Żelku, cyt: "Zarówno Majorka jak i Ibiza zawsze mi jakoś nie po drodze z wielką imprezownią mi sie kojarzą a zwłasza ta druga -a ja mało imprezowa "
jakbyś mi to z ust wyjęła i to doslownie, bo dokładnie tak samo myślałam o Majorce.... zanim tam poleciałam... ; jednak to, co ja tam znalazłam, będzie totalnie nie-improzowe
zatem kolejny poranek ... i pierwszy pełen dzień pobytu, ale nie mamy konkretnego planu, zatem poranna kawka, późne śniadanko i postanawiamy odwiedzić pobliską Alcudię, od naszego hotelu to jakieś 10 km , więc rzut beretem ; wsiadłyśmy w lokalny autobus i za niecałe 30 minut byłyśmy na miejscu.
Alcudia to urocze, zabytkowe miasto i podobno drugie po Palmie najczęściej odwiedzane przez turystów;
zatem lokalny autobus i wio!
widoczki w drodze do Alcudii....
wysiadamy pod kościołem i Alcudię zaczynamy odkrywać właśnie od niego; to kościół św. Jakuba (Església de Sant Jaume), który niejako jest "wbudowany" w mury otaczające miasto,
wzniesiony w miejscu wcześniejszej świątyni; zbudowano go w XIX wieku jako neogotycką świątynię; posiada z piękną rozetę ozdobioną witrażami;
niestety jest poniedziałkowy poranek, w dodatku przed sezonem , więc kościół jest zamknięty , trudno, rozety od środka więc nie zobaczę
zatem idziemy wzdłuż murów miejskich....
Alcudia jest bardzo stara, jako osada rozwinęła się mniej więcej 4 tys lat temu ! ale większego znaczenia nabrała dopiero w II wieku p.n.e, kiedy Rzymianie stworzyli tu osadę Pollentia, której fragment ruin i stanowiska archeologicznego można zobaczyć wjeżdżając do miasteczka , nas jednak ruiny dziś nie interesowały , chciałyśmy poobcować bardziej ze średniowiecznym obliczem tego miasteczka;
Po czasach rzymskich nastali tu Maurowie i to oni nadali miastu nowa nazwę: Al-Kudia, co oznacza „na wzgórzu”;
Alcudię w wiekach XIII-XVI nękali piraci, dlatego miasto otoczono murami, które świetnie się zachowały do dzisiaj i stanowią dziś swoistą atrakcję, bowiem mury te są celem popularnych spacerów wśród licznie odwiedzających Alcudię turystów, skąd można popatrzeć na miasto i okolice z wyższej perspektywy a zwłaszcza na dachy starych domów i plątaninę wąskich uliczek;
.... przyjemny spacer ulicą-okregiem, tzw: Cami de Ronda, uliczką która ciągnie się dołem wzdłuż murów
he he- Murem za Alcaudią!
jedna z dwóch bram miejskich- La Porta Moll (nazywanej także Puerta de Xara)
to wkraczamy w te mury...
hmm.. a mawia się, że to drugie najczęściej odwiedzane miasto po Palmie... ; trudno w to jednak uwierzyć patrząc na te pustki....
Alcudia już od pierwszych chwil "skradła mi serce"
uwielbiam klimat takich miasteczek....zawsze wpada w oko to co stare , he he... chodzi rzecz jasna o miasteczko
a ku ku !
uliczki Alcudii są pieknie ukwiecone roślinami głównie sadzonymi w dużych terakotowych donicach ustawionych jedna przy drugiej....
niektóre z tych ukwieconych doniczkowo uliczek są wręcz pocztówkowe....; pięknie to wygląda....
a jutro pokażę Wam kolejne fotki z tego miejsca....
