Od stony kaldery, gdzie są dość wsokie wzniesienia, nie ma przejezdnej drogi, jedziemy więc zboczem góry krętą i mocno uczęszczaną drogą z widokiem na drugą stronę wyspy.
I tu duże zaskoczenie...
Kompletnie inne widoki...
Z pewnością to, co teraz napiszę spotka się z dezaprobatą wielbicieli wyspy, ale takie są moje subiektywne odczucia.
Otóż północne wybrzeże oraz nizina ciągnąca się w środku w ogóle mi się nie podobają.
Podczas, gdy wysoko spiętrzone wzbrzeże południowe od strony kaldery usiane białymi domkami robi naprawdę super wrażenie, ta część wyspy jest dość nieciekawa.
Przede wszystkim kompletnie brak tu zieleni, są wprawdzie niewielkie poletka, ale widać na nich tylko wysuszone badyle pomidorów czy kabaczków. Czasem trafi się jakiś zagon z melonami i arbuzami, liście ich są zeschnięte, ale przynajmniej owoce stanowią kolorowe jaskrawe plamy.
Podobnie wzgląda winorośl, która też jest tutaj inna niż na pozostałych greckich wyspach. Ze względu na silnie wiejące tu wiatry tutejsze gatunki płożą się po ziemi.
Wulkaniczna gleba jest bardzo żyzna, niestety brakuje tu słodkiej wody, a więc i z uprawami jest krucho. Aż trudno sobie wyobrazić, jak przy tych wysokich temperaturach i ogromnej suszy w ogóle to rolnictwo egzystuje???
W dali na wzbrzeżu widać skupiska kurorcików przy czym plaże mają ciemnoszary kolor, jak to na wyspach wulkanicznych...
Ale mamy chociaż pojęcie, jak wygląda druga strona wyspy...
Drogą wiodącą przez góry wracamy do Firy. Już Oia wydawała nam się mocno zatłoczona, ale to co widzimy w Firze, przechodzi wszelkie oczekiwania!!!!
Nie można nic zarzucić urodzie tego miasteczka. Fakt, nie jest tak dopracowane i eleganckie jak Oia, ale dzięki swemu położeniu także jest piękne.
I znów labirynt wąskich uliczek, sklepiki z pamiątkami już nie tak gustownymi jak w Oii, ciuchy już też zwyczajne, a nie takie dizajnerskie, no i jeszcze bardziej gęste tłumy...
Choć na promenadzie na samym zboczu kaldery jest całkiem malowniczo.
Nelcia, nasi znajomi byli kiedyś na wyspie jesienią i owszem było pusto...
Jednak sporo tawern i sklepików było już na głucho pozamykane, nie było więc tej wakacyjnej atmosfery.
A poza tym wiały cholerne wiatry...
Najlepiej byłoby tak wypośrodkować.
No, a sierpień, to wiadoo czego się spodziewać!
Makono, myślę że właśnie dlatego nie zawracali sobie głowy polską wersją, bo nie warto było dla tych kilku osób...
Byla na statku jakaś spora grupa skośnookich i widziałam, że dla nich coś było przygotowane w "krzaczkach".
Mariola
Szczególnie ładna panorama roztacza się z cypelka na którym znajdują się ruiny starego zamku – Kastello.
Widać całe miasteczko, porcik położony w dole oraz okoliczne wysepki.
Podobno o zachodzie słońca panuje tu szczególny tłok, bo i miejsce na obserwowanie go znikającego w morzu na horyzoncie jest tu najlepsze na wyspie.
Niestety w tym czasie będziemy już na morzu...
Jeszcze ostatni rzut okiem na Oię....
To faktycznie miasto cudów!!!!
Zmęczeni już trochę gwarem i przepychanką zmierzamy na parking, by złapać nasz powrotny autobus do Firy.
Przy przystanku komunikacji miejskiej kłębi się tłumek, w naszym busiku luz, chwilę musimy nawet poczekać by się zapełnił.
Za chwilę ruszamy.
Mariola
Oia nawet z tłumem jest piękna
Trina, co fakt, to fakt.
Ale za "twoich czasów"pewnie i ludzi było mniej, a przede wszystkim na pewno bardziej zielono i kwieciście...
A więc same plusy!!!
Mariola
Apisku, ja tam byłam zawsze pod koniec września, więc bardziej zielono nie było, ale faktycznie ludzi mniej.
Za to widzę na Twoich zdjęciach, że chyba teraz jest więcej basenów przy domkach
Trina, no jakoś ten twój termin mi umknął!!!.
Byłam przekonana, że byłaś wiosną.
A może relację pisałaś w takim terminie, że mi się z "przedsezoniem" skojarzyło!
Mariola
Od stony kaldery, gdzie są dość wsokie wzniesienia, nie ma przejezdnej drogi, jedziemy więc zboczem góry krętą i mocno uczęszczaną drogą z widokiem na drugą stronę wyspy.
I tu duże zaskoczenie...
Kompletnie inne widoki...
Z pewnością to, co teraz napiszę spotka się z dezaprobatą wielbicieli wyspy, ale takie są moje subiektywne odczucia.
Otóż północne wybrzeże oraz nizina ciągnąca się w środku w ogóle mi się nie podobają.
Podczas, gdy wysoko spiętrzone wzbrzeże południowe od strony kaldery usiane białymi domkami robi naprawdę super wrażenie, ta część wyspy jest dość nieciekawa.
Przede wszystkim kompletnie brak tu zieleni, są wprawdzie niewielkie poletka, ale widać na nich tylko wysuszone badyle pomidorów czy kabaczków. Czasem trafi się jakiś zagon z melonami i arbuzami, liście ich są zeschnięte, ale przynajmniej owoce stanowią kolorowe jaskrawe plamy.
Podobnie wzgląda winorośl, która też jest tutaj inna niż na pozostałych greckich wyspach. Ze względu na silnie wiejące tu wiatry tutejsze gatunki płożą się po ziemi.
Wulkaniczna gleba jest bardzo żyzna, niestety brakuje tu słodkiej wody, a więc i z uprawami jest krucho. Aż trudno sobie wyobrazić, jak przy tych wysokich temperaturach i ogromnej suszy w ogóle to rolnictwo egzystuje???
W dali na wzbrzeżu widać skupiska kurorcików przy czym plaże mają ciemnoszary kolor, jak to na wyspach wulkanicznych...
Ale mamy chociaż pojęcie, jak wygląda druga strona wyspy...
Drogą wiodącą przez góry wracamy do Firy. Już Oia wydawała nam się mocno zatłoczona, ale to co widzimy w Firze, przechodzi wszelkie oczekiwania!!!!
Nie można nic zarzucić urodzie tego miasteczka. Fakt, nie jest tak dopracowane i eleganckie jak Oia, ale dzięki swemu położeniu także jest piękne.
I znów labirynt wąskich uliczek, sklepiki z pamiątkami już nie tak gustownymi jak w Oii, ciuchy już też zwyczajne, a nie takie dizajnerskie, no i jeszcze bardziej gęste tłumy...
Choć na promenadzie na samym zboczu kaldery jest całkiem malowniczo.
Mariola
Apisku, ja byłam na majówke ( rejs z Krety) i ludzi było chyba mniej . tak patrząc na fotki. Oczywiście po 1 dniu i to nie całym pozostał niedosyt.
No trip no life
A u mnie jakoś nie...choć miejscami jest pięknie...
Mariola
Ale skąd tam wziął się mój kot? który w dodatku od 13 lat nie żyje...
Po prostu identyczny!