--------------------

____________________

 

 

 



ALASKA - dlaczego warto tam jechać?

285 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Oj, Nelcia ty i twój małżonek to byście tam mieli pole do popisu!!!!

Tyle fajnych zwierzaczków tam jest...

Mnie się tylko te bardziej nieruchawe udało złapać, he he

A już najgorzej na rejsie stateczkiem będzie!

Te wszystkie morskie zwirza typu orki, wieloryby, takie są szybkie, że jak sobie nastawię zbliżenie, to potem ich nie mogę złapać w obiektyw.

Taki ze mnie specjalista - fotograf!!!!

A z tą piątką zwierząt, to już sama nie wiem, czy gdzieś to wyczytałam - jako, że przed wyjazdem tony materiałów przejrzałam, czy może sama wymyśliłam?????

Mariola

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Pięknie, po prostu pięknie Smile

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Antenka, dzięki.

Cieszę się, że mogę choć trochę przybliżyć ten wspaniały kawałek świata.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dojeżdżamy do dużego parkingu przy Eielson Visitor Center. Stoi tu spory budynek, gdzie znajduje się punkt informacyjny, nieduże muzeum oraz stanica rangerów.

Można tu wynająć przewodnika i udać się na indywidualną wędrówkę, jeśli ktoś ma pietra i boi się iść sam.

I praktycznie to już ostatnia ostoja cywilizacji, w razie wypadku, tu jeszcze doleci helikopter.

Stąd też widać – oczywiście przy korzystnej pogodzie – najwyższą górę Ameryki Północnej w pełnej krasie.

Nam nie jest to niestety pisane, no ale statystycznie tylko co piąty zwiedzający ma to szczęście....tak się pocieszam.

Stoimy przed mapą planszą z panoramą gór, gdzie pokazane jest, w którym miejscu znajduje się konkretny szczyt.

A w realu widoczne są tylko te najbliższe, całą resztę skrywa gęsta warstwa chmur. Widać, że wieje silny wiatr w tych wysokich górach, gdyż szybko przesuwają się nad nimi chmurzyska. Ale cóż z tego????? Na ich miejsce nachodzą równie ciemne i gęste.

Tu też są rogi, ale stacjonarne....

Mary przedłuża postój mając nadzieję, że może choć na moment powstanie jakieś okienko w chmurach i uda nam się dojrzeć szczyt...

W końcu musimy się pogodzić z tym, że góry nie zobaczymy....

Jedziemy dalej. Następny, a zarazem końcowy przystanek naszej trasy jest nad jeziorem Wonder Lake. Jest jeszcze jedna trasa najdłuższa 12-godzinna, która kończy się w Kantishna, niestety, jak przyszliśmy to już autokar wyjechał...

Jezioro znajduje się w rozległej dolinie ciągnącej się pomiędzy najwyższymi szczytami pasma górskiego Alaska Range.

Od czasu do czasu wychodzi słońce, ale góry są nadal w chmurach. Natomiast w promieniach słońca błyszczą się jak lusterka dziesiątki malutkich jeziorek.

Jezioro Wonder Lake jest pięknie położone, otoczone lasami.

Na brzegu są stoliki i ławy, można tu sobie urządzić piknik, albo przynajmniej zjeść przywiezione kanapki. Tutaj mamy przeszło godzinę na oblukanie okolicy.

Zjadamy nasze zakupione buły – niezbyt dobre, no ale przynajmniej coś wylądowało w żołądkach.

 

Gdybyśmy wiedzieli, że dziś zdecydujemy się na wycieczkę, to zrobiłabym kanapeczki, takie jak lubimy.... Ale to w tych okolicznościach przyrody najmniej ważne!!!!!

Idziemy w las. A tam zatrzęsienie czarnych jagód. Rosną na takich krzaczorach sięgających nam do pasa. U nas wiadomo, że w parkach narodowych niczego się nie zrywa, a tu Mary zachęca nas do degustacji i sama daje przykład. Tak niby chronią przyrodę, a tu cały wsad autobusowy rusza tyralierą na jagody.

Oprócz tych czarnych jagód, identycznych w smaku jak nasze, rosną tu czerwone jagody też na wysokich krzaczkach. Mary też je je, więc i my próbujemy. Mają smak kwaśno-gorzkawy, podobno robi się z nich konfitury do mięsa. Pewno coś jak nasze borówki.

Już o nich wspominałam przy okazji tematu jagódek...

Są jeszcze malutkie krzewinki obsypane pomarańczowymi jagódkami. Tych nawet Mary nie poleca, a więc zostawiamy je dla niedźwiadków...A swoją drogą ciekawe jak niedźwiedź jest w stanie zerwać jagódki????

Okazuje się, że zżera cały krzak, jak leci, nawet z korzeniami. Ale też ma swoje preferencje jedzeniowe.

Oprócz jagód jest masa pomarańczogłowych kozaków, które tu mają bardziej beżowy kolor. Widać, że nikt tu grzybów nie zbiera, bo widujemy ich pełno w różnych miejscach. Innych gatunków grzybów – poza kozakami - nie widać.

Z nad jeziora Wonder Lake  również można zobaczyć górę Denali przy ładnej pogodzie. Ale tu też nam się nie udaje.

A zatem wstawiam zdjęcie z internetu ukazujące tą dostojną górę z perspektywy jeziorka....

Jak widać – piękność niebywała!!!!

Szkoda, że się nie udało zobaczyć, no ale jak to w życiu: raz się ma szczęście, a raz nie...

Samo jeziorko jest także bardzo malownicze, obrośnięte trawą, krzakami i lasem.

W końcu pora ruszać w drogę powrotną.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Jak na złość w tym najgorszym miejscu, gdzie kręta droga biegnie stromą granią, łapie nas potężna burza.

Leje jak z cebra!!!!

Dobrze chociaż, że ta nawałnica zastaje nas w autobusie...

Z gór spływają wartkie strumienie rozmywające szutrową drogę.Wszystkie okna zaparowały – mało co przez nie widać. Może to i lepiej, bo widoki są raczej przerażajace...

Siedzę akurat po tej stronie, gdzie jest przepaść na kilkaset metrów, nie ma oczywiście żadnej barierki..

Strumienie z gór przepływają przez drogę i opadając w przepaść tworzą wodospady.

Nawet to ciekawie wygląda!!!! I to przecież też niezapomniane przeżycie – burza na taaakiej wysokości!!!!

Ale niektórym nie do śmiechu...

Mary jedzie 5 km na godzinę, już nawet zwierząt nie wypatruje, skoncentrowana na prowadzeniu wielkiego autobusu.

Na koniec opowiada, że jakieś dwa tygodnie przed naszym pobytem padały w Denali intensywne deszcze i w tym miejscu zeszła lawina błotna. Przez kilka dni uprzątano trasę i nie kursowały autokary wycieczkowe.

Burza tak jak szybko nadeszła tak błyskawicznie się kończy. Pozostaje jeszcze po niej na długo tęcza, pewnie leje w innym rejonie.

A nad nami znów świeci słońce.

W pewnym momencie Mary zatrzymuje swój wehikuł.

W dali ukazuje się wielki Denali i choć w otoczeniu białych obłoków jego ośnieżona, a więc równie biała bryła jest niezbyt dokładnie widoczna, to jednak JEST!!! Tak naprawdę to jest wygasły wulkan uznawany przez himalaistów za jedną z najtrudniejszych gór świata do zdobycia.

Po przejechaniu jeszcze kilkuset metrów ukazuje się znacznie lepiej – wprawdzie nie w tym najoptymalniejszym miejscu – ale jednak widzimy go na własne oczy, choć za lekką mgiełką.

I tak mamy szczęście, że go w ogóle oglądamy na żywo – naprawdę robi wrażenie.

I choć jest znacznie niższy od najwyższej góry świata Mt Everestu, to tak naprawdę jego wysokość względna jest największa.

A to dlatego, że Mt Everest wznosi się na wyżynie i otaczają go wysokie góry. I choć od poziomu morza jego szczyt wznosi się na 8848m , to w stosunku do otaczających gór wystaje ponad nie stosunkowo niewiele.

Denali natomiast mając wysokość bezwzględną 6194 mnpm, przewyższa wszystkie sąsiednie góry o ponad 2300m, a zatem znacznie nad nimi góruje.

No i nam w końcu szczęście dopisało!!!!

Po burzy wychodzi słońce lecz powietrze jest o wiele chłodniejsze, ale przynajmniej na szutrowej drodze już się tak nie kurzy.

No i widoczność jest coraz lepsza....Może gdybyśmy byli w pobliżu Denali godzinę później, to by się lepiej zaprezentował?????

Na postojach nakładany na siebie co mamy cieplejszego pod ręką, ale my za dużo nie mamy, bo przecież nie planowaliśmy na dziś wycieczki.

Na Alasce trzeba pamietać o zasadzie ubierania się "na cebulkę". Może być 25 stopni gdy świeci słońce, a już po chwili temperatura może spaść do 5 - 10 stopni po deszczu lub wyżej w górach.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W drodze powrotnej wypogadza się i od razu widoki są o wiele lepsze.

Ładniej prezentuje się rzeka Tolkat i okoliczne góry.

 

Spotykamy jeszcze wielkie stado caribu na położonych nad rzeką terenach zielonych.

Po blisko 10 godzinnej wycieczce wracamy zmęczeni spowrotem.

Część pasażerów drzemie w najlepsze, już nawet pojawienie się kolejnego niedźwiedzia nie robi takiego wrażenia, tym bardziej, że znajdują się w znacznym oddaleniu.

Podsumowując wrażenia z wycieczki po Parku Denali muszę stwierdzić, że było to jedno z większych przeżyć turystycznych w moim życiu. Ta różnorodność krajobrazów – począwszy od gęstej tajgi, dość monotonnej porośnietej mchem tundry, poprzez ukwiecone łąki, szerokie koryta górskich rzek, skalne turnie, jeziorka okolone świerkami, ośnieżone szczyty, a skończywszy na majestatycznej górze.

No i ta ogromna pusta przestrzeń wokół, bez domów, ludzi, cywilizacji...

A do tego bliski kontakt z dzikimi zwierzętami obserwowanymi w swym naturalnym środowisku – stanowić będą niezapomniane wspomnienia!!!!

Choć faktem jest, że na afrykańskim safari dzikich zwierząt widzi się o wiele więcej...

 Wracamy do siebie zostawiając burzę gdzieś z tyłu...

Po powrocie do naszej chatki robimy sobie małe jedzonko, bo pomimo tego, że niewiele w ciągu dnia jedliśmy – jakoś nie jesteśmy głodni. Do tego nasze ulubione alaskańskie pifffko pod tytułem Alaskan Amber i relaksujemy się w jacuzzi.

Jest po godzinie 11, słońce już zachodzi, a my się moczymy po intensywnym dniu w gorących bąbelkach w otoczeniu dostojnych alaskańskich świerków.

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

A jednak ukazał wam się wielki Denali, superrrr !!!

Powiem Ci Apisku, że trudno sobie wyobrazić te cudne widoki, wielkość, tą przestrzeń, no i zwierzęta.... Dobrze, że tak ładnie nam wszystko opowiadasz i obfociłaś.

Czekam na następny dzień wrażeń !

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Apisku po prostu bajkowo Good Ja z lasu,więc natura mi jest szczególnie bliska Wink

A wczoraj Obama już oficjalnie przemianował McKinley na Denali -czyli przywrócono tradycyjną indiańską nazwę Smile

Piękny jest i fajnie,że choć trochę udało się go wam zobaczyć Smile

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

O właśnie Antenka, też wczoraj słyszałam info o przywróceniu indiańskiej nazwy Smile

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, Antenka

Cieszę się, że interesują was moje rozwlekłe epistoły.

Ktoś może je uznać za mało konkretne, ale ja po prostu - oprócz pisania o tym co widziałam - chcę wrzucić trochę informacji (głównie o roślinach i zwierzętach jako, że te tematy są mi szczególnie bliskie), a także lokalnych ciekawostek.

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap