Następny dzień, ostatni w Ao Nang, rozpoczynamy od wyprawy na kajaki. Wykupiliśmy wyjazd półdniowy, dla nas w pełni wystarczający. Zależało nam na kajakach, na zobaczeniu lasów namorzynowych, a może i nawet jakiej leśnej (mniej lub bardziej) zwierzyny. Jedziemy do Ao Thalane. Tam każda para dostaje do dyspozycji kajak i ruszamy:
Poziom wody był dość niski. Zbliżała się pełnia księżyca:
Nasz przewodnik, którego zdecydowanie umieściłabym na Jamajce, a nie w Tajlandii
Dużo nam po drodze opowiadał. O słynnym tsunami, sea gypsies, okolicy, okolicznej zwierzynie. Fajnie mówił. Wystarczyło płynąć na tyle blisko niego, żeby go słyszeć.
W tych jaskiniach ponoć (tak nam mówił nasz "Jamajczyk" ;)) mieszczą się groby sea gypsies.
Aż dopływamy do małej plażyczki. Wysiadamy z kajaków, chwila odpoczynku. Miejsce niesamowite. Tajemnicze. Wciśnięte między wysokie skały pokryte bujną roślinnością.
Nasi przewodnicy łapią cykadę, który słychać tam było pełno:
Cykada zaczęła przemieszczać się (choć nie z własnej woli) z rąk do rąk. A wpatrzonych w nią wiecznie było kilkanaście... aparatów:
Zarzekałam się, że się do paskudztwa nie zbliżę. O, nie! Paskudne to takie robactwo. Ale im więcej osób ją trzymało, im dłużej to trwało... wiadomo... kobieta zmienną jest...
A jakie przy tym piękne miny z przerażenia (i obrzydzenia) strzela Wstawiam tylko jedno zdjęcie. Wystarczy
Tom, mnóstwo krabów było w inym miejscu. Do tej łachy nie podpływaliśmy. Ino ją omijaliśmy Gdy wracaliśmy, była ona o wiele większa Aaaa, właśnie, bo zapomniałam. Organizatorzy wycieczki zapewniają torby wodoodporne, więc własnych mieć nie trzeba, a aparat można spokojnie zabrać. Są przygotowani na maniaków
Nelcia, górki były piękne. Ale gdzie Ty tego cygana widzisz, to nie mam pojęcia. Idę po bąbelki, może ruszą moją wyobraźnię Widać już dziś stępiona
Siedział na liściu tuż przy ścieżce. Ludzie przed nami przeszli obok, nawet go nie zauważając. A taki ładny i chętnie pozował No istny tap madl
Ale suuuuper kąpiel. Piękna, dzika przyroda. I miło Cię wreszcie poznać, Joasiu
Umilka, mnie również bardzo miło
Następny dzień, ostatni w Ao Nang, rozpoczynamy od wyprawy na kajaki. Wykupiliśmy wyjazd półdniowy, dla nas w pełni wystarczający. Zależało nam na kajakach, na zobaczeniu lasów namorzynowych, a może i nawet jakiej leśnej (mniej lub bardziej) zwierzyny. Jedziemy do Ao Thalane. Tam każda para dostaje do dyspozycji kajak i ruszamy:
Poziom wody był dość niski. Zbliżała się pełnia księżyca:
Nasz przewodnik, którego zdecydowanie umieściłabym na Jamajce, a nie w Tajlandii
Dużo nam po drodze opowiadał. O słynnym tsunami, sea gypsies, okolicy, okolicznej zwierzynie. Fajnie mówił. Wystarczyło płynąć na tyle blisko niego, żeby go słyszeć.
W tych jaskiniach ponoć (tak nam mówił nasz "Jamajczyk" ;)) mieszczą się groby sea gypsies.
Płyniemy jeszcze kawałek wzdłuż skalnej ściany
Aż dopływamy do małej plażyczki. Wysiadamy z kajaków, chwila odpoczynku. Miejsce niesamowite. Tajemnicze. Wciśnięte między wysokie skały pokryte bujną roślinnością.
A w tym czasie, do naszych kajaków skrada się....
A z góry obserwują nas jego koledzy...
Nasi przewodnicy łapią cykadę, który słychać tam było pełno:
Cykada zaczęła przemieszczać się (choć nie z własnej woli) z rąk do rąk. A wpatrzonych w nią wiecznie było kilkanaście... aparatów:
Zarzekałam się, że się do paskudztwa nie zbliżę. O, nie! Paskudne to takie robactwo. Ale im więcej osób ją trzymało, im dłużej to trwało... wiadomo... kobieta zmienną jest...
A jakie przy tym piękne miny z przerażenia (i obrzydzenia) strzela Wstawiam tylko jedno zdjęcie. Wystarczy
Potwierdzam, tak ten fakultet wygląda
Zdjęc sam nie miałem bo zostawiłem aparacik w hotelu
Poziom wody mieliśmy taki sam. na tej łasze piachu można zbierać kraby.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Ale świetne te górki !! a ja widzę tam twarz gipsy:oczy, nos, usta..
No trip no life
Tom, mnóstwo krabów było w inym miejscu. Do tej łachy nie podpływaliśmy. Ino ją omijaliśmy Gdy wracaliśmy, była ona o wiele większa Aaaa, właśnie, bo zapomniałam. Organizatorzy wycieczki zapewniają torby wodoodporne, więc własnych mieć nie trzeba, a aparat można spokojnie zabrać. Są przygotowani na maniaków
Nelcia, górki były piękne. Ale gdzie Ty tego cygana widzisz, to nie mam pojęcia. Idę po bąbelki, może ruszą moją wyobraźnię Widać już dziś stępiona