku morza....
spotykamy się na parkingu
Ło Matko!!! nie mogę znaleźć autokaru ; teraz najechało ich się tu ze 20 i osobówek po horyzont! ; parking pęka w szwach ;
pakujemy się i odjazd stąd; podjeżdżamy do Porto Cristo , to bliziutko; nasza "helmutowa" przewodniczka mówi, że teraz sobie wysiądziemy i mamy 1 godzinę 15 minut czasu wolnego! taki lunch break ;
kto chce jeść - może iść jeść , kto nie - to może sobie iść na plażę , albo do miasteczka połazić a jeśli ktoś chce - może sobie wejść do wytwórni pereł nieopodal , pokaże nam gdzie ?
i to mi się podobało, że każdy ma tu wolny wybór.... nic na siłę ! ; zatem grupa sie nieco rozprasza....
patrzę na to Porto Cristo....
no bardzo ładnie... ale miasteczko jak miasteczko.. jakich wiele na Majorce; jest marina, są palmy, domki....
pani "Helga" pyta, czy idziemy coś zjeść? - nie idziemy! za gorąco! no to mówi nam że do najbliższej plaży mamy stąd jakiś 1 km specerkiem, ale nie ma tam niestety piasku!
kumpela pyta czy w tych perłach jest klima? - jest!
no to idziemy!
he he... taki cudak na kółkach tam stał
weszłyśmy się schłodzić i utknęłyśmy na trochę...
wiadomo, że Majorka słynie z wytwórni pereł; na wyspie sporo jest tego rodzaju przybytków, gdzie wyrabia się perły!
tak - je się tam po prostu robi bo to w 99% produkt sztucznie wytwarzany, ale trzeba im przyznać, że imitacja jest doskonała!
jesli ktoś nie jest koneserem - to na pierwszy rzut oka nie rozpozna z czym ma do czynienia! (ba! nawet na drugi i trzeci rzut - ciężko powiedzieć.... trafimy albo nie ale będzie to zgaduj-zgadula
nie jestem jakos specjalnie "biżuteryjna" , ale te perełki przykuły moją uwagę.... jednakże nie kupiłam tu nic!
wiadomo, każda baba- mniej lub bardziej lubi błyskotki! ja raczej mniej, ale też lubię - niestety nie do końca przemawiają do mnie wszelkie "podróbki" , nawet tak doskonałe jak te tutaj ! perła- to ma być perła! tak jak nie cierpię "udawanego" srebra czy złota! ; te perełki są śliczne, ale maja wady- po +/- 10 latach , w zalezności od uzytkowania, zaczynają sie przebariwć, najczęściej żółknąć a nawet łuszczyc sie i pękać ; mieli tu nawet mieli gablotkę z wyrobami naturalnymi , ale ich ceny mnie odstraszyły na tyle, że nie pragnęłam już posiadać majorkańskich pereł...
były tu nawet szachy z perełek
i korona samej Miss Hiszpanii
idziemy na zewnątrz....
czasu mamy jeszcze 15 minut....
za mało na cokolwiek... więc łazimy w pobliżu w oczekiwaniu na resztę ludków-"helmutków"
i żegnamy sie z Porto Cristo
i przez równinę Es Pla z widokiem Sierra de Levante wracamy do hotelu
taaaa... te wszystkie przesądy i inne zabobony "przynoszące pecha" jak: czarne koty, pechowe 13-tki, zwłaszcza w piątek! , spotkanych kominiarzy, zakonnic, odpukiwania w niemalowane drewno, wstawanie lewą nogą, przechodzenia pod drabiną, ślub w miesiącu z "R" itd.... i ... oj długo by tak jeszcze wymieniać ....
My Polacy znani jesteśmy z wiary w pecha, bo uwielbiamy się umartwiać, zamartwiać, czarno widzieć i szukać dziury w całym od zarania dziejów... no wieczna martyrologia! tymczasem inne nacje mają do tematu pereł kompletnie inne podejście - w Chinach np. to symbol szczęśliwości, w wielu innch krajach - to symbol piękna, miłości i powodzenia w życiu! w jeszcze innych symbol bogactwa, itd! - ale u nas oczywiście wszystko musi być odwotnie!
na dziś jesteśmy umówione z "naszym" Ryszardem; jedziemy do stolicy:
były dwie opcje wycieczkowe : Palma + shopping + Aquapark i Palma + Valdemossa; wybrałysmy opcję nr 2 - wszak trzeba/wypada zobaczyć miejsce gdzie nasz Chopin tak bardzo "znienawidził" tą Majorkę!
Ricky jest punktualny jak dżentelmen, podjeżdża 5 minut przed umówionym czasem i znów pustym autokarem , bo zaczynają od Can Picafort i naszego najbardziej oddalonego od miasteczka hotelu ; zatem znów najlepsze miejscówki są nasze
z Alcudii do Palmy jedzie się szybko , niby to drugi kraniec wyspy ale połączony z północą wyśmienitą trasą (MA-13);
Zaczynamy od wjazdu na dość wysokie wzgórze (112 m n.p.m.) ; skąd roztaczają się ponoć najładniejsze widoki na stolicę Majorki; na wzgórzu stoi gotycki zamek zwany: Castillo de Bellver
Castillo de Bellver - to dość ciekawy obiekt pod względem architektonicznym - to tzw. Gotyk Środziemnomorski;
zamek na kształt rotundy, jedyny taki zamek (o takim kształcie) na Balearach! ba! w całej Hiszpanii nie ma drugiego takiego "okrąglaka" z tego okresu!
Castillo de Bellver zbudowany został w XIV wieku (w latach 1300-1311 z polecenia ówczesnego króla wyspy- Jaime II), początkowo pełnił rolę letniej rezydencji panującej na wyspie rodziny królewskiej ;
znacznie później przekształcono go na wiele lat w więzienie; a w czasach dyktatury Franco odbywały się tutaj egzekucje ;
dzisiaj to sielskie miejsce żyjące głównie imprezami plenerowymi które odbywają się tutaj ponoć często;
my zamku niestety nie zwiedzamy w środku (a szkoda..., bo podobno jest bardzo ciekawy), tylko oglądamy jego mury z zewnątrz
z tego miejsca- jak to z takich wzgórz - są za to bardzo ładne widoki na Palmę w dole
niestety poranne światło i słońce w oczy - nie pozwalają złapać odpowiedniego dla pejzaży kolorytu.... trudno, może następnym razem zawitam na wyspę, to odwiedzę to miejsce o zachodzie słońca
łazimy po wzgórzu w różne miejsca, bo pomiędzy kilkoma "dziurami w krzakach" są inne widoczki na miasto...
jeszcze z innego miejsca...
Palma de Mallorca (nazywana najczęściej po prostu Palmą) to największe miasto wyspy i całych Balearów, które liczy sobie ok. 400 tys mieszkańców ; w skali tej wyspy- to naprawdę dużo, ale w skali "miastowej" ilością mieszkańców nie poraża - to taka powiedzmy "Bydgoszcz" , ale klimatem, urodą.... tutaj to już kompletnie inna bajka
Palma czasem nazywana jest Małą Barceloną, i nie ma w tym przesady, bo choć w Barcelonie byłam już baaaaardzo dawno temu, ale jeszcze coś tam pamiętam (choć mam koleżankę podrózniczkę, która twierdzi, że jak się gdzies było 25 lat temu i więcej, to już jakby się tam w ogóle nie było i trzeba wrócić! )
w kazdym razie podobieństwo do barcelony jest naprawdę spore, zwłaszcza "klimatem" miasta i architekturą, bowiem Palma jest miastem niezwykle urodziwym, szalenie ciekawym i wręcz intrygującym zwłaszcza w staromiejskiej części, która zachwyci labiryntem wąskich uliczek, i przepięknej zabudowy z różnych epok, choć z pewnością nie jest kopią Barcelony bo jednak Barcelona to jedno wielkie Łał! ) ale myślę, że zachwyci każdego, (choć zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że mu się nie podoba ) to jednak mnie doprawdy zauroczyła ;
...heee, nawet nie wiesz jak bardzo "do symboli" przywiązują wagę "inne nacje" ; )
np.spróbuj namowić "wyspiarza" lub włocha np. na przejście pod drabiną a francuza posadzić jako "trzynastego przy stole" !!!
