Zamkowe mury mieszczą sześć różnych Muzeów; my składamy króciutką wizytę w jednym z nich
Każdy kto kupi bilet do Muzeum (wtedy 7 Eur, a sam wstęp na tereny zamku był darmowy) udaje się prosto do słynnej Piety Michała Anioła z 1564 roku - tzw Pieta Rondonini , którą świat uważa za niedokończoną, choc nie do końca jest to pewne...; niektórzy uważają (zwłaszcza Ci, którzy znają i kojarzą inne, pełne dopracowanych szczegółów dzieła Michelangelo, bo któż nie zna Piety Watykańskiej? jakże kompletnie innej? ) , że brak wyrazistości rysów obu sylwetek, i dość marginalne potraktowanie szczegółów anatomicznych tych postaci - było celowym działaniem Buonarrotiego, jako pożegnanie przed śmiercią...., którą Mistrz renesansu czuł, że się po niego zbliża; umarł bowiem w tym samym roku, w którym powstało to ostatnie jego dzieło!)
jeszcze tylko rzut okiem na kopię (schowaną za szybą) dzieła innego wielkiego mistrza renesansu:
( bo słynny oryginał z 1489 roku znajduje się w Krakowie, co zawdzięczamy Adamowi Czartoryskiemu, który nabył ten obraz we Włoszech ok. 1800 roku, i choć nie wiadomo w jaki sposób go tam nabył? ale wiadomo, że od tamtego czasu stał się jego właścicielem )
słynny wizerunek znanej nam wszystkim 17-letniej Cecylii Gallerani - kochanki wspomnianego wcześniej potężnego Ludovica Sforzy, która posłużyła Leonardowi jako modelka do twarzy słynnej "Damy z Gronostajem/ Łasiczką"
Prawda jest taka ,że "bliski " nam ze wzgledu na królową Bonę ród Sforza , który przez ładnych pare lat władał Mediolanem był bezwględny ,słynął ze zbrodni, intryg, podstepów etc.
Kończąc już naszą wizytę w Mediolanie, opuszczamy Castello Sforzesco i dostajemy kolejną godzinkę czasu wolnego, który ma się już zakończyć powrotem na miejsce zbiórki do autokaru i wyjazdem już do kolejnego hotelu na nocleg gdzieś za Milano....
więc jeszcze szwędamy się ostatnie minuty po mediolańskich ulicach....
moje oko, a raczej "zboczenie zawodowe" wychwytuje konkurencję ; swoją drogą ta duża włoska firma ubezpieczeniowa to mój wieloletni partner biznesowy, z którym swego czasu zawierałam mnóstwo kontraktów
doprawdy fajną mają tą siedzibę....
a sama kamienica i jej piękna fasada frontowa, chociaż z nazwy firmy - dla więszości turystów pewnie jest w ogóle nie znana - przypadła mi urodą znacznie bardziej do gustu niż rozsławiona i znana na cały świat La Scala! ; może powinni sie zamienić ..?
scenka uliczna, gdzie ten azjatyckiego pochodzenia Pańcio- rzeźbił prawdziwe cuda z warzyw!
no i czas na bye-bye z tym miastem!
Arrivederci Milano
PS. sama się zastanawiam czy odwiedzę kiedyś jeszcze Mediolan? bo tego nie wiem?; to miasto nie wywarło na mnie jako turystce jakiegoś szczególnego wrażenia bo i nie ma tam w sumie wiele wiecej do zobaczenia, a samo miasto w ogóle nie sprawia wrażenia takiego stricte włoskiego..., ale gdybym jednak miała tam kiedyś jeszcze wylądować, to najpewniej pospacerowałabym tam, gdzie nie dotarłam tym razem: po Parku Sempione ?, spróbowałabym ponownie wejść do la Scalli ? – może tym razem udałoby się zobaczyć operę w środku? zobaczyłabym ciekawe stare kanały wodne Navigli i może spełniłabym taką dziwną fanaberię i popatrzyła z bliska na niecodzienne Bosco Verticale – znane, mediolańskie budynki na kondygnacjach których rośnie ponad tysiąc drzew! ( a ja lubię takie ciekawostki architektoniczne) , no i może spędziłabym z godzinkę w Pinacotece di Brera ? , a resztę czasu na pewno poświęciłabym na jakieś dobre jedzonko i obowiązkową i najpyszniejszą na świecie - włoską kawusię
**************************************
No i dotarliśmy do Genui..... , miasta wielu kontrastów… miasta, na pierwszy rzut oka mało „włoskiego”, ale „im dalej w las… tym drzewa (Genua) ładniejsze….”
Genua - brudna, obdrapana, głośna, chaotyczna i miejscami niebezpieczna ale jednocześnie urocza, fascynująca, zaskakująca, wręcz śliczna !
Z Genuą jest podobnie jak z Neapolem – to miasto dość trudne do polubienia i podobania tak od razu… ale nasze pierwsze wrażenia i odczucia mogą zmienić się tu błyskawicznie…, choć „pierwsza miłość” do tego miasta będzie z pewnością trudna….
Pamiętam, że w dawnych czasach moich pierwszych fascynacji geografią i poznawania różnych miejsc na świecie „palcem po mapie” – a więc już baaaardzo dawno temu - Genua od zawsze myliła mi się wtedy z nazwą Genewa , tak samo jak Brno i Berno , i dopiero wiele wiele lat później od tych szczenięcych odkryć- jak już odwiedziłam Genuę, Genewę, Brno i Berno osobiście i zobaczyłam jak diametralnie są to miejsca kompletnie różne, ale do dziś mam w głowie „tamte nazwy” ze szczenięcych lat pod którymi oprócz samego „brzmienia” nazw tak naprawdę nic się wtedy nie kryło… , w każdym razie obecnie ich nazw już od dawna nie mylę, ale zostawmy sentymentalne wspomnienia i wróćmy do samej Genui
*****************
kolejny ranek: gdzieś "w drodze" z Mediolanu w stronę Ligurii...
Liguria - to kawałek pięknego, włoskiego - i dość wąskiego regionu na północnej mapie Włoch, wciśniętego pomiędzy malownicze pasmo górskie Apeninów Liguryjskich i wody Morza Liguryjskiego wraz z Zatoką Genueńską, bedącą cześcią tego morza;
(poniższa mapka poglądowa ładnie pokazuje położenie geograficzne Ligurii):
Genuę większość turystów zna głównie za sprawą ogromnego, największego włoskiego portu, z którego rozpoczynają się, bądź kończą bardzo popularne rejsy śródziemnomorskie wielkimi statkami pasażerskimi , ale Genua to oczywiście nie tylko terminal portowy
tutaj słynny galeon "Neptun" zbudowany specjalnie na potrzeby filmu Romana Polańskiego pt: "Piraci"
trzeba przyznać, że piękna "replika" ....
