Do ostatniej atrakcji jaką miałysmy w planie dojeżdzamy juz prawie po ciemku, niestety.
Parę fotek z Mesquite Dunes z neta ,abyście mogli zobaczyć jakie to fajne miejsce..nam niestety nie dane było je zobaczyc w pełnej krasie.
Trochę błądzimy, kręcimy się zanim trafiamy na dobrą drogę. Jedziemy jeszcze ok 130 mil , aby następnego dnia mieć mniej jazdy. Zmęczone zatrzymujemy się w miasteczku Tonopah na nocleg. Idziemy do lokalnej pizzerii, pizza jest całkiem ok.
Przed nami już ostatni dzień naszej objazdówki. Mamy w planie dużo zobaczyć , będzie też sporo jazdy, bo chcemy już nocować w domu.
Przed nami z Tonopah kawał drogi do domku , bo ok 360 mil a jak się pożniej okaże jeszcze trochę więcej. A przecież plan jest taki ,żeby jeszcze po drodze zaczepić o parę atrakcji po drodze.
Zaczynamy jednak od tankowania na stacji . Przed nami stoii autko, ale nie ono przyciąga nasz wzrok a bardzo ciekawa srebrna przeczepka-domek .
Z ciekawostek oglądamy jeszcze typowe amerykańskie garażowe schowki , które służą wcale nie samochodom a magazynowaniu i przechowywanie przeróżnych rzeczy.
Kto zna amerykański serial -reality show "Wojny magazynowe" to wie o czym mówię
Qurcze-takich plenerow i krajobrazow bez zadnych oznak cywilizacji(poza sama droga oczywiscie) po horyzont to w Europie juz prawie w ogole nie mozna znalezc.Dla mnie takie pustkowania maja swoj urok i wywieraja dziwna fascynacje.
A tej soli Nel sprobowalas,ktora obfocilas ?
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Huragan, nie , nie próbowałam.. wiesz ja jestem alergiczką i to po wstrząsie anafilaktycznym ( w czasie podróży oczywiście ) więc staram się tyle o ile ostrożnie podchodzić do życia
A z tymi plenenerami to masz rację..super są takie prawie dzikie przestworza. Zaraz pokażę ciąg dalszy uroków takich miejsc ...
Nagle w tej głuszy dostrzegam konie . Oczywiście zatrzymujemy się tzn najpierw podjeżdżamy tak blisko jak sie da ,a potem i podchodzimy bliżej.
Mustangi nie uciekają, ale obserwują nas z zaciekawieniem. I vice versa he he . My też patrzymy na nie zafascynowane tym spotkaniem
Jacek, to prawda.. "sprawdzony w boju " towarzysz podróży to prawdziwy skarb.
Opuszczamy Badwater .. zaczyna się " złota godzina" Wszystko wokoło przez specyficzne światło nabiera niesamowicie ciepłych barw
Robimy stopa przy tych mieniących się różnymi kolorami skałach
No trip no life
Gorki wygladaja jakby ktos je pomalowal-super.Dla geologow to chyba musi byc raj,bo widac roznorodnosc materialow z ktorych te gory powstaly.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
heee, te "fotki drogowe" aż proszą aby sie tamtędy przejechać !!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Jedziemy dalej, super widowiskową drogą wśród kolorowych skał
zygzak strasse he he
czy wy też widzicie twarz starca w skale ?
Słońce zaczyna zachodzić.
Musimy się mocno spieszyć aby wyjechać z parku zanim się całkowicie ściemni i jazda będzie utrudniona
No trip no life
nooo plenery są a te niebieskie skały niesamowite chyba malowałaś na niebiesko
papuas
Do ostatniej atrakcji jaką miałysmy w planie dojeżdzamy juz prawie po ciemku, niestety.
Parę fotek z Mesquite Dunes z neta ,abyście mogli zobaczyć jakie to fajne miejsce..nam niestety nie dane było je zobaczyc w pełnej krasie.
Trochę błądzimy, kręcimy się zanim trafiamy na dobrą drogę. Jedziemy jeszcze ok 130 mil , aby następnego dnia mieć mniej jazdy. Zmęczone zatrzymujemy się w miasteczku Tonopah na nocleg. Idziemy do lokalnej pizzerii, pizza jest całkiem ok.
Przed nami już ostatni dzień naszej objazdówki. Mamy w planie dużo zobaczyć , będzie też sporo jazdy, bo chcemy już nocować w domu.
No trip no life
DZIEŃ 12
Wstajemy wcześnie i w drogę..
Przed nami z Tonopah kawał drogi do domku , bo ok 360 mil a jak się pożniej okaże jeszcze trochę więcej. A przecież plan jest taki ,żeby jeszcze po drodze zaczepić o parę atrakcji po drodze.
Zaczynamy jednak od tankowania na stacji . Przed nami stoii autko, ale nie ono przyciąga nasz wzrok a bardzo ciekawa srebrna przeczepka-domek .
Z ciekawostek oglądamy jeszcze typowe amerykańskie garażowe schowki , które służą wcale nie samochodom a magazynowaniu i przechowywanie przeróżnych rzeczy.
Kto zna amerykański serial -reality show "Wojny magazynowe" to wie o czym mówię
i już na trasie
No trip no life
heheh dokładnie o tym samym pomyslałam
Qurcze-takich plenerow i krajobrazow bez zadnych oznak cywilizacji(poza sama droga oczywiscie) po horyzont to w Europie juz prawie w ogole nie mozna znalezc.Dla mnie takie pustkowania maja swoj urok i wywieraja dziwna fascynacje.
A tej soli Nel sprobowalas,ktora obfocilas ?
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Huragan, nie , nie próbowałam.. wiesz ja jestem alergiczką i to po wstrząsie anafilaktycznym ( w czasie podróży oczywiście ) więc staram się tyle o ile ostrożnie podchodzić do życia
A z tymi plenenerami to masz rację..super są takie prawie dzikie przestworza. Zaraz pokażę ciąg dalszy uroków takich miejsc ...
Nagle w tej głuszy dostrzegam konie . Oczywiście zatrzymujemy się tzn najpierw podjeżdżamy tak blisko jak sie da ,a potem i podchodzimy bliżej.
Mustangi nie uciekają, ale obserwują nas z zaciekawieniem. I vice versa he he . My też patrzymy na nie zafascynowane tym spotkaniem
wszystkie konie patrzą na nas
zdjecie nie oddaje tego ale ziemia świeciła
No trip no life