no zostawiłem na deser (jako ostatnią w czytaniu relację) i nie zawiodłem się - śliczności i ustronny hotelik, i pobliskie miasteczko, i wspamiałe górskie zakrętasy, i .... a może nade wszystko ostatnia wycieczka mnie na takie samodzielne zwiedzanie, chociażby ze względów językowych, po prostu nie stać Z Tobą Piea mogę w ciemno jechać wszędzie tak po prawdzie bardziej od 40-osobowej plaży kusił by mnie wlot wąwozu, ale program wycieczkowy musi być realizowany no to czekam na to cdn ...
Papuas, skoro w ciemno ze mną możesz.... - to może spotkamy się kiedys na jakiejś wycieczce? (nie jest to ani wykluczone ani niemożliwe , he he... ja juz raz spotkałam się z Tripkowiczką na wycieczce - z Daną w Meksyku tylko wtedy jeszcze obie nie wiedziałyśmy , że My - to My ) ;
co do wąwozu - nawet poszłyśmy tam w kierunku wlotu (nie, nie z zamiarem trekingu, bo na to nie było czasu, ale nawet ta godzinka pozwoliłaby tam wleźć chociaz trochę, tyle, że moja kumpela po kiludziesieciu krokach po tych kamieniach zrobiła w tył zwrot! bo wybrała się na wycieczke w japonkach! ; ja nie byłam wcale lepsza, bo miałam na nogach takie koronkowe trampki z bawełnianych nici , he he... świetne obuwie do kamiennego wąwozu! ; zresztą nawet gdybyśmy chciały dotrzeć tu innego dnia ( juz na sam trekking) to i tak by z tego nic nie wyszło, bo w walizce w ogóle nie miałam żadnych odpowiednich butów! , no nie przewidziałam takich szlaków na Majorce ..
przy wlocie do - było tak
a potem jeszcze woda i gliniaste błotko....
szkoda wielka ... bo sam wąwóz jest ponoć przepiękny i zdecydowanie wart poświęcenia kilku godzin na porządny trekking tylko w odpowiednich butach rzecz jasna!
na ten dzień miałyśmy jeszcze wczoraj zaplanowane, że odwiedzimy stolicę , a z Alcudii do Palmy jest sporo róznych linii autobusowych, (zwykłe, przyspieszone i ekspresy) więc dostanie się z północy wyspy do Palmy nie stanowi żadnego problemu, ale tak bardzo nam się spodobała ostatnia wycieczka z Rickym , że umówiłyśmy się z nim na Palmę na pojutrze i Rysio zapisał nas na wycieczkę ;
zatem co tu dziś robić?
moja kumpela wpadła na genialny pomysł: chodźmy na plażę! , aleś wymyśliła! no ok, ale 10 godzin będziemy tam siedziały?
postanawiamy odwiedzić plażę ale dopiero po południu, a rano przy śniadanku kombinujemy....?
no i wykombinowałyśmy! że pojedziemy na wschód Majorki , bo ta część wyspy słynie z jaskiń
ale po przestudiowaniu mapki i wypytaniu miłej Pani w recepcji - jak tam dotrzeć? okazało się, że nie jest to takie proste jak nam wychodziło z mapy bo nie ma żadnych bezpśrednich połączeń z naszej mieściny na wschód
można...., ale trzeba by z naszego Can Picafort dojechać autobusem do Alcudii- stamtąd złapać kolejny autobus do Inca, w Ince przesiąść się na następny do Manacor a z Manacor wsiąść w jeszcze kolejny podmiejski do Porto Cristo i dalej z buta!