nam się nie udało go niestety zwiedzić, choć bylismy całkiem blisko.... czasami i tak bywa
a jako ciekawostkę warto dodać, że ten statek był najdroższym pojedynczym rekwizytem użytym w tym filmie ; replika tego hiszpańskiego galeonu kosztowała - bagatelka - 7 milionów funtów ; obecnie galeon ten jest przycumowany i udostępniony do zwiedzania w starym Porto Antico, a od czasu do czasu odbywają się nim jeszcze krótkie rejsy wycieczkowe po morzu środziemnym
W XII i XIII wieku Genua była obok potężnej wówczas Wenecji drugą potęgą morską w całym basenie Morza Śródziemnego;
Początkowo była wolną komuną miejską w ramach średniowiecznego tzw Regnum Italicum; później przyjęła postać republiki morskiej stanowiąc niepodległe Państwo na terenie obecnej Ligurii, gdzie władzę sprawowali Dożowie, coś jak na podobieństwo dożów weneckich;
od XIV wieku trwały tu ciągłe spory, zaciekłe walki i liczne wojny z Republiką Wenecką – wiadomo o co głównie o prymat w handlu na morzu śródziemnym ;
W wiekach XIV i XV Genua przeżywała swój „złoty okres” i czasy prawdziwej prosperity ; to właśnie wtedy przypadał czas wspaniałego rozwoju i rozkwitu miasta a dzięki licznym podbojom i odpowiednim sojuszom, Republika rosła w siłę stanowiąc poważną przeciwwagę dla równie potężnej ówczesnej Republiki Wenecji; no ale tak to już jest i w życiu i w historii, że dobra passa nie trwa wiecznie… bo już od XVI w Republika Genui powoli zaczęła tracić swą potęgę, ustępując miejsca Wenecji i wielokrotnie popadjąc w zależność głównie od Księstwa Mediolanu
a później jeszcze przez wiele niefortunnych decyzji politycznych i finansowych, dalej przez przez ekspansję Turcji i upadek potęgi XVII wiecznej Hiszpanii ( z którą Genua miała mnóstwo umów pożyczkowych i innych zależności finansowych i bankierskich *)); oraz zaraza (Czarna Śmierć), ktora dziesiątkowała ludność tego regionu w tamtym czasie - to wszystko razem do kupy przyniosło Genui koniec jej potęgi morskiej i smutny upadek , bo Genua nigdy już w swojej późniejszej historii nie wróciła do takiej potęgi jaką była
i kończąc tym krótkim wstępem a raczej zarysem historycznym – rozpoczynamy zwiedzanie Genui
*) a propos banków, bo warto wiedzieć - że pod koniec XIV wieku właśnie we Włoszech powstały pierwsze instytucje finansowe, których działalność była zalążkiem działalności współczesnych banków. Włochy pierwsze prowadziły taką działalność w największych ośrodkach handlowych ówczesnego świata — w Genui, Wenecji i Mediolanie. W czasach rozkwitu bogate genueńskie banki przez kilka wieków służyły swymi zasobami finansując dziury budżetowe głównie cesarstwa Habsburgów.
( a samo słowo „bank” wiecie skąd się wzięło? - pochodzi od włoskiego określenia „banco”, oznaczającego rodzaj ławy, przy której właśnie włoscy handlarze i złotnicy dobijali targów ) ;
Genua, mawia się o niej , że to włoska wersja Lizbony ….,
Położenie Genui dla patrzącego nań turysty jest niezwykle malownicze, bo takie kaskadowe..., choć dla mieszkańców „trudne” do życia na co dzień
(ale mają tu windy uliczne i nawet kolejki linowe, które wożą ludzi do wyżej położonych dzielnic), bowiem miasto jest wciśnięte w wąski pas pomiędzy górami a morzem i przez to Genua jest bardzo „rozciągnięta” wzdłuż wybrzeża zajmując pas ponad 30km! i po prostu jest ciasna i to dosłownie ; chyba nigdy wcześniej nie widziałam tak „upchanego” miasta, czego konsekwencją są bardzo wąskie i ciasne uliczki, zwane tu: carruggi – skądinąd niektóre są przez to bardzo urokliwe, ale znajdą się i takie z serii parszywych, brudnych i zapyziałych, których niestety jest najwięcej; ta wąskość uliczek, które tak lubimy na wakacjach – na co dzień dla mieszkańców jest istnym dopustem Bożym, bo spróbujcie tylko przez te „gardzielowate” uliczki przejechać czymkolwiek szerszym od skutera? a jesli już wiedziecie tam jakąś małą popierdółką, to jakakolwiek mijanka jest już niemożliwa!
Genua słynie m.in. z Oceanarium – i to drugiego największego w całej Europie; kto ma czas w tym mieście i lubi duże akwarium - niech zajrzy tam koniecznie
w tej szklanej kopule (Biosphere) znalazły dom liczne gatunki ptaków, egzotycznych ryb i motyli i setki gatunków roślin tropikalnych
Przed nami Piazza de Ferrari - to główny i naprawę ładny plac w Genui położony w samym sercu miasta pomiędzy historycznym a nowoczesnym centrum; oprócz pięknych kamienic wokół znajduje się tu ładna fontanna, oraz Palazzo Ducale
wspaniały Piazza de Ferrari ( ale ta nazwa nie pochodzi od znanego samochodu ), tylko poświęcona jest włoskiemu bankierowi i politykowi Raffaele De Ferrari, księciu Galliera
Pałac Dożów Genueńskich (Palazzo Ducale) stoi również przy Piazza De Ferrari ; był oficjalną rezydencją Dożów genueńskich przez cały okres trwania Republiki
charakterystyczny obiekt w samym centrum Piazza de Ferrari , piekna fontanna będąca głowną atrakcją tego Placu
dosłownie kilka kroków za tym Placem idąc w stronę Tatru Carlo Felice - znajdziemy bardzo fajne miejsce, piękną zadaszoną szklano-żelazną konstrukcję na wzór mediolańskiej Galerii Vittorio Emmanuele czy neapolitańskiej Galerii Umberta I - oczywiście turaj w Genui nie jest to stricte Galeria z centralnym "placem", bo tutaj nie ma czegoś takiego , ani same kamienice nie są tej skali ani urody co we wspomnianych miastach, ale klimatem miejsce jest trochę podobne, to rodzaj eleganckiego Pasażu, zwanego Galleria Giuseppe Mazzini - również tutaj znajdują się eleganckie sklepy i mnogość kawiarni i restauracji, ale przede wszystkim Pasaż ten słynie z Targów Książki i Antyków ( jedne odbywają się raz w tygodniu , drugie w jakiś inny dzień też chyba tylko raz na tydzień; niestety nie trafiliśmy na żaden z tych Targów, zresztą była zbyt wczesna godzina , więc obejrzeliśmy tylko raczej poranne pustki; z pewnością Pasaż ten wygląda inaczej jak tętni zyciem...., ale to trzeba by przyjść tu wieczorem lub w czasie któregoś z tych Targów)
i dalej w zakamarki...
w mieście z setkami albo i tysiącami wąskich i ciemnych carruggi - skuterki, motorki i rowery - to w zasadzie najlepszy sposób na komunikację miejską, stąd tyle ich tu co w Wietnamie!