...myślę że w porównaniu z innym narodami,polacy są..."odporni na przesądy"
a opinie o "szczęśliwych perłach"...też czytałem o tym w necie... ; ))))))
he he... ja najbardziej pamiętam opowieści naszego pilota podczas wycieczki po Norwegii - o przesądach Norwegów zapamietałam, że kładą miotły przed kominkiem, żeby odpędzić czarownice i podobno w 70 % norweskich domów te miotły leżą tam na stałe no i kamienie, też na kominku - które chronią ich od Trolli, w które to wciąż mocno ten naród wierzy i jeszcze masa innych, ale jednak jeśli chodzi o "pechowe perły" to chyba spotkałam się z tym tylko wśród naszych zabobonów
( w zasadzie program zwiedzania Palmy - to wejście do TEJ katedry a dalej czas juz wolny ze 2 godziny , czyli "róbta co chceta" , mnie taki układ pasował, bo ja lubię też połazić samopas, ale chyba nie wszyscy byli z tego powodu wniebowzięci...
są też takie w gorszym stanie...
i jestesmy na miejscu.. tu jeszcze p/ szybkę
tu juz bez
Czas na największy i najbardziej znany zabytek w Palmie (i chyba nawet na całej Majorce) - gotycką Katerę La Seu (Najświętszej MP) ;
Budowę tej katedry rozpoczęto w 1230 roku w miejscu dawnego meczetu, by jak zawsze w tym rejonie świata - przypieczętować w ten sposób (i zamanifestować) zwycięstwo chrześcijaństwa nad islamem
tuż obok Katedry znajduje się mauretańska pozostałość - to pałac Almudaina znany bardziej jako Pałac Królewski La Almudaina - jest jedną z oficjalnych rezydencji hiszpańskiej rodziny królewskiej; sklasyfikowany jako Alkazar
Park de la Mar - pomiędzy morzem a Katedrą, bo musicie wiedzieć, że kiedyś kiedyś ta katedra stała nas samiutkim brzegiem morza.... ale jakies pół wieku temu - w latach 70-tych XX wieku "odłączono" tą katedrę od morza juz na zawsze, - budując tutaj takie właśnie wodno-ogrodowe pasaże tzw Parc de Mar
taki grajek myśli, że pod katedrą łatwiej mu będzie zarobić i wzbudzić współczucie wiernych ; ale wierni nie byli zbyt wylewni i nie pomogli bliźniemu w potrzebie...
(ale ja mimo, że "niewierna" wrzuciłam mu euraska ; i robię to dość często na widok ulicznych grajków, odkąd obejrzałam kiedyś (fenomenalny jak dla mnie film , choć sama historia smutna i poruszająca) : film- "Kot Bob i ja" (2016)
pod katedrą w oczekiwaniu na turystów....
no to głowy w górę i podziwiamy to cudo!
musimy chwilę poczekać... wejścia są tu biletowane i Ricky coś tam załatwia przy wejściu ....
no i słynna przepiękna gotycka rozeta! jest największa na świecie! (jako rozeta gotycka!) jej średnica to fi ponad 13 m! ; zwana jest "Wielkim Okiem Gotyku"!
budowano ją przez kilka długich wieków...; doszło nawet kilkakrotnie do katastrofy budowlanej, gdyż zapadło się sklepienie świątyni, innym razem uszkodziło ją trzęsienie ziemi; przez dziesiątki lat ją ulepszano, modyfikowano, zmieniano konstrukcję, aż wreszcie po 400 latach - rok 1601 uznaje się za ostateczną datę ukończenia jej budowy, choć jeszcze w XIX wieku sporo przy tej katedrze "architektów i budowniczych się grzebało", a w pracach uczestniczył gościu znany wszystkim z Barcelony: sam Antonio Gaudi
Katedra już od wejścia robi wrażenie- zwłaszcza ogromem wnętrza, bo jak to w gotycku - pozbawiona jest przepychu i wymyślnych dekoracji; w jej wnętrzach zwracają uwagę przede wszystkim przepiękne witraże i liczne rozety, które wprowadzają tutaj niesamowite światło (stąd Katedra ta zwana jest Świątynią Światła, głównie za sprawą "świetlnych cudów" czyli odbicia rozety głównej 2 razy w roku (2 lutego i 11 listopada).; a ta największa z tutejszych rozet (jest ich ma ponad 13 metrów średnicy zewnętrznej (11 metrów średnicy wewnętrznej) i nazywa się ją mianem Wielkiego Oka Gotyku; jest to największa na świecie gotycka rozeta! (wiem, wiem, że sie powtarzam) ale naprawdę warto to podkreślić i zobaczyć!