(he, he... brzmi to jak scena ze słynnego , kultowego filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz? pamietacie? :
:Ja to prosze Pana mam bardzo dobre połączenie... wstaję rano, za piętnaście trzecia; Latem to już widno.; już jestem ogolony, bo golę się wieczorem,śniadanie jadam na kolację,więc tylko wstaję i wychodzę.... (...) ; przystanek idę do mleczarni - to jest godzinka; potem szybko z mleczarnią wiozą mnie do Szymanowa (mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, a w Szymanowie łapię EKD. , dalej na Ochocie w elektryczny i do Stadionu, a potem to już mam z górki....bo tak: 119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu, znaczy - w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans ) ;
uznałyśmy więc że weźmiemy samochód na 1 dzień, w końcu to prosta droga po nizinie... , żadnych gór i serpentyn! ale.... moja kumpela mówi, ze płacić 55 EUR (tyle chcieli w hotelowej wypożyczalni, za to co im zostało!) +paliwo po to żeby zobaczyć jaskinie i wrócić! * girl_cray3* to ona ma w nosie i idzie na plaże! ;
Pani w recepcji, widząc nasze miny nad tą mapą - zaproponowała nam, że jeśli chcemy możemy dołączyć do grupy niemieckich turystów, którzy dziś o 10.30 mają zbiórkę pod hotelem i właśnie tam jadą! (taka półdniówka) ; no to pasuje! płacimy po 15 E per capita + bilet wstępu do jaskini i jedziemy razem z Helmutami
środkowa częśc Majorki to w zasadzie nizina; wielkie połacie równin... ; to takie tereny rolnicze, a krajobraz dość monotonny
Owa równina zwie się Es Pla i zajmuje cały środek wyspy , co ładnie obrazuje niniejsza mapka sieciowa:
(jakby kto wagarował na geografii - to to jest to zielone, he he )
to jedziemy... jedziemy...
w oddali na horyzoncie majaczą góry; to drugie i ostatnie pasmo górskie Majorki - to Góry Sierra de Levante, czyli po prostu Góry Wschodnie, znacznie niższe niż Sierra de Tramuntana na zachodzie wyspy
wybrzeże na wschodzie wyspy jest skaliste i poszarpane, słynie z urokliwych zatoczek ze schowanymi piaszczystymi i kameralnymi plażyczkami...
po drodze mijamy Manacor - miasto rodzinne Rafaela Nadala
śmigają nam przed oczami stare kamienne wiatraki bez śmigieł
i ze śmigłami ...
i za jakieś +/- 40 minut łacznie od wyjadu z hotelu jestesmy na miejscu....
zaczynamy zwiedzać najsłynniejszą jaskinię Majorki - tak, tą właśnie, którą odwiedzają chyba wszyscy przybywający na wyspę po raz pierwszy - Jaskinię Smoczą, choć nie jedyną, bo tu na Majorce jest tych jaskiń podobno ..... ok tysiąca!
też przeżyłam niemały szok na wieść o ich ilości ! ; oczywiście tych zbadanych, opisanych, skatalogowanych jest tylko ok 400! ; reszta to dzikie, nie do końca zbadane, nie do końca opisane i takie, w których wciąż "grzbią się" speleolodzy...
Różnych jaskiń znanych i mniej znanych zwiedzałam wcześniej w różnych miejscach i krajach już naprawdę całkiem sporo, bo generalnie bardzo lubię włazić do jaskiń i je podziwiać, jest coś niezwykle wręcz magicznego w tych wszystkich "soplach" .... ,, ale w takiej , gdzie łodki pływaja po podziemnym jeziorze, jeszcze nie byłam.... i to z koncertem w pakiecie , stąd ten pomysł, żeby odwiedzić włąsnie tą a nie inną...
jaskinia jest doprawdy piękna sama w sobie, a już ten koncert..... no robi wrażenie i bardzo mi się podobało.... ale nie organizacja wejść tutaj! , to jest pomsta do niebios, że wpuszczają do tej jaskini - tyle luda ile wlezie! zero reglamentacji ilości wchodzących! ; dlatego zwiedzanie jaskini w takim tłumie - to porażka!
kolejka wężykowa jak na lotnisku.... i tak wchodzą ludzie non-stop....
Coves del Drach (bo tak się ta jaskinia nazywa w lokalnym dialekcie majorkańsko-katalońskim) to cztery naturalne pieczary nazwane: Jaskinią Czarną, Jaskinią Białą, Luisa Salvadora i Jaskinią Francuzów.
