Witam serdecznie:) zaraz sie zdublujemy, własnie pisze swoja fotorelacje, mam dokładnie te same fotki z tych samych miejsc z Ao Nangu, nawet ten ciagnik żesmy tak samo obfociły, hehehehe
Hej
hehehe no to widzę, że przez ponad rok nic się nie zmieniło- ja byłam w Taj w listopadzie 2013
Tajlandia to i tak już najbardziej obfotografowana i opowiedziana wyspa na tym forum chociaż jak ja tu wówczas szukałam info o AoNang to znalazłam chyba tylko jedną relację, teraz już ich coraz więcej
Mam nadzieję, że się nie gniewasz- ja tą swoją relację to piszę myślami już od roku a faktycznie chyba od początku lutego może w końcu kiedyś skończę
super ten Wasz hotel ale do tego krwistego basenu jakoś nie mogę się przekonać
małpki i skałki są mega i samo centrum sklepowo-knajpowe w Aonang też fajne, ale to trzeba lubić takie gwarne miasteczka, a ja lubię szkoda, że ta plaża taka słaba...no ale tak jak piszesz, rejon ma wiele pięknych miejsc
Dawid mieścina jest naprawdę ok- pyszne jedzenie i dobre miejsce do startu na inne wycieczki. Aha i zero wkurzających, rozryczanych Anglików Za to sporo Rosjan
Nastepny dzień wybraliśmy się na zorgniazowaną wycieczkę na Phi Phi. To jest must see więc i my musieliśmy zobaczyć
W ramach wycieczki mieliśmy dwa stopy na snurkowanie i dodatkowy postój na Bamboo Island. Oczywiście w cenie lunch.
Wycieczka była oferowana przez biura podrózy w trzech opcjach- duzy speedboat (coś ponad 20-25 osób), mały speed boat- było nas chyba 12 osób oraz niektóre biura proponowały tańszą wersję ale long tailem- dla nas kompletnie odpadało bo telepię Cię na tej łódce chyba z 1,5 godziny w tym okropnym chałasie. Odradzono nam ją i wybraliśmy opcję małego speed boat'a- ma to swoje plusy- krócej trwają wszystkie wejścia i wyjścia na pokład, mniej ludzi wylewa się na plaze w tym samym czasie no i w zależności od wycieczki na lunchach z małych speed boat'ów tez bywało lepiej.
Pierwszy przystanek to sympatyczna Bamboo Island i takie nasze pierwsze na tej wycieczce prawdziwe lazurki. Słońce nas nie rozpieszczało ale w koncu tego dnia zaczęło się porządniejprzebijać przez chmurki- przynajmniej na tej wysepce
Oczywiście musielismy się też zaprzyjaźnić z lokalnymi stworzeniami- na naszej drodze Pan Krabik
Nie chciał się przyjaźnić, ukuł M i tak to się skończyło
Pózniej mieliśmy trochę snurków- były naprawdę udane. Niestety nasz wodny aparat odmówił posłuszeństwa więc zostały tylko wspomnienia.
Tutaj już rozsławiona Phi Phi Island- sami oceńcie czy ładna tak czy siak i tak musiałam pojechać i sama się przekonać co myślę o tym miejscu
Ilość łodzi nie zwiastuje najlepiej Najpierw udaliśmy się w to miejsce, gdzie mieliśmy przerwę na lunch i czas wolny by pochodzić po wyspie- ta strona mnie nie zachwyciła głównie same sklepiki... Gdzieś tam wysoko był punkt widokowy, na który podobno można wejść. My niestety nie próbowaliśmy mieliśmy za mało czasu.
Dopuszczam też myśl, że wysadzili nas po złej tzn komercyjnej stronie wyspy a gdzieś ta indziej był zupełnie inny, cudowny świat na Phi, Phi
Wracamy na łódź i płyniemy do Maya Bay. Tu ludzi też peeeełno- na filimie wyglądało to zdecydowanie lepiej
Na szczescie możemy się tu zagłębić bardziej w głąb wyspy i odkrywamy naprawdę ładne ścieżki pomiędzy zieloną roślinnością0 ten spacer polecam. I ludzie też głębiej mniej bo większość zostaje na plaży- i dobrze ;
Powiedziano nam, że po Tsunami zatoka znacznie zmniejszyła się.
