Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
no to próba wstawienia Nowej Relacji z dziale: Relacje
moja ostatnia podróż (no przedostatnia... ) , którą miałam zamiescić tu już dawno temu ale mi się nieco zeszło....
)
w zasadzie to już można powiedzieć, że to "Szuflandia", bo jakby niebyło - podróż ta miała miejsce w połowie maja ubiegłego roku)
No to lecimy...
pod nami Palma de Mallorca i widoczne juz w oddali lotnisko
za momento lądowanko
to narazie to taki "próbo- test"; czy jest to w dziale Relacje i czy widać fotke z nowo udostępnionego albumu? (dajcie znać, zanim zacznę kontynuację...)
Piea
...heee, przeczytałem-zobaczyłem ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Piea
no właśnie, właśnie... tak mi chodziło po głowie ,że jeszcze jakiś fajny wyjazd miałaś nieopisany .
To była właśnie Majorka !
Fotkę widać a relacja jest w dziale Relacje
No trip no life
to bardzo się cieszę, że wszystko jest ok i zdjęcie widać
to jedziemy ...
dlaczego Majorka? a tak jakoś samo wyszło...., bo wiecie, że ja generalnie jestem "mało wypoczynkowa" w sensie urlopów w typie: kocyk, plaża, leżaczek i drink z parasolką
a Majorka kojarzy się własnie z tego rodzaju wypoczynkiem ; kiedyś , kiedys, jak byłam duuużo młodsza - to i owszem, lubiłam tego typu wyjazdy, ale to były inne czsy i zupełnie innego rodzaju wyjazdy, najczęściej rodzinne z dzieciakami, gdzie priorytetem były wlaśnie takie atrakcje + baseny ze zjeźdżalniami ; potem z biegiem lat , a zwłaszcza z wiekiem - mi się odmieniło
i zakochałam się w zwiedzaniu; a że zabytki i uwielbienie historii (zwłaszcza śreniowiecza) + architektura, itd to moje niejako "koniki", to wiadomo, że jeżdżę tam, gdzie mogę sobie coś pozwiedzać i nasycić oczy do syta tymi cudami; lubię też szeroko rozumianą przyrodę i to bardzo! a na tej Majorce w zasadzie mamy taki trochę mix tego wszystkiego naraz, więc skoro nie ma tam wycieczek objazdowych , to postanowiłyśmy z kumpelą same sobie zrobić objazd na miejscu 
to co widać na powyższym zdjęciu, tuż przed lądowaniem, to miejscowość El Arenal , taka "imprezownia" nieopodal Palmy; to właśnie tutaj miałam kiedys być , to znaczy prawie już byłam
; bo jakies 10 lat temu mieliśmy tu z Małżem rezerwacje na 2-tygodniowy pobyt i to taką w pełni już opłaconą; ale nasz ówczesny organizator (Ecco Holiday) odwołało nam ten wyjazd tuż przed terminem
nie pamietam już dokładnie co i dlaczego? (chodziło o jakies dopłaty bo kursy walut wzrosły? coś w ten deseń chyba? ) ; w kazdym razie nie polecieliśmy a kasę nam oddali , no i musiała minąć aż dekada, żebym w końcu tam dotarła....
Wyjazd był więc mega spontaniczny , taki typowy mega last (zakupiony w piątek wieczorem na wylot w niedzielny poranek, więc tylko sobota została nam do „ogarnięcia wszystkiego” ); nasza Majorka od początku zaplanowana była z kumpelą jako kolejny babski wyjazd, bo Małż został w domu pilnować kotów i doglądać ogrodu
; przejrzałyśmy więc oferty w tym kierunku, szukając lokalizacji gdzieś jednak z dala od południowego wybrzeża i jak najdalej od Palmy; bowiem przez te minione lata, nieco mi się odmieniło.... i nie tęskniłam za łomotem w tamtejszych dyskotekach ; a kurorty w pobliżu Palmy znane są właśnie głównie jako imprezownie pełne młodzieży! i raczej jako samo miejsce - pozbawione urody; ot, gwarne i głośne betonowe skupiska mało urodziwych hoteli zabudowanych jeden przy drugim przy ciągnących się plażach z widokiem na… te setki hoteli…; Eeee, nieeee..., nie tego szukałyśmy na wakacjach…. miała być cisza, spokój i dolce farniente…. a tego na południu Majorki nie uświadczysz!
i właśnie z tego powodu zdecydowałysmy się na dwie rzeczy:
-jechać w maju, uznając że sporo przed sezonem nie będzie tam jeszcze tłumów młodzieży!