W katedrze znajduje się też, znany przepiękny baldachim projektu Antonio Gaudiego , który stworzony został w bardzo ciekawej i dość niecodziennej konwencji korony cierniowej oraz kandelabry boczne autorstwa również genialnego Antonio
słynne rozety
i kolorowe cienie rzucane przez promienie słońca przechodzace p/ rozety do wnętrza
w jednej z bocznych naw, w stworzonej tutaj do tego celu Kaplicy możemy zobaczyć też zaskakująco ciekawe i bardzo współczesne dzieło lokalnego artysty Miguela Barcelo, przedstawiające alegorie owoców morza i owoców ziemi; dosyć ciekawa instalacja artystyczna jak na gotycką katedrę
trójwymiarowe murale nawiązują do biblijnej ikonografii (ryby – symbol pierwszych Chrześcijan, dzbany z winem – przemienienie wody w wino w Kanie Galilejskiej)
Katedra mieści też ciekawe Muzeum Katedralne; jest również miejscem spoczynku królów Majorki.
wejście do Muzeum wprost z Katedry
w środku jak to w Muzeum katedralnym.... krucyfiksy, monstrancje itd...
mnie najbardziej zachwyciły w tym Muzeum gigantyczne kandelabry;
240 kg czystego srebra!!! a jest ich tu kilka takich ; razem stanowią niezły majątek pod postacią ponad tony srebra w takim misternym wyrobie!
i czas opuscić Katedrę...
po drodze do wyjścia moją uwagę przykuwa dość zadko spotykana w formie rzeźba (???)
to Najświętsza Maryja w podobno bardzo rzadkiej pozie leżącej; to wizerunek tzw. śpiącej Maryi z bosymi stopami ; ja chyba pierwszy raz spotkałam się z ta formą przedstawienia Madonny
Przepiekne te jaskinie
wychodzimy z jaskini, mamy jeszcze trochę czasu- więc kumpela idzie do jakiegoś sklepiko-baru, a ja w kierunku morza....
spotykamy się na parkingu
Ło Matko!!! nie mogę znaleźć autokaru
; teraz najechało ich się tu ze 20 i osobówek po horyzont! ; parking pęka w szwach
;
pakujemy się i odjazd stąd; podjeżdżamy do Porto Cristo , to bliziutko; nasza "helmutowa" przewodniczka mówi, że teraz sobie wysiądziemy i mamy 1 godzinę 15 minut czasu wolnego! taki lunch break
;
kto chce jeść - może iść jeść
, kto nie - to może sobie iść na plażę
, albo do miasteczka połazić
a jeśli ktoś chce - może sobie wejść do wytwórni pereł nieopodal , pokaże nam gdzie ? 
i to mi się podobało, że każdy ma tu wolny wybór.... nic na siłę ! ; zatem grupa sie nieco rozprasza....
patrzę na to Porto Cristo....
no bardzo ładnie... ale miasteczko jak miasteczko.. jakich wiele na Majorce; jest marina, są palmy, domki....
pani "Helga" pyta, czy idziemy coś zjeść? - nie idziemy! za gorąco!
no to mówi nam że do najbliższej plaży mamy stąd jakiś 1 km specerkiem, ale nie ma tam niestety piasku!
kumpela pyta czy w tych perłach jest klima?
- jest!
no to idziemy!
he he... taki cudak na kółkach tam stał
weszłyśmy się schłodzić i utknęłyśmy na trochę...
wiadomo, że Majorka słynie z wytwórni pereł; na wyspie sporo jest tego rodzaju przybytków, gdzie wyrabia się perły!
tak - je się tam po prostu robi
bo to w 99% produkt sztucznie wytwarzany, ale trzeba im przyznać, że imitacja jest doskonała!
jesli ktoś nie jest koneserem - to na pierwszy rzut oka nie rozpozna z czym ma do czynienia! (ba! nawet na drugi i trzeci rzut - ciężko powiedzieć.... trafimy albo nie
ale będzie to zgaduj-zgadula
nie jestem jakos specjalnie "biżuteryjna" , ale te perełki przykuły moją uwagę.... jednakże nie kupiłam tu nic!
