Na piechotę udajemy się do świątyni Odpoczywającego Buddy, gdzie znajduje się ogromny, długi na 46m posąg leżącego Buddy z głową wspartą na prawe ręce. Przy wejściu kosz z woreczkami na włożenie butów i z butami we woreczku wchodzimy. Leżącego obchodzimy dookoła, noo ludzi sporo, a od d(r)oo..(giej) strony można se zapewnić dobrą przyszłość. Pod oknem szereg misek do których wrzucamy drobne monety z rozmienionych tutaj 10 czy może 20 bathów. O nasze powodzenie zadbała żona i interes się kręci. Kompleks świątynny dosyć duży, więc zaglądamy w wiele miejsc robiąc foto. Jest świątynny strażnik, jest dzwon i zamiast bębna gong, są inne posągi ...
i inny "odpoczywający" ale pewnie ważny, bo strzeże go lwiopodobny
Po świątyni odpoczywającego Buddy lunch i rejs po kanałach. Prawdę mówiąc więcej sobie po tym rejsie obiecywałem. Kanały - szumne słowo (są, są w Bangkoku), ale cały rejs ograniczał się do przepłynięcia kawałek rzeką i nakarmienia ryb przed świątynią; nawet obiecywanych waranów nie było. Następnie odwiedzamy jakiś chiński targ na kwiaty; są również i owoce w hurcie lub detalu. Na wieczorny fakultet chętnych nie było (kolacja z tańcami), więc tylko spacer i spanko.
Dopływamy do świątyni Wat Arun czyli Świątyni Świtu i za chwilę jesteśmy już na przystani.
Królewskie tereny ze wszystkimi budowlami i "ozdobami" naprawdę robią wrażenie. Mam nadzieję, że "Twoi" nie musieli kupoważ spodni w słonie, no chyba że chcieli. Pamiętam, że oglądalam i choć kolorki ładne ale jakoś źle są skrojone.
no z moich to tylko żona była ja ubrałem krótkie z nogawką za kolana, ale pilot powiedział, że też nie przejdzie więc przebrałem na długie które zabrałem do plecaka a te w słonie to takie jednorazówki były - facetowi po dwóch dniach na szwie puściły i gołym ciałem świecił człowiek chciał mieć na sobie jak najmniej, bo temp każdego dnia powyżej 25
Papuas, jak czytałeś moją relację, to wyraznie pisalam, że trzba mieć "dlugie gacie". Ja na tej wycieczce mialam tylko dzinsy, bo mimo prośby o dobre rady przed wyjazdem nikt mi na to nie zwrócil mi uwagi. Ale w dzinsach z mężem jakoś wytrzymaliśmy :), choć bylo znacznie powyżej 25 stopni, w następnych dniach wystarczały zakryte ramiona i spodnie za kolano.
Na piechotę udajemy się do świątyni Odpoczywającego Buddy, gdzie znajduje się ogromny, długi na 46m posąg leżącego Buddy z głową wspartą na prawe ręce. Przy wejściu kosz z woreczkami na włożenie butów i z butami we woreczku wchodzimy. Leżącego obchodzimy dookoła, noo ludzi sporo, a od d(r)oo..(giej) strony można se zapewnić dobrą przyszłość. Pod oknem szereg misek do których wrzucamy drobne monety z rozmienionych tutaj 10 czy może 20 bathów. O nasze powodzenie zadbała żona i interes się kręci. Kompleks świątynny dosyć duży, więc zaglądamy w wiele miejsc robiąc foto. Jest świątynny strażnik, jest dzwon i zamiast bębna gong, są inne posągi ...
i inny "odpoczywający" ale pewnie ważny, bo strzeże go lwiopodobny
papuas
Po świątyni odpoczywającego Buddy lunch i rejs po kanałach. Prawdę mówiąc więcej sobie po tym rejsie obiecywałem. Kanały - szumne słowo (są, są w Bangkoku), ale cały rejs ograniczał się do przepłynięcia kawałek rzeką i nakarmienia ryb przed świątynią; nawet obiecywanych waranów nie było. Następnie odwiedzamy jakiś chiński targ na kwiaty; są również i owoce w hurcie lub detalu. Na wieczorny fakultet chętnych nie było (kolacja z tańcami), więc tylko spacer i spanko.
Dopływamy do świątyni Wat Arun czyli Świątyni Świtu i za chwilę jesteśmy już na przystani.
papuas
Widzę krótkie rękawki, więc pogoda ci dopisała. Ile było stopni ?
No trip no life
Królewskie tereny ze wszystkimi budowlami i "ozdobami" naprawdę robią wrażenie. Mam nadzieję, że "Twoi" nie musieli kupoważ spodni w słonie, no chyba że chcieli. Pamiętam, że oglądalam i choć kolorki ładne ale jakoś źle są skrojone.
no z moich to tylko żona była
ja ubrałem krótkie z nogawką za kolana, ale pilot powiedział, że też nie przejdzie więc przebrałem na długie które zabrałem do plecaka a te w słonie to takie jednorazówki były - facetowi po dwóch dniach na szwie puściły i gołym ciałem świecił człowiek chciał mieć na sobie jak najmniej, bo temp każdego dnia powyżej 25
papuas
...fajnie sobie atrakcje Bangkok,u przypomnieć !!!
choć ogladałem je w innej kolejności...
...zawsze będę pamietał zaskoczenie ogromem i nowoczesnością miasta,to przecież..."trzeci świat" ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Papuas, jak czytałeś moją relację, to wyraznie pisalam, że trzba mieć "dlugie gacie". Ja na tej wycieczce mialam tylko dzinsy, bo mimo prośby o dobre rady przed wyjazdem nikt mi na to nie zwrócil mi uwagi. Ale w dzinsach z mężem jakoś wytrzymaliśmy :), choć bylo znacznie powyżej 25 stopni, w następnych dniach wystarczały zakryte ramiona i spodnie za kolano.
Jestem,czytam,ogladam i wspominam ))
i ja jestem i czytam, oglądam i wspominam
szkoda, że podczas rejsu nie mieliście "szczęścia" zobaczyć waranów (water monitor, czyli syjamskie warany hia !; no niezłe są z nich "kiciusie"
nam się udało, gadziny były!
Piea
no śliczny portret pięknej gadziny DZIĘKI Piea jesteś wielka
papuas