Kolejne kroki kierujemy w stronę Cattedrale di San Lorenzo, czyli do Katedry Św. Wawrzyńca, będącej najważniejszym kościołem w tym mieście; jego początki sięgają IX wieku! więc sporo latek ma już za sobą…
jak widać ma tylko jedną wysoką wieżę, druga pozostała nieukończona
Katedra ta jest uznawana za perłę architektury gotyckiej z fasadą w biało-czarne marmurowe pasy, które w średniowieczu uznawano za symbol szlachetności... ; jest największą świętynią w całej Genui, ale jest jakoś tak dziwnie wciśnięta w otaczający ją Plac z ciasno upchanymi budynkami wokół, że można by tak sobie przejść obok i wcale jej nie zauważyć.... , jak juz sie znajdziemy w wąskiej uliczce- to widać z daleka tą wyższą wieżę, ale z innych pobliskich zakamarków ulic nie widać nawet tej wysokiej
W Katedrze jest mnóstwo wspaniałych dzieł sztuki i to dzieł takich naprawdę przez duże D , a wśród tych dzieł, tuż obok wejścia do Skarbca można zobaczyć wprawdzie nie dzieło, ale za to jakby częśc działa bo to dość niecodzienny eksponat wyposażenia Katedr : bombę która podczas II wojny wpadła przez dach do Katedry i nie eksplodowała!, choć narobiła sporo szkód: bo zniszczyła kopułę, dużą część dachu, cenne obrazy i bogato zdobione sztukaterie, ale fakt, że nie wybuchła uznano za cud , a bomba „na pamiątkę tego wydarzenia” stoi sobie pod ścianą Katedry do dziś
Wejścia do Katedry strzegą dwa monumentalne i naprawdę piękne lwy, które są dziełem XIX – wiecznego rzeźbiarza, Carlo Rubatto
Nie wiem na czym dokładnie polega „magia” lwich posągów, ale gdzie tylko jestem i spotykam jakieś kamienne rzeźbione lwy, tam zawsze namiętnie je focę a te genueńskie są wyjątkowe, bo mają takie niesamowite oczy… o tak silnie sugestywnym spojrzeniu, że patrząc w nie aż dreszcze człowieka przeszywają...
(tak na maryginsie wrzucam kolaż: moje różne lwy, z róznych podróży.... ciekawe, czy jakiegos rozpoznacie? )
każdy wie, że najlepiej zwiedza się miasta podczas włóczęgi, tak po prostu... i gdyby to nie była wycieczka, a czas byłby nieograniczony zegarkiem, to najchętniej nawet powinniśmy dać się zagubić... warto pobłądzić w takich miejscach, zwłaszcza tu w Genui, w tym labirynice wąskich carruggi....
tutaj to jest dopiero uliczka!
(bardzo ciasne wejście do jednej z wielu genueńskich carruggi... )
Miejscem, do którego ( nie wiadomo po co?) dociera większość turystów (i to zarówno tych wycieczkowych jak i indywidualnych) jest tzw. Casa di Columbo, czyli nic innego jak Dom Kolumba - miejsce w którym podobno, (bo to legenda) - urodził się i spędził młodość słynny podróżnik;
(he he… ale to nie pierwsze miejsce, gdzie spotkałam się z domem Kolumba ) ;
jest również dom Kolumba w Las Palmas de GC na Gran Canarii, a kolejny w San Sebastian de la Gomera na tejże wyspie i z pewnością znajdzie ich się jeszcze trochę na świecie..., więc należałoby chyba doprecyzować nieco, że to jest jeden z wielu domów, w którym kiedyś był lub mieszkał słynny Cristoforo, choć …? skoro badacze historii nie wiedzą nawet dokładnie kiedy się urodził? to co dopiero gdzie dokładnie?
, wiadomo, że w Genui, ale w którym miejscu? w którym domu? – szczerze mówiąc jakoś mało mnie to interesuje jako turystkę, ; a co do owej genueńskiej „siedziby” Kolumba, to trzeba jednak ostudzić nieco emocje, bo ten budyneczek który tutaj oglądamy to nawet nie jest oryginalny dom jaki tu kiedyś stał , tylko jego XVII-wieczna rekonstrukcja w dodatku w częściowej ruinie ;
poprzednik został zniszczony przez Francuzów w 1684 roku, więc w zasadzie po tych wiadomościach miejsce to nie robi żadnego wrażenia, zwłaszcza, że w Genui jest naprawdę o wiele więcej ciekawych miejsc do oglądania niż ta wątpliwego pochodzenia zrujnowana chatka , no ale jest to jak widać „chwyt na turystów” i durne programy wycieczek ciągną tam ludzi jak stadko baranków - il programma del tour non cambieremo...!
dosłownie tuż obok Casa di Columbo stoi naprawdę ładny kawałek bramy!
to brama miejska z 1155 roku - Porta Soprana z dwoma masywnymi wieżami po obu stronach – Torri di Porta Soprana; nie wierzę oczywiście żeby zachowała się do naszych czasów w tak idealnym stanie przez tyle wieków , wiec domyślam się, że była wielokrotnie remontowana i przebudowywana
Tuż obok domu Kolumba można zobaczyć pozostałości po krużgankach XII wiecznego klasztoru św. Andrzeja;
sam Klasztor został rozebrany pod budowę ulicy Via Dante w 1904 roku, (podobno ta decyzja o wyburzeniu klasztoru i jego średniowiecznej okolicy zapadła ponieważ… nie pasowała do nowoczesnego planu zagospodarowania przestrzennego i budowy nowych dróg , no comment! ... więc dziś możemy podziwiać tu tylko samotnie stojącą kolumnadę ale już bez klasztoru!
A teraz spacerkiem po uliczkach Genui…
I od razu Wam powiem, że wiele można Genui zarzucić czy nawet wytknąć, ale na pewno nie słynną Via Garibaldi! ( znaną jako dawną Le Strade Nuove) , bo dla mnie największą atrakcją w Genui są właśnie te jej niesamowite pałace… przy tej ulicy! , dziesiątki przepięknych pałaców w stylach włoskiego renesansu i cudnego barocco, które ulokowały się głównie tutaj przy via Garibaldi i są doprawdy przewspaniałe! i jest ich mnóstwo;
pochodzą z końca XVI i początku XVII wieku, kiedy Republika Genui znajdowała się u szczytu swej finansowej i morskiej potęgi; należały do bardzo zamożnych, arystokratycznych rodów genueńskich, które lubiły przebywać we własnym gronie i izolować się od ludności pospolitej (tak zresztą jest do dziś - wszędzie na świecie ), więc pałace te rosły wówczas jeden obok drugiego, po sąsiedzku tworząc swoistą elitarną enklawę – z czasem pełną rażącego przepychu i bogactwa i coraz to większych, droższych i wspanialszych rezydencji.
mały fragment Palazzo Bianco
Wspomnę tylko, że zabudowę pałacową Strada Nuova (którą przemianowano na Via Garibaldi później, bo dopiero w 1882 roku), zapoczątkowano w czasach rządów admirała Andrea Dorii, ale z czasem to modne i bardzo elitarne miejsce tak się rozrosło i rozbudowało, że w ciasnej Genui ograniczonej z obu stron morzem i górami zabrakło już na nie miejsca, dlatego powstały kolejne, nowe ulice dla chcących tu posiadać swoje palazza bogaczy i w ten sposób przyłączono w skład systemu Strade Nuove kolejne nowe ulice: Lomellini i Balbi.
W 1576 roku w Genui ustanowiono nawet taką ustawową listę Rolli, na której znalazły się najznamienitsze pałace, a 42 z nich zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego Unesco w 2006 roku.
Dziś znaczna ich część mieści siedziby różnych firm, uniwersytetu , instytucji miejskich, itd.,,, i tylko niewiele z nich pozostaje w rękach prywatnych; niektóre są udostępnione do zwiedzania;
rzut okiem na arkadowy dziedziniec Pallazo Doria Tursi dzisiaj pełniący rolę Ratusza.
piękna fasada Palazzo Podesta
czasami warto zajrzeć w wewnetrzne patia tych Pałaców
tutaj tzw nimfeum w Palazzo di Nicolosio Lomellino/Palazzo Podestà
Patio kolejnego Pałacu...
moje genueńskie zakątki i zakamarki...
Palazzo Reale i jego sala Lustrzana (te trzy fotki poniżej są z sieci)
i kończymy jak zawsze zbyt krótki pobyt w Genui
Piazza Bianchi, z fragmentem Loggia dei Banchi, gdzie w przeszłości urzędowali kupcy oraz bankierzy.
kręcąc się w okolicach Starej Genui na pewno natkniecie się na zabytkowy Kościół Il Gesu - z piekną, marmurową fasadą ; pełna nazwa tej świątyni brzmi: Chiesa del Gesù e dei Santi Ambrogio e Andrea, czyli (imienia Jezusa i Świętych Ambrożego i Andrzeja) i jest to chyba drugi po Katedrze najważniejszy kościół Genui
piękne fasady genueńskich kamienic - tu renesansowa fasada Palazzo San Giorgio, zwanego także Palazzo del Mare Palazzo , w którym niegdyś mieściło się więzienie i w którym swoje dalekie podróże po Azji spisywał siedząc w celi, uwięziony tu Marco Polo; dziś są to biura Urzędu Morskiego
Nel, tak dopiero teraz jak napisałaś że zagadkowe zdjęcie trudne, to doszło do mej łepetyny, że przecież nie każdy musi mieć takie zboczenie jak ja i fotografować kamienne lwy , choć tak naprawdę to wolę focić te żywe , ale we Włoszech nie spotkałam żadnego
więc podaję:
- Pomnik Konającego Lwa, Lozanna, Szwajcaria
- Pałac Thiele- Wincklerów, Moszna, Polska
- Pałac Burbonów, Ceserta, Włochy
- Pałac Radziwiłłów, Nieborów, Polska
- Genua ( ten który tu pokazałam przy Katedrze)
- Katedra w Trydencie, Włochy
- i Park Arkadia k/ Nieborowa, Polska
****************
jutro nie bedę miała czasu tu do Was zajrzeć i pewnie w piątek też, więc jeszcze troszkę "pokontynuuję" dalej moje włoskie wypociny:
a więc Arivererci Genova! ( no i jak tej włoskiej pisowni Genui nie pomylic z Genewą? )
Na koniec jeszcze tylko muszę napisać, że będąc w Genui trzeba (a przynajmniej wypada) spróbować słynnego ciasta focaccia alla genovese, bo tu w Geniu – focaccia to nieomalże instytucja! ( coś jak pizza w Neapolu! ) a to nic innego jak zwykłe, proste, nieco „chlebkowe” ciasto grubości kilku centymetrów zapiekane z dodatkami (w najprostszej wersji serwowana z oliwą z oliwek i ziołami, my jedliśmy taką z pomidorami i bazylią – focaccia com tomate);
w Genui wszędzie pełno jest tzw. Focacerii, i sprzedają to nawet w najzwyklejszych piekarniach; my właśnie jedliśmy taką „uliczną” którą po prostu odkraja się z dużego kawałka i sprzedaje na wagę; taka smaczna przekąseczka (w sumie to coś podobnego w smaku do „bolo do caco” z Madery, o którym wam kiedyś pisałam w maderyjskiej Relacji, z tym że tam królowało to z masłem czosnkowym)
(tylko jeden element tego focacciowego kolażu jest moim zdjęciem, pozostałe pochodzą z sieci, ale chciałam pokazać różne oblicza focaccia genovese)
Inną potrawą powstałą też w Genui jest jeszcze: słynny sos pesto, który nazywany jest również pesto alla genovese; Pesto dodawane jest najczęściej do makaronów i innych dań; choć przyznaję, że my nie próbowalismy wersji tego sosu bedąc w Genui , wtedy uważałam że co to tam za filozofia? - no pesto jak pesto! , jak ktoś ma w domu mikser, oliwę, świeżą bazylię i kapary ( ja dodaję) to naprawdę trzeba się mocno postarać, żeby to zepsuć , ale jesli kiedys jeszcze pojadę w tamte strony - to jednak spróbuję, chocby z ciekawości?
**********
Kończąc już genueńską przygodę, podsumuję, że mimo tak wielu kontrastów, miasto mnie doprawdy toatalnie zauroczyło... ; jest tu tyle klimatycznych, urokliwych miejsc, że ta moja "pierwsza i trudna" miłość do Genui była zdecydowana i natychmiastowa! , mimo, że w tych ciemnych zakątkach caruggi nie brakuje syfu, brudu i nawet smrodu moczu ( fuj!) na tych wiekowych murach... ; ale w Genui zostawiłam kawalątek serca.... i z wielką przyjemnoscią chciałabym tu kiedyś jeszcze wrócić....
(PS. uwielbiam (pewnie Wy też tak macie) oglądać filmy nie tyle stricto podróżnicze, choć te oczywiście też, ale takie z podróżniczym tłem, zwłaszcza miejsc w których się było i widziało ....; bo któż z nas np. nie zna uroczego filmu "Pod słońcem Toskani" z piękną Diane Lane ? czy "Dobry Rok" z Russelem Crowe w plenerach cudnej Prowansji...? , ale o Genui nie nakręcono wiele.... (choć szkoda, bo to gotowy plener filmowy), ale szczerze mogę polecić ciekawy film: " Genua. Włoskie lato" - wprawdzie polski tytuł sugeruje właśnie coś tak sielskiego i romantycznego jak dwa poprzednie wspomniane tytuły, ( a to nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie - to dramat! ) , ale pięknie pokazane przez Winterbottoma (reżyser) uliczki, zakamarki i atmofsfera tego miasta i w ogóle klimat Ligurii - na fenomanalnych zdjęciach i ujęciach filowych - może spowodować - nagłe pragnienie zobaczenia nieznanej Genui lub chęć powrotu, tym którzy "liznęli" to miasto - tak jak ja;
zresztą dla mnie tak naprawdę główną rolę w tym filmie "zagrała" sama Genua.... ) , no i plus do tego kolejna świetna kreacja aktorska Colina Firth'a (bardzo lubię tego aktora) ! Polecam naprawdę szczerze.... )
Zamkowe mury mieszczą sześć różnych Muzeów; my składamy króciutką wizytę w jednym z nich
Każdy kto kupi bilet do Muzeum (wtedy 7 Eur, a sam wstęp na tereny zamku był darmowy) udaje się prosto do słynnej Piety Michała Anioła z 1564 roku - tzw Pieta Rondonini , którą świat uważa za niedokończoną, choc nie do końca jest to pewne...; niektórzy uważają (zwłaszcza Ci, którzy znają i kojarzą inne, pełne dopracowanych szczegółów dzieła Michelangelo, bo któż nie zna Piety Watykańskiej? jakże kompletnie innej? ) , że brak wyrazistości rysów obu sylwetek, i dość marginalne potraktowanie szczegółów anatomicznych tych postaci - było celowym działaniem Buonarrotiego, jako pożegnanie przed śmiercią...., którą Mistrz renesansu czuł, że się po niego zbliża; umarł bowiem w tym samym roku, w którym powstało to ostatnie jego dzieło!)
jeszcze tylko rzut okiem na kopię (schowaną za szybą) dzieła innego wielkiego mistrza renesansu:
( bo słynny oryginał z 1489 roku znajduje się w Krakowie, co zawdzięczamy Adamowi Czartoryskiemu, który nabył ten obraz we Włoszech ok. 1800 roku, i choć nie wiadomo w jaki sposób go tam nabył? ale wiadomo, że od tamtego czasu stał się jego właścicielem )
słynny wizerunek znanej nam wszystkim 17-letniej Cecylii Gallerani - kochanki wspomnianego wcześniej potężnego Ludovica Sforzy, która posłużyła Leonardowi jako modelka do twarzy słynnej "Damy z Gronostajem/ Łasiczką"
Piea
Prawda jest taka ,że "bliski " nam ze wzgledu na królową Bonę ród Sforza , który przez ładnych pare lat władał Mediolanem był bezwględny ,słynął ze zbrodni, intryg, podstepów etc.
Tym bardziej więc zamek warto zobaczyć
No trip no life
Kończąc już naszą wizytę w Mediolanie, opuszczamy Castello Sforzesco i dostajemy kolejną godzinkę czasu wolnego, który ma się już zakończyć powrotem na miejsce zbiórki do autokaru i wyjazdem już do kolejnego hotelu na nocleg gdzieś za Milano....
więc jeszcze szwędamy się ostatnie minuty po mediolańskich ulicach....
moje oko, a raczej "zboczenie zawodowe" wychwytuje konkurencję ; swoją drogą ta duża włoska firma ubezpieczeniowa to mój wieloletni partner biznesowy, z którym swego czasu zawierałam mnóstwo kontraktów
doprawdy fajną mają tą siedzibę....
a sama kamienica i jej piękna fasada frontowa, chociaż z nazwy firmy - dla więszości turystów pewnie jest w ogóle nie znana - przypadła mi urodą znacznie bardziej do gustu niż rozsławiona i znana na cały świat La Scala! ; może powinni sie zamienić ..?
scenka uliczna, gdzie ten azjatyckiego pochodzenia Pańcio- rzeźbił prawdziwe cuda z warzyw!
no i czas na bye-bye z tym miastem!
Arrivederci Milano
PS. sama się zastanawiam czy odwiedzę kiedyś jeszcze Mediolan? bo tego nie wiem?; to miasto nie wywarło na mnie jako turystce jakiegoś szczególnego wrażenia bo i nie ma tam w sumie wiele wiecej do zobaczenia, a samo miasto w ogóle nie sprawia wrażenia takiego stricte włoskiego..., ale gdybym jednak miała tam kiedyś jeszcze wylądować, to najpewniej pospacerowałabym tam, gdzie nie dotarłam tym razem: po Parku Sempione ?, spróbowałabym ponownie wejść do la Scalli ? – może tym razem udałoby się zobaczyć operę w środku? zobaczyłabym ciekawe stare kanały wodne Navigli i może spełniłabym taką dziwną fanaberię i popatrzyła z bliska na niecodzienne Bosco Verticale – znane, mediolańskie budynki na kondygnacjach których rośnie ponad tysiąc drzew! ( a ja lubię takie ciekawostki architektoniczne) , no i może spędziłabym z godzinkę w Pinacotece di Brera ? , a resztę czasu na pewno poświęciłabym na jakieś dobre jedzonko i obowiązkową i najpyszniejszą na świecie - włoską kawusię
**************************************
No i dotarliśmy do Genui..... , miasta wielu kontrastów… miasta, na pierwszy rzut oka mało „włoskiego”, ale „im dalej w las… tym drzewa (Genua) ładniejsze….”
Genua - brudna, obdrapana, głośna, chaotyczna i miejscami niebezpieczna ale jednocześnie urocza, fascynująca, zaskakująca, wręcz śliczna !
Z Genuą jest podobnie jak z Neapolem – to miasto dość trudne do polubienia i podobania tak od razu… ale nasze pierwsze wrażenia i odczucia mogą zmienić się tu błyskawicznie…, choć „pierwsza miłość” do tego miasta będzie z pewnością trudna….
Pamiętam, że w dawnych czasach moich pierwszych fascynacji geografią i poznawania różnych miejsc na świecie „palcem po mapie” – a więc już baaaardzo dawno temu - Genua od zawsze myliła mi się wtedy z nazwą Genewa , tak samo jak Brno i Berno , i dopiero wiele wiele lat później od tych szczenięcych odkryć- jak już odwiedziłam Genuę, Genewę, Brno i Berno osobiście i zobaczyłam jak diametralnie są to miejsca kompletnie różne, ale do dziś mam w głowie „tamte nazwy” ze szczenięcych lat pod którymi oprócz samego „brzmienia” nazw tak naprawdę nic się wtedy nie kryło… , w każdym razie obecnie ich nazw już od dawna nie mylę, ale zostawmy sentymentalne wspomnienia i wróćmy do samej Genui
*****************
kolejny ranek: gdzieś "w drodze" z Mediolanu w stronę Ligurii...
Liguria - to kawałek pięknego, włoskiego - i dość wąskiego regionu na północnej mapie Włoch, wciśniętego pomiędzy malownicze pasmo górskie Apeninów Liguryjskich i wody Morza Liguryjskiego wraz z Zatoką Genueńską, bedącą cześcią tego morza;
(poniższa mapka poglądowa ładnie pokazuje położenie geograficzne Ligurii):
przed nami pierwsze kroki w Genui
see you soon ...
Piea
ooo .. a ja na tym statku na ostatnim zdjeciu bylam i zwiedzałam go
I ja mam podobne wrażenia , miasto brudne etc etc ale i piękne , pełne kontrastów , taki jego urok
No trip no life
Nel, a ja tego statku nie zwiedzałam... , chociaz byłam tuż obok...
Piea
Genuę większość turystów zna głównie za sprawą ogromnego, największego włoskiego portu, z którego rozpoczynają się, bądź kończą bardzo popularne rejsy śródziemnomorskie wielkimi statkami pasażerskimi , ale Genua to oczywiście nie tylko terminal portowy
tutaj słynny galeon "Neptun" zbudowany specjalnie na potrzeby filmu Romana Polańskiego pt: "Piraci"
trzeba przyznać, że piękna "replika" ....
nam się nie udało go niestety zwiedzić, choć bylismy całkiem blisko.... czasami i tak bywa
a jako ciekawostkę warto dodać, że ten statek był najdroższym pojedynczym rekwizytem użytym w tym filmie ; replika tego hiszpańskiego galeonu kosztowała - bagatelka - 7 milionów funtów ; obecnie galeon ten jest przycumowany i udostępniony do zwiedzania w starym Porto Antico, a od czasu do czasu odbywają się nim jeszcze krótkie rejsy wycieczkowe po morzu środziemnym
W XII i XIII wieku Genua była obok potężnej wówczas Wenecji drugą potęgą morską w całym basenie Morza Śródziemnego;
Początkowo była wolną komuną miejską w ramach średniowiecznego tzw Regnum Italicum; później przyjęła postać republiki morskiej stanowiąc niepodległe Państwo na terenie obecnej Ligurii, gdzie władzę sprawowali Dożowie, coś jak na podobieństwo dożów weneckich;
od XIV wieku trwały tu ciągłe spory, zaciekłe walki i liczne wojny z Republiką Wenecką – wiadomo o co głównie o prymat w handlu na morzu śródziemnym ;
W wiekach XIV i XV Genua przeżywała swój „złoty okres” i czasy prawdziwej prosperity ; to właśnie wtedy przypadał czas wspaniałego rozwoju i rozkwitu miasta a dzięki licznym podbojom i odpowiednim sojuszom, Republika rosła w siłę stanowiąc poważną przeciwwagę dla równie potężnej ówczesnej Republiki Wenecji; no ale tak to już jest i w życiu i w historii, że dobra passa nie trwa wiecznie… bo już od XVI w Republika Genui powoli zaczęła tracić swą potęgę, ustępując miejsca Wenecji i wielokrotnie popadjąc w zależność głównie od Księstwa Mediolanu
a później jeszcze przez wiele niefortunnych decyzji politycznych i finansowych, dalej przez przez ekspansję Turcji i upadek potęgi XVII wiecznej Hiszpanii ( z którą Genua miała mnóstwo umów pożyczkowych i innych zależności finansowych i bankierskich *)); oraz zaraza (Czarna Śmierć), ktora dziesiątkowała ludność tego regionu w tamtym czasie - to wszystko razem do kupy przyniosło Genui koniec jej potęgi morskiej i smutny upadek , bo Genua nigdy już w swojej późniejszej historii nie wróciła do takiej potęgi jaką była
i kończąc tym krótkim wstępem a raczej zarysem historycznym – rozpoczynamy zwiedzanie Genui
*) a propos banków, bo warto wiedzieć - że pod koniec XIV wieku właśnie we Włoszech powstały pierwsze instytucje finansowe, których działalność była zalążkiem działalności współczesnych banków. Włochy pierwsze prowadziły taką działalność w największych ośrodkach handlowych ówczesnego świata — w Genui, Wenecji i Mediolanie. W czasach rozkwitu bogate genueńskie banki przez kilka wieków służyły swymi zasobami finansując dziury budżetowe głównie cesarstwa Habsburgów.
( a samo słowo „bank” wiecie skąd się wzięło? - pochodzi od włoskiego określenia „banco”, oznaczającego rodzaj ławy, przy której właśnie włoscy handlarze i złotnicy dobijali targów ) ;
Genua, mawia się o niej , że to włoska wersja Lizbony ….,
Położenie Genui dla patrzącego nań turysty jest niezwykle malownicze, bo takie kaskadowe..., choć dla mieszkańców „trudne” do życia na co dzień
(ale mają tu windy uliczne i nawet kolejki linowe, które wożą ludzi do wyżej położonych dzielnic), bowiem miasto jest wciśnięte w wąski pas pomiędzy górami a morzem i przez to Genua jest bardzo „rozciągnięta” wzdłuż wybrzeża zajmując pas ponad 30km! i po prostu jest ciasna i to dosłownie ; chyba nigdy wcześniej nie widziałam tak „upchanego” miasta, czego konsekwencją są bardzo wąskie i ciasne uliczki, zwane tu: carruggi – skądinąd niektóre są przez to bardzo urokliwe, ale znajdą się i takie z serii parszywych, brudnych i zapyziałych, których niestety jest najwięcej; ta wąskość uliczek, które tak lubimy na wakacjach – na co dzień dla mieszkańców jest istnym dopustem Bożym, bo spróbujcie tylko przez te „gardzielowate” uliczki przejechać czymkolwiek szerszym od skutera? a jesli już wiedziecie tam jakąś małą popierdółką, to jakakolwiek mijanka jest już niemożliwa!
Genua słynie m.in. z Oceanarium – i to drugiego największego w całej Europie; kto ma czas w tym mieście i lubi duże akwarium - niech zajrzy tam koniecznie
w tej szklanej kopule (Biosphere) znalazły dom liczne gatunki ptaków, egzotycznych ryb i motyli i setki gatunków roślin tropikalnych
Przed nami Piazza de Ferrari - to główny i naprawę ładny plac w Genui położony w samym sercu miasta pomiędzy historycznym a nowoczesnym centrum; oprócz pięknych kamienic wokół znajduje się tu ładna fontanna, oraz Palazzo Ducale
wspaniały Piazza de Ferrari ( ale ta nazwa nie pochodzi od znanego samochodu ), tylko poświęcona jest włoskiemu bankierowi i politykowi Raffaele De Ferrari, księciu Galliera
Pałac Dożów Genueńskich (Palazzo Ducale) stoi również przy Piazza De Ferrari ; był oficjalną rezydencją Dożów genueńskich przez cały okres trwania Republiki
charakterystyczny obiekt w samym centrum Piazza de Ferrari , piekna fontanna będąca głowną atrakcją tego Placu
dosłownie kilka kroków za tym Placem idąc w stronę Tatru Carlo Felice - znajdziemy bardzo fajne miejsce, piękną zadaszoną szklano-żelazną konstrukcję na wzór mediolańskiej Galerii Vittorio Emmanuele czy neapolitańskiej Galerii Umberta I - oczywiście turaj w Genui nie jest to stricte Galeria z centralnym "placem", bo tutaj nie ma czegoś takiego , ani same kamienice nie są tej skali ani urody co we wspomnianych miastach, ale klimatem miejsce jest trochę podobne, to rodzaj eleganckiego Pasażu, zwanego Galleria Giuseppe Mazzini - również tutaj znajdują się eleganckie sklepy i mnogość kawiarni i restauracji, ale przede wszystkim Pasaż ten słynie z Targów Książki i Antyków ( jedne odbywają się raz w tygodniu , drugie w jakiś inny dzień też chyba tylko raz na tydzień; niestety nie trafiliśmy na żaden z tych Targów, zresztą była zbyt wczesna godzina , więc obejrzeliśmy tylko raczej poranne pustki; z pewnością Pasaż ten wygląda inaczej jak tętni zyciem...., ale to trzeba by przyjść tu wieczorem lub w czasie któregoś z tych Targów)
i dalej w zakamarki...
w mieście z setkami albo i tysiącami wąskich i ciemnych carruggi - skuterki, motorki i rowery - to w zasadzie najlepszy sposób na komunikację miejską, stąd tyle ich tu co w Wietnamie!
Piea
Kolejne kroki kierujemy w stronę Cattedrale di San Lorenzo, czyli do Katedry Św. Wawrzyńca, będącej najważniejszym kościołem w tym mieście; jego początki sięgają IX wieku! więc sporo latek ma już za sobą…
jak widać ma tylko jedną wysoką wieżę, druga pozostała nieukończona
Katedra ta jest uznawana za perłę architektury gotyckiej z fasadą w biało-czarne marmurowe pasy, które w średniowieczu uznawano za symbol szlachetności... ; jest największą świętynią w całej Genui, ale jest jakoś tak dziwnie wciśnięta w otaczający ją Plac z ciasno upchanymi budynkami wokół, że można by tak sobie przejść obok i wcale jej nie zauważyć.... , jak juz sie znajdziemy w wąskiej uliczce- to widać z daleka tą wyższą wieżę, ale z innych pobliskich zakamarków ulic nie widać nawet tej wysokiej
W Katedrze jest mnóstwo wspaniałych dzieł sztuki i to dzieł takich naprawdę przez duże D , a wśród tych dzieł, tuż obok wejścia do Skarbca można zobaczyć wprawdzie nie dzieło, ale za to jakby częśc działa bo to dość niecodzienny eksponat wyposażenia Katedr : bombę która podczas II wojny wpadła przez dach do Katedry i nie eksplodowała!, choć narobiła sporo szkód: bo zniszczyła kopułę, dużą część dachu, cenne obrazy i bogato zdobione sztukaterie, ale fakt, że nie wybuchła uznano za cud , a bomba „na pamiątkę tego wydarzenia” stoi sobie pod ścianą Katedry do dziś
Wejścia do Katedry strzegą dwa monumentalne i naprawdę piękne lwy, które są dziełem XIX – wiecznego rzeźbiarza, Carlo Rubatto
Nie wiem na czym dokładnie polega „magia” lwich posągów, ale gdzie tylko jestem i spotykam jakieś kamienne rzeźbione lwy, tam zawsze namiętnie je focę a te genueńskie są wyjątkowe, bo mają takie niesamowite oczy… o tak silnie sugestywnym spojrzeniu, że patrząc w nie aż dreszcze człowieka przeszywają...
(tak na maryginsie wrzucam kolaż: moje różne lwy, z róznych podróży.... ciekawe, czy jakiegos rozpoznacie? )
każdy wie, że najlepiej zwiedza się miasta podczas włóczęgi, tak po prostu... i gdyby to nie była wycieczka, a czas byłby nieograniczony zegarkiem, to najchętniej nawet powinniśmy dać się zagubić... warto pobłądzić w takich miejscach, zwłaszcza tu w Genui, w tym labirynice wąskich carruggi....
tutaj to jest dopiero uliczka!
(bardzo ciasne wejście do jednej z wielu genueńskich carruggi... )
Piea
Miejscem, do którego ( nie wiadomo po co?) dociera większość turystów (i to zarówno tych wycieczkowych jak i indywidualnych) jest tzw. Casa di Columbo, czyli nic innego jak Dom Kolumba - miejsce w którym podobno, (bo to legenda) - urodził się i spędził młodość słynny podróżnik;
(he he… ale to nie pierwsze miejsce, gdzie spotkałam się z domem Kolumba ) ;
jest również dom Kolumba w Las Palmas de GC na Gran Canarii, a kolejny w San Sebastian de la Gomera na tejże wyspie i z pewnością znajdzie ich się jeszcze trochę na świecie..., więc należałoby chyba doprecyzować nieco, że to jest jeden z wielu domów, w którym kiedyś był lub mieszkał słynny Cristoforo, choć …? skoro badacze historii nie wiedzą nawet dokładnie kiedy się urodził? to co dopiero gdzie dokładnie?
, wiadomo, że w Genui, ale w którym miejscu? w którym domu? – szczerze mówiąc jakoś mało mnie to interesuje jako turystkę, ; a co do owej genueńskiej „siedziby” Kolumba, to trzeba jednak ostudzić nieco emocje, bo ten budyneczek który tutaj oglądamy to nawet nie jest oryginalny dom jaki tu kiedyś stał , tylko jego XVII-wieczna rekonstrukcja w dodatku w częściowej ruinie ;
poprzednik został zniszczony przez Francuzów w 1684 roku, więc w zasadzie po tych wiadomościach miejsce to nie robi żadnego wrażenia, zwłaszcza, że w Genui jest naprawdę o wiele więcej ciekawych miejsc do oglądania niż ta wątpliwego pochodzenia zrujnowana chatka , no ale jest to jak widać „chwyt na turystów” i durne programy wycieczek ciągną tam ludzi jak stadko baranków - il programma del tour non cambieremo...!
dosłownie tuż obok Casa di Columbo stoi naprawdę ładny kawałek bramy!
to brama miejska z 1155 roku - Porta Soprana z dwoma masywnymi wieżami po obu stronach – Torri di Porta Soprana; nie wierzę oczywiście żeby zachowała się do naszych czasów w tak idealnym stanie przez tyle wieków , wiec domyślam się, że była wielokrotnie remontowana i przebudowywana
Tuż obok domu Kolumba można zobaczyć pozostałości po krużgankach XII wiecznego klasztoru św. Andrzeja;
sam Klasztor został rozebrany pod budowę ulicy Via Dante w 1904 roku, (podobno ta decyzja o wyburzeniu klasztoru i jego średniowiecznej okolicy zapadła ponieważ… nie pasowała do nowoczesnego planu zagospodarowania przestrzennego i budowy nowych dróg , no comment! ... więc dziś możemy podziwiać tu tylko samotnie stojącą kolumnadę ale już bez klasztoru!
A teraz spacerkiem po uliczkach Genui…
I od razu Wam powiem, że wiele można Genui zarzucić czy nawet wytknąć, ale na pewno nie słynną Via Garibaldi! ( znaną jako dawną Le Strade Nuove) , bo dla mnie największą atrakcją w Genui są właśnie te jej niesamowite pałace… przy tej ulicy! , dziesiątki przepięknych pałaców w stylach włoskiego renesansu i cudnego barocco, które ulokowały się głównie tutaj przy via Garibaldi i są doprawdy przewspaniałe! i jest ich mnóstwo;
pochodzą z końca XVI i początku XVII wieku, kiedy Republika Genui znajdowała się u szczytu swej finansowej i morskiej potęgi; należały do bardzo zamożnych, arystokratycznych rodów genueńskich, które lubiły przebywać we własnym gronie i izolować się od ludności pospolitej (tak zresztą jest do dziś - wszędzie na świecie ), więc pałace te rosły wówczas jeden obok drugiego, po sąsiedzku tworząc swoistą elitarną enklawę – z czasem pełną rażącego przepychu i bogactwa i coraz to większych, droższych i wspanialszych rezydencji.
mały fragment Palazzo Bianco
Wspomnę tylko, że zabudowę pałacową Strada Nuova (którą przemianowano na Via Garibaldi później, bo dopiero w 1882 roku), zapoczątkowano w czasach rządów admirała Andrea Dorii, ale z czasem to modne i bardzo elitarne miejsce tak się rozrosło i rozbudowało, że w ciasnej Genui ograniczonej z obu stron morzem i górami zabrakło już na nie miejsca, dlatego powstały kolejne, nowe ulice dla chcących tu posiadać swoje palazza bogaczy i w ten sposób przyłączono w skład systemu Strade Nuove kolejne nowe ulice: Lomellini i Balbi.
W 1576 roku w Genui ustanowiono nawet taką ustawową listę Rolli, na której znalazły się najznamienitsze pałace, a 42 z nich zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego Unesco w 2006 roku.
Dziś znaczna ich część mieści siedziby różnych firm, uniwersytetu , instytucji miejskich, itd.,,, i tylko niewiele z nich pozostaje w rękach prywatnych; niektóre są udostępnione do zwiedzania;
rzut okiem na arkadowy dziedziniec Pallazo Doria Tursi dzisiaj pełniący rolę Ratusza.
piękna fasada Palazzo Podesta
czasami warto zajrzeć w wewnetrzne patia tych Pałaców
tutaj tzw nimfeum w Palazzo di Nicolosio Lomellino/Palazzo Podestà
Patio kolejnego Pałacu...
moje genueńskie zakątki i zakamarki...
Palazzo Reale i jego sala Lustrzana (te trzy fotki poniżej są z sieci)
i kończymy jak zawsze zbyt krótki pobyt w Genui
Piazza Bianchi, z fragmentem Loggia dei Banchi, gdzie w przeszłości urzędowali kupcy oraz bankierzy.
kręcąc się w okolicach Starej Genui na pewno natkniecie się na zabytkowy Kościół Il Gesu - z piekną, marmurową fasadą ; pełna nazwa tej świątyni brzmi: Chiesa del Gesù e dei Santi Ambrogio e Andrea, czyli (imienia Jezusa i Świętych Ambrożego i Andrzeja) i jest to chyba drugi po Katedrze najważniejszy kościół Genui
piękne fasady genueńskich kamienic - tu renesansowa fasada Palazzo San Giorgio, zwanego także Palazzo del Mare Palazzo , w którym niegdyś mieściło się więzienie i w którym swoje dalekie podróże po Azji spisywał siedząc w celi, uwięziony tu Marco Polo; dziś są to biura Urzędu Morskiego
Piea
oj Piea, zagadki mega trudne.. dla mnie przynajmniej
a po Genuii chodziłyśmy podobnymi ścieżkami , mam zdjęcia z prawie tych samych miejsc.
No trip no life
Nel, tak dopiero teraz jak napisałaś że zagadkowe zdjęcie trudne, to doszło do mej łepetyny, że przecież nie każdy musi mieć takie zboczenie jak ja i fotografować kamienne lwy , choć tak naprawdę to wolę focić te żywe , ale we Włoszech nie spotkałam żadnego
więc podaję:
- Pomnik Konającego Lwa, Lozanna, Szwajcaria
- Pałac Thiele- Wincklerów, Moszna, Polska
- Pałac Burbonów, Ceserta, Włochy
- Pałac Radziwiłłów, Nieborów, Polska
- Genua ( ten który tu pokazałam przy Katedrze)
- Katedra w Trydencie, Włochy
- i Park Arkadia k/ Nieborowa, Polska
****************
jutro nie bedę miała czasu tu do Was zajrzeć i pewnie w piątek też, więc jeszcze troszkę "pokontynuuję" dalej moje włoskie wypociny:
a więc Arivererci Genova! ( no i jak tej włoskiej pisowni Genui nie pomylic z Genewą? )
Na koniec jeszcze tylko muszę napisać, że będąc w Genui trzeba (a przynajmniej wypada) spróbować słynnego ciasta focaccia alla genovese, bo tu w Geniu – focaccia to nieomalże instytucja! ( coś jak pizza w Neapolu! ) a to nic innego jak zwykłe, proste, nieco „chlebkowe” ciasto grubości kilku centymetrów zapiekane z dodatkami (w najprostszej wersji serwowana z oliwą z oliwek i ziołami, my jedliśmy taką z pomidorami i bazylią – focaccia com tomate);
w Genui wszędzie pełno jest tzw. Focacerii, i sprzedają to nawet w najzwyklejszych piekarniach; my właśnie jedliśmy taką „uliczną” którą po prostu odkraja się z dużego kawałka i sprzedaje na wagę; taka smaczna przekąseczka (w sumie to coś podobnego w smaku do „bolo do caco” z Madery, o którym wam kiedyś pisałam w maderyjskiej Relacji, z tym że tam królowało to z masłem czosnkowym)
(tylko jeden element tego focacciowego kolażu jest moim zdjęciem, pozostałe pochodzą z sieci, ale chciałam pokazać różne oblicza focaccia genovese)
Inną potrawą powstałą też w Genui jest jeszcze: słynny sos pesto, który nazywany jest również pesto alla genovese; Pesto dodawane jest najczęściej do makaronów i innych dań; choć przyznaję, że my nie próbowalismy wersji tego sosu bedąc w Genui , wtedy uważałam że co to tam za filozofia? - no pesto jak pesto! , jak ktoś ma w domu mikser, oliwę, świeżą bazylię i kapary ( ja dodaję) to naprawdę trzeba się mocno postarać, żeby to zepsuć , ale jesli kiedys jeszcze pojadę w tamte strony - to jednak spróbuję, chocby z ciekawości?
**********
Kończąc już genueńską przygodę, podsumuję, że mimo tak wielu kontrastów, miasto mnie doprawdy toatalnie zauroczyło... ; jest tu tyle klimatycznych, urokliwych miejsc, że ta moja "pierwsza i trudna" miłość do Genui była zdecydowana i natychmiastowa! , mimo, że w tych ciemnych zakątkach caruggi nie brakuje syfu, brudu i nawet smrodu moczu ( fuj!) na tych wiekowych murach... ; ale w Genui zostawiłam kawalątek serca.... i z wielką przyjemnoscią chciałabym tu kiedyś jeszcze wrócić....
(PS. uwielbiam (pewnie Wy też tak macie) oglądać filmy nie tyle stricto podróżnicze, choć te oczywiście też, ale takie z podróżniczym tłem, zwłaszcza miejsc w których się było i widziało ....; bo któż z nas np. nie zna uroczego filmu "Pod słońcem Toskani" z piękną Diane Lane ? czy "Dobry Rok" z Russelem Crowe w plenerach cudnej Prowansji...? , ale o Genui nie nakręcono wiele.... (choć szkoda, bo to gotowy plener filmowy), ale szczerze mogę polecić ciekawy film: " Genua. Włoskie lato" - wprawdzie polski tytuł sugeruje właśnie coś tak sielskiego i romantycznego jak dwa poprzednie wspomniane tytuły, ( a to nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie - to dramat! ) , ale pięknie pokazane przez Winterbottoma (reżyser) uliczki, zakamarki i atmofsfera tego miasta i w ogóle klimat Ligurii - na fenomanalnych zdjęciach i ujęciach filowych - może spowodować - nagłe pragnienie zobaczenia nieznanej Genui lub chęć powrotu, tym którzy "liznęli" to miasto - tak jak ja;
zresztą dla mnie tak naprawdę główną rolę w tym filmie "zagrała" sama Genua.... ) , no i plus do tego kolejna świetna kreacja aktorska Colina Firth'a (bardzo lubię tego aktora) ! Polecam naprawdę szczerze.... )
Piea