--------------------

____________________

 

 

 



...Hua Hin...

29 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 2 godziny 21 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016
...Hua Hin...

...witam, gdy ktokolwiek ,gdziekolwiek zapoda temat Thailandia to zaraz wszyscy wymienią Phuket,Krabi,Koh Samui itp. lecz jesli wymienicie wtedy tytułowy Hua Hin,wiekszość zapyta ze zdziwieniem "co,gdzie"... dlatego właśnie wprowadzam ten temat na forum. dlatego również,że dla Thaisów to miejsce o o wiele wiekszym "wakacyjnym prestige" niż wspomniane wczesniej lokacje. a także dlatego ,że tam właśnie zaczęła sie nasza z Thailandią przygoda ; )

...o Thailandii słyszelismy wiele dobrego. że pogoda wspaniała,że bezpiecznie, tanio i...że nigdzie nie ma takiego jedzenie "na ulicy" jak w kraju "białego słonia". poszlismy do "naszego biura" z prostym pytaniem: gdzie sie udac aby było fajnie (chodziło oczywiście o likacje w Thajlandii)

..."ulubiona dziewczyna" długo dłubała w kompie i w koncu odparła: mam takie miejsce. to hotel w Hua Hin. troszke nas zaskoczyła poniewaz nigdy nie natknęlismy sie na "polecenie pobytu" w tymże miejscu...

..."A nie ma nic w Phuket ??? albo chociaz w Pattaya czy Krabi !???...

"nie no sa oczywiście ale polecam własnie pobyt w Hua Hin. nie jest tanio,jak na Thajlandię, ale bedzie adekwatnie do ceny. nie będziecie żałować !!"

no i co mieliśmy zrobic na takie "dictum"...wzięlismy ; )

poczatek zapowiadał się...fatalnie. przelot był dwufazowy i składał sie z krótkiego lotu do Amsterdamu (Aerlingus) i piekielnie długiego z Amsterdamu do Bangkok,u (China Airlines)

...gdy wsponiałem przed wylotem,ze troche niepokoi mnie fakt lotu chinskimi liniami,powiedziano: "no co ty,chinczycy maja teraz najnowoczesniejszy tabor a do tego "promuja sie",wiec MUSI byc extra !!!"

...na amsterdamskim lotnisku czekał mnie szok podwójny. aeroport jest...okropny !!!. obskurny,rozwleczony nad miarę a wizerunek dopełnia flota KLM. stara i tak zaniedbana,że lot ich maszynami stanowi niezłe wyzwanie dla ducha ; )

...z ciekawościz dziecka czekałem na "za[poznanie" z naszym avionem. gdy go ujrzałem,ugieły mi sie nogi...toz to "poczciwy Jumbo"...myślałem,że jego miejsce jest...w museum...

...nie bede Wam opisywał "komfortu" jaki czekał na nas na pokładzie. dość,że..."nigdy więcej" ; )

w Bangkok,u kolejne wyzwanie. czekała na nas dziewczyna,która "starała sie jak mogła" aby urozmaicic nam podróz z thajskiej stolicy do Hua HIn. sek w tym,że po kilkunastogodzinnej podróży nie mielismy najmniejszej ochoty na konwesację. 

zapamietalismy tylko zabawny moment przywitania...

...przedstawiam się: "Radoslav i moja żona,Barbara"

dziewczyna wyciaga rekę: "nice to meet you", Babala..."

BARBARA, poprawiam ją...

nie,nie...ja BABALA...

do dziś śmiejemy sie gdy przegladamy z żoną thajskie fotki...

...te 160 kilometrów,dystans z Bangoko,u do hotelu pokonalismy w miare dziarsko. 

przywitanie jest fajne. ściereczki nasaczone "czymś zapachowym",orzeżwiajace drinki,szybkie "formalności" i jestesmy w pokoju...

...pierwsze "zaskoczenie na plus".miało być "extra" i...jest ! pokój ma wszystko co potrzeba. przestrzeń,fajna łazienkę i...obiecany "mini-pool" : )

...choć od strony wejścia i "wzdłuż" nie urywało ...głowy

...to miejsca "do pracy" jak i wspomniane pokoje prezentowały godziwy poziom...

...jednak najefektowniej hotel prezentował sie od strony "baseno-plaży"...

...tak w dzien jak i nocą...

...nad bezpieczeństwem czuwały "słuzby specjalne" a miedzy nimi ten nasz "ulubiony glina". zawsze uśmiechniety i przyjazny...

...wzieliśmy opcję "B&B" albowiem powiedziano nam przed wyjazdem,że "all" w Thailandii to..."grzech pierworodny" !!! najlepsze jedzenie jest "na ulicy" więc nie wazcie się jadac w hotelu !!! posłuszni, jadalismy tylko 'hotelowe sniadanka'...

...i jak to często bywa, plażę zostawialismy sobie "na spacery" a wylegiwanie i kapiele przeprowadzalismy basenowo...

...byli oczywiście i amatorzy opalania plazowego. częśc "piaskownicy" należała do hotelu i mozna było rozłozyc się "przy solance"...

...jednak dla nas chłodek basenowej wody był atrakcyjniejszy niz pluskanie się w..."zupie". do tego "umyślny" częściej pojawiał sie w pobliżu basenu niz na plaży. a wiadomo na wakacjach,"pić się chce jak w lato"...

...tu ciekawostka. zamawialiśmy non-stop poczciwego Jameson,a (lub Jacka ; ) z cola. wszedzie podawano badx juz gotowy drink ,bądż "łychę" z lodem w szklance i cola,e w małych b uteleczkach. tutaj serwowanie było naprawde "pierwsza klasa"...

...nad wypoczynkiem czuwały wspomniane słuzby i..."siła wyższa". jedna z małych kapliczek ulokowana była przy hotelowym basenie. oczywiście w dyskretnym miejscu...

...i kto wie jak potoczył by sie nasz pobyt w Hua Hin. może spedzilibysmy go jedynie leniuchując na maksa !???

...tak sie jednak nie stało. dlaczego ??? wszystko przy nastepnej odsłonie "thajskich wakacji" : )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 2 godziny 21 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam poniedziałkowo : )) w odróznieniu od turystycznych lokacji typu Phuket czy Pattaya,które "zmeliorowano" na potrzeby turystów, Hua Hin wciąż ma swój "oryginalnyn klimacik". może dlatego,że jest miejscem w którym znajduje sie jeden z królewskich pałaców wzniesiony jeszcze przed II-gą wojna światową kiedy to król Rama VII zauroczony małym .rybackim misteczkiem postanowił zbudować dla siebie "letniskowa rezydencję" nazwaną "Z dala od trosk..."wtedy własnie zaczął się turystyczny rozwój miasta poniewaz za przykładem króla poszła thajska szlachta i "stany wyższe" budując wille i rezydencje i obierajac sobie Hua Hin jako miejse wypoczynku. tak jest własnie do dziś. autochtoni nie wybieraja na wypoczynek wspomnianych wczesniej kurortów ale zawsze chetnie odwiedzja Hua Hin.

...za sprawa królewskiej rezydencji zbudowano jeszcze przed wojną linię kolejowa łączacą Bangkok z Hua Hin. budynki dworca zachowały sie w oryginalnym stanie i są warte zobaczenia ,zwłaszcza "część królewska"...

 ...a to poczekalnia dworcowa dla...pospólstwa" ; )

...miasteczko połozone nad zatoką Thajlandzka ma całkiem fajna plażę. długa na ponad 5km spełnia rolę "deptaka". jako,iż jest typowo zalewową,tylko nieliczne kawałki sa na stale "uzbrojone" w turystyczną infrastrukturę...

..."suche kawałki" obsadzone przez mini-knajpki gdzie mozna odpocząć w cieniu oraz wypic lub zjeść pyszne thajskie jedzonko...

...dla Thajów rodzina królewska to prawdziwa świetość. nie dziwia więc ustawione co krok portrety jej członków...

...zaraz zrobi sie ciemno i zapala sie stylizowane lampy. czas wiec na "nocne zycie" ; ) 

...ale o tym...jutro ; )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Świerszczyk...
Obrazek użytkownika Świerszczyk...
Offline
Ostatnio: 9 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

Pieknie i choc Taj mnie zupełnie nie interesuje to tym razem czytam z ogromną ciekawością Biggrin Nie daj Boże a mnie zainteresujesz tym pięknym kierunkiem Kiss

Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 2 godziny 21 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...do świerszczyk... ,powinienem byc teraz banalny i napisać :jedź,jedź koniecznie !!! zamiast tego...powstawiam jeszcze troche fotek,pogryzmolę wspominki...może faktycznie "dasz się złapać" !?? ; )))

...dziś "Hua Hin by night". nasz hotel był tak "szczęśliwie" połozony,że dosłownie po drugiej stronie ulicy znajdowało się cos w rodzaju ryneczku (targowiska ??). "nieczynny" i opustoszały za dnia,wieczorem nabierał kolorów i...zapachów. mozna tam kupić "ciuchy od Armani,ego","rolexy" i tym podobne "markowe" wyroby.

dla nas jednak był...stołówką ; )

zapewniano nas przed wyjazdem,że najlepsze jedzenie jest na "thajskiej ulicy",że bezpiecznie ,zdrowo i "kolorowo"... na poczatku,mieliśmy lekkie obiekcje widząc te "restauracje" składajace sie często z dwóch lub trzech stolików. gdzie "mama" kucharzy a "synek" jest kelnerem ale wystarczyło "raz spróbować" aby na potwierdzic zasłyszane opinie.

... nie jest łatwo równiez odmówic sobie smakołyków jakie wystawiane są na straganach

...czy to snack,y mięsne czy tez desery,wszystko warte jest spróbowania. tu drobna uwaga,jesli dane "danie" ma opakowanie (heee,"częstochowa" bez urazy ; ),należy spozyć na miejscu a papierek (bądź patyczek) wyrzucić do wystawionego pojemnika. w przeciwnym razie bedziemy z nim (papierkiem,patyczkiem...) łazic "po całym mieście" gdyz na ulicach...nie ma koszy na śmieci ...

...napisałem ,że spróbowalismy wszystkiego. hmmm, to nie dokonca prawda,było "coś",czego nie dźwignęły by nasze podniebienia i żołądki ; )

...stosowalismy prosta i sprawdzoną wczesniej metodę. za dnia starliśmy poznać miasto i wybrać "obiecujace" lokacje. czasem korzystajac z Tuk-Tuk,a...

...ale częściej robiąc to "na piechotę"

...poznawanie miasta "z buta" miało te dodatkowa zaletę,że zawsze mozna było wstapić "na lody"...

...lub do "zdecydowanie thajskiej" restauracji gdzie "menu" było...tylko po thajsku a personel...nie mówił po angielsku !! ; ))

wskazane palcem danie składało sie z "niezliczonej" ilości misek i miseczek a do tego na stoliku gotowała sie woda do której należało wrzucić "to i tamto"...

..."litościwi thajowie" widząc nasze rozterki pomogli w prawidłowym skomponowaniu produktów

...gdy wydawało sie nam,że taraz juz nic nie przeszkodzi w konsumpcji,rozległy sie dźwieki muzyki i personel zaczął...tańczyć !!! trwało to dobre kilka minut. publiczność,sami thajowie my bylismy jedynymi "białymi",nagrodziła artystów brawami. zaczęliśmy zajadac gdy...kelnerzy zamienili sie miejscami i...ponowne tańce. nie no q..a nie dadza zjeść,myslimy sobie,oni robia to chyba specjalnie ; )))

...mozna było również schowac sie w cieni wnętrza buddyjskiej światyni których nie brak w mieście

... zachowujac odpowiedni dystans,mozna rozejrzec sie po wnetrzu

...zaintrygowały mnie zegary stojace przy statułach przedstawiajacych kapłanów. na kazdym była inna godzina. pytam "dyzurnego mnicha",z lekka obawa czy aby nie przekraczam obowiazujacej etykiety: " co oznacza czas na tychże zegarach !?? ". z poczatku zdaje sie nie rozumieć i gdy mam zamiar odejść z wysiłkiem mówi: death"

tak sie tez i domyslałem,to "godzina smierci"...

...znaleźlismy też "lokacje specjalną". dla amatorów kuchni morskiej to miejsce które trzeba odwiedzić. niedaleko portu,a właściwie przystani rybackiej,znajduja sie stare pomosty (mola !??) usadowiły sie na nich restauracje serwujace owoce morza . 

...małe i duże, "pod pokładem" i na wierzchu.

...wybraliśmy jedna z tych "na górze". pozostało wybrac jedzonko i...oczywiście drinusia ; )

...było tak wielu "zgłodniałych",że w pierwszym momencie pomysleliśmy iż to jakaś "zamknięta impreza". 

...a gdy przyniesiono zamówionego Sea Bass,a ugięły sie nam nogi. to były rybska a nie ryby. "w zyciu" nie damy rady ich skonsumować. "jak sie potem okazało...",bylismy w błędzie. danie było przepyszne i z Bass,ów pozostały jedynie ości ; ))

...a teraz czas na najbardziej "różowy fragment" nocnego zycia w Hua Hin. ale najpierw,wprowadzenie....

jednego dnia ,gdy sadowiliśmy sie na przybasenowych leżakach usłyszeliśmy "czyste" Dzien Dobry !!! i tak poznalismy sympatyczą parę z Polski. sa "zawodowymi turystami" (biuro podrózy) i wielkim fanami Thajlandii. mimo,że zjechali świat "wzdłuż i wszerz" to własnie królestwo białego słonia zawładnęło ich duszami i sercami bez reszty.reszte pobytu spedzaliśmy juz z nimi ; )

...któregoś dnia,nowopoznany kumpel mówi:"dzis wieczorkiem pójdziemy do "różowej dzielnicy" ; )

taaa,odpowiadam,"jestesmy z dziewczynami,może byc jakoś niezrecznie..."

'spoko,sam zobaczysz,nie bedzie zadnego nagabywania czy jednoznaczych propozycji. bedzie zabawa na sto dwa !!!"

nooo, skoro tak,to idziemy : )))

...no i...było tak jak kumpel zapewniał. dziewczyny balowały w najlepsze. i nasze i lokalne. zadnych przejawów nachalności. imprezka jak ze starymi znajomymi ; )

zamawialismy drinki "dla wszystkich". grała polska muza a z pozostałych barów zaczeli dosiadac sie ludziska (Panowie) z róznych stron swiata. jakiś holender,niemcy anglicy,przesympatyczny Fin,który spiewał presley,owskie hity i wielu ,których nawet nie zdążyłem zapytać "where U from !??"

...barowe dziewczyny,okazały się...najnormalniejszymi dziewczynami i gdy przekonały sie ,ze bez "mizdrzenia i sztucznośći" zarobia dzis swoja prowizje od sprzedanych drinków były naturalne i bardzo sympatyczne. tu pytanko-ciekawostka,heee, które z dziewczyn na fotce są...nie do konca dziewczynami !???

p.s. prosze nie głosować na "białe Panie" : )))

...i tak balowalismy aż mój "auto-focus" zaczął szwankować.

w sama porę zabrakło w barze "łychy". wypiliśmy to co pozostało. jakieś dziwaczne w smaku trunki, i udalismy sie do hotelu. 

dotarlismy około 3-ciej i gdy juz kładłem sie do łóżka,przeszedł mnie dreszcz. rany boskie,przecież jutro a właściwie dziś...jedziemy na wycieczkę !!!

jak udało sie nam "przezyc ten poimprezowy dzień" juz jutro a na razie, narka : )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 6 godzin 29 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Zaintrywgowals mnie .. wiec czekam na ten day after Tease

No trip no life

mikka
Obrazek użytkownika mikka
Offline
Ostatnio: 8 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 22 cze 2014

czekam na ciag dalszy.....

pozdrawiam ciepło:)

Świerszczyk...
Obrazek użytkownika Świerszczyk...
Offline
Ostatnio: 9 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

Ja też Smilie girl  012

Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."

Hapol
Obrazek użytkownika Hapol
Offline
Ostatnio: 7 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 01 sie 2014

ssstu-6 :

...napisałem ,że spróbowalismy wszystkiego. hmmm, to nie dokonca prawda,było "coś",czego nie dźwignęły by nasze podniebienia i żołądki ; )

..barowe dziewczyny,okazały się...najnormalniejszymi dziewczynami i gdy przekonały sie ,ze bez "mizdrzenia i sztucznośći" zarobia dzis swoja prowizje od sprzedanych drinków były naturalne i bardzo sympatyczne. tu pytanko-ciekawostka,heee, które z dziewczyn na fotce są...nie do konca dziewczynami !???

p.s. prosze nie głosować na "białe Panie" : )))

Ssstu-6....jak lubisz chipsy to spokojnie "dźwignąłbyś" te smakołyki.....mnie smakowały a najlepszy był świerszczyk ....odgłos chrupających odnóży w mordce bezcenny BiggrinLol

Co do pań Pleasantry to miałem "przyjemność" poznać ich sympatyczność w trakcie spaceru....znaczy się mój tyłek trzy razy.....i raz kolega tyłka BombHunter

Leć dalej z koksem bo fajnie przypomnieć sobie Taj Drinks

"Nadzieja to największe skur......two jakie wyszło z puszki Pandory"....

Świerszczyk...
Obrazek użytkownika Świerszczyk...
Offline
Ostatnio: 9 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

Jedzenie Świerszczyków jest niemoralne, nawet w Taj Sarcastic hand

Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 2 godziny 21 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam, gdy w dniu wycieczki o siódmej zabrzeczał budzik pomysałem: "to z pewnością nie mój,niemozliwe żeby trzeba było juz wstawać..." Basia przyznała sie później,że toczyła "ciężką walkę" aby nie namówić mnie na "olanie " wycieczki. Przyznałem się,że..."miałem to samo"  ; )

...niemniej,udało sie nam jakoś zebrac w sobie. szybkie śniadanko składajace sie z kawy...soku...kawy i "wmuszonego" rogalika. idziemy do recepcji gdzie...juz na nas czekają kierowca i przewodnik. pakujemy sie do busika. wewnatrz "mix narodowościowy".jest duńczyk,małżeństwo niemieckie i para szkockich emerytów.

...ogarniamy sie w czasie jazdy i,o zgrozo, dopiro teraz zauważamy,że baterie w naszych aparatach są "very low" !. wróciwszy z imprezki zadne z nas nie sprawdziło stanu ich (baterii) naładowania. ustalamy:"fotki robimy raz Ty raz ja".

...niedługo po wyjeździe z miasteczka busik skręca w polna drogę. to już,dziwimy się !??? niestety,podjechalismy na...plantacje ananasów. ogladamy uprawę,słuchamy o tym i tamtym,dlaczego owoce owiniete sa paierem itp.

...ogladamy ale w głowach tylko jedna myśl. oby nie kazano nam jeść czegokolwiek ; ) niestety mamy złe przeczucia...

...pracownica (pracownik !?? ) sprawnie obiera owoc a nasz przewodnik zaprasza na degustację...

...zjedliśmy i my swoja porcję. po spożyciu ja jeszcze zdobyłem sie na usmiech,Basia...nie dała rady ; ))

...na szczęście ,dalej pojechalismy juz bez konieczności "smakowania czegokolwiek" . w okolicy małej plazy,wysiadka. dalszą część odbedziemy łodzią. poniewaz jest odpływ,musimy przejść przez płyciznę. przewodnik ostrzega: "biała meduza-iść, różowa-nie iść". 

...płyniemy wzdłuż klifowego wybrzeża. wszyscy robia fotki...oprócz nas. przewodnik zdziwiony pokazuje nam ręką brzeg. zerkamy na siebie speszeni, te cholerne baterie...

fotke strzelam dopiero gdy ukazuje sie miejsce do którego dopływamy...

...nabrzezny palmowy las jest superowski. kompletnie "bezludny" (tylko nasza grupa),tchnie spokojem i egzotyką. podoba sie nam a zwłaszcza Basi,która pierwszy raz tego dnia usmiecha sie...

...przewodnik zarzadza zbiórkę na której objasnie "co dalej". okazuje sie,że głowny cel wycieczki "jaskinioipieczara" jest...po drugiej stronie wzgórza,które widzielismy dopływajac.trzebe więc...wejść na góre i zejść po przeciwnej stronie aby ją (jaskinię) zobaczyć. podobno nie bedzie łatwo bo podejśćie bywa strome. szkockie małżenstwo rezygnuje. gdybyśmy wiedzieli że będzie tak niełatwo,tez bysmy zostali ; ) a tak,ruszamy ściezką wiodaca przez malajska dżunglę. w tym cholernym gąszczu,nie wiem jak to możliwe,wogóle nie ma cienia !!! to znaczy nie odczuwa sie ,ze cien jest ; )

...w poczatkowej fazie drogi trafiaja sie,na szczęście,miejsca gdzie mozna chwilke odpocząć...

...i poczuc w ustach ten "niebiański smak" ; )

...sam nie wiem która częśc wędrówki była gorsza, w góre czy w dół...

...i wreszcie jest. środek jaskini,bardziej groty,z wzniesionym na pamiatke królewskich odwiedzin pawilonem. legenda głosi ,iz to własnie król,Rama V odkrył to miejsce...

...gdy ogladnęliśmy wszystko ,Basia pyta mnie nieśmiale:"a co z droga powrotną, znów trzeba bedzie sie wspinać !??" "nie,no skad"- przekonuję,"z penościa jest jakieś wyjście i skrót do plaży",taka typowa turystyczna sztuczka...

przewodnik zbiera nas w grupę i nakazuje powrót. jako drogę wskazuje...szlak którym przyszlismy. ze mnie...zeszło powietrze...

...jakim cudem udało sie nam tego dokonać,nie mam do dzis pojecia. niemniej wróciliśmy na miejsce startu. jedynie nasze stopy były w fatalnym stanie. na wycieczke bowiem wyruszylismy w sandałkach i klapkach...

na przystani dokad dopłynelismy wracajac nie mogłem sobie odmówić "pozerstwa" ; )

...ostatnim punktem tamtego dnia była wizyta na "fermie słoni". okazało sie ,ze...jedynie my jestesmy zainteresowani wizytą...

dojechalismy, rozgladamy sie,kilka fotek i...padaja oba aparaty. 

...czarna rozpacz. mamy "dojeżdzac elefanta",sa wystepy i wiele miejsc godnych obfocenia "na pamiatkę". jestesmy źli ,maxymalnie... i było by sie wszystko skonczyło smutnie ,gdyby nie proceder którego normalnie nie znoszę a tym razem okazał sie zbawieniem... otóz w czasie naszej słoniowej przejażdzki zrobiono nam :typowe fotki". na zakończenie wizyty,poszedł "mały farmer" z koperta zawierajaca fotki i niesmiało powiedział...nie pamietam teraz ceny...usmiechnelismy sie szczerze,"chłopie",dałbym Ci i dwa razy tyle za te zdjecia ; ))

...wrócilismy do hotelu późnym popołudniem. nasi nowi znajomi widząc "nasz stan"...nie proponowali zadnych uciech na ten wieczór ; )

to pierwsz wycieczka w czasie pobytun w Hua Hin ale...nie ostatnia. jutro pokażę wam gdzie wybralismy się sami,bez przewodnikow i oprowadzaczy, naraka : )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 3 dni 1 godzina temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Kurcze..nie wiem czy przegapilam ta informacje czy nie było takowej.....jaki to hotel Biggrin

Strony

Wyszukaj w trip4cheap