Wszystkie są ze sobą wzajemnie połączone i tworzą wspólny, jaskiniowy element;
Jaskinię tą odkrył w 1896 roku, francuski speleolog Edouard Alfred Martel - od nazwiska którego wzięło nazwę największe podziemne jezioro znajdujące się na dnie jednej z jaskiniowych komór; warto dodać, że jest to w ogóle jedno z największych podziemnych jezior na świecie, o długości 117 metrów, szerokości 30 metrów i głębokości od 4 do 12 metrów; to właśnie po tym jeziorze pływają łódki z muzykantami, gdzie odwiedzający odsłuchuja na końcu zwiedzania koncertu na żywo, z orkiestrą pływającą łodzią po jeziorze
popatrzcie tylko na ten tłum...
to ludzkie tłumiszcze wali tam z impetem nie zważając na nic; w tej ciżbie ciężko się cokolwiek podziwia, zwłaszcza że chodzi się tu gęsiego wśród gawiedzi która jeszcze co 2 metry przystaje i robi sobie 518-tą sweet focię z każdym stalaktytem !!!
a trzeba przy tym jeszcze bacznie uważać na głowę, żeby nie oberwać jakimś selfie-stickiem prosto w oko , bo pełno tu niestety ciżby z tym durnym wynalazkiem (osobiście nie cierpię tegoż kija!)
idziemy grzecznie gęsiego, bo niektóre przejścią są tak wąskie że inaczej się nie da.... i tu zaczyna się "kaszanka" : ludzie odwracaja się i "krzycza do siebie" na odległość, bo pomiedzy nimi idą 2 inne osoby, albo 3, 5 itd... totalna masakra; jest tu taki harmider że ciężko się skupić na tym na co patrzymy
nie wiem dlaczego doroślli ludzie jak są w jakiejś większej grupie znajomych na wakacjach - to wyłącza im się tryb myślenia; drą się jeden przez drugiego jak jakaś dzicz! najczęściej po niemiecku !
dochodzimy do jeziorka... to miejsce w jaskini robi spore wrażenie ; jest przepieknie! (i na zdjęciach nie słychać tego harmidru panującego w środku!, więc jest z pewnością przyjemniejszy odbiór )
wąwóz piękny, ale z fotek wygląda na wymagający no i to obuwie - obowiązek
nie można wykluczyć spotkania; teraz w Taj spotkaliśmy panie poznane w Etiopii zresztą kiedyś zapraszałem Cię na Śląsk - Nikiszowiec, kopalnia Guido w Zabrzu (trza rezerwować bilety), największy park miejski Europy czyli Park Śląski z dużym skansenem i planetarium, gliwicka palmiarnia spokojnie można wykorzystać przedłużony weekend na zwiedzanie
i ostatnie nie trzeba jaskiń z łódkami szukać tak daleko, przyznaję - ta Smocza bardzo piękna bliziutko na Morawskim Krasie w Czechach jest jaskinia na Pankwi, do której zwiedzający wpływają łódką, ale biletu tak z buta raczej się nie kupi, sam kiedyś próbowałem, tylko trza rezerwować
Cyt )) nie wiem dlaczego doroślli ludzie jak są w jakiejś większej grupie znajomych na wakacjach - to wyłącza im się tryb myślenia; drą się jeden przez drugiego jak jakaś dzicz! najczęściej po niemiecku ))
Dlatego nie lubimy zwiedzać w grupie
Jakinia bałdzo ładna i bogato obdarowana przez naturę
Papuas, takie jasknie gdzie pływa się łódkami też juz wcześniej kilka "zaliczyłam" (Grecja na Kefalonii, Kuba, Słowacja chyba? albo Czechy? - juz nie pamietam) , ale nie o same pływanie łódkami chodziło - tylko o koncert z orkiestrą na łódkach! ( a takie coś, to widziałam tu po raz pierwszy!) ;
Kasia,
cyt: "Dlatego nie lubimy zwiedzać w grupie"
tu nie miało akurat to żadnego znaczenia czy jesteś tam w grupie czy indywidualnie ; bez wzgledu na formę dojazdu do celu - w środku był tłum i non stop powiększająca się kolejka do wejścia! ( o czym wiedziałam już wcześniej, widząc co sie dzieje na parkingu i sądząc po ilości samochodów ! ; były 3 autokary i ze dwie setki osobówek! ) ; i tu podobno zawsze tak jest od maja do października.... (no chyba, że przyjedziesz sobie tu zimą, albo wynajmiesz sobie całą jaskinię dla siebie ale nie wiem czy jest taka opcja ? )
to jeszcze kilka fotek na koniec z serii jaskiniowej:
Jaskinie takie jak ta powstawały w tym regionie świata od 11 do 5,3 mln lat temu, w epoce miocenu; wówczas klimat w regionie Morza Śródziemnego był znacznie cieplejszy niz obecnie; skały te mają skład głównie wapienny; tworzą je łatwo rozpuszczalne minerały, takie jak kalcyt i aragonit a woda opadowa dostaje się do jaskiń przez szczeliny i porowatość gruntu.; Kapiąca woda prowadzi do powstawania stalagmitów, co rzecz jasna przy takim ich rozmiarze jaki możemy podziwiać, mierzy się ich "rośnięcie" w skali tysięcy, dziesiątek tysiecy lat... ; niektóre z nich łączą się, tworząc niesamowite kolumny; jako ciekawostkę - warto przypomnieć, że stalaktyty i stalagmity rosną średnio od 0,2 do 1,6 milimetra rocznie!
