W Ao Nang spaliśmy w hoteliku Green View tam gdzie kiedyś nasza Edyta. Hotel super. Mieszkaliśmy w nowszej części przy tym nowym mniej klimatycznym basenie ale i tak bardzo polecam.
Co do samego Ao Nang to powiem jedno. Tłumy. Tłumy hałas i komercja miały być na Phi Phi a znaleźliśmy je dopiero w Ao Nang. Całe centrum Ao Nang to jeden wielki stragan. Muzułmanski klimat miasteczka.Moje subiektywne wrażenie było takie że czułam się jak w Hurgadzie...
Jedzenie najgorsze w całej Tajlandii... dodatkowo ceny fakultetów 3 x droższe niż wszyscy podawali w swoich relacjach. Jak się później okazało związane to było z wprowadzenie opłat za zejście na ląd na kążdej wyspie -opłata osobno za Tub Island, osobno za Pode itd. Opłata wynosiła w przeliczeniu albo 80 albo 100 zł. No w każdym razie sporo.
W Ao Nang poznaliśmy fajnych ludzi z dwójką dzieci. Wynajeliśmy sobie łódź i zrobiliśmy sobie 4 wyspy we własnym zakresie ( wyszło taniej niż przez agencje). Niestty nie mam ani jednego zdjęcia z tej wyprawy ani z hotelu bo wysiadła nam karta sim pod koniec wyjazdu. Poproszę znajomych o dosłanie zdjęć z tego tripa to wstawie później do relacji.
Przepłyneliśmy obok chicken island i popłyneliśmy w stronę tub island. Nasz driver podrzucil nas łódka do uroczej plażyczki którą doszliśmy do Tube Island. Ta plażyczka to było najładniejsze miejsce jakie widziałam w okolicy Ao Nang- biały piasek, turkosowa woda ( czyli w sumie to co było na każdej plaży na phi phi) jak doszliśmy do Tub island to wysepki prawie nie było widać. Z jednej strony łódki a zdrugiej strony i na mieliźnie tłumy ludzi!!! Znaleźliśmy kawałek piasku usiadłam po turecku ( bo nie bardzo było jak wyprostować nogui) i czekaliśmy aż łacha piasku całkiem wyłoni się spod wody. Wytrzymalismy tam może 30 minut bo okropnie waliło sikami. No serio nigdy nic mi tak nie śmierdziało jak Tube Island. Zebraliśmy się szybko odnaleźliśmy naszą łódź i popłyneliśmy na Pode.
No i niespodzianka. Na Podzie czarno od łodzi i plaży prawie nie widać. Tyle luda. Doszliśmy do wniosku ze zejście na plaże nie ma sensu i tak nie zrobimy ładnego zdjęcia skałki z plaży bo w wodzie rój ludzi. Opłynelismy skałkę od tyłu, przepłuneliśmy wzdłuż wyspy i poprosiliśmy naszego sternika żeby zawiózł nas na Railey.Railey było jeszcze najlepsze. Wprawdzie też dużo ludzi ale 100 razy mniej niż na Podzie. Własciwie codziennie plażowaliśmy na Railey. Wrzucam kilka zdjęć:
Główna Plaża Ao Nang:
I railey:
Ostatnie dni w Ao Nang mineły szybko. W dniu wylotu zjedlism śniadanie, spakowaliśmy się na spokojnie i ok 12 pojechaliśmy na lotnisko. Lecieliśmy Air Asią do Bangkoku ok 14.00. Lot powrotny do Krakowa mieliśmy o 23.50.
Z lotniska obsługujacego loty regionalne na lotnisko miedzynarodowe dojechaliśmy darmowym autobusem. Jechaliśmy ok godziny. Na miejscu byliśmy ok 17.30 doszliśmy do wniosku że jeszcze duzo czasu mamy do lotu do Polski więc zostawiliśmy walizki w przechowalni i postanowilismy pojechac jeszcze ostatni raz na gigantyczne krewety do naszej ulubionej knajpki przy Rambuttrii:)
Kolejką dojechalismy szybko a potem przesiadka do Tuk Tuka. No i niestety utkwiliśmy w wielkim korku. Ten kawałek od kolejki do Rambuttri przejechaliśmy w ok godzinę czasu. Szybko zamówiliśmy krewety i ostatniego zimnego Changa ja pobiegłam na ostatnie odzieżowe zakupy, posiedzieliśmy chwilkę w knajpce i trzeba było wracać. Całe szczęscie na lotnisko dotarliśmy bez przygód. Lot nocny, rano godzinna przesiadka we Frankfurcie no i o 10 lądowanie w Krakowie
Podsumowując:
Plan zrealizowany w 100 % Ogólenie byo naprawdę ekstra. Pokochaliśmy Bangkok ( wiem wiem, mało komu się podoba), pozytywnie zaskoczyło nas Phi Phi a w Khao Sok oboje zgubilismy serducho. No i Angkor oczywiście też zachwycający!!
Mały minus za Ao Nang no ale nie może być tak idealnie
Przy planowaniu tegorocznego urlopu pomysłów na wyjazd było wiele ale cały czas po głowie chodziła nam Tajlandia. Znalazłam fajne połączenie emiratsami dokładnie na ten sam termin co w zeszłym roku na trasie Warszawa- BKK-Sajgon- Warszawa za 2150 PLN Plan był taki żeby zostać 3 dni w BKK i pojechać jeszcze raz na trag z owocami morza ( mąż w zeszłym roku nie był w stanie jechać ze mną) a potem wypoczynek na Koch Chang na 5 dni i Air Asią do Wietnamu. Tam 14 dni w południowym Wietnamie i powrót do Wrszawy.
W ostatniej chwili nastąpiła zmaian planów. Ale Wietnam w połączeniu z Tajlandią zrobimy na pewno w najbliższym czasie. Postaram się wtedy jeszcze upchnąć w planie Chiang Mai.
KONIEC
—
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Olletko, mam chyba szczęście i w Ao Nang byłem 6 lat temu i było OK, ale Chińczyków widziałem może kilku, a mam wrażenie, że to oni robią te tłumy .... na Koh Chang jedź szybciutko, jest zdecydowanie luźno, byłem w lutym, wróciłem bardzo zadowolony. Ja mam wrażenie, że niektóre rejony Tajlandii, bardzo się skomercjalizowały i są tłumy, bardzo żałuję, że nie zacząłem tam latać co najmniej 3-4 lata wcześniej - bardzo dziękuję za relację.
Dzieki za fajna relacje....potwierdziła mnie w tym ,żeby Ao Nang omijac z daleka i lepiej te kilka dni wiecej przeznaczyc na Phi Phi Wojtek i cieszę sie ,że potwierdzasz ,że te cholerne tłumy chinoli nie dotarły jeszcze na Koch Chang-dla mnie to cudna wysepka))
Żelku, samo Koh Chang, a zwłaszcza okolice plaży, które wybraliśmy na zakwaterowanie, mało komercyjne .... na Lonley Beach w porównaniu, były tłumy .... obywateli Chin, teraz tu, jednak było znacznie więcej, niż w Ao Nang 6 lat temu
Żeluś no mnie ko Chang zauroczyła po Twojej relacji!!!
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się tam zakotwiczyć na parę dni.
A tobie Wojtku bardzo zazdroszczę, że udało Ci się zobaczyć Ao Nang parę lat temu ( tak jak wielu osobom z tego forum). Bez tłumów chińczyków musiało być tam pięknie !!!
Dla mnie absolutnym nr 1 tej podróży było Khao Sok. Tam skośnoocy jeszcze nie dotarli w ogóle!! Może dlatego że nie ma plaż??? W ogóle turystów tam naprawdę niewielu. Jeśli ktoś kocha przyrodę ( uwzględniając węże, pająki wielkie stonogi i inne robactwo) to serdecznie polecam ten region żeby zobaczyć zupełnie inna Taj i poczuć niesamowity wakacyjny luz bez tłumów i pośpiechu.
Dla mnie to zdjęcie najlepiej oddaje luz i spokój który tam panuję:
—
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Olletko.co tak nie wypaliło? naskrob choć pare słów..
No trip no life
Cudownie
basia35
Wojtek, Żeluś, Basia fajnie że zajrzeliście
W Ao Nang spaliśmy w hoteliku Green View tam gdzie kiedyś nasza Edyta. Hotel super. Mieszkaliśmy w nowszej części przy tym nowym mniej klimatycznym basenie ale i tak bardzo polecam.
Co do samego Ao Nang to powiem jedno. Tłumy. Tłumy hałas i komercja miały być na Phi Phi a znaleźliśmy je dopiero w Ao Nang. Całe centrum Ao Nang to jeden wielki stragan. Muzułmanski klimat miasteczka.Moje subiektywne wrażenie było takie że czułam się jak w Hurgadzie...
Jedzenie najgorsze w całej Tajlandii... dodatkowo ceny fakultetów 3 x droższe niż wszyscy podawali w swoich relacjach. Jak się później okazało związane to było z wprowadzenie opłat za zejście na ląd na kążdej wyspie -opłata osobno za Tub Island, osobno za Pode itd. Opłata wynosiła w przeliczeniu albo 80 albo 100 zł. No w każdym razie sporo.
W Ao Nang poznaliśmy fajnych ludzi z dwójką dzieci. Wynajeliśmy sobie łódź i zrobiliśmy sobie 4 wyspy we własnym zakresie ( wyszło taniej niż przez agencje). Niestty nie mam ani jednego zdjęcia z tej wyprawy ani z hotelu bo wysiadła nam karta sim pod koniec wyjazdu. Poproszę znajomych o dosłanie zdjęć z tego tripa to wstawie później do relacji.
Przepłyneliśmy obok chicken island i popłyneliśmy w stronę tub island. Nasz driver podrzucil nas łódka do uroczej plażyczki którą doszliśmy do Tube Island. Ta plażyczka to było najładniejsze miejsce jakie widziałam w okolicy Ao Nang- biały piasek, turkosowa woda ( czyli w sumie to co było na każdej plaży na phi phi) jak doszliśmy do Tub island to wysepki prawie nie było widać. Z jednej strony łódki a zdrugiej strony i na mieliźnie tłumy ludzi!!! Znaleźliśmy kawałek piasku usiadłam po turecku ( bo nie bardzo było jak wyprostować nogui) i czekaliśmy aż łacha piasku całkiem wyłoni się spod wody. Wytrzymalismy tam może 30 minut bo okropnie waliło sikami. No serio nigdy nic mi tak nie śmierdziało jak Tube Island. Zebraliśmy się szybko odnaleźliśmy naszą łódź i popłyneliśmy na Pode.
No i niespodzianka. Na Podzie czarno od łodzi i plaży prawie nie widać. Tyle luda. Doszliśmy do wniosku ze zejście na plaże nie ma sensu i tak nie zrobimy ładnego zdjęcia skałki z plaży bo w wodzie rój ludzi. Opłynelismy skałkę od tyłu, przepłuneliśmy wzdłuż wyspy i poprosiliśmy naszego sternika żeby zawiózł nas na Railey.Railey było jeszcze najlepsze. Wprawdzie też dużo ludzi ale 100 razy mniej niż na Podzie. Własciwie codziennie plażowaliśmy na Railey. Wrzucam kilka zdjęć:
Główna Plaża Ao Nang:
I railey:
KONIEC
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Olletka,
fajne połaczenie Taj i Angkor, ktory robi olbrzymie wrażenie
Dziekuje
Dziękuje
basia35
Olletko, mam chyba szczęście i w Ao Nang byłem 6 lat temu i było OK, ale Chińczyków widziałem może kilku, a mam wrażenie, że to oni robią te tłumy .... na Koh Chang jedź szybciutko, jest zdecydowanie luźno, byłem w lutym, wróciłem bardzo zadowolony. Ja mam wrażenie, że niektóre rejony Tajlandii, bardzo się skomercjalizowały i są tłumy, bardzo żałuję, że nie zacząłem tam latać co najmniej 3-4 lata wcześniej - bardzo dziękuję za relację.
jakieś podwojenie nastąpiło
Dzieki za fajna relacje....potwierdziła mnie w tym ,żeby Ao Nang omijac z daleka i lepiej te kilka dni wiecej przeznaczyc na Phi Phi Wojtek i cieszę sie ,że potwierdzasz ,że te cholerne tłumy chinoli nie dotarły jeszcze na Koch Chang-dla mnie to cudna wysepka))
Żelku, samo Koh Chang, a zwłaszcza okolice plaży, które wybraliśmy na zakwaterowanie, mało komercyjne .... na Lonley Beach w porównaniu, były tłumy .... obywateli Chin, teraz tu, jednak było znacznie więcej, niż w Ao Nang 6 lat temu
Żeluś no mnie ko Chang zauroczyła po Twojej relacji!!!
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się tam zakotwiczyć na parę dni.
A tobie Wojtku bardzo zazdroszczę, że udało Ci się zobaczyć Ao Nang parę lat temu ( tak jak wielu osobom z tego forum). Bez tłumów chińczyków musiało być tam pięknie !!!
Dla mnie absolutnym nr 1 tej podróży było Khao Sok. Tam skośnoocy jeszcze nie dotarli w ogóle!! Może dlatego że nie ma plaż??? W ogóle turystów tam naprawdę niewielu. Jeśli ktoś kocha przyrodę ( uwzględniając węże, pająki wielkie stonogi i inne robactwo) to serdecznie polecam ten region żeby zobaczyć zupełnie inna Taj i poczuć niesamowity wakacyjny luz bez tłumów i pośpiechu.
Dla mnie to zdjęcie najlepiej oddaje luz i spokój który tam panuję:
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu