Peg, dzioby - dziekuje. Piekne jak piekne - ciagle mam przeswiadczenie, ze za malo sie ucze. Gdzie mi tam do mistrzow - amatorow. A z chwaleniem sie to jest jednak tak, ze skoro opowiadam o podrozy GLOWNIE obrazem i tekstu jest nie za wiele - to efekt jest taki jak w niniejszej relacji - wydaje sie cieszyc mocno srednim zainteresowaniem. To jest takze powodem, ze od pewnego czasu mam swoje osobiste miejsca w sieci - link w moim podpisie - zapraszam. Ciagle tam jest balagan, ciagle trzeba wiele uzupelnic, relacja tajlandzko-kambodzanska jest wlasciwie powtorka niniejszej, a Moje Pstrykanie - jakby martwe sie zrobilo, ale zapraszam mimo tego
8 grudnia - ostatni dzien w Ao Nang - bedzie leniwie.
Znow Raylay - kapiele, opalanie (HURRRA _ JEST SLONCE !!!!!!). J. decyduje sie na plazowy masaz, ktorym jest zachwycona. Ja bym sie nie odwazyl - umarlbym chyba.
No i zachod slonca - jako taki - jedyny w czasie calego nadmorskiego pobytu.
Kiedyś pojechałem pierwszy raz we francuskie Alpy. Na narty do 3 Dolin. Pod koniec marca. Słońce było wypaśne i wrażenia niesamowite. Taki górski raj. Wracaliśmy tam co roku.
Za piątym razem na tydzień pobytu mieliśmy tylko 1 dzień słońca, a tak na przemian chmury,mgły i opady śniegu.....W tym się nawet nie za bardzo dało jeździć.
Gdybym nie pamiętał tych wcześniejszych wyjazdów z błękitnym niebem i schodzącą od słońca skórą , to pewnie bym podziękował Alpom na długo....
Myślę Marinik , że słabej pogody nazbieraliscie już awansem w poczet kilku kolejnych wyjazdów. Zauważyłem , że w życiu wszystko dąży do średniej, więc suma opadów i zachmurzenia musi być stała w dłuższym okresie. To znaczy , że następnym razem słońce gwarantowane (o ile nie wybierasz się do Szkocji).
Zachodziki słońca w AoNang bardzo lubiłem. Bo w sumie co tam robić wieczorem ? Oglądać zachód słońca oraz puszczanie lampionów/ iść na masaż i do knajpy.......
Na koniec - wodospady:
fajnie tam
ten plynacy pod prad - to marinik
jeszzce pare widokow niewodospadowych:
nasza ULUBIONA pani, u ktorej sie zywilismy:
Moje Pstrykanie i nie tylko
marinik super fotki Fajnie, że w końcu wyszło słoneczko
Marinik, dlaczego nigdy nie pochwaliłeś się, że takie piękne foty pstrykasz
Peg, dzioby - dziekuje. Piekne jak piekne - ciagle mam przeswiadczenie, ze za malo sie ucze. Gdzie mi tam do mistrzow - amatorow. A z chwaleniem sie to jest jednak tak, ze skoro opowiadam o podrozy GLOWNIE obrazem i tekstu jest nie za wiele - to efekt jest taki jak w niniejszej relacji - wydaje sie cieszyc mocno srednim zainteresowaniem. To jest takze powodem, ze od pewnego czasu mam swoje osobiste miejsca w sieci - link w moim podpisie - zapraszam. Ciagle tam jest balagan, ciagle trzeba wiele uzupelnic, relacja tajlandzko-kambodzanska jest wlasciwie powtorka niniejszej, a Moje Pstrykanie - jakby martwe sie zrobilo, ale zapraszam mimo tego
Moje Pstrykanie i nie tylko
8 grudnia - ostatni dzien w Ao Nang - bedzie leniwie.
Znow Raylay - kapiele, opalanie (HURRRA _ JEST SLONCE !!!!!!). J. decyduje sie na plazowy masaz, ktorym jest zachwycona. Ja bym sie nie odwazyl - umarlbym chyba.
No i zachod slonca - jako taki - jedyny w czasie calego nadmorskiego pobytu.
Moje Pstrykanie i nie tylko
ehh Mariniku ale piękne zachody słońca zapodałeś
bepi - kurna - na 8 dni w Ao Nang - tylko jeden taki zachod byl
Moje Pstrykanie i nie tylko
szkoda,że tylko 1 ale za to jaki uroczy
Marinik - a co to jest na fotkach z jedzeniem - takie liście zapięte wykałaczką? /zdjęcie przed kobietą, u której żywiliście się/
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Z pogodą to już tak jest niestety....
Kiedyś pojechałem pierwszy raz we francuskie Alpy. Na narty do 3 Dolin. Pod koniec marca. Słońce było wypaśne i wrażenia niesamowite. Taki górski raj. Wracaliśmy tam co roku.
Za piątym razem na tydzień pobytu mieliśmy tylko 1 dzień słońca, a tak na przemian chmury,mgły i opady śniegu.....W tym się nawet nie za bardzo dało jeździć.
Gdybym nie pamiętał tych wcześniejszych wyjazdów z błękitnym niebem i schodzącą od słońca skórą , to pewnie bym podziękował Alpom na długo....
Myślę Marinik , że słabej pogody nazbieraliscie już awansem w poczet kilku kolejnych wyjazdów. Zauważyłem , że w życiu wszystko dąży do średniej, więc suma opadów i zachmurzenia musi być stała w dłuższym okresie. To znaczy , że następnym razem słońce gwarantowane (o ile nie wybierasz się do Szkocji).
Zachodziki słońca w AoNang bardzo lubiłem. Bo w sumie co tam robić wieczorem ? Oglądać zachód słońca oraz puszczanie lampionów/ iść na masaż i do knajpy.......
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/