Trzy noclegi mamy w hotelu Las Olas. Bardzo przyjemny, też bez klimy.
Jak poinformowała miejsowa przewodniczka (Polka), na całej wyspie jest tylko 5 hoteli.
I wystarczy. Nie chcą najazdu turystów, lecz jest to chyba nieuniknione. Obok było lotnisko i co chwilę leciał jakiś czarter lub lokalny samolot na Teneryfę.
Dodam jeszcze zdjęcia otoczenia hotelu i okolicznej plaży nad Atlantykiem.
Te kilka osób na czarnym piasku to według miejscowych tłumy.
Przejazd w kierunku Parku Narodowego Caldera de Taburiente malowniczą trasą wśród sosnowych lasów i różnobarwnych skał. Widać jak zmienia się roślinność. Jakby 3 oddzielne strefy klimatyczne. Odcinek 30 kilometrów (356 zakrętów) pokonujemy w 2 godziny. Ale to dziwne jak autokar wjeżdża na wysokość naszych Rysów. Na szczycie liczne obserwatoria astonomiczne. Po drodze postój w Mirador de Taburiente, z którego najlepiej widać wnętrze głębokiej na prawie kilometr kaldery. Podejście do najwyższego punktu wyspy, Roque de los Muchachos (2426 m n.p.m.) i krótki spacer wokół szczytu. Tzn szliśmy 30 minut szczytem i drugie 30 z powrotem.
Jedziemy dalej na południe do Fuencaliente. Wizyta w centrum zwiedzania wulkanu San Antonio, wystawa i projekcja filmu o powstawaniu La Palmy i wulkanów. I oczywiście spacerek wzdłuż brzegu krateru. I karmienie jaszczurek.
Zjeżdżamy w dół do miejsca, w którym znajduje się słone jeziorko Salina, gdzie wytwarza się sól morską.
Po drodze widok na 5-gwiazdkowy hotel, ale taki tylko dla lubiących nudę. 10 basenów i nic w okolicy, nawet sklepu. Nie było nawet ścieżki dla spacerowiczów.
he he .. śliczna myszka
Stolica podoba mi się, urokliwa i klimatyczna
bardzo oryginalna ta kompozycja poniżej
No trip no life
Jak na promach , bujało trochę czy spoko ? delfiny wspaniałe i to na żywo a nie w delfinarium
Na promach raczej spokojnie.
Jorguś
Trzy noclegi mamy w hotelu Las Olas. Bardzo przyjemny, też bez klimy.
Jak poinformowała miejsowa przewodniczka (Polka), na całej wyspie jest tylko 5 hoteli.
I wystarczy. Nie chcą najazdu turystów, lecz jest to chyba nieuniknione. Obok było lotnisko i co chwilę leciał jakiś czarter lub lokalny samolot na Teneryfę.
Dodam jeszcze zdjęcia otoczenia hotelu i okolicznej plaży nad Atlantykiem.
Te kilka osób na czarnym piasku to według miejscowych tłumy.
Jorguś
Następny dzień najciekawszy w całej wycieczce.
Przejazd w kierunku Parku Narodowego Caldera de Taburiente malowniczą trasą wśród sosnowych lasów i różnobarwnych skał. Widać jak zmienia się roślinność. Jakby 3 oddzielne strefy klimatyczne. Odcinek 30 kilometrów (356 zakrętów) pokonujemy w 2 godziny. Ale to dziwne jak autokar wjeżdża na wysokość naszych Rysów. Na szczycie liczne obserwatoria astonomiczne. Po drodze postój w Mirador de Taburiente, z którego najlepiej widać wnętrze głębokiej na prawie kilometr kaldery. Podejście do najwyższego punktu wyspy, Roque de los Muchachos (2426 m n.p.m.) i krótki spacer wokół szczytu. Tzn szliśmy 30 minut szczytem i drugie 30 z powrotem.
Jorguś
Po zjeździe (inną drogą) zwiedzamy miasteczko Los Llanos na zachodnim wybrzeżu.
A potem powrót przez plantacje bananowców do hotelu.
Jorguś
WOW !! piękna wycieczka , widoki matki natury cudo
ciekawe czy z tych obserwatoriów mogą korzystać turyści,aby pooglądać niebo ?
No trip no life
Kolejny dzień miał być wolny lub fakultet za 49 euro.
Już pierwszego dnia tak zaprezenrtowano program, że w grę wchodziła tylko trasa południowa. Ale pojechali wszyscy.
Zaczynamy przejazdem do Villa de Mazo, słynnej z wyrobu cygar i czerwonego wina.
Jorguś
Jedziemy dalej na południe do Fuencaliente. Wizyta w centrum zwiedzania wulkanu San Antonio, wystawa i projekcja filmu o powstawaniu La Palmy i wulkanów. I oczywiście spacerek wzdłuż brzegu krateru. I karmienie jaszczurek.
Jorguś
Zjeżdżamy w dół do miejsca, w którym znajduje się słone jeziorko Salina, gdzie wytwarza się sól morską.
Po drodze widok na 5-gwiazdkowy hotel, ale taki tylko dla lubiących nudę. 10 basenów i nic w okolicy, nawet sklepu. Nie było nawet ścieżki dla spacerowiczów.
No i sól.
Jorguś