Zakosiliśmy takie dwie, były wieczorem do drinka, który w pokoju stawiała Ewa.
Po degustacji trochę czasu na lokalnym bazarku.
A to nasze zakupy. Torebkę dużą na urodziny dostała mojw przyjaciółka (podobno nawet osoby nieznajome się zachwycały) a mniejszą bratanica - też na urodziny. Ładne?
Następnie „zwiedzamy” manufakturę, w której wytwarzane z kokosa i ręcznie pakowane cukierki. Cukierki można było skosztować i potem zakupić, Chyba przy czterech paczkach piata była gratis, więc można było się dogadać z współtowarzyszami wycieczki i zakupić taniej (co też zrobiliśmy). My wybraliśmy takie. Pakowane coś jak nasze irysy, ale ciekawostka jest, że tylko zewnętrzny kolorowy papierek się odwija. Biały pos spodem zjada się razem z cukierkiem (chyba jest to papier ryżowy).
Poczęstunek z owoców. W trakcie występ Wietnamki – jakaś pieśń regionalna, nie bardzo utkwiła w mojej pamięci. Po niej zaraz zaczęli roznosić koszyczki na datki i ludzie od nas zaczęli sięgać do kieszeni, ale wietnamski przewodnik stanowczo powstrzymał nas, że napiwki już zostały opłacone. Taka reakcja na plus, uczciwość wobec nas, gdyż co mu zależało, żebyśmy jeszcze dodatkowo rzucili parę groszy.
Zakosiliśmy takie dwie, były wieczorem do drinka, który w pokoju stawiała Ewa.
Po degustacji trochę czasu na lokalnym bazarku.
A to nasze zakupy. Torebkę dużą na urodziny dostała mojw przyjaciółka (podobno nawet osoby nieznajome się zachwycały) a mniejszą bratanica - też na urodziny. Ładne?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnie „zwiedzamy” manufakturę, w której wytwarzane z kokosa i ręcznie pakowane cukierki. Cukierki można było skosztować i potem zakupić, Chyba przy czterech paczkach piata była gratis, więc można było się dogadać z współtowarzyszami wycieczki i zakupić taniej (co też zrobiliśmy). My wybraliśmy takie. Pakowane coś jak nasze irysy, ale ciekawostka jest, że tylko zewnętrzny kolorowy papierek się odwija. Biały pos spodem zjada się razem z cukierkiem (chyba jest to papier ryżowy).
My kupiliśmy takie smaki.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...smaki jakie lubię !!! : )
bym skosztował,zwłaszcza że..."bez odwijania" ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
To zapraszam, jeszcze kilka zostało!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, znalazlaś jakieś inspracje na swoje dzieła robótkowe ? te sowy fajnie wyglądają
No trip no life
Nelcia wyroby wietnamskie były inspirujące - ale e ja robię jednokolorowe sowy. Kolorowe byłoby trudniej
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
To realizujemy dalszą część wycieczki.
Poczęstunek z owoców. W trakcie występ Wietnamki – jakaś pieśń regionalna, nie bardzo utkwiła w mojej pamięci. Po niej zaraz zaczęli roznosić koszyczki na datki i ludzie od nas zaczęli sięgać do kieszeni, ale wietnamski przewodnik stanowczo powstrzymał nas, że napiwki już zostały opłacone. Taka reakcja na plus, uczciwość wobec nas, gdyż co mu zależało, żebyśmy jeszcze dodatkowo rzucili parę groszy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Przechodzimy przez „owocowy sad”.
Pitaja – to kaktus. Zdjęcia plantacji widać – gdy pisałam wcześniej o grobach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
A na drugim zdjęciu to nie jest to samo co widzieliśmy w Telde na Kanarach?
Tam chyba było większe?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!