Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Ahoj Żeglarze!
Teraz zabiorę Was w rejs wzdłuż wybrzeża Korsyki, który odbyłam wraz z mężem i przyjaciółmi latem 2011 r.
No cóż - w porówaniu z rejsami opisywanymi na forum nasz rejs cechował się - małą powierzchnią jachtu, niewielką mocą silnika i dwoma żaglami. W trakcie rejsu zdarzyła się też choroba morska (na szczęście nie padłam jej ofiarą - i tu zasada numer jeden jak nie dać sie chorobie morskiej (niestety nie obowiązuje podczas sztormów) - bezwzględnie wyjść na dek (dla szczurów lądowych - pokład) i patrzeć na horyzont).
Zaokrętowanie na nasz jachcik miało miejsce w małej włoskiej marinie na toskańskim wybrzeżu - Punta Ala. Stamtąd przepłynęliśmy na Elbę - do Porto Azzuro. A potem wzdłuż Korsyki - do Bonifacio. Na koniec jeszcze krótka wizyta na La Maddalenie oraz na Sardynii i z powrotem - przez Bastię do Punta Ala. Ogólnie 7 dni pływania.
Na rejs wybraliśmy sie z firmą Funsail. Sprawdziłam jej stronkę - aktualnie taki rejsik na weekend majowy (wypływa się chyba z Pizy) kosztuje 1500 zł. na osobę. Zazwyczaj załoganci zrzucają się też na tzw. kasę łódkową - na jedzenie, paliwo i opłaty portowe. Na każdym rejsie, na którym byłam, opłata ta na tydzień nie przekroczyła 100 euro na osobę. Płynęliśmy z profesjonalnym skiperem - wówczas odpada sprawdzanie podejść do portów.
Na rejs mogą sie wybrać zarówno osoby żeglujace, jak i niemające pojęcia o żeglarstwie. Zatem ahoj przygodo! Wyznaczamy kurs na Elbę
Niestety na początku naszej przygody bardzo mocno wiało. Tak mocno, że żaden jacht nie wychodził z portu. My też musieliśmy czekać.
Czekaliśmy wieczorem
czekaliśmy rano
doczekaliśmy się dopiero późnym popoludniem drugiego dnia rejsu. I tu kolejna rada jak uniknąć choroby morskiej, gdy pierwszego dnia pływania na morzu mocno wieje - nie jeść spaghetti na obiad
Ci co nie mieli choroby morskiej (ha, dumna z siebie jestem ), gdy tylko trochę się uspokoiło, a wiatr wiał od rufy, mogli cyknąć takie oto fotki:
Do Porto Azurro dopłynęliśmy późnym wieczorem. A oto miasteczko wieczorową porą:
No i jeszcze taka oto impresja:
Wstawanie na wschód słońca nie spotkało się z aprobatą męża śpiocha No coż - koja (dla szczurów lądowych - jachtowe "łóżko") nie była wielka. Ale jakoś się wyślizgnęłam Miasteczko, które wieczorem tętniło życiem, rano bardzo powoli sie budziło. Na uliczkach nie było prawie nikogo.
A oto nasz jachcik:
Malutki ten jachcik, a jak malutki to bardziej buja - mam rację? a jak bardziej buja to ja jestem chora /nie wstawię tu brzydkiej emoticonki/
Zawsze podziwiam ludzi, którzy mogą w takim bujaniu wytrzymać, jak Wy to robicie?
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Hehe, wszystko potwierdzam - i malutki, i buja
Ja stosuję zasadę numer jeden, jak nie dać się chorobie morskiej - czyli siedzę na pokładzie wpatrując się w horyzont. Jak dotąd działa
Gdy już wszyscy się wyspali i zjedliśmy śniadanko, wypływamy dalej na południe. Mijamy małe mariny:
Domki na pagórkach:
I urocze zatoczki:
Aż docieramy do mojego celu numer jeden rejsu - Bonifacio!
Niestety początkowo pogoda nas nie rozpieszcza! Jest środek lata, jest morze śródziemne i jest chmurzasto A gdzie słońce, niebieskie niebo i moje ulubione cumulusy?
No cóż - na pogodę nic nie poradzę, więc wybieram sie na zwiedzanie miasta. Znajduje się tam mała forteca obronna i cmentarz z czasów napoleońskich. A przede wszystkim piękne klify!
Pod wieczór trochę się przejaśnia i klify oświetla słoneczko:
A po zachodzie jest już tak:
Ale piękne te klify!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Oj piękne. Ja mogłabym tam spacerować godzinami
Asiu, wspaniale płynę z tobą jachtem ..a on wcale nie taki maly ..ile ma 11,12 metrów?
.A apropos cruiserów to twój ma tą zaletą ,że ma.. żagle bo zakladam ,że były w uzyciu a nie płwyaliście na silniku ..
Trasa tez piekna ..Boinifacio na skalach bajeczka
No trip no life
Ale bosko .Dla takich widoków warto żyć heheh .Łupinka nie dla mnie .Chylę czoła Asisko .Nie przetrwałabym chyba wypłynięcia z portu na pełne morze .Brrrr .Niezaprzeczalnym plusem małych jednostek jest fakt bliskości morza,natury,szumu fal i dzwoniących bomów.Kocham tą jachtową muzykę .Tego nie ma na pływających kolosach.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
basia35