Skipperzy umilają sobie czas gdy turyści zwiedzają
Pogoda była raczej szaro bura, zdjęcia wychodziły słabo więc udaliśmy się wgłąb na spacer
Nie chce nas tu już bardziej obnażać bo wszedzie na zdjęciaciach my, my i my ale naprawdę fajny spacer- przyroda super- warto się przejść
Muszę zacząć robić zdjęcia pod forum- więcej krajobrazów, pokoi, menu, nazw biur i restauracji- nigdy do tej pory takich ujęć nie było
Wracając mieliśmy jeszcze jeden snoorking po drodze- też udany- dużo żyjątek pod wodą i piękna roślinnośc
Wieczorem dopadła nas jedna z najgorszych ulew i burz, którą spędziliśmy początkowo w hotelowym basenie- cudne uczucie. Ja przy pierwszych błyskawicach uciekłam jednak szybko do pokoju. Ulewa i wichura była straszna- zalało nam pokoje a liście bananowców koło domków nie były już takie gładkie To był jednak dobry znak bo następnego dnia przywitało nas piękne słońce, które grzało już praktycznie do końca wakacji
Mimo wszystko z pogodą nam strasznie się poszczęściło. Bkk ciepło i słonce- nawet aż za bardzo Chiang Mai- również słoneczko, ciepło ale już tak przyjemnie ciepło a nie ukrop- pewnie dlatego, ze to dalej na północ. AoNang pierwsze 3 dni słońce płatalo nam figle, ale później bez zastrzeżeń. Co prawda codziennie wieczorem padało ale był to ciepły deszcz i o tej porze dnia w ogóle nam nie przeszkadzał.
Mieliśmy szczescie też dlatego, że przed naszym przyjazdem do AoNang śledziliśmy pogodę i była beznadziejna- po naszym wyjeździe również- lało codzień a słońa na lekarstwo :/ wówczas myślę, że te wszystkie wyspy mogą mniej zachwycać... My byliśmy między 1 a 21 listopada- podobno ludzi mniej, trochę taniej ale jak widać ryzyko mniej udanej pogody jeszcze jest.
Hej
hehehe no to widzę, że przez ponad rok nic się nie zmieniło- ja byłam w Taj w listopadzie 2013
Tajlandia to i tak już najbardziej obfotografowana i opowiedziana wyspa na tym forum chociaż jak ja tu wówczas szukałam info o AoNang to znalazłam chyba tylko jedną relację, teraz już ich coraz więcej
Mam nadzieję, że się nie gniewasz- ja tą swoją relację to piszę myślami już od roku a faktycznie chyba od początku lutego może w końcu kiedyś skończę
super, jednak ta miejscowość wydaje mi się dość przyjazna, plaża też fajna
Ha, a ja do tej jaskini nie dotarlem. No, ale wszedzie sie nie da. W koncu lagune zdobywalem
Moje Pstrykanie i nie tylko
fajnie, że piszesz dalej
super ten Wasz hotel ale do tego krwistego basenu jakoś nie mogę się przekonać
małpki i skałki są mega i samo centrum sklepowo-knajpowe w Aonang też fajne, ale to trzeba lubić takie gwarne miasteczka, a ja lubię szkoda, że ta plaża taka słaba...no ale tak jak piszesz, rejon ma wiele pięknych miejsc
Dawid mieścina jest naprawdę ok- pyszne jedzenie i dobre miejsce do startu na inne wycieczki. Aha i zero wkurzających, rozryczanych Anglików Za to sporo Rosjan
Nastepny dzień wybraliśmy się na zorgniazowaną wycieczkę na Phi Phi. To jest must see więc i my musieliśmy zobaczyć
W ramach wycieczki mieliśmy dwa stopy na snurkowanie i dodatkowy postój na Bamboo Island. Oczywiście w cenie lunch.
Wycieczka była oferowana przez biura podrózy w trzech opcjach- duzy speedboat (coś ponad 20-25 osób), mały speed boat- było nas chyba 12 osób oraz niektóre biura proponowały tańszą wersję ale long tailem- dla nas kompletnie odpadało bo telepię Cię na tej łódce chyba z 1,5 godziny w tym okropnym chałasie. Odradzono nam ją i wybraliśmy opcję małego speed boat'a- ma to swoje plusy- krócej trwają wszystkie wejścia i wyjścia na pokład, mniej ludzi wylewa się na plaze w tym samym czasie no i w zależności od wycieczki na lunchach z małych speed boat'ów tez bywało lepiej.
Pierwszy przystanek to sympatyczna Bamboo Island i takie nasze pierwsze na tej wycieczce prawdziwe lazurki. Słońce nas nie rozpieszczało ale w koncu tego dnia zaczęło się porządniejprzebijać przez chmurki- przynajmniej na tej wysepce
Oczywiście musielismy się też zaprzyjaźnić z lokalnymi stworzeniami- na naszej drodze Pan Krabik
Nie chciał się przyjaźnić, ukuł M i tak to się skończyło
Pózniej mieliśmy trochę snurków- były naprawdę udane. Niestety nasz wodny aparat odmówił posłuszeństwa więc zostały tylko wspomnienia.
Tutaj już rozsławiona Phi Phi Island- sami oceńcie czy ładna tak czy siak i tak musiałam pojechać i sama się przekonać co myślę o tym miejscu
Ilość łodzi nie zwiastuje najlepiej Najpierw udaliśmy się w to miejsce, gdzie mieliśmy przerwę na lunch i czas wolny by pochodzić po wyspie- ta strona mnie nie zachwyciła głównie same sklepiki... Gdzieś tam wysoko był punkt widokowy, na który podobno można wejść. My niestety nie próbowaliśmy mieliśmy za mało czasu.
Dopuszczam też myśl, że wysadzili nas po złej tzn komercyjnej stronie wyspy a gdzieś ta indziej był zupełnie inny, cudowny świat na Phi, Phi
Wracamy na łódź i płyniemy do Maya Bay. Tu ludzi też peeeełno- na filimie wyglądało to zdecydowanie lepiej
Na szczescie możemy się tu zagłębić bardziej w głąb wyspy i odkrywamy naprawdę ładne ścieżki pomiędzy zieloną roślinnością0 ten spacer polecam. I ludzie też głębiej mniej bo większość zostaje na plaży- i dobrze ;
Powiedziano nam, że po Tsunami zatoka znacznie zmniejszyła się.
Skipperzy umilają sobie czas gdy turyści zwiedzają
Pogoda była raczej szaro bura, zdjęcia wychodziły słabo więc udaliśmy się wgłąb na spacer
Nie chce nas tu już bardziej obnażać bo wszedzie na zdjęciaciach my, my i my ale naprawdę fajny spacer- przyroda super- warto się przejść
Muszę zacząć robić zdjęcia pod forum- więcej krajobrazów, pokoi, menu, nazw biur i restauracji- nigdy do tej pory takich ujęć nie było
blushme - nie no, luzy zupelne mieliscie na Maya Bay.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Wracając mieliśmy jeszcze jeden snoorking po drodze- też udany- dużo żyjątek pod wodą i piękna roślinnośc
Wieczorem dopadła nas jedna z najgorszych ulew i burz, którą spędziliśmy początkowo w hotelowym basenie- cudne uczucie. Ja przy pierwszych błyskawicach uciekłam jednak szybko do pokoju. Ulewa i wichura była straszna- zalało nam pokoje a liście bananowców koło domków nie były już takie gładkie To był jednak dobry znak bo następnego dnia przywitało nas piękne słońce, które grzało już praktycznie do końca wakacji
Mimo wszystko z pogodą nam strasznie się poszczęściło. Bkk ciepło i słonce- nawet aż za bardzo Chiang Mai- również słoneczko, ciepło ale już tak przyjemnie ciepło a nie ukrop- pewnie dlatego, ze to dalej na północ. AoNang pierwsze 3 dni słońce płatalo nam figle, ale później bez zastrzeżeń. Co prawda codziennie wieczorem padało ale był to ciepły deszcz i o tej porze dnia w ogóle nam nie przeszkadzał.
Mieliśmy szczescie też dlatego, że przed naszym przyjazdem do AoNang śledziliśmy pogodę i była beznadziejna- po naszym wyjeździe również- lało codzień a słońa na lekarstwo :/ wówczas myślę, że te wszystkie wyspy mogą mniej zachwycać... My byliśmy między 1 a 21 listopada- podobno ludzi mniej, trochę taniej ale jak widać ryzyko mniej udanej pogody jeszcze jest.
hehe rozumiem, że Ty tak z ironią- czy może przeżyłeś gorszy nalot?
Ja pamiętem Ty byłeś w Taj zaraz po nas- przynajmniej w AoNang
My przeżylismy ekstremalny nalot gdzie indziej- hehehe nie mogła w to uwierzyć ale o tym później
Jak było na lagunie- rzeczywiście w japonkach byśmy nie dotarli? czy dalibyśmy radę i cykory z nas?
Widzieliśmy rosyjską rodzinkę- mama, tata i dwie córki, którzy poszli tam w japonkach już ich na plazy nie spotkaliśmy hahaha