Wiele miejsc na tym forum, to dla mnie tylko marzenie,ale akurat to jest nieliczne miejsce w którym byłem.
Z wielką przyjemnością poszwędam sie po starych miejscach i popatrzę na to innymi oczami.Poczytam też chętnie ,bo w moim wydaniu relacji więcej jest foto niż relacji
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Tomek metoda eliminacji zdecydowanie ułtawia sprawę, chociaż zazwyczaj i tak na końcu pozostaje ciężki orzech do zgryzienia . My generalnie wychodzimy z założenia, że wszędzie jest fajnie i naprawdę, trzeba się bardzo starać, żebyśmy zaczęli myśleć inaczej .
Trina z Warszawy wylatywaliśmy 10 listopada a wróciliśmy 25 tegoż samego miesiąca, planując podróż nie wzięliśy pod uwagę jednej ważnej rzeczy, mianowicie nie sprawdziliśmy pogody. Ważniejsze było by ugrać jeszcze jeden dzień wolny i wykorzystać święto 11 listopada.
Poza tym jaki problem - przecie jak na południe to lampa pewna .
Rozważałam natomiast hotel na Bali ze względu na występujące tam pływy a co za tym idzie znikające w godzinach popołdniowych morze. Jednak biorąc pod uwagę nasze deszczowe plażowanie to chyba ważniejszą sprawą były porządne parasole na plaży- z grubej warstwy czegoś słomopodobnego- nieprzemakające nawet w ulewę. W sumie to nie było co się martwić, że morze ucieka jak przez większość czasu spadało na nas z nieba...
Na razie jednak jesteśmy w Dubaju a tu na szczęście pada rzadko , także przystępujemy do dalszej części zakupów...
Stary bazar w Dubaju wyobrażałam sobie na wzór bazaru w Damaszku ewentualnie w połączeniu z uliczkami okolic placu Jemaa el Fna w Marakeszu. Spodziewałam się ogromnej powierzchniowo plątaniny uliczek małych i jeszcze mniejszych z niezliczoną ilością sklepików, zaułków i mikro straganów. Zapachów przypraw, połączonych z zapachami jedzenia, arabskiej muzyki, kobiet w czarnych szatach o magnetycznym spojrzeniu, zaklinaczy węży ... teraz to już sama nie wiem czego jeszcze . Miała to być kwintesencja wszystkich arabskich targów, które widziałam i które niezmiennie będą mnie zachwycać. W każdym razie tutaj Dubaj nie sprostał moim oczekiwaniom. Okazało się, że magiczny targ to jedna ulica, na której znudzeni sprzedający wypatrują łatwego łupu w postaci turystów. Byłam tak rozczarowana, że nawet zdjęć nie zrobiłam. Przyprawy wprawdzie kupione ale lepsze ceny i większy wybór był w Carrfurze w naszym przyhotelowym mall'u.
Po zawartości półek widać, że trąci cepelią choć na przyprawy nie ma co narzekać pachną i smakują pierwszorzędnie / pomijam fakt, że nie do końca pamiętam co jest co i sypie na chybił trafił - a i tak wszyscy są zachwyceni /
Dla porównania zdjęcie z marketu
i poważny argument, żeby przebranżowić się na rolnika
kurs 1 złoty to około 0,85 - 0,95 Dirhama /w praktyce przeliczlaiśmy 1 do 1 tak było zdecydowanie prościej/
Opuszczamy targ i docieramy na nabrzeże zatoki , kolejne targowisko leży na drugim brzegu więc, będziemy musieli się przeprawić. Po zatoce pływają głównie tradycyjne łodzie, ale najnowsze cudeńka techniki też można zobaczyć. Oczywiście również to miejsce wychodzi naprzeciw oczekiwaniom turystów, oprócz tradycyjnej przeprawy na drugi brzeg oferowane są krótsze i dłuższe wycieczki po Zatoce Dubaju. Istnieje nawet opcja dotarcia drogą wodną do parku Ras Al Khor gdzie można odpocząć od miejskiego zgiełku na łonie natury a przy odrobinie szczęścia i dobrej widoczności miłośnicy fotografii mogą zrobić zdjęcia dzikiej przyrody np. flamingów z futurystycznymi budowlami metropoli w tle.
Przeprawa bardzo mi się podoba, płyniemy sobie małą łupinką i obserwujemy nabrzeże gdzie nowoczesne budynki sąsiadują z tradycyjnymi wieżami wiatrów i minaretami meczetów. Koszt rejsu 1 AED.
Opuszczamy łódeczkę naprzeciw targu materiałów. Tutaj widać już trochę więcej miejscowych, więc jest szansa że to miejsce jest autentyczne . Na początku rozglądamy się nieśmiało ale w końcu wchodzimy do jednego ze sklepików - na chybił trafił. No może nie do końca bo wszyscy sprzedawcy widząc turystów pokazują swój asortyment i zapraszają na zakupy do siebie -pojawia się również jakże charakterystyczne "My friend". W środku kuszą nas piękne szale z różnych materiłałów, oglądamy, przebieramy bo przecież wszyscy pozamamwiali prezenty. Ja zakochuję się w amarantowym szalu z kaszmiru, choć prawdę mówiąc doceniam go dopiero po przymiarce, materiał jest cudowny. Jeszcze do tego ozdobne poszewki na poduszki, szal dla mamy, teściowej, szwagierki ...
Ile ?
800 zł
że co?? proszę??hę?? - patrzymy na siebie z mężem lekko zszokowani
a rabat? - mąż odzyskuje kamienną minę
no dobra, jak dla was 700- to jest kaszmir, to samo z paszminy będzie za 350 - 400 ale chcecie paszminę ??? - mówi sprzedawca z miną jakby paszmina miała nas co najmniej pożreć
tym razem odpuszczamy - gdy wychodzimy ze sklepu po nieudanej transkacji już nikt nas nie nawołuje i nie pokazuje swoich szali, przechodzimy przez targową uliczkę w spokoju -hihi wieści szybko się rozchodzą...
w tle wejście na targ materiałów :
wspomniany przybytek:
na tym targu można kupić też inne cuda, coś dla miłośników szpejostwa też się znajdzie:
... czy zostałam bez szalika? gdzieżby nie ze mna te numery kupuję śliczny szal z paszminy na targu w Siem Reap .. za 2 dolary ...
Mamy już dosyć starej części miasta , mijamy dworzec skąd można wybrać się do Abu Dhabi i udajemy się do stacji metra. Łapiemy pociążek do nowoczesności - Burj Khalifa strzeż się...nadchodzimy
No to dotarliśmy, oto on - Burj Khalifa. Pierwsze fotki cykamy zaraz po wyjści z metra, przez zakurzoną pustynnym piachem szybę, wiemy że będą lepsze okazje ale nie możemy się powstrzymać . Ale po kolei. Otóż, bilety na wyjazd na taras widokowy na 124 piętrze czyli 452 m. rezerwujemy na stronie http://www.burjkhalifa.ae/en/ ze sporym wyprzedzeniem. Winda jeździ co pół godziny więc wyknuliśmy, żeby wjechać o takiej godzinie aby załapać się na zachód słońca oglądany z góry i jednocześnie widok miasta w nocy i w dzień. Niestety wszyscy inni chyba też tak pomyśleli i newralgiczne godziny były już zajęte. Mówi się trudno, bierzemy 15 00. Jak się nie ma co się lubi to wiadomo . Zakupione przez internet bilety odbiera się na najniższym poziomie Dubai Mall o który i tak trzeba zahaczyć, przed oglądaniem najwyższego na świecie budynku. Samo centrum handlowe jest ogromne / a jakżeby inaczej /, ma kilka pięter i mieści różnego rodzaju atrakcje. Poza całą gamą sklepów i restauracji można tam znaleźć ogromne akwarium, lodowisko oraz ozdobniki typu fontanna - wodospad przez wysokość wszystkich kondygnacji. Jednak, żeby cieszyć się największymi atrakcjami trzeba opuścić budynek główny i wtedy z pomostu nad sztuczną laguną można podziwiać najwyższy wieżowiec na świecie. Czy robi wrażenie ? Na początku nie wydawał się jakiś strasznie duży, cienkie to, długie a i owszem. Ładnie się błyszczy, ale żeby o to tyle hałasu ? Dopiero po porównaniu z sąsiednimi wieżowcami, które przecież mają po kilkadziesiąt pięter a wyglądają jak przecinki, docenia się ogrom budowli. Już sama podstawa budynku jest niesamowicie wielka, mimo to projektantom udało się to co założyli - budynek mimo swego rozmiaru nie jest przytłaczający. Fajnie wygląda moment gdy startujący samolot przelatuje obok wieżowca, dla ludzkiego oka jest on już malutki a znajduje się dopiero w połowie, może 3/4 wieży - to daje do myślenia. Co do osobistych wrażeń to współczuję im mycia tych wszystkich okien .
Właściwie to przyjechaliśmy tu tylko po odbiór biletów na jutrzejszy wjazd na taras widokowy ale jak nie zatrzymać się na dłużej. Inna sprawa, że zrobienie zdjęcia bez towarzystwa turystów w tym miejscu graniczy z cudem i trzeba swoje odczekać.
Czasem, jednak fajnie jak ktoś wlezie w kadr
okoliczne budynki :
Parę widoczków z wnętrza centrum handlowego:
akwarium - można wykupić bilet i wejść do środka a nawet zanurkować razem z rybkami
Super się ogląda zdjęcia z miejsc, które zobaczyło się na własne oczy. Ja również jestem w trakcie opisywania mojej podróży do Dubaju z 2010 roku. Zachęcam do wymiany wrażeń. Najciekawszy będzie powrót do Polski będzie o tym głośno......
Fajnie znów sobie przypomnieć Buraja . Ja miałem to szczęście ,że byliśmy jeszcze za dnia i później zachód słońca i pierwszy spektakl fontann już po ciemku.Wcześniej byliśmy 2 godziny w akwarium,a inni w tym czasie robili zakupy
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
wiem, że piszesz ale na razie nie zgłębiam Twojej relacji coby niczego się nie odgapiać . Za to chętnie poczytam kiedy już opuszczę Emiraty. A tak na szybko jak wrażenia ?? Bo jeśli o mnie chodzi to sądzę, że Dubaj może się podobać lub nie ale raczej nikogo nie pozostawia obojętnym.
Janjus rozumiem, że spektakl fontann oglądaliście z wysokości ?? jak dla mnie fontanny to rewelacja, ale ciekawa jestem jakie wrażenia z góry, z tarasu...
ulola
Wiele miejsc na tym forum, to dla mnie tylko marzenie,ale akurat to jest nieliczne miejsce w którym byłem.
Z wielką przyjemnością poszwędam sie po starych miejscach i popatrzę na to innymi oczami.Poczytam też chętnie ,bo w moim wydaniu relacji więcej jest foto niż relacji
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Jest Dubaj jest Tajlandia......jestem ja
Żelek, Anusia, Puma, Lenuś, Janjus
Tomek metoda eliminacji zdecydowanie ułtawia sprawę, chociaż zazwyczaj i tak na końcu pozostaje ciężki orzech do zgryzienia . My generalnie wychodzimy z założenia, że wszędzie jest fajnie i naprawdę, trzeba się bardzo starać, żebyśmy zaczęli myśleć inaczej .
Trina z Warszawy wylatywaliśmy 10 listopada a wróciliśmy 25 tegoż samego miesiąca, planując podróż nie wzięliśy pod uwagę jednej ważnej rzeczy, mianowicie nie sprawdziliśmy pogody. Ważniejsze było by ugrać jeszcze jeden dzień wolny i wykorzystać święto 11 listopada.
Poza tym jaki problem - przecie jak na południe to lampa pewna .
Rozważałam natomiast hotel na Bali ze względu na występujące tam pływy a co za tym idzie znikające w godzinach popołdniowych morze. Jednak biorąc pod uwagę nasze deszczowe plażowanie to chyba ważniejszą sprawą były porządne parasole na plaży- z grubej warstwy czegoś słomopodobnego- nieprzemakające nawet w ulewę. W sumie to nie było co się martwić, że morze ucieka jak przez większość czasu spadało na nas z nieba...
Na razie jednak jesteśmy w Dubaju a tu na szczęście pada rzadko , także przystępujemy do dalszej części zakupów...
Stary bazar w Dubaju wyobrażałam sobie na wzór bazaru w Damaszku ewentualnie w połączeniu z uliczkami okolic placu Jemaa el Fna w Marakeszu. Spodziewałam się ogromnej powierzchniowo plątaniny uliczek małych i jeszcze mniejszych z niezliczoną ilością sklepików, zaułków i mikro straganów. Zapachów przypraw, połączonych z zapachami jedzenia, arabskiej muzyki, kobiet w czarnych szatach o magnetycznym spojrzeniu, zaklinaczy węży ... teraz to już sama nie wiem czego jeszcze . Miała to być kwintesencja wszystkich arabskich targów, które widziałam i które niezmiennie będą mnie zachwycać. W każdym razie tutaj Dubaj nie sprostał moim oczekiwaniom. Okazało się, że magiczny targ to jedna ulica, na której znudzeni sprzedający wypatrują łatwego łupu w postaci turystów. Byłam tak rozczarowana, że nawet zdjęć nie zrobiłam. Przyprawy wprawdzie kupione ale lepsze ceny i większy wybór był w Carrfurze w naszym przyhotelowym mall'u.
