okazało sie że miejscem docelowym był nie "zamek Uchisar" ale..."Dolina Gołebi". Kilka fotek w tym te,które "uzasadniaja nazwę".
Wpierw widoczek zwyczajny...
spojrzenie na "Zamek Uchisar" od strony doliny...
i w końcu,ptasi mieszkańcy doliny...
oddalamy sie pospiesznie ponieważ "ktoś" spłoszył ptaszyska i "bombardowanie wisi w powietrzu" ; )
wracamy do busa. Teraz najdłuższa jazda tej wycieczki. Musimy dostać się na kraniec Doliny Ihlara. Ta częśc Kapadocji słynie z: wykutego w skałach Monaster,u oraz największego w Turcji kanionu oraz...tym ,że właśnie tam kręcono słynny "wyścig śmigaczy" z pierwszej części Gwiezdnych Wojen !!!
pokażę większość z tych lokacji w kolejnej odsłonie...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
To jest chyba najpiekniejsza część Turcji -przynajmniej tak mi się wydaje .Tutaj jeszcze nie bylismy bo cały czas cos innego ale teraz mając Twój plan i potwierdzenie tego cudownego regionu koniecznie bedziemy musieli do Kapadocji polecieć.Czekam na dalszą część.
...droga do Doliny Ihlara jest wizualnie monotonna i nieciekawa. Kapadocja najładniejsza jest..."w pobliżu gór" ; )
Fotki "zzaszybowe" pokazują krajobrazowy marazm. "Ugorek i kamorek",nic więcej...
na szczęście,choć był to najdłuższy odcinek grogi do przejechania,nie trwał dłużej niż pół godziny. Im bliżej celu ,tym więcej pojawia sie zieleni...
dojeżdżamy do parkingu przy monastyrze. Wjazd płatny ale nas nie dotyczy,cena biletu wliczona w koszt wycieczki. Piszę o opłacie ,ponieważ być może,ktoś bedzie objeżdżał te miejsca indywidualnie.
trzeba sie bedzie wdrapywać na górę. A miałem nadzieje że "klasztor" zbudowano..."przy drodze" ; )
dróżka prowadzi miejscami przez "przekutą górę"...
i znów "wspinaczka' w palącym słońcu...
i po raz kolejny "jaskiniowym korytarzem"...
w końcu,udało się. Jesteśmy przed wejściem do kompleksu jaskiń zamienionych w obiekty sakralne. Zaraz wejdziemy do ich wnętrza ale wpierw pooglądamy dolinę z wysokości. Takiej ilości zieleni nie widzieliśmy dotąd w Kapadocji...
przewodnik jeszcze "marudzi" a my juz gotowi do ogladania ; )
tylko w wielkim skrócie co to za miejsce. Kompleks grot i jaskiń został zaadoptowany przez wspólnote chrześcijańską w okresie bizantyjskim. Część z nich zamieniono na składy,magazyny,pomieszczenia mieszkalne oraz oczywiście na "obiekty sakralne". Co ciekawe,można wewnętrzu robić zdjęcia. Jedynie nie wolno "doświelać pomieszczeń.
Wchodzimy...
najokazalej wyglada "katedra"...
na jednym "z sufitów",można zobaczyc malowidła które,o dziwo, dotrwały w całkiem niezłym stanie...
jeszcze dziwniejsze jest to ,że "islam" nie wydrapał twarzy świetych ...
zwiedzanie "kościoła" trwa krócej niż dotarcie do niego ; ) Mimo wszystko warto odwiedzic to miejsce jeśli "będzie po drodze". Zejście na parking,znacznie łatwiejsze ; )
już "na dole" można w małych sklepikach kupić pamiatki lub napić pomarańczowego soku. Tu dygresja, bardzo często szukamy w takich miejsach "kibelka". Jest ten przybytek i tutaj ale...jest płatny."Bramka otwiera sie poprzez wrzucenie monety.Zazwyczaj,turyści nie maja dwulirowych monet,więc proszą o rozmienienie pieniedzy. Podajemy banknot np.dziesieciolirowy. Sprzedawca ,idzie z nami do wspomnianej bramki. Otwiera ją...znanym sobie sposobem. My wchodzimy do "wucetu" a "życzliwy" oddala się. W sumie płacimy za kibelek 10 TLR ; ))
Jeszcze ciekawostka,w pobliżu monaster,u niedaleko wioski Selime kręcono sceny do jednej (pierwszej) części Gwiezdnych Wojen. Nie dotarlismy w to miejsce z braku czasu...
Teraz,na szczęście,krótka jazda do największego w Turcji kanionu gdzie czaka nas "trzykilometrowy hiking"...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
...jest jak mówisz,erozja cały czas "drąży skałę". Sa znaki ostrzegawcze przed "skalnymi odłamkami" ale w przypadku takiego "okruchu" jaki wskazałeś ostrzeżenie zdaje się..."psu na budę" ; ) Przewodnik mówił że choć zdarzają się "spady" także w ciągu pory letniej to najwieksze "ubytki" powodują "deszcz i lód' w trakcie zimy.
Zapeniwł że tutaj także wystepuja opady śniegu. "Dysząc w upale" trudno mi było w to uwierzyć ; )))
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
... i już jesteśmy w drugim końcu doliny Ihlara. Wysiadamy z busa i zaraz,"na wstepie",robi sie ciekawie.Widoczek jest naprawde nietuzinkowy. Przewodnik mówi że to najwiekszy kanion na terenie Turcji. Takie tureckie..."Colorado" ; )
owocki tej krzewinki po rozgnieceniu pachną..."cytrusowo"...
zejście jest "łatwe i przyjemne", na drewnianych schodach nie ma ciżby ponieważ "od połowy" schody są podzielone na częśc dla "schodzących" i "wracajacych". Tu dygresja,jesli przyjedziemy do kanionu własnym pojazdem to czeka nas: zejście,trzykilometrowy trek do miejsca z knajpkami,powrót i wejście. Jeśli będziemy z wycieczką zorganizowana to: schodzimy,idziemy,jemy i...wychodzimy drugim wyjściem bez konieczności powrotu ; ) Przy drugim wyjściu,teren jest "płaski", schody są niepotrzebne ; ) W czasie gdy "spacerujemy" nasz busik podjeżdża na drugi parking przy "płaskim wyjściu"...
juz jesteśmy "na dole",teraz "trzy kilometry" w słońcu. Szczerze powiem,że myslałem iż "na spodzie" będzie więcej cienia...
niby wokół sporo drzew ale jakoś tak "ułożono" ścieżke ,że maszerujemy w palacym słońcu...
widoczki dookoła jak..."w kanionie" ; )))
całe szczęście że mamy "odpowiednie stroje". Długie spodnie,panie w szortach "płakały" na poobcierane i podrażnione słońcem nogi. Podobnie "góra",koszulki zakrywajace ramiona i..."dekolt". Oczywiście całości dopełnia "nakrycie głowy"...
na odcinku gdzie dróżka przybliża sie do rzeczki napotkaliśmy..."nadrzewne kozy". Były tak zajęte objadaniem gałęzi że całkowicie ignorowały turystów...
w poliżu "ciurka" było także o wiele więcej zbawiennego cienia...
dochodzimy do miejsca gdzie "staniemy na krótki popas"...
stoliki były przeróżnie rozlokowane. Na nabrzeżnych platformach,pod dachem...
na środku rzeczki,bez "nakrycia"...
na "typowo" ,czyli na pieńkach...
my w końcu zdecydowalismy sie na "rzeczna platformę". Listowie znakomiecie zastępowało dach...
na koniec ,wyjaśnienie. Mianowicie w pokazywanym teraz miejscu jedynie odpoczywalismy przez "dobry kwadrans". Nastepnie kolejny marsz,około półkilometrowy do restauracji już poza terenem parku (kanionu). Jedzenie typowe i "w cenie wycieczki". Podobnie jak w przypadku pierwszego "tour,u" za trunki płacimy indywidualnie...
Najedzeni i schłodzeni,udamy się do "podziemnego miasta"...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek jeśli chodzi o długie spodnie na wycieczce i buty sportowe (?) to taki ubiór organizatorzy polecali na wycieczkę? Ja wolę krótkie spodnie i sandały, słońce mi nie straszne ale na podobnej wycieczce w wąwozie nie byłam więc nie mogę oceniać. Z drugiej strony miejscowi na co dzień chodzę w ubraniach zakrywających ciało więc coś w tym jest.
okazało sie że miejscem docelowym był nie "zamek Uchisar" ale..."Dolina Gołebi". Kilka fotek w tym te,które "uzasadniaja nazwę".
Wpierw widoczek zwyczajny...
spojrzenie na "Zamek Uchisar" od strony doliny...
i w końcu,ptasi mieszkańcy doliny...
oddalamy sie pospiesznie ponieważ "ktoś" spłoszył ptaszyska i "bombardowanie wisi w powietrzu" ; )
wracamy do busa. Teraz najdłuższa jazda tej wycieczki. Musimy dostać się na kraniec Doliny Ihlara. Ta częśc Kapadocji słynie z: wykutego w skałach Monaster,u oraz największego w Turcji kanionu oraz...tym ,że właśnie tam kręcono słynny "wyścig śmigaczy" z pierwszej części Gwiezdnych Wojen !!!
pokażę większość z tych lokacji w kolejnej odsłonie...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
To jest chyba najpiekniejsza część Turcji -przynajmniej tak mi się wydaje .Tutaj jeszcze nie bylismy bo cały czas cos innego ale teraz mając Twój plan i potwierdzenie tego cudownego regionu koniecznie bedziemy musieli do Kapadocji polecieć.Czekam na dalszą część.
...droga do Doliny Ihlara jest wizualnie monotonna i nieciekawa. Kapadocja najładniejsza jest..."w pobliżu gór" ; )
Fotki "zzaszybowe" pokazują krajobrazowy marazm. "Ugorek i kamorek",nic więcej...
na szczęście,choć był to najdłuższy odcinek grogi do przejechania,nie trwał dłużej niż pół godziny. Im bliżej celu ,tym więcej pojawia sie zieleni...
dojeżdżamy do parkingu przy monastyrze. Wjazd płatny ale nas nie dotyczy,cena biletu wliczona w koszt wycieczki. Piszę o opłacie ,ponieważ być może,ktoś bedzie objeżdżał te miejsca indywidualnie.
trzeba sie bedzie wdrapywać na górę. A miałem nadzieje że "klasztor" zbudowano..."przy drodze" ; )
dróżka prowadzi miejscami przez "przekutą górę"...
i znów "wspinaczka' w palącym słońcu...
i po raz kolejny "jaskiniowym korytarzem"...
w końcu,udało się. Jesteśmy przed wejściem do kompleksu jaskiń zamienionych w obiekty sakralne. Zaraz wejdziemy do ich wnętrza ale wpierw pooglądamy dolinę z wysokości. Takiej ilości zieleni nie widzieliśmy dotąd w Kapadocji...
przewodnik jeszcze "marudzi" a my juz gotowi do ogladania ; )
tylko w wielkim skrócie co to za miejsce. Kompleks grot i jaskiń został zaadoptowany przez wspólnote chrześcijańską w okresie bizantyjskim. Część z nich zamieniono na składy,magazyny,pomieszczenia mieszkalne oraz oczywiście na "obiekty sakralne". Co ciekawe,można wewnętrzu robić zdjęcia. Jedynie nie wolno "doświelać pomieszczeń.
Wchodzimy...
najokazalej wyglada "katedra"...
na jednym "z sufitów",można zobaczyc malowidła które,o dziwo, dotrwały w całkiem niezłym stanie...
jeszcze dziwniejsze jest to ,że "islam" nie wydrapał twarzy świetych ...
zwiedzanie "kościoła" trwa krócej niż dotarcie do niego ; ) Mimo wszystko warto odwiedzic to miejsce jeśli "będzie po drodze". Zejście na parking,znacznie łatwiejsze ; )
już "na dole" można w małych sklepikach kupić pamiatki lub napić pomarańczowego soku. Tu dygresja, bardzo często szukamy w takich miejsach "kibelka". Jest ten przybytek i tutaj ale...jest płatny."Bramka otwiera sie poprzez wrzucenie monety.Zazwyczaj,turyści nie maja dwulirowych monet,więc proszą o rozmienienie pieniedzy. Podajemy banknot np.dziesieciolirowy. Sprzedawca ,idzie z nami do wspomnianej bramki. Otwiera ją...znanym sobie sposobem. My wchodzimy do "wucetu" a "życzliwy" oddala się. W sumie płacimy za kibelek 10 TLR ; ))
Jeszcze ciekawostka,w pobliżu monaster,u niedaleko wioski Selime kręcono sceny do jednej (pierwszej) części Gwiezdnych Wojen. Nie dotarlismy w to miejsce z braku czasu...
Teraz,na szczęście,krótka jazda do największego w Turcji kanionu gdzie czaka nas "trzykilometrowy hiking"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Fascynujace sa te jaskinie,ale tutaj to wyglada jakby kawal tej skaly sie oberwal?
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
...jest jak mówisz,erozja cały czas "drąży skałę". Sa znaki ostrzegawcze przed "skalnymi odłamkami" ale w przypadku takiego "okruchu" jaki wskazałeś ostrzeżenie zdaje się..."psu na budę" ; ) Przewodnik mówił że choć zdarzają się "spady" także w ciągu pory letniej to najwieksze "ubytki" powodują "deszcz i lód' w trakcie zimy.
Zapeniwł że tutaj także wystepuja opady śniegu. "Dysząc w upale" trudno mi było w to uwierzyć ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Faktycznie trudno uwierzyć, że w tych górach jest śnieg, ale skoro przewodnik mówi to chyba wie.
A ta góra w drugim planie, wygląda jak zaatakowana przez korniki
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Radek i ja czytam i oglądam Twoją relację
Dla mnie to zupełnie nieznany region Turcji, po Twojej relacji wiem,że musze tam pojechać
Bardzo mi się podoba
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
... i już jesteśmy w drugim końcu doliny Ihlara. Wysiadamy z busa i zaraz,"na wstepie",robi sie ciekawie.Widoczek jest naprawde nietuzinkowy. Przewodnik mówi że to najwiekszy kanion na terenie Turcji. Takie tureckie..."Colorado" ; )
owocki tej krzewinki po rozgnieceniu pachną..."cytrusowo"...
zejście jest "łatwe i przyjemne", na drewnianych schodach nie ma ciżby ponieważ "od połowy" schody są podzielone na częśc dla "schodzących" i "wracajacych". Tu dygresja,jesli przyjedziemy do kanionu własnym pojazdem to czeka nas: zejście,trzykilometrowy trek do miejsca z knajpkami,powrót i wejście. Jeśli będziemy z wycieczką zorganizowana to: schodzimy,idziemy,jemy i...wychodzimy drugim wyjściem bez konieczności powrotu ; ) Przy drugim wyjściu,teren jest "płaski", schody są niepotrzebne ; ) W czasie gdy "spacerujemy" nasz busik podjeżdża na drugi parking przy "płaskim wyjściu"...
juz jesteśmy "na dole",teraz "trzy kilometry" w słońcu. Szczerze powiem,że myslałem iż "na spodzie" będzie więcej cienia...
niby wokół sporo drzew ale jakoś tak "ułożono" ścieżke ,że maszerujemy w palacym słońcu...
widoczki dookoła jak..."w kanionie" ; )))
całe szczęście że mamy "odpowiednie stroje". Długie spodnie,panie w szortach "płakały" na poobcierane i podrażnione słońcem nogi. Podobnie "góra",koszulki zakrywajace ramiona i..."dekolt". Oczywiście całości dopełnia "nakrycie głowy"...
na odcinku gdzie dróżka przybliża sie do rzeczki napotkaliśmy..."nadrzewne kozy". Były tak zajęte objadaniem gałęzi że całkowicie ignorowały turystów...
w poliżu "ciurka" było także o wiele więcej zbawiennego cienia...
dochodzimy do miejsca gdzie "staniemy na krótki popas"...
stoliki były przeróżnie rozlokowane. Na nabrzeżnych platformach,pod dachem...
na środku rzeczki,bez "nakrycia"...
na "typowo" ,czyli na pieńkach...
my w końcu zdecydowalismy sie na "rzeczna platformę". Listowie znakomiecie zastępowało dach...
na koniec ,wyjaśnienie. Mianowicie w pokazywanym teraz miejscu jedynie odpoczywalismy przez "dobry kwadrans". Nastepnie kolejny marsz,około półkilometrowy do restauracji już poza terenem parku (kanionu). Jedzenie typowe i "w cenie wycieczki". Podobnie jak w przypadku pierwszego "tour,u" za trunki płacimy indywidualnie...
Najedzeni i schłodzeni,udamy się do "podziemnego miasta"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Kanion bardzo ciekawy !! kozy też
No trip no life
Radek jeśli chodzi o długie spodnie na wycieczce i buty sportowe (?) to taki ubiór organizatorzy polecali na wycieczkę? Ja wolę krótkie spodnie i sandały, słońce mi nie straszne ale na podobnej wycieczce w wąwozie nie byłam więc nie mogę oceniać. Z drugiej strony miejscowi na co dzień chodzę w ubraniach zakrywających ciało więc coś w tym jest.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!