Po chwili dochodzimy do pierwszego większego zbiornika wodnego - Crystal Pool, czyli Sra Kaew (lub Sa Kaew. Stoją obok siebie dwie tabliczki, na jednej jest jeden napis, na drugiej drugi ;)):
Mości się za barierką, nóg w nim zamoczyć nie można. Woda natomiast jest idealnie przezroczysta, czego na zdjęciach (niestety) nie widać:
Crystal Pool ma swoje źródła w Emerald Pond. Po ochłodzeniu, woda zmienia się w kryształowo czystą, stąd nazwa jeziorka (Emerald Pond to podgrzewany basenik ;)).
Hehe, ja też się śmiałam ;P Nie, jemu do śmiechu nie było i ciśnienie mu z lekka skoczyło ale przynajmniej jako związek tworzymy zgraną parę fight (on) or flight (ja)
Dzielnego masz męża. Ta walka z małpą musiała wyglądać przezabawnie, choć mężusiowi faktycznie nie mogło być do śmiechu. Ja miałam małpki na balkonie w hotelu wRPA - zdarzało się na odległość kilkunastu centymetrów i czasami trochę bałam się wychodzić. Nie mogłam za to oprzeć się obserwowaniu ich jak zajadały się chipsami skradzionymi z sąsiedniego balkonu. Niesamowita zwierzątka.
Umilka - Małpki wydają się słodkie. Jako dzieci jesteśmy karmieni cudnymi bajkami, w których małpki przyjaźnią się z ludźmi, bawią i w ogóle. A potem, przy pierwszym lepszym z nimi spotkaniu, czar pryska Nogi za pas i tyle się je widziało Z góry uprzedzam, że małpiszony się jeszcze pojawią, bo to nie nasze ostatnie z nimi spotkanie
Idąc dalej, docieramy najpierw do czegoś, co przypomina dość wartki strumień:
Po czym okazuje się, że wypływa on z wyczekiwanego przeze mnie Szmaragdowego Jeziorka.
Ludzie się kąpią, chlapią, pływają. Woda ma naprawdę piękny kolor. Już prawie szykuję się do wskakiwania do jeziorka, gdy kątem oka dostrzegam tabliczkę:
No lepiej to już przecież być nie może. W końcu Emerald Pond to jest to cudowne miejsce, które chciałam zobaczyć. Ale skoro jest ścieżka, jest kolejny staw, to idziemy go obejrzeć. Co nam szkodzi.
Tuż za niewielkim wzniesieniem (ciężko to nawet wzniesieniem nazwać, raczej wybrzuszeniem terenu), znajdującym się za Emerald Pond, naszym oczom ukazuje się taki oto widok:
Ktoś dżunglę ukradł, a po terenie chyba jakaś szarańcza się przeturlała. Horrory na mokradłach można by kręcić. Dobrze, że drewniana ścieżka na palikach była zrobiona, bo inaczej, to jakoś średnio...
Mijamy "miejsce święte" Sarn Ruesi (Hermit Court), przeznaczone dla turystów i mieszkańców Krabi. Ponoć ściągają do tego miejsca turyści zewsząd, a wypowiadane przez nich w tym miejscu życzenia w większości się spełniają. To tak, gdyby ktoś miał jakieś wielkie życzenie, na którym by mu zależało Przyjeżdżać, wypowiadać, duża szansa, że się spełni
Po chwili dochodzimy do pierwszego większego zbiornika wodnego - Crystal Pool, czyli Sra Kaew (lub Sa Kaew. Stoją obok siebie dwie tabliczki, na jednej jest jeden napis, na drugiej drugi ;)):
Mości się za barierką, nóg w nim zamoczyć nie można. Woda natomiast jest idealnie przezroczysta, czego na zdjęciach (niestety) nie widać:
Crystal Pool ma swoje źródła w Emerald Pond. Po ochłodzeniu, woda zmienia się w kryształowo czystą, stąd nazwa jeziorka (Emerald Pond to podgrzewany basenik ;)).
Bitwa małża z małpką o plecak- popłakałam się Ale widząc minę małża,jemu pewnie do śmiechu nie było
Dżungla-
Anti....śmiej siem śmiej
Widze że plecaki w walce z małpiszonami na topie w Taj
"Nadzieja to największe skur......two jakie wyszło z puszki Pandory"....
Hehe, ja też się śmiałam ;P Nie, jemu do śmiechu nie było i ciśnienie mu z lekka skoczyło ale przynajmniej jako związek tworzymy zgraną parę fight (on) or flight (ja)
Jutro dorzucę kolejne zdjęcia dżungli.
Dzielnego masz męża. Ta walka z małpą musiała wyglądać przezabawnie, choć mężusiowi faktycznie nie mogło być do śmiechu. Ja miałam małpki na balkonie w hotelu wRPA - zdarzało się na odległość kilkunastu centymetrów i czasami trochę bałam się wychodzić. Nie mogłam za to oprzeć się obserwowaniu ich jak zajadały się chipsami skradzionymi z sąsiedniego balkonu. Niesamowita zwierzątka.
Czekam na dalszy ciąg zdjęć dżungli
Umilka - Małpki wydają się słodkie. Jako dzieci jesteśmy karmieni cudnymi bajkami, w których małpki przyjaźnią się z ludźmi, bawią i w ogóle. A potem, przy pierwszym lepszym z nimi spotkaniu, czar pryska Nogi za pas i tyle się je widziało Z góry uprzedzam, że małpiszony się jeszcze pojawią, bo to nie nasze ostatnie z nimi spotkanie
Idąc dalej, docieramy najpierw do czegoś, co przypomina dość wartki strumień:
Po czym okazuje się, że wypływa on z wyczekiwanego przeze mnie Szmaragdowego Jeziorka.
Ludzie się kąpią, chlapią, pływają. Woda ma naprawdę piękny kolor. Już prawie szykuję się do wskakiwania do jeziorka, gdy kątem oka dostrzegam tabliczkę:
No lepiej to już przecież być nie może. W końcu Emerald Pond to jest to cudowne miejsce, które chciałam zobaczyć. Ale skoro jest ścieżka, jest kolejny staw, to idziemy go obejrzeć. Co nam szkodzi.
Tuż za niewielkim wzniesieniem (ciężko to nawet wzniesieniem nazwać, raczej wybrzuszeniem terenu), znajdującym się za Emerald Pond, naszym oczom ukazuje się taki oto widok:
Ktoś dżunglę ukradł, a po terenie chyba jakaś szarańcza się przeturlała. Horrory na mokradłach można by kręcić. Dobrze, że drewniana ścieżka na palikach była zrobiona, bo inaczej, to jakoś średnio...
Mijamy "miejsce święte" Sarn Ruesi (Hermit Court), przeznaczone dla turystów i mieszkańców Krabi. Ponoć ściągają do tego miejsca turyści zewsząd, a wypowiadane przez nich w tym miejscu życzenia w większości się spełniają. To tak, gdyby ktoś miał jakieś wielkie życzenie, na którym by mu zależało Przyjeżdżać, wypowiadać, duża szansa, że się spełni
Sprawdzam jeszcze, czy gąbka na pewno mięciutka:
Nie dość, że mięciuteńka, to jeszcze nieprzyjemnie chlupocząca. Nogą nie chciałabym w niej stanąć
I ruszamy dalej. Po drodze mijając węża na drzewie