Zwiedzamy dziś jedną z największych atrakcji Krymu, czyli Pałac Woroncowa w Ałupce na południowym wybrzeżu.
Książę Michaił Woroncow kilkanaście lat spędził w Wielkiej Brytanii i tak mu się tam spodobało, że zlecił projekt posiadłości Edwardowi Blore’owi, brytyjskiemu architektowi na dworze królowej Wiktorii (pracował też nad rozbudową Pałacu Buckingham). Blore owszem nadzorował prace, ale nigdy się w Ałupce nie pojawił. Budowa trwała 23 lata, zakończyła się w 1851 r.
Pałac powstał w stylu.... no właśnie, powiedzieć, że eklektycznym, to zdecydowanie mało. Każda ze stron pałacu ma inny charakter, można tu zobaczyć i angielski gotyk, renesans, i styl mauretański i indyjskie elementy. Mimo wszystko cała ta mieszanina stylistyczna tworzy wyjątkową jakość.
Dodatkowo są tu bardzo rozległe piękne ogrody, park - prawie że las, z egzotyczną, sprowadzoną z całego świata roślinnością (projekt niemieckiego ogrodnika Karla Kiebacha). Ogrody schodzą kaskadowo aż do morza.
Niestety nie pokażę wam tutaj całej urody tego kompleksu, bo po pierwsze tego dnia byłam trochę skacowana i jakoś trudno było mi trzymać aparat, a po drugie te tłumy ludzi przewijające się tam, szczególnie przy lwach (!), skutecznie uniemożliwiały zrobienie zdjęcia bez wciskających się tam wszędzie rąk, nóg, głów i innych części ciała. No nie miałam cierpliwości tamtego dnia, by czekać na odpowiedni moment.
Najpierw przechodzimy przez Górne Ogrody i bramę na północny dziedziniec. W tle szczyt Aj-Petri, na który wjedziemy po południu
Południowa strona pałacu i Dolne Ogrody. Żałuję, że nie zeszłam do morza, chociaż widziałam na zdjęciach innych, że plaża tam tragiczna
Od tej strony pałacu z obu stron schodów widnieją 3 pary marmurowych lwów - stojące, siedzące i leżące
I tu w ogrodach znalazła się fontanna łez
Pałac Woroncowa jest tak fantastyczny i wygląda całkiem jak z baśni , że nawet zagrał taki bajkowy pałac w "Akademii Pana Kleksa". Szkoda, że tego dnia nie miałam siły, by go lepiej sfotografować.
Na górze głównie knajpy, my też idziemy do "zaufanej", czyli wybranej przez pilota knajpy, na degustację win krymskich i spróbować tatarskich potraw. Siadamy po tatarsku, czyli na niskich miękkich kanapach ustawionych wokół niskich stolików. Ale wszystko tu jest jest jakieś takie lekko obskurne. O ile wina i sposób ich podawania tutaj mało komu z naszej grupy przypadły do gustu, to na samo jedzenie nikt nie narzekał. Było bardzo smacznie, dużo i tanio. A na degustacji byliśmy jeszcze raz w okolicy Nowego Świata.
Ja jadłam płow - ryż z mięsem, warzywami - głównie z marynowaną marchewką i przyprawami
Zwiedzamy dziś jedną z największych atrakcji Krymu, czyli Pałac Woroncowa w Ałupce na południowym wybrzeżu.
Książę Michaił Woroncow kilkanaście lat spędził w Wielkiej Brytanii i tak mu się tam spodobało, że zlecił projekt posiadłości Edwardowi Blore’owi, brytyjskiemu architektowi na dworze królowej Wiktorii (pracował też nad rozbudową Pałacu Buckingham). Blore owszem nadzorował prace, ale nigdy się w Ałupce nie pojawił. Budowa trwała 23 lata, zakończyła się w 1851 r.
Pałac powstał w stylu.... no właśnie, powiedzieć, że eklektycznym, to zdecydowanie mało. Każda ze stron pałacu ma inny charakter, można tu zobaczyć i angielski gotyk, renesans, i styl mauretański i indyjskie elementy. Mimo wszystko cała ta mieszanina stylistyczna tworzy wyjątkową jakość.
Dodatkowo są tu bardzo rozległe piękne ogrody, park - prawie że las, z egzotyczną, sprowadzoną z całego świata roślinnością (projekt niemieckiego ogrodnika Karla Kiebacha). Ogrody schodzą kaskadowo aż do morza.
Niestety nie pokażę wam tutaj całej urody tego kompleksu, bo po pierwsze tego dnia byłam trochę skacowana i jakoś trudno było mi trzymać aparat, a po drugie te tłumy ludzi przewijające się tam, szczególnie przy lwach (!), skutecznie uniemożliwiały zrobienie zdjęcia bez wciskających się tam wszędzie rąk, nóg, głów i innych części ciała. No nie miałam cierpliwości tamtego dnia, by czekać na odpowiedni moment.
Najpierw przechodzimy przez Górne Ogrody i bramę na północny dziedziniec. W tle szczyt Aj-Petri, na który wjedziemy po południu
To chyba araukaria
A to eukaliptus, zwany bezwstydnicą (bo bez kory)
Pałac ma 150 komnat w różnych stylach, od chińskiego po angielski, jadalnie z balkonem dla orkiestry, oranżerię.
Błękitny Gabinet, cały błękitny włącznie z sufitem
Fragment jadalni
Portret Katarzyny II - była matką chrzestną Michaiła Woroncowa
Południowa strona pałacu i Dolne Ogrody. Żałuję, że nie zeszłam do morza, chociaż widziałam na zdjęciach innych, że plaża tam tragiczna
Od tej strony pałacu z obu stron schodów widnieją 3 pary marmurowych lwów - stojące, siedzące i leżące
I tu w ogrodach znalazła się fontanna łez
Pałac Woroncowa jest tak fantastyczny i wygląda całkiem jak z baśni , że nawet zagrał taki bajkowy pałac w "Akademii Pana Kleksa". Szkoda, że tego dnia nie miałam siły, by go lepiej sfotografować.
No fakt, pałac przepiekny i super sie komponuje na tle gór
No trip no life
Chyba też miałem tam problem z osobowością, bo nie mam na zdjęciu w tle Aj-Petri. Może gdzieś przenieśli?
Jorguś
Nelcia już myśłałam, że w ogóle nikt nie czyta. Teraz jedziemy na tę górę
Przemieszczamy się z Ałupki do pobliskiej miejscowości Mischor i stamtąd wjeżdżamy kolejką linową na Aj-Petri, czyli górę św. Piotra.
Wjazd na górę jest dwustopniowy
A na górze stoiska z tatarskim jedzeniem, pamiątki, można zejść do Jaskini Lodowej, a przede wszystkim popatrzeć na świat z góry
Jorguś Nie wierzę, że nie masz zdjęcia z tą górą, była widoczna z wielu miejsc. A byłes na samym dole ogrodów, na plaży?
Na górze głównie knajpy, my też idziemy do "zaufanej", czyli wybranej przez pilota knajpy, na degustację win krymskich i spróbować tatarskich potraw. Siadamy po tatarsku, czyli na niskich miękkich kanapach ustawionych wokół niskich stolików. Ale wszystko tu jest jest jakieś takie lekko obskurne. O ile wina i sposób ich podawania tutaj mało komu z naszej grupy przypadły do gustu, to na samo jedzenie nikt nie narzekał. Było bardzo smacznie, dużo i tanio. A na degustacji byliśmy jeszcze raz w okolicy Nowego Świata.
Ja jadłam płow - ryż z mięsem, warzywami - głównie z marynowaną marchewką i przyprawami
.
.
.
A jutro pojedziemy tam:
Niestety, muszę podtrzymać wcześniejszą swoją opinię. Co to wóda z człowiekiem nie zrobi...
Ale najgorsze, że my nie mieliśmy jej w programie i wjazdu nie było.
Jorguś
Nie wiem, czy tak dużo straciłeś. W sumie nic tam szczególnie ciekawego nie było, no może sama jazda kolejką, ale też bez szału.