temperatura wewnątrz jaskini jest stała i wynosi 21 C przy wilgotnosci 80%, więc jest tu dość ciepło i nie ma potrzeby zabierania do środka jakichś kurtek czy swetrów
w jaskini Smoczej - oprócz typowych nacieków w formie stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów - jakie znajdziemy w większości jaskiń na świecie - w tej można też spotkać inne ciekawe formy nacieków jaskiniowych jak: misy naciekowe, heliktyty (słomki sodowe) czy speleotemy ;
zwiedzanie jaskini kończy się spektaklem na jeziorze; to głównie właśnie po to chciałyśmy tu przyjechać;
zmierzamy do dużej , jaskiniowej komnaty w której urzadzono naturalny amfiteatr montując tu setki krzesełek (ta komnata to tzw. kopuła Moragues) ; zasiadamy w oczekiwaniu.... światła gasną i nastaje mrok....
na taflę jeziora Martel - zza skalnej sciany wypływają w tych całkowitych ciemnościach - trzy dyskretnie oświetlone łódki - dwie skrajne jako asysta z wioślarzami i środkowa nieco większa z kwartetem muzyków ( pianino, wiolonczela i dwie pary skrzypiec) ; podczas koncertu odsłuchamy 4 utwory , najczęściej i zwykle są to utwory Offenbacha , Manuealla Caballero, i Jean-Paula Martini i oczywiście w repertuarze nie może zabraknąć też klasycznych utworów naszego Fryderyka Chopina; i zapewniam Was że jest to duże przeżycie słuchać Etiudy Rewolucyjnej naszego rodaka w takim anturazu na obczyźnie... ja miąłam nieomalże łzy w oczach
Koncerty te odbywają się tutaj w tej jaskini nieprzerwanie od prawie 90 lat! (od 1935 roku) ;
Podczas koncertu żadnych zdjęć robić nie wolno!
ale udałam głupa i udało mi się przemycić kilka ukradkowców wprawdzie kiepskiej jakości (bo siedziałam dość daleko i wysoko) ale mam!
oczywiście niewiadomo skąd, jak spod ziemi wyrósł obok mnie Pan Strażnik i groźnie w ucho mi oświadczył: "No Photo! Please hide your mobile phone! "
jedyna fotka z Muzykantami, których i tak tu za bardzo nie widać!
po koncercie zaczyna się jeszcze krótki pokaz świetlny zwany "Wschodem Słońca" - system oświetlenia jaskini , który baaardzo powoli zwiększa jasność lamp , co symuluje wschód słońca;
taką piękną fotkę z tego spektaklu świetlnego "Wschód Słońca" przy zapalających się światłach rozświetlających ciemną podczas koncertu jaskinię - znalazłam w sieci:
po koncercie można udać się w dłuuuugą kolejkę i wsiąść na łódkę, którą popłyniemy do wyjścia
ale tłumy oczekujących chętnych są takie - jakby nigdy łódką nie płynęli!
więc passujemy i idziemy do wyjścia z buta , zwłaszcza, że w jaskini panuje reżim maseczkowy, więc siedzieć w tej łódce ściśniętym jak sardynki w puszcze obok obcych ludzi - to średnia przyjemność...
cały ten tłum luda stoi w kolejce do łódek, więc wreszcie można cyknąć sobie jedną jaskiniową fotkę na pamiatkę bez mistrzuniów drugiego planu
i wśród bardzo nielicznych osób, które postanowiły wyjść stąd na własnych nogach - wychodzimy z tej pieczary...
no zostawiłem na deser (jako ostatnią w czytaniu relację) i nie zawiodłem się - śliczności i ustronny hotelik, i pobliskie miasteczko, i wspamiałe górskie zakrętasy, i .... a może nade wszystko ostatnia wycieczka
mnie na takie samodzielne zwiedzanie, chociażby ze względów językowych, po prostu nie stać Z Tobą Piea mogę w ciemno jechać wszędzie
tak po prawdzie bardziej od 40-osobowej plaży kusił by mnie wlot wąwozu, ale program wycieczkowy musi być realizowany no to czekam na to cdn ...
papuas
Pieknie to miasteczko z ta marina wyglada.Ma swoj klimat
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Hej Papuas i Huragan, fajnie że zaglądacie
Papuas, skoro w ciemno ze mną możesz.... - to może spotkamy się kiedys na jakiejś wycieczce? (nie jest to ani wykluczone ani niemożliwe
, he he... ja juz raz spotkałam się z Tripkowiczką na wycieczce
- z Daną w Meksyku
tylko wtedy jeszcze obie nie wiedziałyśmy , że My - to My
) ;
co do wąwozu - nawet poszłyśmy tam w kierunku wlotu (nie, nie z zamiarem trekingu, bo na to nie było czasu, ale nawet ta godzinka pozwoliłaby tam wleźć chociaz trochę, tyle, że moja kumpela po kiludziesieciu krokach po tych kamieniach zrobiła w tył zwrot! bo wybrała się na wycieczke w japonkach!
; ja nie byłam wcale lepsza, bo miałam na nogach takie koronkowe trampki z bawełnianych nici
, he he... świetne obuwie do kamiennego wąwozu!
; zresztą nawet gdybyśmy chciały dotrzeć tu innego dnia ( juz na sam trekking) to i tak by z tego nic nie wyszło, bo w walizce w ogóle nie miałam żadnych odpowiednich butów! , no nie przewidziałam takich szlaków na Majorce ..
przy wlocie do - było tak
a potem jeszcze woda i gliniaste błotko....
szkoda wielka ... bo sam wąwóz jest ponoć przepiękny i zdecydowanie wart poświęcenia kilku godzin na porządny trekking
tylko w odpowiednich butach rzecz jasna! 
(kolaż z Wąwozu de Pareis - z fotek sieciowych)
Piea
Dzień Piąty -
na ten dzień miałyśmy jeszcze wczoraj zaplanowane, że odwiedzimy stolicę
, a z Alcudii do Palmy jest sporo róznych linii autobusowych, (zwykłe, przyspieszone i ekspresy) więc dostanie się z północy wyspy do Palmy nie stanowi żadnego problemu, ale tak bardzo nam się spodobała ostatnia wycieczka z Rickym , że umówiłyśmy się z nim na Palmę na pojutrze
i Rysio zapisał nas na wycieczkę
;
zatem co tu dziś robić?
moja kumpela wpadła na genialny pomysł: chodźmy na plażę!
, aleś wymyśliła!
no ok, ale 10 godzin będziemy tam siedziały?
postanawiamy odwiedzić plażę ale dopiero po południu, a rano przy śniadanku kombinujemy....?
no i wykombinowałyśmy! że pojedziemy na wschód Majorki , bo ta część wyspy słynie z jaskiń
ale po przestudiowaniu mapki i wypytaniu miłej Pani w recepcji - jak tam dotrzeć? okazało się, że nie jest to takie proste jak nam wychodziło z mapy
bo nie ma żadnych bezpśrednich połączeń z naszej mieściny na wschód
można...., ale trzeba by z naszego Can Picafort dojechać autobusem do Alcudii- stamtąd złapać kolejny autobus do Inca, w Ince przesiąść się na następny do Manacor a z Manacor wsiąść w jeszcze kolejny podmiejski do Porto Cristo i dalej z buta!
(he, he... brzmi to jak scena ze słynnego , kultowego filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
pamietacie? :
:Ja to prosze Pana mam bardzo dobre połączenie... wstaję rano, za piętnaście trzecia; Latem to już widno.; już jestem ogolony, bo golę się wieczorem,śniadanie jadam na kolację,więc tylko wstaję i wychodzę.... (...) ; przystanek idę do mleczarni - to jest godzinka; potem szybko z mleczarnią wiozą mnie do Szymanowa (mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, a w Szymanowie łapię EKD. , dalej na Ochocie w elektryczny i do Stadionu, a potem to już mam z górki....bo tak: 119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu, znaczy - w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans
) ;
uznałyśmy więc że weźmiemy samochód na 1 dzień, w końcu to prosta droga po nizinie... , żadnych gór i serpentyn! ale.... moja kumpela mówi, ze płacić 55 EUR (tyle chcieli w hotelowej wypożyczalni, za to co im zostało!) +paliwo po to żeby zobaczyć jaskinie i wrócić! * girl_cray3* to ona ma w nosie i idzie na plaże!
;
Pani w recepcji, widząc nasze miny nad tą mapą - zaproponowała nam, że jeśli chcemy możemy dołączyć do grupy niemieckich turystów, którzy dziś o 10.30 mają zbiórkę pod hotelem i właśnie tam jadą! (taka półdniówka) ; no to pasuje! płacimy po 15 E per capita + bilet wstępu do jaskini i jedziemy razem z Helmutami
środkowa częśc Majorki to w zasadzie nizina; wielkie połacie równin... ; to takie tereny rolnicze, a krajobraz dość monotonny
Owa równina zwie się Es Pla i zajmuje cały środek wyspy , co ładnie obrazuje niniejsza mapka sieciowa:
(jakby kto wagarował na geografii - to to jest to zielone, he he
)
to jedziemy... jedziemy...
w oddali na horyzoncie majaczą góry; to drugie i ostatnie pasmo górskie Majorki - to Góry Sierra de Levante, czyli po prostu Góry Wschodnie, znacznie niższe niż Sierra de Tramuntana na zachodzie wyspy
wybrzeże na wschodzie wyspy jest skaliste i poszarpane, słynie z urokliwych zatoczek ze schowanymi piaszczystymi i kameralnymi plażyczkami...
po drodze mijamy Manacor - miasto rodzinne Rafaela Nadala
śmigają nam przed oczami stare kamienne wiatraki bez śmigieł
i ze śmigłami ...
i za jakieś +/- 40 minut łacznie od wyjadu z hotelu jestesmy na miejscu....
Piea
zaczynamy zwiedzać najsłynniejszą jaskinię Majorki - tak, tą właśnie, którą odwiedzają chyba wszyscy przybywający na wyspę po raz pierwszy - Jaskinię Smoczą, choć nie jedyną, bo tu na Majorce jest tych jaskiń podobno ..... ok tysiąca!
też przeżyłam niemały szok na wieść o ich ilości !
; oczywiście tych zbadanych, opisanych, skatalogowanych jest tylko ok 400! ; reszta to dzikie, nie do końca zbadane, nie do końca opisane i takie, w których wciąż "grzbią się" speleolodzy...
Różnych jaskiń znanych i mniej znanych zwiedzałam wcześniej w różnych miejscach i krajach już naprawdę całkiem sporo, bo generalnie bardzo lubię włazić do jaskiń i je podziwiać, jest coś niezwykle wręcz magicznego w tych wszystkich "soplach" .... ,, ale w takiej , gdzie łodki pływaja po podziemnym jeziorze, jeszcze nie byłam.... i to z koncertem w pakiecie
, stąd ten pomysł, żeby odwiedzić włąsnie tą a nie inną...
jaskinia jest doprawdy piękna sama w sobie, a już ten koncert.....
no robi wrażenie i bardzo mi się podobało.... ale nie organizacja wejść tutaj!
, to jest pomsta do niebios, że wpuszczają do tej jaskini - tyle luda ile wlezie!
zero reglamentacji ilości wchodzących!
; dlatego zwiedzanie jaskini w takim tłumie - to porażka!
kolejka wężykowa jak na lotnisku.... i tak wchodzą ludzie non-stop....
Coves del Drach (bo tak się ta jaskinia nazywa w lokalnym dialekcie majorkańsko-katalońskim) to cztery naturalne pieczary nazwane: Jaskinią Czarną, Jaskinią Białą, Luisa Salvadora i Jaskinią Francuzów.
Wszystkie są ze sobą wzajemnie połączone i tworzą wspólny, jaskiniowy element;
Jaskinię tą odkrył w 1896 roku, francuski speleolog Edouard Alfred Martel - od nazwiska którego wzięło nazwę największe podziemne jezioro znajdujące się na dnie jednej z jaskiniowych komór; warto dodać, że jest to w ogóle jedno z największych podziemnych jezior na świecie, o długości 117 metrów, szerokości 30 metrów i głębokości od 4 do 12 metrów; to właśnie po tym jeziorze pływają łódki z muzykantami, gdzie odwiedzający odsłuchuja na końcu zwiedzania koncertu na żywo, z orkiestrą pływającą łodzią po jeziorze
popatrzcie tylko na ten tłum...
to ludzkie tłumiszcze wali tam z impetem nie zważając na nic; w tej ciżbie ciężko się cokolwiek podziwia, zwłaszcza że chodzi się tu gęsiego wśród gawiedzi która jeszcze co 2 metry przystaje i robi sobie 518-tą sweet focię z każdym stalaktytem !!!
a trzeba przy tym jeszcze bacznie uważać na głowę, żeby nie oberwać jakimś selfie-stickiem prosto w oko
, bo pełno tu niestety ciżby z tym durnym wynalazkiem (osobiście nie cierpię tegoż kija!) 
idziemy grzecznie gęsiego, bo niektóre przejścią są tak wąskie że inaczej się nie da.... i tu zaczyna się "kaszanka" : ludzie odwracaja się i "krzycza do siebie" na odległość, bo pomiedzy nimi idą 2 inne osoby, albo 3, 5 itd... totalna masakra; jest tu taki harmider że ciężko się skupić na tym na co patrzymy
nie wiem dlaczego doroślli ludzie jak są w jakiejś większej grupie znajomych na wakacjach - to wyłącza im się tryb myślenia; drą się jeden przez drugiego jak jakaś dzicz! najczęściej po niemiecku !
dochodzimy do jeziorka... to miejsce w jaskini robi spore wrażenie ; jest przepieknie! (i na zdjęciach nie słychać tego harmidru panującego w środku!, więc jest z pewnością przyjemniejszy odbiór
)
cd jutro, może pojutrze...
Dobranoc

Piea
wąwóz piękny, ale z fotek wygląda na wymagający no i to obuwie - obowiązek
nie można wykluczyć spotkania; teraz w Taj spotkaliśmy panie poznane w Etiopii zresztą kiedyś zapraszałem Cię na Śląsk - Nikiszowiec, kopalnia Guido w Zabrzu (trza rezerwować bilety), największy park miejski Europy czyli Park Śląski z dużym skansenem i planetarium, gliwicka palmiarnia spokojnie można wykorzystać przedłużony weekend na zwiedzanie
i ostatnie nie trzeba jaskiń z łódkami szukać tak daleko, przyznaję - ta Smocza bardzo piękna bliziutko na Morawskim Krasie w Czechach jest jaskinia na Pankwi, do której zwiedzający wpływają łódką, ale biletu tak z buta raczej się nie kupi, sam kiedyś próbowałem, tylko trza rezerwować
papuas
Cyt )) nie wiem dlaczego doroślli ludzie jak są w jakiejś większej grupie znajomych na wakacjach - to wyłącza im się tryb myślenia; drą się jeden przez drugiego jak jakaś dzicz! najczęściej po niemiecku ))
Jakinia bałdzo ładna i bogato obdarowana przez naturę
Papuas, takie jasknie gdzie pływa się łódkami też juz wcześniej kilka "zaliczyłam" (Grecja na Kefalonii, Kuba, Słowacja chyba? albo Czechy? - juz nie pamietam) , ale nie o same pływanie łódkami chodziło - tylko o koncert z orkiestrą na łódkach!
( a takie coś, to widziałam tu po raz pierwszy!) ;
Kasia,
cyt: "Dlatego nie lubimy zwiedzać w grupie"
tu nie miało akurat to żadnego znaczenia czy jesteś tam w grupie czy indywidualnie
; bez wzgledu na formę dojazdu do celu - w środku był tłum i non stop powiększająca się kolejka do wejścia!
( o czym wiedziałam już wcześniej, widząc co sie dzieje na parkingu i sądząc po ilości samochodów !
; były 3 autokary i ze dwie setki osobówek!
) ; i tu podobno zawsze tak jest od maja do października.... (no chyba, że przyjedziesz sobie tu zimą, albo wynajmiesz sobie całą jaskinię dla siebie
ale nie wiem czy jest taka opcja ?