- i wybrać jakiś hotel z dala od Palmy! najlepiej na drugim końcu wyspy
w ofercie Itaki znalazłyśmy coś, co spełniało nasze oczekiwania; miałyśmy do wyboru albo spokojną miejscowość Cala Millor na wschodnim wybrzeżu wyspy, albo kilka hoteli na północy wyspy nad zatoką alkudyjską; i nasz wybór padł na małe i dość klimatyczne Can Picafort ; i z oferty kilku dostępnych hoteli wybrałyśmy taki, który był położony tuż przy „dzikiej plaży”, bo to ostatni hotel w miasteczku, a dalej tuż za nim jest już tylko pełna dzikość.... , czyli przyrodnicze oblicze wybrzeża, gdzie mogłyśmy spacerować kilometrami wzdłuż morza mijając tylko malownicze wydmy porośnięte kosodrzewinkami, mikołajkiem nadmorskim i innymi roślinkami „pustynnymi” bez widoku betonowych hotelowisk, a mając jednocześnie bliski dostęp do promenady, knajpek, sklepików wszelakich znajdujących się w kierunku przeciwnym do naszego plażowego „rezerwatu”; dla mnie taki układ lokalizacyjny był idealny! jeszcze jakby w mieście … a jednocześnie już na wsi…
(sam standard hotelu to 3,5*, ale ja nie jestem kompletnie "wymagająca" jeśli chodzi o hotele; generalnie w nich tylko śpię, więc w ogóle mi nie potrzebne żadne szmery-bajery, raczej istotna jest czystość, i bliskość atrakcji, a ten obiekt spełniał całkowicie moje i kumpeli oczekiwania, bo mimo że to nie żaden Ritz-Carlton , to naprawdę nie było się do czego przyczepić, a na plus zasługiwał fakt, że bar sniadaniowy , gdzie piłysmy kawkę w zasadzie był na plaży, bo obiekt był przy pierwszej linii plażowej, więc przy stoliku możmna było siedziec ze stopami w piachu
); w zasadzie to tylko pól pierwszego dnia i kawałek ostatniego - połaziłysmy trochę po hotelu, resztę dni - buszowałyśmy po wyspie
)
kilka fotek "około-hotelowych" :
nasz bar śniadaniowy
a zwał się hotel "San Baulo" położony przy plaży o tej samej nazwie
poranna kawusia...
i teren hotelu
Piea
Ja też byłam na Majorce przed sezonem , bo w pierwszej połowie czerwca a hotel mieliśmy też na wschodnim wybrzeżu .
Wyspa mnie totalnie oczarowała. Byłam tydzień i .. za krótko . Nie zwiedziłam np. w ogóle północy wyspy,ale mam nadzieję, że u ciebie zobaczę ?
No trip no life
Jestem i czytam Twoją Majorke i kończe oczywiście Maderę
wróce jeszcze do Twojej relacji bo mam kilka pytań 
Żelku, jeśli tylko będę mogła pomóc (i mój stary łeb coś jeszcze pamięta, he he
) to śmiało pytaj! ; zawsze chętnie odpowiem i pomogę 
(PS, a tak przy okazji - wielkie GRATULACJE !!!
, nadrabiając zaległości w czytaniu, gdzieś wspomniałaś na Odliczance, że już za chwilę (wiosną) zostaniecie Dziadkami!
zatem Witaj w gronie babć!
he he, będzie z Ciebie prawdziwie "zwariowana" babcia! ciekawe czy wnusię wda się w Dziadków i połknie podrózniczego bakcyla ? czego serdecznie Wam życzę!
(ja mam totalnego hopla na punkcie mojej prawie 1,5 rocznej wnuczki! jak wszystkie babcie....
)
Piea
Zbiórkę w dniu wylotu miałyśmy na Okęciu o zabójczej godzinie, czyli świtem
nie pamiętam dokładnie ale coś około 6 rano już chyba leciałyśmy 
ma to też swoje zalety, bo już około południa byłyśmy w hotelu, więc w zasadzie pół dnia pierwszego - już byłyśmy na miejscu; po rozpakowaniu klamotów, odpoczynku, kawce, piwku, itd... poszłyśmy na mały rekonesans by rozeznac się "w miasteczku", ale wylądowałysmy najpierw na pobliskiej plaży
, tak tylko na krótką chwilę przywitać się z morzem 
tego dnia nieźle wiało, ale to taki przyjemny i cieplutki wiaterek.... ; temperatura idealna 26C i zero skwaru, ale o fryzurze zapomnij , nieźle nas wiaterek potargał
,
kto by tam się jednak na urlopie przejmował fryzurą?
Nasza mieścina Can Picafort – to mały kurort nadmorski położony nad zatoką Alkudyjską - w niedalekiej odległości od starego, historycznego miasteczka Alcudia;
no mogliby się postarać i odmalować trochę tą paskudną rdzę?
Can Picafort to dość spokojna poza sezonem, niewielka miejscowość typowo turystyczna choć rozciągnięta na kilka kilometrów wzdłuż wybrzeża, z nawet ładną promenadą wzdłuż której ciągną się niewielkie, niskie hoteliki, pensjonaty, apartamenty ma wynajem, knajpki i sklepiki i gdzie znajduje się spora Marina i długa choć wąska plaża miejska;
miasteczko kończy się od wschodniej strony tzw. osadą Son Baulo (to tu właśnie był nasz hotel) - bardzo cichym i klimatycznym zakątkiem miasteczka, gdzie zaczynają się dzikie plaże, z wydmami porośniętymi kosodrzewiną i z fragmentami skalnymi wybrzeża ; a na odcinku kilku kilometrów nie ma tu żadnej zabudowy, ku mej uciesze - pełna dzikość!
(jest tu zakaz zabudowy, teren jest chroniony ze względu na zarówno tutejsze wydmy jak i znajdujące się unikatowe, stare cmentarzyska z czasów Fenicjan , ale tam pójdziemy póxniej, dzisiaj zmierzamy w stronę przeciwna do miasteczka
na fotkach poniżej dobrze widać ten "układ" ; stoję już na "moich" dzikich wydmach; na pierwszym planie nasz hotel, dalej po prawej kawałek miasteczka Can Picafort (które zakręca w lewno nad zatoką- czego na zdjęciu nie widać) , a na samym końcu w oddali nad zatoką - Alcudia; my idziemy ku miasteczku...
promenadą poroośniętą pokręconymi tamaryszkami idziemy w stronę mariny; jest dość pusto... czas sjesty....
plaże na tym odcinku to raczej monolityczna skała
i skalne, poszarpane urwiska
na których często widać było wędkarzy
cały ten odcinek wybrzeża (idąc w stronę mariny ), dosłownie usiany jest takimi rzeźbami lokalnego artysty, który ulokował je w róznych częściach Can Picafort, najczęściej tuż przy brzegu morza
dochodzimy do plazy miejskiej.... o Kyrje Elejson!!!
wąsko, ciasno i tłum ścieli się gęsto... no tylko współczuć tym biedakom !
(zawsze zachodzę w głowę, czy ludzie naprawdę potrafią w czyms takim się relaksować i odpoczywać?
)
spodziewałam się że w połowie maja będzie tu znacznie mniej luda....; no cóż miasteczko prawie puste; bo wszyscy poszli na TĄ plażę!
i doszłyśmy do Mariny
cdn...
Piea
...ciekaw jestem "podobieństw" do Ibizy !??? a "nad śródziemne" ,tak przed jak i po sezonie więcej się nie wybiorę. za zimno,jak dla mnie ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, pojęcia nie mam zielonego w kwestii podobieństw.... , bo Majorka to był mój pierwszy "Balear", może kiedys dotrę i na Ibizę? i na Minorkę - to się przekonam;
he he... mnie tam było zdecydowanie dobrze (a dwa dni nawet za gorąco!) ale ja ciepłolubna jestem (nie gorącolubna), a Śródziemie - jak piszesz przed i po sezonie w zasadzie odwiedzam od wielu już lat (od czasów szkolnych moich dzieci ... ) , i powiem tak: dla ciepłolubów jak ja - to najlepsza pora!
i nigdy w życiu w sezonie!
dla mnie za gorąco! 
Piea
Zarówno Majorka jak i Ibiza zawsze mi jakoś nie po drodze
z wielką imprezownią mi sie kojarzą a zwłasza ta druga -a ja mało imprezowa
jestem bardzo ciekawa odsłon Majorki