...ciekaw jestem "podobieństw" do Ibizy !??? a "nad śródziemne" ,tak przed jak i po sezonie więcej się nie wybiorę. za zimno,jak dla mnie ; )))
Radek byłam tu i tu. W sezonie mega tłok na obu wyspach,ale Majorka duzo większa więc łatwiej znależć jakąś lużniejszą miejscówkę. Ibiza to maleństo, ładna wyspa, urokliwa starówka w stolicy ,ale tłum dziki. Byłam w obu miejsach w sierpniu , nie można było powiedzieć ,że jest zimno. Skwar był niemiłosierny
to jeszcze słówko o pogodzie, o której wspomina Radek
generalnie wiosna w Śródziemiu bywa ciepła, cieplejsza niż w Polsce, ale... to dotyczy raczej wschodniej części Śródziemia, gdzie wyspy greckie są o tej porze roku skąpane juz w nawet letnim słońcu, natomiast częśc zachodnia.... tu mogą nas spotkac niespodzianki pogodowe
podobno maj na Majorce bywa/zdarza się, że jest kapryśny pogodowo; wprawdzie przymrozków nikt się tui rzecz jasna nie spodziewa, ale deszcze i owszem…. potrafią nie raz zepsuć majówkowy urlop, natomiast czerwiec bywa już z reguły bardzo gorący i przede wszystkim znacznie ludniejszy, a nam chodziło o w miarę spokojny urlop bez dzikich tłumiszczów luda i upałów, stąd pomysł , żeby jednak pojechać w maju;
na szczęście żadne majowe deszcze urlopu nam nie zepsuły, bo nie spadła ani jedna kropelka przez całe osiem dni; mało tego- pierwsze pięć dni aura była wręcz malinowa: piękne słoneczko i bardzo przyjemne letnie temperatury 25-28C, czyli tak jak lubię najbardziej na świecie, ale na ostatnie 3 dni zrobił się już niestety nieznośny upał ponad 33C, co dla mnie jest już nieco pogodowym horrorkiem;
###
to wkraczamy na mury Alcudii...
pierwszy odcinek odsłania ruiny starej Alcudii, z czasów mocnych zaszłości....
widok z murów w stronę przeciwną do miasta
bardzo fajnie tak się łazi po tych murach, ale jednak zaczyna nam doskwierać gorąc...
spoglądanie na alkudyjskie uliczki z wyższej perspektywy murów
zrobił się nieznośny wręcz ten gorąc
jeszcze z murów zaglądamy ludziom na tarasowe podwórka ... może to niegrzecznie... , ale jak sie ma tarasik przy murach - to trzeba sie liczyć z gapiami
schodzimy na dół i uciekamy do cienia.... , mam dosyc tych murów w tym upale
przy głównym placyku miasta- Placa de la Constitucio - juz nieco mniej kameralnie; ludzie siedzą w knajpach bo jest pora "szamanka"
przy kolejnym Placu - to samo... za dużo luda! za duży gwar!
szukamy czegoś spokojniejszego w bocznych uliczkach, żeby sobie klapnąc , ale tak nam dopiekło na tych murach , że nie w głowie nam żadne jedzenie , ja jakoś w upał tracę apetyt! (powinnam chyba mieszkać w Afryce, może wtedy byłabym chuda? )
znajdujemy cichy zakątek
po drugiej stronie zbawienny cień pod parasolami
zimne piwko i kawa mrożona! .... to wszystko czego mi w tamtej chwili było potrzeba
posiałyśmy tam trochę, schłodziłyśmy się, wypiłyśmy co trzeba, i ruszyłysmy dalej.... jak to baby- oczywiście w sklepiki!
(dlatego m.in lubię babskie wyjazdy, bo mi chłop nie marudzi jak czeka pod jakimś sklepem, a on wiecznie niezaiteresowany )
na skorupy tylko patrzę , rzadko je już kupuję...
torby, torebczeki plecaczki, obrusy, itd.... w typowo majorkańskim wzorze; wszędzie tego wzoru na wyspie jest pełno! ; nawet leżaki na plażach (materace) , kanapy w hotelowych foyer czy na krzesłach w knajpach .... - spotkać można tam często ten charakterystyczny wzorek
o! np tu krzesełka:
mnie jednak szybko nudzi i męczy oglądanie wakacyjnego badziewia... choć klimatyzację w sklapach przyjmuję z ochotą na klatę ale moja kumpela jest w tym "mistrzynią" ; ona mogłaby z takich sklepików nie wychodzić, i o zgrozo włazi do każdego!
kupiłam taki koszyczek dla wnuczki ale dam jej za jakies 2 lata
ale moją uwagę przyciągnęły takie "awarki"
Avarcas – znane również jako abarcas lub menorquinas – to tradycyjne obuwie letnie w formie wygodnych sandałów - produkowane na Balearach od dziesiątek lat... ; te najsłynniejsze pochodzą z Minorki (avarka Pons Menorca, z Ciutadelli) , ale dziś można kupić je tu na każdej z balearskich wysp; buty te mają ponad 100 letnia tradycję,; kiedyś wytwarzane były z myślą o tutejszych rolnikach; są wytwarzane ręcznie z całkowicie naturalnych skór (głównie z wysokiej jakości naturalnej skóry vecchio) , to też ich cena jest nie mała; "przymierzałam" się tu do nich wielokrotnie... w róznych częściach wyspy , nie mogąc się zdecydować i..... do dziś żałuję, że nie kupiłam . na takie rzeczy nie szkoda mi kasy, tylko wybór wzorów był za duży, i nie mogłam się zdecydować....
Alcudia faktycznie może zachwycić, swoimi zabytkami, uroczymi zaułkami i klimatem, natomiast plaża nie wygląda zbyt atrakcyjnie (tzn. nie sama plaża jako taka, ale te okupujące ją tłumy). Pozdrawiam.
Na Majorce byłam dawno temu ale do Alcudii nie dotarłam więc chętnie spacerowałam z Tobą po uroczych uliczkach miasteczka. Pięką pogodę miałaś na urlopie, dobrą na zwiedzanie. Ciekawe dokąd jeszcze wybrałaś się na Majorce?
Na Minorce (mniejszej od Majorki) też byłam, jesienią na zakończenie sezonu. Wyspa jest dość dzika, skalista i mało imprezowa. Mnie bardzo się podobała.
Żelku, cyt: "Zarówno Majorka jak i Ibiza zawsze mi jakoś nie po drodze
z wielką imprezownią mi sie kojarzą a zwłasza ta druga -a ja mało imprezowa
"
jakbyś mi to z ust wyjęła
i to doslownie, bo dokładnie tak samo myślałam o Majorce....
zanim tam poleciałam... ; jednak to, co ja tam znalazłam, będzie totalnie nie-improzowe 
zatem kolejny poranek ... i pierwszy pełen dzień pobytu, ale nie mamy konkretnego planu, zatem poranna kawka, późne śniadanko i postanawiamy odwiedzić pobliską Alcudię, od naszego hotelu to jakieś 10 km , więc rzut beretem ; wsiadłyśmy w lokalny autobus i za niecałe 30 minut byłyśmy na miejscu.
Alcudia to urocze, zabytkowe miasto i podobno drugie po Palmie najczęściej odwiedzane przez turystów;
zatem lokalny autobus i wio!
widoczki w drodze do Alcudii....
wysiadamy pod kościołem i Alcudię zaczynamy odkrywać właśnie od niego; to kościół św. Jakuba (Església de Sant Jaume), który niejako jest "wbudowany" w mury otaczające miasto,
wzniesiony w miejscu wcześniejszej świątyni; zbudowano go w XIX wieku jako neogotycką świątynię; posiada z piękną rozetę ozdobioną witrażami;
niestety jest poniedziałkowy poranek, w dodatku przed sezonem , więc kościół jest zamknięty
, trudno, rozety od środka więc nie zobaczę
zatem idziemy wzdłuż murów miejskich....
Alcudia jest bardzo stara, jako osada rozwinęła się mniej więcej 4 tys lat temu ! ale większego znaczenia nabrała dopiero w II wieku p.n.e, kiedy Rzymianie stworzyli tu osadę Pollentia, której fragment ruin i stanowiska archeologicznego można zobaczyć wjeżdżając do miasteczka , nas jednak ruiny dziś nie interesowały
, chciałyśmy poobcować bardziej ze średniowiecznym obliczem tego miasteczka;
Po czasach rzymskich nastali tu Maurowie i to oni nadali miastu nowa nazwę: Al-Kudia, co oznacza „na wzgórzu”;
Alcudię w wiekach XIII-XVI nękali piraci, dlatego miasto otoczono murami, które świetnie się zachowały do dzisiaj i stanowią dziś swoistą atrakcję, bowiem mury te są celem popularnych spacerów wśród licznie odwiedzających Alcudię turystów, skąd można popatrzeć na miasto i okolice z wyższej perspektywy a zwłaszcza na dachy starych domów i plątaninę wąskich uliczek;
.... przyjemny spacer ulicą-okregiem, tzw: Cami de Ronda, uliczką która ciągnie się dołem wzdłuż murów
he he- Murem za Alcaudią!
jedna z dwóch bram miejskich- La Porta Moll (nazywanej także Puerta de Xara)
to wkraczamy w te mury...
hmm.. a mawia się, że to drugie najczęściej odwiedzane miasto po Palmie... ; trudno w to jednak uwierzyć patrząc na te pustki....
Alcudia już od pierwszych chwil "skradła mi serce"
uwielbiam klimat takich miasteczek....zawsze wpada w oko to co stare
, he he... chodzi rzecz jasna o miasteczko 
a ku ku !
uliczki Alcudii są pieknie ukwiecone roślinami głównie sadzonymi w dużych terakotowych donicach ustawionych jedna przy drugiej....
niektóre z tych ukwieconych doniczkowo uliczek są wręcz pocztówkowe....; pięknie to wygląda....
a jutro pokażę Wam kolejne fotki z tego miejsca....
Piea
Ależ pieknie i zielono na tej kamiennej uliczce
Brak ogródka nie jest przeszkodą ,żeby było mnóstwo kwiatów. A jak to zmienia wygląd tego miejsca ..
No trip no life
Radek byłam tu i tu. W sezonie mega tłok na obu wyspach,ale Majorka duzo większa więc łatwiej znależć jakąś lużniejszą miejscówkę. Ibiza to maleństo, ładna wyspa, urokliwa starówka w stolicy ,ale tłum dziki. Byłam w obu miejsach w sierpniu , nie można było powiedzieć ,że jest zimno. Skwar był niemiłosierny
No trip no life
...na Ibizie byliśmy "pod koniec kwietnia",wieczory-zimne,wiatr-zimy,morze -baaardzo zimne ; )))
Sierpień to "środek lata",wtedy nawet..."w Irlandiijest ciepło ; )))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
to jeszcze słówko o pogodzie, o której wspomina Radek
generalnie wiosna w Śródziemiu bywa ciepła, cieplejsza niż w Polsce, ale... to dotyczy raczej wschodniej części Śródziemia, gdzie wyspy greckie są o tej porze roku skąpane juz w nawet letnim słońcu, natomiast częśc zachodnia.... tu mogą nas spotkac niespodzianki pogodowe
podobno maj na Majorce bywa/zdarza się, że jest kapryśny pogodowo; wprawdzie przymrozków nikt się tui rzecz jasna nie spodziewa, ale deszcze i owszem…. potrafią nie raz zepsuć majówkowy urlop, natomiast czerwiec bywa już z reguły bardzo gorący i przede wszystkim znacznie ludniejszy, a nam chodziło o w miarę spokojny urlop bez dzikich tłumiszczów luda i upałów, stąd pomysł , żeby jednak pojechać w maju;
na szczęście żadne majowe deszcze urlopu nam nie zepsuły, bo nie spadła ani jedna kropelka przez całe osiem dni; mało tego- pierwsze pięć dni aura była wręcz malinowa: piękne słoneczko i bardzo przyjemne letnie temperatury 25-28C, czyli tak jak lubię najbardziej na świecie, ale na ostatnie 3 dni zrobił się już niestety nieznośny upał ponad 33C, co dla mnie jest już nieco pogodowym horrorkiem;
###
to wkraczamy na mury Alcudii...
pierwszy odcinek odsłania ruiny starej Alcudii, z czasów mocnych zaszłości....
widok z murów w stronę przeciwną do miasta
bardzo fajnie tak się łazi po tych murach, ale jednak zaczyna nam doskwierać gorąc...
spoglądanie na alkudyjskie uliczki z wyższej perspektywy murów
zrobił się nieznośny wręcz ten gorąc

jeszcze z murów zaglądamy ludziom na tarasowe podwórka ... może to niegrzecznie...
, ale jak sie ma tarasik przy murach - to trzeba sie liczyć z gapiami 
schodzimy na dół i uciekamy do cienia.... , mam dosyc tych murów w tym upale
Piea
Klimatycznie i faktycznie bez tłumów
a pogoda idealna na zwiedzanie ))
ta bajkowa pogoda trwała 5 dni; potem niestety słońce dało zbyt dużo czadu i zrobiło się mniej bajkowo ....
Piea
przy głównym placyku miasta- Placa de la Constitucio - juz nieco mniej kameralnie; ludzie siedzą w knajpach bo jest pora "szamanka"
przy kolejnym Placu - to samo... za dużo luda! za duży gwar!
szukamy czegoś spokojniejszego w bocznych uliczkach, żeby sobie klapnąc , ale tak nam dopiekło na tych murach , że nie w głowie nam żadne jedzenie
, ja jakoś w upał tracę apetyt! (powinnam chyba mieszkać w Afryce, może wtedy byłabym chuda?
)
znajdujemy cichy zakątek
po drugiej stronie zbawienny cień pod parasolami
zimne piwko i kawa mrożona! ....
to wszystko czego mi w tamtej chwili było potrzeba
posiałyśmy tam trochę, schłodziłyśmy się, wypiłyśmy co trzeba, i ruszyłysmy dalej.... jak to baby- oczywiście w sklepiki!
(dlatego m.in lubię babskie wyjazdy, bo mi chłop nie marudzi jak czeka pod jakimś sklepem, a on wiecznie niezaiteresowany )
na skorupy tylko patrzę , rzadko je już kupuję...
torby, torebczeki plecaczki, obrusy, itd.... w typowo majorkańskim wzorze; wszędzie tego wzoru na wyspie jest pełno! ; nawet leżaki na plażach (materace) , kanapy w hotelowych foyer czy na krzesłach w knajpach .... - spotkać można tam często ten charakterystyczny wzorek
o! np tu krzesełka:
mnie jednak szybko nudzi i męczy oglądanie wakacyjnego badziewia...
choć klimatyzację w sklapach przyjmuję z ochotą na klatę
ale moja kumpela jest w tym "mistrzynią"
; ona mogłaby z takich sklepików nie wychodzić, i o zgrozo włazi do każdego! 
kupiłam taki koszyczek dla wnuczki
ale dam jej za jakies 2 lata 
ale moją uwagę przyciągnęły takie "awarki"
Avarcas – znane również jako abarcas lub menorquinas – to tradycyjne obuwie letnie w formie wygodnych sandałów - produkowane na Balearach od dziesiątek lat... ; te najsłynniejsze pochodzą z Minorki (avarka Pons Menorca, z Ciutadelli) , ale dziś można kupić je tu na każdej z balearskich wysp; buty te mają ponad 100 letnia tradycję,; kiedyś wytwarzane były z myślą o tutejszych rolnikach; są wytwarzane ręcznie z całkowicie naturalnych skór (głównie z wysokiej jakości naturalnej skóry vecchio) , to też ich cena jest nie mała; "przymierzałam" się tu do nich wielokrotnie... w róznych częściach wyspy , nie mogąc się zdecydować i..... do dziś żałuję, że nie kupiłam
. na takie rzeczy nie szkoda mi kasy, tylko wybór wzorów był za duży, i nie mogłam się zdecydować....
Piea
Alcudia faktycznie może zachwycić, swoimi zabytkami, uroczymi zaułkami i klimatem, natomiast plaża nie wygląda zbyt atrakcyjnie (tzn. nie sama plaża jako taka, ale te okupujące ją tłumy). Pozdrawiam.
Na Majorce byłam dawno temu ale do Alcudii nie dotarłam więc chętnie spacerowałam z Tobą po uroczych uliczkach miasteczka. Pięką pogodę miałaś na urlopie, dobrą na zwiedzanie. Ciekawe dokąd jeszcze wybrałaś się na Majorce?
Na Minorce (mniejszej od Majorki) też byłam, jesienią na zakończenie sezonu. Wyspa jest dość dzika, skalista i mało imprezowa. Mnie bardzo się podobała.