Po zawartości półek widać, że trąci cepelią choć na przyprawy nie ma co narzekać pachną i smakują pierwszorzędnie / pomijam fakt, że nie do końca pamiętam co jest co i sypie na chybił trafił - a i tak wszyscy są zachwyceni /
Dla porównania zdjęcie z marketu
i poważny argument, żeby przebranżowić się na rolnika
kurs 1 złoty to około 0,85 - 0,95 Dirhama /w praktyce przeliczlaiśmy 1 do 1 tak było zdecydowanie prościej/
Opuszczamy targ i docieramy na nabrzeże zatoki , kolejne targowisko leży na drugim brzegu więc, będziemy musieli się przeprawić. Po zatoce pływają głównie tradycyjne łodzie, ale najnowsze cudeńka techniki też można zobaczyć. Oczywiście również to miejsce wychodzi naprzeciw oczekiwaniom turystów, oprócz tradycyjnej przeprawy na drugi brzeg oferowane są krótsze i dłuższe wycieczki po Zatoce Dubaju. Istnieje nawet opcja dotarcia drogą wodną do parku Ras Al Khor gdzie można odpocząć od miejskiego zgiełku na łonie natury a przy odrobinie szczęścia i dobrej widoczności miłośnicy fotografii mogą zrobić zdjęcia dzikiej przyrody np. flamingów z futurystycznymi budowlami metropoli w tle.
Przeprawa bardzo mi się podoba, płyniemy sobie małą łupinką i obserwujemy nabrzeże gdzie nowoczesne budynki sąsiadują z tradycyjnymi wieżami wiatrów i minaretami meczetów. Koszt rejsu 1 AED.
Jeszcze na nabrzeżu:
Płyniemy:
Trochę kontrastów :
"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen
Opuszczamy łódeczkę naprzeciw targu materiałów. Tutaj widać już trochę więcej miejscowych, więc jest szansa że to miejsce jest autentyczne . Na początku rozglądamy się nieśmiało ale w końcu wchodzimy do jednego ze sklepików - na chybił trafił. No może nie do końca bo wszyscy sprzedawcy widząc turystów pokazują swój asortyment i zapraszają na zakupy do siebie -pojawia się również jakże charakterystyczne "My friend". W środku kuszą nas piękne szale z różnych materiłałów, oglądamy, przebieramy bo przecież wszyscy pozamamwiali prezenty. Ja zakochuję się w amarantowym szalu z kaszmiru, choć prawdę mówiąc doceniam go dopiero po przymiarce, materiał jest cudowny. Jeszcze do tego ozdobne poszewki na poduszki, szal dla mamy, teściowej, szwagierki ...
Ile ?
800 zł
że co?? proszę??hę?? - patrzymy na siebie z mężem lekko zszokowani
a rabat? - mąż odzyskuje kamienną minę
no dobra, jak dla was 700- to jest kaszmir, to samo z paszminy będzie za 350 - 400 ale chcecie paszminę ??? - mówi sprzedawca z miną jakby paszmina miała nas co najmniej pożreć
tym razem odpuszczamy - gdy wychodzimy ze sklepu po nieudanej transkacji już nikt nas nie nawołuje i nie pokazuje swoich szali, przechodzimy przez targową uliczkę w spokoju -hihi wieści szybko się rozchodzą...
w tle wejście na targ materiałów :
wspomniany przybytek:
na tym targu można kupić też inne cuda, coś dla miłośników szpejostwa też się znajdzie:
... czy zostałam bez szalika? gdzieżby nie ze mna te numery kupuję śliczny szal z paszminy na targu w Siem Reap .. za 2 dolary ...
Mamy już dosyć starej części miasta , mijamy dworzec skąd można wybrać się do Abu Dhabi i udajemy się do stacji metra. Łapiemy pociążek do nowoczesności - Burj Khalifa strzeż się...nadchodzimy
"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen
Ulola, pięnie, ale czy ten jeden szal miał kosztowac te 800 stówek ????
Bea
Ulola szal za 800 zł? To przecież niesamowita okazja!
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Niop jak na szalik to cena całkiem nienajgorsza.
No to dotarliśmy, oto on - Burj Khalifa. Pierwsze fotki cykamy zaraz po wyjści z metra, przez zakurzoną pustynnym piachem szybę, wiemy że będą lepsze okazje ale nie możemy się powstrzymać . Ale po kolei. Otóż, bilety na wyjazd na taras widokowy na 124 piętrze czyli 452 m. rezerwujemy na stronie http://www.burjkhalifa.ae/en/ ze sporym wyprzedzeniem. Winda jeździ co pół godziny więc wyknuliśmy, żeby wjechać o takiej godzinie aby załapać się na zachód słońca oglądany z góry i jednocześnie widok miasta w nocy i w dzień. Niestety wszyscy inni chyba też tak pomyśleli i newralgiczne godziny były już zajęte. Mówi się trudno, bierzemy 15 00. Jak się nie ma co się lubi to wiadomo . Zakupione przez internet bilety odbiera się na najniższym poziomie Dubai Mall o który i tak trzeba zahaczyć, przed oglądaniem najwyższego na świecie budynku. Samo centrum handlowe jest ogromne / a jakżeby inaczej /, ma kilka pięter i mieści różnego rodzaju atrakcje. Poza całą gamą sklepów i restauracji można tam znaleźć ogromne akwarium, lodowisko oraz ozdobniki typu fontanna - wodospad przez wysokość wszystkich kondygnacji. Jednak, żeby cieszyć się największymi atrakcjami trzeba opuścić budynek główny i wtedy z pomostu nad sztuczną laguną można podziwiać najwyższy wieżowiec na świecie. Czy robi wrażenie ? Na początku nie wydawał się jakiś strasznie duży, cienkie to, długie a i owszem. Ładnie się błyszczy, ale żeby o to tyle hałasu ? Dopiero po porównaniu z sąsiednimi wieżowcami, które przecież mają po kilkadziesiąt pięter a wyglądają jak przecinki, docenia się ogrom budowli. Już sama podstawa budynku jest niesamowicie wielka, mimo to projektantom udało się to co założyli - budynek mimo swego rozmiaru nie jest przytłaczający. Fajnie wygląda moment gdy startujący samolot przelatuje obok wieżowca, dla ludzkiego oka jest on już malutki a znajduje się dopiero w połowie, może 3/4 wieży - to daje do myślenia. Co do osobistych wrażeń to współczuję im mycia tych wszystkich okien .
Właściwie to przyjechaliśmy tu tylko po odbiór biletów na jutrzejszy wjazd na taras widokowy ale jak nie zatrzymać się na dłużej. Inna sprawa, że zrobienie zdjęcia bez towarzystwa turystów w tym miejscu graniczy z cudem i trzeba swoje odczekać.
Czasem, jednak fajnie jak ktoś wlezie w kadr
okoliczne budynki :
Parę widoczków z wnętrza centrum handlowego:
akwarium - można wykupić bilet i wejść do środka a nawet zanurkować razem z rybkami
tu nie chodzi o mnie ale o tą wielką płaszczkę
czar świąt działa na wszystkich
coś dla oka dla łasuchów:
"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen
Super się ogląda zdjęcia z miejsc, które zobaczyło się na własne oczy. Ja również jestem w trakcie opisywania mojej podróży do Dubaju z 2010 roku. Zachęcam do wymiany wrażeń. Najciekawszy będzie powrót do Polski będzie o tym głośno......
megi zakopane
Ulola,
Fajnie znów sobie przypomnieć Buraja . Ja miałem to szczęście ,że byliśmy jeszcze za dnia i później zachód słońca i pierwszy spektakl fontann już po ciemku.Wcześniej byliśmy 2 godziny w akwarium,a inni w tym czasie robili zakupy
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Witaj megizak
wiem, że piszesz ale na razie nie zgłębiam Twojej relacji coby niczego się nie odgapiać . Za to chętnie poczytam kiedy już opuszczę Emiraty. A tak na szybko jak wrażenia ?? Bo jeśli o mnie chodzi to sądzę, że Dubaj może się podobać lub nie ale raczej nikogo nie pozostawia obojętnym.
Janjus rozumiem, że spektakl fontann oglądaliście z wysokości ?? jak dla mnie fontanny to rewelacja, ale ciekawa jestem jakie wrażenia z góry, z tarasu...
"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen