Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
RELACJA z wyprawy (sierpien 2021) na LOFOTY,archipelag Vesterålen i kilku fajnych miejsc w drodze tam
Czas najwyzszy napisac cos o podrozy na Lofoty,ktora odbylem w sierpniu tego roku,bo powoli zacieraja sie wspomienia i niedlugo bede chyba musial szukac na mapie,gdzie te Lofoty sa na ktorych bylem;)
To bylo moje drugie spotkanie z Lofotami.Aczkolwiek pierwsze w 2014 trwalo doslownie tylko kilka godzin,bo przyplynalem tam statkiem rejsowym w drodze powrotnej z Przyladka Polnocnego,a ten jak to na takich rejsach zostaje z reguly tylko na kilka godzin w jednym porcie.Mialem wiec mozliwosc zobaczenia tylko malego kawaleczka slynnych Lofotow i odplynalem-z duzym smakiem niedostatku i przysiega zlozona samemu sobie,ze jeszcze tam wroce.W 2021 nadszedl wiec czas,zeby ta przyseige zrealizowac i tam wrocic.Tym razem wlasnym samochodem,bo uwazam,ze to zdecydowanie najlepsza forma zwiedzania Norwegii.
Ale jak widzicie w tytule relacja obejmuje nie tylko lofoty i polozone kawaleczek nad nimi wyspy z archipelagu Vesterålen,ale chce wam tez pokazac kilka fajnych miejsc w drodze tam.
Relacja nie bedzie chronologiczna-bede pokazywal miejsca,ktore widzialem zarowno w drodze na Lofoty,jak i podczas powrotu z nich.
A wiec jesli macie ochote na podroz okolo 300 km ponad kolo podbiegunowe na podobno najladniejsze wyspy na swiecie(tak skromnie sie Lofoty same reklamuja ) to zapraszam.
CZY WIDAC FOTKE????dawno juz relacji nie pisalem i moze juz zapomnailem jak sie wkleja;)
1.DLUUUGA droga na Lofoty
Zeby na Lofoty dostac sie samochodem trzeba naprawde dluuugo jechac.Ja jade z Kristiansand z samego poludnia Norwegii,wiec mam do pokonania ponad 2800 km(najszybsza trasa to kolo 2400 km,ale ja po drodze chce zobaczyc jeszcze kilka miejsc,wiec nie wybieram najszybszej opcji)-i to nie jakas szybka autostrada,a po znacznej czesci gorskimi,kretymi trasami.
Mozna na Lofoty dotrzec oczywiscie tez duzo szybciej lecac n.p. samolotem do Bodo i tam sie przeprawic promem na Lofoty,albo nawet dojezdzajac koleja do Narwiku(najbardziej na polnoc Norwegii polozone miasto,ktore mozna koleja osiagnac) i stamtad droga dojechac na archipelag.
Ale ja jade wlasnym samochodem.Daje to ta wspaniala mozliwosc,ze mozna stanac gdzie sie chce,zostac tak dlugo jak sie chce i odkrywac czesto calkiem przzypadkiem szukajac n.p. miejsca na nocleg calkiem nowe fajne miejsca.
Pierwsze miejsce,ktore wam pokaze w drodze na Lofoty nie jest dla mnie nowym odkryciem,bo bylem tam juz w 2015 roku pierwszy raz objezdzajac samochodem poludnio-zachodnia czesc Norwegii.Utkwilo mi w pamieci jednak jako wyjatkowo piekne i dlatego postanowilem tam wrocic i tym razem.
LODOWIEC Nigardsbreen
Nigardsbreen jest jednym z najwiekszych jezorow poteznego lodowca Jostedalsbreen, który jest najwiekszym lodowcem w ladowej czesci Europy.
Jak wszyscy wiemy poprzez zmiany klimatyczne lodowce sie kurcza i dlatego bylem ciekawy czy i w jakim stopniu ten efekt dotknal tez ten jezor w przeciagu ostatnich 6 lat od kiedy tam bylem po raz ostatni.Niespodzianki niestety nie bylo,bo dotknal.O ile 6 lat temu moglem idac prawa strona dojsc jeszcze bez problemu do samego lodowca i go wlasnorecznie poglaskac,o tyle tym razem juz to mozliwe nie bylo.Podszedlem tak blisko jak to bylo mozliwe na jakies 150-200m od niego i dalej droga byla juz zagrodzona szczelinami,ale tez barierkami,zeby nawet nie probowac.Nadal jest mozliwe dojscie do lodowca,a nawet chodzenie po nim,ale tylko z przewodnikiem i po przejsciu kladki nad rwacym potokiem zasilanym woda z topniejacego lodowca.Ja z tej atrakcji jednak nie korzystam i zadowalam sie tym co moge sam tam zobaczyc.Nadal uwazam,ze jest to wyjatkowo urocze i fascynujace miejsce.
Tutaj zblizenie mocnym zoomem na ten potezny lodowiec kryjacy sie w gorach,ktorego Nigardsbreen jest tylko jednym z wielu schodzacych w dol jezorow
Droga do jezora z parkingu(prywatny parking z dojazdem prywatna droga-koszt 80 koron za samochod osobowy) do lodowca zajmuje mi jakies 50 minut i tyle samo zpowrotem.Po powrocie na parking siadam w aucie ,zeby sie troche ogrzac i cos zjesc.Po chwili przylatuje taki "wrobel" i nie przesadzajac dobrych kilka minut spaceruje sobie po mojej masce spogladajac sobie na mnie jakbym to ja byl jakas atrakcja tam.Nawet jak powoli wyjmuje z plecaka aparat,zeby mu fotki zrobic to nie odlatuje.Mamy tu eksperta od "wrobli" to nam moze zdradzi co to za koles dokladnie;)
Ciag dalszy relacji nastapi;)
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
O jak super!!!
są nowe Indie Papuasa, a teraz Twoje lofoty! będzie co poczytać i pooglądać zwłaszcza, że daleka Północ Norwegii - to po fjordach - moje kolejne norweskie marzenie.... dotąd niezrealizowane....
Piea
Huragan, mnie na Lofoty zapraszać nie trza , sama bym sie wepchnęła he he , bo to i moje marzenie. Tyle ,że wciąz niespełnione Też przepływałam bliziutko,ale jednak obok, nawet nie liznęłam ich przez choćby parę godzin.
Podziwiam cię ,za to samochodowe wyzwanie. Kawał drogi zrobiłeś CZy sam prowadziłeś? A z ciekawości jaka cena za litr ?
uff ..wcale nie zapomniałeś jak się foty wkleja
Spodobałeś się wróbelkowi he he
No trip no life
Witajcie Piea i Nel /forum bardzo tesknilo-oczywista oczywistosc;) /
Odnosnie cen benzyny to paradoks polega na tym,ze mimo tego,ze Norwegia jest obrzydliwie bogata w zloza ropy,to cena benzyny o okolo 20% wyzsza niz w Polsce i do tego bardzo mocno w zalznosci od dnia i regionu szwankuje-za litr 95 placilem od 16 koron do 19 .Ale wiadomo-tam wszystko jest drogie.
Wracamy do relacji
Bedac w Nigardsbreen w 2015 zadowolilem sie tym widokiem i wrocilem pozniej dluga dolina do miasteczka Gaupne tam kontynujac swoja trase w kierunku fiordow.
Przygotowujac jednak trase w tym roku odkrylem,ze chyba cos fajnego przegapilem,bo zobaczylem na mapie,ze gdybym odbil wyjezdzajac droga z parkingu w druga strone to moglbym wjechac jeszcze wyzej w gory i dojechach do jakiegos duzego jeziora.Tak wiec tym razem postanowilem sprawdzic ,gdzie mnie ta waska gorska drozka zaprowadzi i zaczalem mozolna wspinaczke w gore.Trasa byla mowiac deilkatnie wymagajaca-waska,czasami szutrowa i na niektorych zakretach trzeba bylo redukowac do dwojki,zeby auto jechalo pod gore jako tako.
Ale widoki wynagradzaly trudy.
W pewnym momecie dojechalem do waskiego i dosyc niskiego tunelu,ktory jaka dodatkowa atrakcje oferowal kompletny brak oswietlenia.Przed nim stal kamper,ktory sie wahal czy wjechac do tego tuenlu czy nie i chyba dobrze zrobil tego nie robiac,bo na moje oko moglby zahaczyc zarowno wysoksocia,jak i moze nawet szerokoscia.O ile na parking do lodowca Nigardsbreen mozna dojechac nie tylko duzym kamperem,ale nawet normalnym autokarem,to ta droga bym tego absolutnie odradzal.Moze taki kamper na bazie normalnego dostawczaka jeszcze by dal rade przez te tunele(bo sa dwa na tym odcinku)ale cos wiekszego raczej nie przejdzie.
Ja jednak mam tylko SUV-a,wiec przejezdzam bez problemu,chociaz uczucie jak sie wjezdza do kompletnie nieoswietlonego tunelu i sie nie wie czy cos bedzie jechalo z drugiej strony jest troche dziwne,bo ten tunel jest na tyle waski,ze ktos z nas by musial cofac.
Po przejechaniu go docieram jednak do bardzo ladnego,wrecz malowniczego miejsca na tej trasie,gdzie robie sobie przystanek na fotki.
cdn
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Witaj Huragan! Super, że pokażesz Norwegię i piękne Lofoty. Ja też jeszcze na północ Norwegii nie dotarłam a baaardzo bym chciała, tak jak Piea i Nel. Podziwiam Cię za odwagę, że zdecydowałeś się przejechać samochodem tyle kilometrów - ja zapewne zdam się na wycieczkę z biura podróży
Jestem i ja też. Piękne widoki. Takie tajemnicze.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Witam mabro/Asia-dziekuje za zainteresowanie
Po tej przerwie na fotki wspinam sie dalej w gore.
Widzicie ta waska gorska drozke?To wlasnie nia wspinalem sie tutaj na gore.
W koncu po przejechaniu 18 km dojezdzam do mojego celu-polozonego na wysokosci okolo 1200 m.np.m jeziora Styggevatnet.Jezioro to jest wykorzystywane poprzez stworzona tu zapore do pozyskiwania energii z elektrowni wodnej.Norwegia prawie calkowicie pokrywa swoje zapotrzebowanie na prad z elektrowni wodnych,ktore mozna czasami dostrzec podrozujac tam w gorach.Tutaj widzimy jedna z nich,a raczej imponujaca zapore,bo sama elektrownia jest schowana wglab gory.
Parkuje na malym parkingu polozonym u podnoza tej zapory i wspinam sie per pedes na gore mala sciezka .O ile na parkingu przy jezorze Nigardsbreen parkuje 40-50 samochodow i nawet 2 autokary,o tyle tutaj na gorze jest tylko kilka samochodow i z tego wszystkie na norweskich numerach.Niewielu wiec zagranicznych turystow zadaje sobie chyba trud wjazdu tutaj.A warto.
Po wejscie na gore widze dopiero,ze moje oczekiwania byly zbyt skromne,bo to co widze przewyzsza zdecydowanie to co sobie tutaj wyobrazalem .Mimo nisko wiszacych chmur mam widok nie tylko na jezor poteznego lodowca Jostedalsbreen,ale na sam ten lodowiec.Oplacalo sie tu wjezdzac.
W sezoniem letnim(polowa czerwca do poczatku sierpnia) mozna tam podplynac malym stateczkiem albo nawet kajakami blizej do krawedzi tego lodowca.Ja jestem w polowie sierpnia i tej mozliwosci juz niestety nie ma.Rozwazam tez krotko podejscie tam blizej druga strona jeziora,ale po ktotkim rozeznaniu terenu orientuje sie szybko,ze byloby to bardzo trudne,bo po tamtej stronie na brzegu leza bardzo duze glazy,po ktorych przejscie,szczegolnie samemu byloby bardzo trudne i tez dosyc niebezpieczne,bo przy jakiejs kontuzji trudno by bylo stamtad samemu wrocic.Jest juz zreszta dosyc pozno,bo okolo 15:00 ,wiec odpuszczam.
Krotko tez rozmyslam,czy nie spedzic nocy tam na gorze,ale jestesmy wysoko w gorach i nawet teraz podczas dnia termometr pokazuje juz tylko 4 stopnie,wiec w nocy grozily by nawet przymrozki.Postanawiam wiec wrocic ta sama droga(innej i tak nie ma) do doliny i tam rozbic namiot.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
no, lodowiec imponujący i piękne "okoliczności przyrody" - będę śledził można se tylko wyobrazić jak cudne to miejsce, gdy chmury wyżej i ciut słoneczka ten wróbel to prawdopodobnie pliszka siwa ... i zaskoczę Cię - różowo-fioletowe, wysokie kwiatki to pewnie wierzbówka kiprzyca u nas rosnąca w górach
papuas
Podziwiam twoja wiedze o florze i faunie.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Widoki naprawdę mega. Pewnie potem napiszesz jak się spało w namiocie na takim zimnie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zdecydowanie opłacało się trudzić na górę. Widoczki mega
A te mgły, chmurki dodają tez uroku..
No trip no life