Nastał pierwszy dzień w Bangkoku, szybko się zebraliśmy, zjedliśmy po drodze i z mapką w ręce idziemy szukać Grand Palace. Wygląda, że jest nie daleko. Po drodze wciąż nas ktoś zaczepia i po pierwszym pytaniu: where are you from mówi, że Grand Palace jest czynny dopiero od 13. Ok, wiedziałam, że to takie standardowe hasło by naciągnąć nas na inne "atrakcje". W końcu dotarliśmy pod Grand Palace, zaczepia nas nie wiem, która osoba z kolei i mówi to samo i że dziś jest święto że do południa za darmo są świątynie troszkę dalej, proponuje tuk tuka za 40 bth. Naczytałam się na forum o tym sposobie naciągania więc od początku byłam nie ufna, ale mieliśmy dużo czasu, mąż stwierdził, że przejedziemy się tym tuk tukiem za taką kasę. Droga miała wyglądać tak: Lucky Buddha, Marble Temple, Standing Buddha no i żeby nie było za pięknie jakaś fabryka biżuterii, sklep z biżuterią i sklep z ubraniami, i na koniec miał nas przywieźć tam skąd nas zabrał czyli pod Grand Palace.
A mnie sie podobala ta naciagana wycieczka tuk-tukiem. W sklepie z garniturami mielismy niezla polewke, wystrojeni sprzadawcy probuja nam wcisnac Armaniego
Pomijajac sklepy, szalona przejazdzka po ulicach BKK. Drugi raz juz bym nie pojechala ale dla nowicjuszy-dlaczego nie.
Następnie nasz driver zawiózł nas choć bardzo tego nie chcieliśmy do jakiegoś sklepu z biżuterią, wejść musieliśmy ale tak szybko jak się pojawiliśmy tak samo wyszliśmy Kolejna świątynia Marble Temple
A mnie sie podobala ta naciagana wycieczka tuk-tukiem. W sklepie z garniturami mielismy niezla polewke, wystrojeni sprzadawcy probuja nam wcisnac Armaniego
Pomijajac sklepy, szalona przejazdzka po ulicach BKK. Drugi raz juz bym nie pojechala ale dla nowicjuszy-dlaczego nie.
Holi nam też się bardzo podobało juz za sama przejażdżka tuk tukiem to atrakcja, a jeszce za takie grosze
Następnie jakiś sklep z ubraniami, znów 2 minuty i nas nie ma Nasz kierowca nawet gazety nie zdążył przeczytać, przy ostatniej fabryce i sklepie z biżuterią już nawet jej nie rozkładał bo wiedział że nie minie 5 minut i się pojawimy i Standing Buddha
Na szczęście tak jak się umówiliśmy kierowca zawiózł nas pod Grand Palace i za ponad godzinną przejażdżkę zapłaciliśmy 40 bth.
Ok 13 byliśmy z powrotem pod Grand Palace, zakupiliśmy shake bo w tym upale to ciężko wydolić, tylko 39 stopni w cieniu! Ja uwielbiam ciepiełko, ale temperatury powyżej 35 stopni to już dla mnie za dużo. Mężowi wcisnęli jakieś stare gacie choć miał spodnie za kolana ja byłam przygotowana ze strojem więc zostałam w swoich ciuchach. Wejście do Grand Palace jak dobrze pamiętam 400bth.
Chcieliśmy zobaczyć jeszcze Wat Arun, ale było już dość późno, ledwo żyliśmy, nóg już nie czuliśmy więc zostawiliśmy sobie Wat Arun na następny raz. No dobra, to wracamy do hotelu i tu zaczął się problem bo dojście z hotelu do Grand Palace faktycznie zajęło nam jakieś 15-20 minut ale w odwrotną stronę chyba z godzinę. Dziewczyny, które były w Bangkoku chyba kojarzą takie wielkie rondo niedaleko Grand Palace, otóż zwiedziliśmy chyba każdą odnogę tego ronda, jakoś zmęczenie i ciepło kompletnie pozbawiło nas pamięci, a najlepsze było to, że co kogoś pytaliśmy o drogę każdy mówił co innego i gdzie indziej nas kierował i w ten sposób krążyliśmy tyle czasu wokół ronda. W końcu jakiś chłopak, chyba z 30 osoba którą pytaliśmy stwierdził, że się wybiera na tą ulicę i nas zaprowadzi i dzięki temu trafiliśmy do hotelu. W pokoju po prysznicu i zimnym Changu doszliśmy do siebie. Chcieliśmy iść na basen, który jest na dachu, ale basenik nie dużych rozmiarów a ludzi mnóstwo więc daliśmy sobie spokój. Wieczorem wybraliśmy się do Baiyoke Sky Hotel zobaczyć panoramę Bangkoku.
Ostatniego dnia w Bangkoku mieliśmy o 17 lot do Krabi i wpierw planowaliśmy wodny targ na pół dnia, ale ostatecznie zostawiliśmy to na następny raz. Kupiliśmy busa na lotnisko na 14.00 za 120 bth, poszliśmy coś zjeść i pokręciliśmy się po Khaosan i zaliczyliśmy fishing spa
Punktualnie o 14.00 podjechał bus, jechał niecałą godzinkę. Chyba z 40 minut przed odlotem rozpęta się straszna burza, w ciągu chwili zrobiło się ciemno jak w nocy, deszcz tak lał, że nie da się tego opisać. Do samolotu wpuścili nas planowo, ale czekaliśmy godzinkę aż burza się trochę uspokoi. Na szczęście lot przebiegł spokojnie. Bilet kosztował 760 bth za 2 osoby. o 18.35 wylądowaliśmy na Krabi. Po wyjściu z lotniska taksówkarze skakali, machali, krzyczeli, robili wszystko by złapać klientów, wyglądało to przekomicznie My zdecydowaliśmy się na busa za 150 bth za osobę, który dowiózł nas do hotelu Ao Nang Clieff View Resort
Najciekawszy dla mnie etap dopiero się pojawi, więc czatuję:D
Też mamy w planach Grand Palace na piechotkę z Rambttri:) A powiedz mi proszę skąd odjezdża ten bus z lotniska w Krabi i gdzie się zatrzymuje? W mailu którego dostałam z hotelu w Ao Nang facet pisał o taxi za 600THB za dwie osoby i busie za 150THB od osoby, oczywiście busa nie poleca, bo długo, bo coś tam, terefere
Nastał pierwszy dzień w Bangkoku, szybko się zebraliśmy, zjedliśmy po drodze i z mapką w ręce idziemy szukać Grand Palace. Wygląda, że jest nie daleko. Po drodze wciąż nas ktoś zaczepia i po pierwszym pytaniu: where are you from mówi, że Grand Palace jest czynny dopiero od 13. Ok, wiedziałam, że to takie standardowe hasło by naciągnąć nas na inne "atrakcje". W końcu dotarliśmy pod Grand Palace, zaczepia nas nie wiem, która osoba z kolei i mówi to samo i że dziś jest święto że do południa za darmo są świątynie troszkę dalej, proponuje tuk tuka za 40 bth. Naczytałam się na forum o tym sposobie naciągania więc od początku byłam nie ufna, ale mieliśmy dużo czasu, mąż stwierdził, że przejedziemy się tym tuk tukiem za taką kasę. Droga miała wyglądać tak: Lucky Buddha, Marble Temple, Standing Buddha no i żeby nie było za pięknie jakaś fabryka biżuterii, sklep z biżuterią i sklep z ubraniami, i na koniec miał nas przywieźć tam skąd nas zabrał czyli pod Grand Palace.
Pierwszy przystanek Lucky Buddha
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
A mnie sie podobala ta naciagana wycieczka tuk-tukiem. W sklepie z garniturami mielismy niezla polewke, wystrojeni sprzadawcy probuja nam wcisnac Armaniego
Pomijajac sklepy, szalona przejazdzka po ulicach BKK. Drugi raz juz bym nie pojechala ale dla nowicjuszy-dlaczego nie.
Następnie nasz driver zawiózł nas choć bardzo tego nie chcieliśmy do jakiegoś sklepu z biżuterią, wejść musieliśmy ale tak szybko jak się pojawiliśmy tak samo wyszliśmy
Kolejna świątynia Marble Temple
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Holi nam też się bardzo podobało juz za sama przejażdżka tuk tukiem to atrakcja, a jeszce za takie grosze
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Następnie jakiś sklep z ubraniami, znów 2 minuty i nas nie ma Nasz kierowca nawet gazety nie zdążył przeczytać, przy ostatniej fabryce i sklepie z biżuterią już nawet jej nie rozkładał bo wiedział że nie minie 5 minut i się pojawimy
i Standing Buddha
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Na szczęście tak jak się umówiliśmy kierowca zawiózł nas pod Grand Palace i za ponad godzinną przejażdżkę zapłaciliśmy 40 bth.
Ok 13 byliśmy z powrotem pod Grand Palace, zakupiliśmy shake bo w tym upale to ciężko wydolić, tylko 39 stopni w cieniu! Ja uwielbiam ciepiełko, ale temperatury powyżej 35 stopni to już dla mnie za dużo.
Mężowi wcisnęli jakieś stare gacie choć miał spodnie za kolana ja byłam przygotowana ze strojem więc zostałam w swoich ciuchach. Wejście do Grand Palace jak dobrze pamiętam 400bth.
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Chcieliśmy zobaczyć jeszcze Wat Arun, ale było już dość późno, ledwo żyliśmy, nóg już nie czuliśmy więc zostawiliśmy sobie Wat Arun na następny raz. No dobra, to wracamy do hotelu i tu zaczął się problem bo dojście z hotelu do Grand Palace faktycznie zajęło nam jakieś 15-20 minut ale w odwrotną stronę chyba z godzinę. Dziewczyny, które były w Bangkoku chyba kojarzą takie wielkie rondo niedaleko Grand Palace, otóż zwiedziliśmy chyba każdą odnogę tego ronda, jakoś zmęczenie i ciepło kompletnie pozbawiło nas pamięci, a najlepsze było to, że co kogoś pytaliśmy o drogę każdy mówił co innego i gdzie indziej nas kierował i w ten sposób krążyliśmy tyle czasu wokół ronda. W końcu jakiś chłopak, chyba z 30 osoba którą pytaliśmy stwierdził, że się wybiera na tą ulicę i nas zaprowadzi i dzięki temu trafiliśmy do hotelu.
W pokoju po prysznicu i zimnym Changu doszliśmy do siebie. Chcieliśmy iść na basen, który jest na dachu, ale basenik nie dużych rozmiarów a ludzi mnóstwo więc daliśmy sobie spokój. Wieczorem wybraliśmy się do Baiyoke Sky Hotel zobaczyć panoramę Bangkoku.
Dorwaliśmy tuk tuka
i pojechaliśmy podziwiać Bangkok nocą
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Ostatniego dnia w Bangkoku mieliśmy o 17 lot do Krabi i wpierw planowaliśmy wodny targ na pół dnia, ale ostatecznie zostawiliśmy to na następny raz. Kupiliśmy busa na lotnisko na 14.00 za 120 bth, poszliśmy coś zjeść i pokręciliśmy się po Khaosan i zaliczyliśmy fishing spa
Punktualnie o 14.00 podjechał bus, jechał niecałą godzinkę. Chyba z 40 minut przed odlotem rozpęta się straszna burza, w ciągu chwili zrobiło się ciemno jak w nocy, deszcz tak lał, że nie da się tego opisać. Do samolotu wpuścili nas planowo, ale czekaliśmy godzinkę aż burza się trochę uspokoi. Na szczęście lot przebiegł spokojnie. Bilet kosztował 760 bth za 2 osoby. o 18.35 wylądowaliśmy na Krabi. Po wyjściu z lotniska taksówkarze skakali, machali, krzyczeli, robili wszystko by złapać klientów, wyglądało to przekomicznie My zdecydowaliśmy się na busa za 150 bth za osobę, który dowiózł nas do hotelu Ao Nang Clieff View Resort
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Najciekawszy dla mnie etap dopiero się pojawi, więc czatuję:D
Też mamy w planach Grand Palace na piechotkę z Rambttri:) A powiedz mi proszę skąd odjezdża ten bus z lotniska w Krabi i gdzie się zatrzymuje? W mailu którego dostałam z hotelu w Ao Nang facet pisał o taxi za 600THB za dwie osoby i busie za 150THB od osoby, oczywiście busa nie poleca, bo długo, bo coś tam, terefere
Tajlandia - Kambodża
24.01.2014 - 14.02.2014
Siuuuuuu.....Biorę się za łoglądanie musze tylko Bepi gwizdnąć bryle hehehe