)
Piea
to jeszcze kilka fotek na koniec z serii jaskiniowej:
Jaskinie takie jak ta powstawały w tym regionie świata od 11 do 5,3 mln lat temu, w epoce miocenu; wówczas klimat w regionie Morza Śródziemnego był znacznie cieplejszy niz obecnie; skały te mają skład głównie wapienny; tworzą je łatwo rozpuszczalne minerały, takie jak kalcyt i aragonit a woda opadowa dostaje się do jaskiń przez szczeliny i porowatość gruntu.; Kapiąca woda prowadzi do powstawania stalagmitów, co rzecz jasna przy takim ich rozmiarze jaki możemy podziwiać, mierzy się ich "rośnięcie" w skali tysięcy, dziesiątek tysiecy lat... ; niektóre z nich łączą się, tworząc niesamowite kolumny; jako ciekawostkę - warto przypomnieć, że stalaktyty i stalagmity rosną średnio od 0,2 do 1,6 milimetra rocznie!
temperatura wewnątrz jaskini jest stała i wynosi 21 C przy wilgotnosci 80%, więc jest tu dość ciepło i nie ma potrzeby zabierania do środka jakichś kurtek czy swetrów
w jaskini Smoczej - oprócz typowych nacieków w formie stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów - jakie znajdziemy w większości jaskiń na świecie - w tej można też spotkać inne ciekawe formy nacieków jaskiniowych jak: misy naciekowe, heliktyty (słomki sodowe) czy speleotemy ;
zwiedzanie jaskini kończy się spektaklem na jeziorze; to głównie właśnie po to chciałyśmy tu przyjechać;
zmierzamy do dużej , jaskiniowej komnaty w której urzadzono naturalny amfiteatr montując tu setki krzesełek (ta komnata to tzw. kopuła Moragues) ; zasiadamy w oczekiwaniu.... światła gasną i nastaje mrok....
na taflę jeziora Martel - zza skalnej sciany wypływają w tych całkowitych ciemnościach - trzy dyskretnie oświetlone łódki - dwie skrajne jako asysta z wioślarzami i środkowa nieco większa z kwartetem muzyków ( pianino, wiolonczela i dwie pary skrzypiec) ; podczas koncertu odsłuchamy 4 utwory , najczęściej i zwykle są to utwory Offenbacha , Manuealla Caballero, i Jean-Paula Martini i oczywiście w repertuarze nie może zabraknąć też klasycznych utworów naszego Fryderyka Chopina; i zapewniam Was że jest to duże przeżycie słuchać Etiudy Rewolucyjnej naszego rodaka w takim anturazu na obczyźnie... ja miąłam nieomalże łzy w oczach
Koncerty te odbywają się tutaj w tej jaskini nieprzerwanie od prawie 90 lat! (od 1935 roku) ;
Podczas koncertu żadnych zdjęć robić nie wolno!
ale udałam głupa
i udało mi się przemycić kilka ukradkowców
wprawdzie kiepskiej jakości (bo siedziałam dość daleko i wysoko) ale mam!
oczywiście niewiadomo skąd, jak spod ziemi wyrósł obok mnie Pan Strażnik i groźnie w ucho mi oświadczył: "No Photo! Please hide your mobile phone! "
jedyna fotka z Muzykantami, których i tak tu za bardzo nie widać!
po koncercie zaczyna się jeszcze krótki pokaz świetlny zwany "Wschodem Słońca" - system oświetlenia jaskini , który baaardzo powoli zwiększa jasność lamp , co symuluje wschód słońca;
taką piękną fotkę z tego spektaklu świetlnego "Wschód Słońca" przy zapalających się światłach rozświetlających ciemną podczas koncertu jaskinię - znalazłam w sieci:
po koncercie można udać się w dłuuuugą kolejkę i wsiąść na łódkę, którą popłyniemy do wyjścia
ale tłumy oczekujących chętnych są takie - jakby nigdy łódką nie płynęli!
więc passujemy i idziemy do wyjścia z buta , zwłaszcza, że w jaskini panuje reżim maseczkowy, więc siedzieć w tej łódce ściśniętym jak sardynki w puszcze obok obcych ludzi - to średnia przyjemność...
cały ten tłum luda stoi w kolejce do łódek, więc wreszcie można
cyknąć sobie jedną jaskiniową fotkę na pamiatkę bez mistrzuniów drugiego planu 
i wśród bardzo nielicznych osób, które postanowiły wyjść stąd na własnych nogach - wychodzimy z tej pieczary...
Piea
...oooo, pojęcia nie miałem że Baleary taki..."podziurawione są" !!!
na Ibizie też kilka jaskiń...
...ciekawe czy Minorka też !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav