Wracając z Virginia City, w niedalekiej odległości mijamy Złote Wzgórze czyli Gold Hill.
Miasteczko powstało w tym samym czasie co Virginia City, ale nigdy mu wielkością nie dorównało. Spacerujemy chwilę po okolicy dworca .. Jest tu zupełnie inna atmosfera niż Silver City, ludzi nie ma zupelnie i czuć tu chyba bardziej historię Dzikiego Zachodu
Asiu, to może 2 słowa wyjasnienia.."Ghost city" które odwiedziłam i wam pokazuje są bardzo różnrodne. Większość jest takich , gdzie wciąż są pozostałości po "dzikim zachodzie " Jest tego mniej czy wiecej , zależy od miasteczka czy wioski. Jednak w większosci z nich,życie toczy sie nadal , ale już na zupełnie inną, bo znacznie mniejszą skalę. Stąd są i budynki nowsze i wciąż zamieszkałe .
Ale są też takie miasteczka , gdzie życia juz zupełnie nie ma . Same stare, rozwalające się domostwa..Do takiego miejsca też was oczywiście zabiorę , bo klimat jest tam mega ..
Z Gold Hill jedziemy w kierunku domu , po drodze mamy w planie odwiedzić jezioro Tahoe.
Usytuowane jest na granicy Kaliforni i Nevady, przepięknie położone 2 tys nad p.m. i otoczone górami Sierra Nevada. Jest uważane za najczystsze jezioro świata ale i głebokie, bo nr 2 pod tym kątem w USA. Jest atrakcją zima i latem. Zimą są wyciagi narciarski więc można poszusować Latem , wiosna i jesienią łódkowanie, ,wędkowanie, są trasy trekowe i wspinaczkowe .Jest więc co robić o każdej porze roku..
Niestety jak dojeżdżamy nad jezioro zaczyna sie juz powolutku ściemniać . Nie powiem, zachwycona nie jestem
Niestety okolice jeziora od strony skąd przyjechałyśmy są mocno skomercjalizowane. Hotele, osrodki, knajpy, sklepy, aż cięzko dotrzeć do samego jeziora.Robimy pętelkę i docieramy do Emerald Bay i okolic. W końcu widać jezioro
Nel, te "bonanzowe" klimaty Virginia City - Mega! ; drewniane domostwa Golden Hill - niczym obrazki ze starych amerykańskich filmów; a okolice Lake Tahoe 0 no dla mnie przewspaniałe!
trudno wymagać by ludzie w XXI wieku nawet w drewnianym domu żyli jak w czasach Dzikiego Zachodu, ale dawny klimat pozostał
jeziorko w niskim świetle super i nie ma co psioczyć, że późno; fotki MEGA dobrze, że jeszcze nie mam sztucznej szczęki, bo na pewno wypadła by mi na podłogę przy oglądaniu.
Na wyjeździe bez internetu, ale po powrocie nadrobię DOSIEGO!
Znalazłam pare fajnych fotek w necie z Virginia City z czasów jej największego rozkwitu czyli okolice 1880 rok
No trip no life
...tu wtręt,serial był rzeczywiście emitowany w Niedziele ale...nie wieczorem...emisja około godziny 15-stej ; )
przy okazji,cena za lunch "5 centów" to chyba...z czasów Cartwright,ów !??? ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, ja niestety nie pamietam ani w jakie dni był serial emitowany i w jakich godzinach. Powołałam się na info jakie znalazłam w necie
"W Polsce serial miał premierę w latach 60. i 70. w Programie 1 i był emitowany w weekendy po programie informacyjnym"
No trip no life
Wracając z Virginia City, w niedalekiej odległości mijamy Złote Wzgórze czyli Gold Hill.
Miasteczko powstało w tym samym czasie co Virginia City, ale nigdy mu wielkością nie dorównało. Spacerujemy chwilę po okolicy dworca .. Jest tu zupełnie inna atmosfera niż Silver City, ludzi nie ma zupelnie i czuć tu chyba bardziej historię Dzikiego Zachodu
No trip no life
no, niie taki dziki zachód
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, to może 2 słowa wyjasnienia.."Ghost city" które odwiedziłam i wam pokazuje są bardzo różnrodne. Większość jest takich , gdzie wciąż są pozostałości po "dzikim zachodzie " Jest tego mniej czy wiecej , zależy od miasteczka czy wioski. Jednak w większosci z nich,życie toczy sie nadal , ale już na zupełnie inną, bo znacznie mniejszą skalę. Stąd są i budynki nowsze i wciąż zamieszkałe .
Ale są też takie miasteczka , gdzie życia juz zupełnie nie ma . Same stare, rozwalające się domostwa..Do takiego miejsca też was oczywiście zabiorę , bo klimat jest tam mega ..
Z Gold Hill jedziemy w kierunku domu , po drodze mamy w planie odwiedzić jezioro Tahoe.
Usytuowane jest na granicy Kaliforni i Nevady, przepięknie położone 2 tys nad p.m. i otoczone górami Sierra Nevada. Jest uważane za najczystsze jezioro świata ale i głebokie, bo nr 2 pod tym kątem w USA. Jest atrakcją zima i latem. Zimą są wyciagi narciarski więc można poszusować Latem , wiosna i jesienią łódkowanie, ,wędkowanie, są trasy trekowe i wspinaczkowe .Jest więc co robić o każdej porze roku..
Niestety jak dojeżdżamy nad jezioro zaczyna sie juz powolutku ściemniać . Nie powiem, zachwycona nie jestem
Niestety okolice jeziora od strony skąd przyjechałyśmy są mocno skomercjalizowane. Hotele, osrodki, knajpy, sklepy, aż cięzko dotrzeć do samego jeziora.Robimy pętelkę i docieramy do Emerald Bay i okolic. W końcu widać jezioro
No trip no life
Nel, te "bonanzowe" klimaty Virginia City - Mega! ; drewniane domostwa Golden Hill - niczym obrazki ze starych amerykańskich filmów; a okolice Lake Tahoe 0 no dla mnie przewspaniałe!
co za fota!
Piea
...heee, powędkował bym w jeziorku ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
trudno wymagać by ludzie w XXI wieku nawet w drewnianym domu żyli jak w czasach Dzikiego Zachodu, ale dawny klimat pozostał
jeziorko w niskim świetle super i nie ma co psioczyć, że późno; fotki MEGA dobrze, że jeszcze nie mam sztucznej szczęki, bo na pewno wypadła by mi na podłogę przy oglądaniu.
Na wyjeździe bez internetu, ale po powrocie nadrobię DOSIEGO!
papuas