wiadomo, każda baba- mniej lub bardziej lubi błyskotki! ja raczej mniej, ale też lubię
- niestety nie do końca przemawiają do mnie wszelkie "podróbki" , nawet tak doskonałe jak te tutaj ! perła- to ma być perła! tak jak nie cierpię "udawanego" srebra czy złota! ; te perełki są śliczne, ale maja wady- po +/- 10 latach , w zalezności od uzytkowania, zaczynają sie przebariwć, najczęściej żółknąć a nawet łuszczyc sie i pękać
; mieli tu nawet mieli gablotkę z wyrobami naturalnymi , ale ich ceny mnie odstraszyły na tyle, że nie pragnęłam już posiadać majorkańskich pereł...
były tu nawet szachy z perełek
i korona samej Miss Hiszpanii
idziemy na zewnątrz....
czasu mamy jeszcze 15 minut....
za mało na cokolwiek... więc łazimy w pobliżu w oczekiwaniu na resztę ludków-"helmutków"
i żegnamy sie z Porto Cristo
i przez równinę Es Pla z widokiem Sierra de Levante wracamy do hotelu
cdn....
Piea
...taaa, może i dobrze że nie kupiłaś "perełek"
podobno "łzy morza" nie przynoszą szczęścia !??? ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek , nie kupiłam tutaj!
taaaa... te wszystkie przesądy i inne zabobony "przynoszące pecha" jak: czarne koty, pechowe 13-tki, zwłaszcza w piątek! , spotkanych kominiarzy, zakonnic, odpukiwania w niemalowane drewno, wstawanie lewą nogą, przechodzenia pod drabiną, ślub w miesiącu z "R" itd.... i ... oj długo by tak jeszcze wymieniać ....
My Polacy znani jesteśmy z wiary w pecha, bo uwielbiamy się umartwiać, zamartwiać, czarno widzieć i szukać dziury w całym od zarania dziejów... no wieczna martyrologia!
tymczasem inne nacje mają do tematu pereł kompletnie inne podejście - w Chinach np. to symbol szczęśliwości, w wielu innch krajach - to symbol piękna, miłości i powodzenia w życiu! w jeszcze innych symbol bogactwa, itd! - ale u nas oczywiście wszystko musi być odwotnie! 
Piea
Dzień Szósty! (jak ten czas leci....)
na dziś jesteśmy umówione z "naszym" Ryszardem; jedziemy do stolicy:
były dwie opcje wycieczkowe : Palma + shopping + Aquapark i Palma + Valdemossa; wybrałysmy opcję nr 2 - wszak trzeba/wypada zobaczyć miejsce gdzie nasz Chopin tak bardzo "znienawidził" tą Majorkę!
Ricky jest punktualny jak dżentelmen, podjeżdża 5 minut przed umówionym czasem i znów pustym autokarem , bo zaczynają od Can Picafort i naszego najbardziej oddalonego od miasteczka hotelu ; zatem znów najlepsze miejscówki są nasze
z Alcudii do Palmy jedzie się szybko , niby to drugi kraniec wyspy ale połączony z północą wyśmienitą trasą (MA-13);
Zaczynamy od wjazdu na dość wysokie wzgórze (112 m n.p.m.) ; skąd roztaczają się ponoć najładniejsze widoki na stolicę Majorki; na wzgórzu stoi gotycki zamek zwany: Castillo de Bellver
Castillo de Bellver - to dość ciekawy obiekt pod względem architektonicznym - to tzw. Gotyk Środziemnomorski;
zamek na kształt rotundy, jedyny taki zamek (o takim kształcie) na Balearach! ba! w całej Hiszpanii nie ma drugiego takiego "okrąglaka" z tego okresu!
Castillo de Bellver zbudowany został w XIV wieku (w latach 1300-1311 z polecenia ówczesnego króla wyspy- Jaime II), początkowo pełnił rolę letniej rezydencji panującej na wyspie rodziny królewskiej ;
znacznie później przekształcono go na wiele lat w więzienie; a w czasach dyktatury Franco odbywały się tutaj egzekucje
;
dzisiaj to sielskie miejsce żyjące głównie imprezami plenerowymi które odbywają się tutaj ponoć często;
my zamku niestety nie zwiedzamy w środku (a szkoda..., bo podobno jest bardzo ciekawy), tylko oglądamy jego mury z zewnątrz
z tego miejsca- jak to z takich wzgórz - są za to bardzo ładne widoki na Palmę w dole
niestety poranne światło i słońce w oczy - nie pozwalają złapać odpowiedniego dla pejzaży kolorytu.... trudno, może następnym razem zawitam na wyspę, to odwiedzę to miejsce o zachodzie słońca
łazimy po wzgórzu w różne miejsca, bo pomiędzy kilkoma "dziurami w krzakach" są inne widoczki na miasto...
jeszcze z innego miejsca...
Palma de Mallorca (nazywana najczęściej po prostu Palmą) to największe miasto wyspy i całych Balearów, które liczy sobie ok. 400 tys mieszkańców ; w skali tej wyspy- to naprawdę dużo, ale w skali "miastowej" ilością mieszkańców nie poraża
- to taka powiedzmy "Bydgoszcz" , ale klimatem, urodą.... tutaj to już kompletnie inna bajka 
Palma czasem nazywana jest Małą Barceloną, i nie ma w tym przesady, bo choć w Barcelonie byłam już baaaaardzo dawno temu, ale jeszcze coś tam pamiętam (choć mam koleżankę podrózniczkę, która twierdzi, że jak się gdzies było 25 lat temu i więcej, to już jakby się tam w ogóle nie było i trzeba wrócić!
w kazdym razie podobieństwo do barcelony jest naprawdę spore, zwłaszcza "klimatem" miasta i architekturą, bowiem Palma jest miastem niezwykle urodziwym, szalenie ciekawym i wręcz intrygującym zwłaszcza w staromiejskiej części, która zachwyci labiryntem wąskich uliczek, i przepięknej zabudowy z różnych epok, choć z pewnością nie jest kopią Barcelony bo jednak Barcelona to jedno wielkie Łał! ) ale myślę, że zachwyci każdego, (choć zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że mu się nie podoba
) to jednak mnie doprawdy zauroczyła ;
jeszcze jeden rzut okiem i odjazd na dół ....
zjeżdżamy wprost na marinę
Piea
...heee, nawet nie wiesz jak bardzo "do symboli" przywiązują wagę "inne nacje" ; )
np.spróbuj namowić "wyspiarza" lub włocha np. na przejście pod drabiną a francuza posadzić jako "trzynastego przy stole" !!!
...myślę że w porównaniu z innym narodami,polacy są..."odporni na przesądy"
a opinie o "szczęśliwych perłach"...też czytałem o tym w necie... ; ))))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
he he... ja najbardziej pamiętam opowieści naszego pilota podczas wycieczki po Norwegii - o przesądach Norwegów
zapamietałam, że kładą miotły przed kominkiem, żeby odpędzić czarownice
i podobno w 70 % norweskich domów te miotły leżą tam na stałe
no i kamienie, też na kominku - które chronią ich od Trolli, w które to wciąż mocno ten naród wierzy
i jeszcze masa innych, ale jednak jeśli chodzi o "pechowe perły" to chyba spotkałam się z tym tylko wśród naszych zabobonów 
Piea
no to teraz sacrum... ale takie przez wielkie S!
( w zasadzie program zwiedzania Palmy - to wejście do TEJ katedry a dalej czas juz wolny ze 2 godziny , czyli "róbta co chceta"
, mnie taki układ pasował, bo ja lubię też połazić samopas, ale chyba nie wszyscy byli z tego powodu wniebowzięci... 
są też takie w gorszym stanie...
i jestesmy na miejscu.. tu jeszcze p/ szybkę
tu juz bez
Czas na największy i najbardziej znany zabytek w Palmie (i chyba nawet na całej Majorce) - gotycką Katerę La Seu (Najświętszej MP) ;
Budowę tej katedry rozpoczęto w 1230 roku w miejscu dawnego meczetu, by jak zawsze w tym rejonie świata - przypieczętować w ten sposób (i zamanifestować) zwycięstwo chrześcijaństwa nad islamem
tuż obok Katedry znajduje się mauretańska pozostałość - to pałac Almudaina znany bardziej jako Pałac Królewski La Almudaina - jest jedną z oficjalnych rezydencji hiszpańskiej rodziny królewskiej; sklasyfikowany jako Alkazar
Park de la Mar - pomiędzy morzem a Katedrą, bo musicie wiedzieć, że kiedyś kiedyś ta katedra stała nas samiutkim brzegiem morza....
ale jakies pół wieku temu - w latach 70-tych XX wieku "odłączono" tą katedrę od morza juz na zawsze, - budując tutaj takie właśnie wodno-ogrodowe pasaże tzw Parc de Mar
taki grajek myśli, że pod katedrą łatwiej mu będzie zarobić i wzbudzić współczucie wiernych ; ale wierni nie byli zbyt wylewni i nie pomogli bliźniemu w potrzebie...
(ale ja mimo, że "niewierna" wrzuciłam mu euraska
; i robię to dość często na widok ulicznych grajków, odkąd obejrzałam kiedyś (fenomenalny jak dla mnie film , choć sama historia smutna i poruszająca) : film- "Kot Bob i ja" (2016)
pod katedrą w oczekiwaniu na turystów....
no to głowy w górę i podziwiamy to cudo!
musimy chwilę poczekać... wejścia są tu biletowane i Ricky coś tam załatwia przy wejściu ....
no i słynna przepiękna gotycka rozeta! jest największa na świecie! (jako rozeta gotycka!) jej średnica to fi ponad 13 m! ; zwana jest "Wielkim Okiem Gotyku"!
budowano ją przez kilka długich wieków...; doszło nawet kilkakrotnie do katastrofy budowlanej, gdyż zapadło się sklepienie świątyni, innym razem uszkodziło ją trzęsienie ziemi; przez dziesiątki lat ją ulepszano, modyfikowano, zmieniano konstrukcję, aż wreszcie po 400 latach - rok 1601 uznaje się za ostateczną datę ukończenia jej budowy, choć jeszcze w XIX wieku sporo przy tej katedrze "architektów i budowniczych się grzebało", a w pracach uczestniczył gościu znany wszystkim z Barcelony: sam Antonio Gaudi
Katedra już od wejścia robi wrażenie- zwłaszcza ogromem wnętrza, bo jak to w gotycku - pozbawiona jest przepychu i wymyślnych dekoracji; w jej wnętrzach zwracają uwagę przede wszystkim przepiękne witraże i liczne rozety, które wprowadzają tutaj niesamowite światło (stąd Katedra ta zwana jest Świątynią Światła, głównie za sprawą "świetlnych cudów" czyli odbicia rozety głównej 2 razy w roku (2 lutego i 11 listopada).; a ta największa z tutejszych rozet (jest ich
ma ponad 13 metrów średnicy zewnętrznej (11 metrów średnicy wewnętrznej) i nazywa się ją mianem Wielkiego Oka Gotyku; jest to największa na świecie gotycka rozeta! (wiem, wiem, że sie powtarzam) ale naprawdę warto to podkreślić i zobaczyć!
W katedrze znajduje się też, znany przepiękny baldachim projektu Antonio Gaudiego , który stworzony został w bardzo ciekawej i dość niecodziennej konwencji korony cierniowej oraz kandelabry boczne autorstwa również genialnego Antonio
słynne rozety
i kolorowe cienie rzucane przez promienie słońca przechodzace p/ rozety do wnętrza
w jednej z bocznych naw, w stworzonej tutaj do tego celu Kaplicy możemy zobaczyć też zaskakująco ciekawe i bardzo współczesne dzieło lokalnego artysty Miguela Barcelo, przedstawiające alegorie owoców morza i owoców ziemi; dosyć ciekawa instalacja artystyczna jak na gotycką katedrę
trójwymiarowe murale nawiązują do biblijnej ikonografii (ryby – symbol pierwszych Chrześcijan, dzbany z winem – przemienienie wody w wino w Kanie Galilejskiej)
Katedra mieści też ciekawe Muzeum Katedralne; jest również miejscem spoczynku królów Majorki.
wejście do Muzeum wprost z Katedry
w środku jak to w Muzeum katedralnym.... krucyfiksy, monstrancje itd...
mnie najbardziej zachwyciły w tym Muzeum gigantyczne kandelabry;
240 kg czystego srebra!!!
a jest ich tu kilka takich
; razem stanowią niezły majątek pod postacią ponad tony srebra w takim misternym wyrobie! 
i czas opuscić Katedrę...
po drodze do wyjścia moją uwagę przykuwa dość zadko spotykana w formie rzeźba (???)
to Najświętsza Maryja w podobno bardzo rzadkiej pozie leżącej; to wizerunek tzw. śpiącej Maryi z bosymi stopami ; ja chyba pierwszy raz spotkałam się z ta formą przedstawienia Madonny
Piea
I dlatego właśnie uwielbiam gotyk, a nie te barokowe błyskotki rodem z bazaru.
Ale każdy może co mu sie podoba...
Jorguś
ano, wnętrze ogromniastej katedry też robi wrażenie

papuas