Carmi poszukaj info w necie odnosnie plazy bo ja bylam tam rano. Moze jeszcze nie bylo odplywu. Ale zdecydowanie hotel warty uwagi. Tak jak Bepi pisze, bardzo klimatyczny, z widoczkiem na nang yuan. Tam chyba nawet maja pokoje z malymi basenami. Gdzies mam fotki z tego hotelu, jak sie dokopie to wrzuce. Ale na watek o pogaduszkach o Taj zeby nie zasmiecac anusi watku
O 9.30 mieliśmy prom na Koh Phangan za 450 bth. Chcieliśmy skoczyć jeszcze na Sai Nuan i June Juea ale nie było czasu bo do 9 rano musieliśmy oddać skuter, tak więc po śniadanku od razu pojechaliśmy do portu, oddaliśmy naszego rumaka i poszliśmy na prom. Podróż trwała ok 1,5 godzinki. Po przybyciu na Koh Phangan wypożyczyliśmy kolejny motor za 150 bth i pojechaliśmy do nowego bungalowu.
Drogi na Phangan są w nieporównywalnie lepszym stanie niż na Tao. Generalnie wszędzie jest asfalt i mało wzniesień. Po odebraniu kluczy, szybki prysznic, mapka w dłoń i jedziemy zobaczyć wyspę bo jutro już wracamy. Słonka nie było, ale nie mamy czasu czekać aż się pojawi.
Plaża ładna, ale zdecydowanie na niej za głośno, mnóstwo młodych ludzi to zapewne przez Full Moon Party, które miało się odbyć za 2 dni,zostaliśmy trochę na plaży bo chyba nas zmęczenie dopadło
Następnie postanowiliśmy dotrzeć do Leela Beach co okazało się dość trudne niektórzy nie wiedzieli gdzie to jest, niektórzy wskazywali złą drogę, na szczęście paru wiedziało i w końcu po błądzeniu, zawracaniu dotarliśmy do Leela Beach
Na plaży jakoś dużo śmieci, a wodzie ostre rafy, plaża ładna choć na żywo nie zachwyciła mnie tak jak na zdjęciach Bepi, nie wiem czy to wina braku słońca czy naszego zmęczenia
Było już dość późno, mieliśmy w planach zobaczyć jeszcze jakąś plażę ale kończyła nam się benzyna i najpierw musieliśmy znaleźć stację benzynową co na południu wyspy nie jest takie proste. Szukając paliwa prawie dojechaliśmy w okolice naszego hotelu, więc postanowiliśmy coś zjeść, wypić shake i pojechaliśmy w okolice portu na nocny market, zakupiliśmy pancake, okazało się że jest tam wifi więc postanowiliśmy trochę tam zostać. Nie minęło z 10 minut jak nagle nie wiadomo skąd lunęło jak z cebra, dobrze, że byliśmy pod dachem, po chwili zgasło wszędzie światło, net padł, a wszystkie garkuchnie się pozbierały i pojechały. Poczekaliśmy aż przestanie padać i też postanowiliśmy wracać do hotelu. Dobrze, że nasz hotel miał swoje zasilanie bo prawie na całym Phangan nastały egipskie ciemności
Drugiego dnia na Koh Phangan jak zwykle wstaliśmy wcześnie, poszliśmy na śniadanko, wybór jak w większości podobny czyli ubogi: jajecznika + 2 tosty, omlet + 2 tosty, kiełbaski + 2 tosty i nie pamiętam co jeszcze. Do 11 musieliśmy się wymeldować więc za dużo czasu nie mieliśmy. Ponieważ znów nie było słonka, a odpływ już straszny postanowiliśmy pojechać zobaczyć wodospad na północy. Droga super, nic pod górkę, dobrze oznakowana. Szybko dotarliśmy na miejsce, a tu okazało się, że wodospad..... wysechł Wodospad Phaeng Noy
Ponieważ mamy jeszcze trochę czasu postanawiamy zobaczyć parę plaż. Niestety wszędzie był odpływ i każda prezentuje się podobnie.
Aow Chaloaklam
Mae Haad
Ao Woktum
widoczki po drodze
Ao Naiwok
Czas szybko mijał i trzeba było wracać do hotelu zabrać rzeczy, ponieważ mieliśmy jeszcze 2 godzinki do promu postanowiliśmy na chwilkę wrócić na ostatnią plażę, która nam się najbardziej spodobała, potem oddaliśmy motor i udaliśmy się na prom, który miał odpłynąć o 13.00 ale miał godzinkę opóźnienia.
o 14.00 wsiedliśmy na prom i popłynęliśmy na Koh Tao, tam musieliśmy się przesiąść do innego promu by dopłynąć do Chumphon. W Chumphon szybki podział autokarów i w drogę do Bangkoku. W Bangkoku byliśmy po 24.00, szybko zjedliśmy coś po drodze i poszliśmy do Rambutrii Village. Odnośnie Rambutrri chcę wyjaśnić, że jest wifi w pokojach bo z tego co pamiętam Borek pisał, że nie ma tylko trzeba poprosić o hasło 24 godzinne w recepcji
Anusia myślę że to jednak przez brak słońca, oraz tą porę roku, bo powiem szczerze że jak nie ma tak dużych odpływów w zimie, to te plaże mnie się o wiele bardziej podobają jednak zimą niz latem w porze deszczowej, gdzie są ogromne odpływy i odkrywają wtedy jakieś śmieci i kamienie , płycizny a których zimą nie widać bo jest tak dużo wody. Tak samo na Nang Yuan piszą ludzie że na przesmyku było pełno rafy ostrej, ja większośc tego miałam przykryte wodą, przeważał na przesmyku piaseczek
Anusia myślę że to jednak przez brak słońca, oraz tą porę roku, bo powiem szczerze że jak nie ma tak dużych odpływów w zimie, to te plaże mnie się o wiele bardziej podobają jednak zimą niz latem w porze deszczowej, gdzie są ogromne odpływy i odkrywają wtedy jakieś śmieci i kamienie , płycizny a których zimą nie widać bo jest tak dużo wody. Tak samo na Nang Yuan piszą ludzie że na przesmyku było pełno rafy ostrej, ja większośc tego miałam przykryte wodą, przeważał na przesmyku piaseczek
Carmi poszukaj info w necie odnosnie plazy bo ja bylam tam rano. Moze jeszcze nie bylo odplywu. Ale zdecydowanie hotel warty uwagi. Tak jak Bepi pisze, bardzo klimatyczny, z widoczkiem na nang yuan. Tam chyba nawet maja pokoje z malymi basenami. Gdzies mam fotki z tego hotelu, jak sie dokopie to wrzuce. Ale na watek o pogaduszkach o Taj zeby nie zasmiecac anusi watku
Bepi, holi dziękuję
anusia sorry za offtop, już nic nie mówię tylko czekam na dalszą relację
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Następnego dnia zjedliśmy śniadanie.
Widok z restauracji
O 9.30 mieliśmy prom na Koh Phangan za 450 bth. Chcieliśmy skoczyć jeszcze na Sai Nuan i June Juea ale nie było czasu bo do 9 rano musieliśmy oddać skuter, tak więc po śniadanku od razu pojechaliśmy do portu, oddaliśmy naszego rumaka i poszliśmy na prom. Podróż trwała ok 1,5 godzinki. Po przybyciu na Koh Phangan wypożyczyliśmy kolejny motor za 150 bth i pojechaliśmy do nowego bungalowu.
Drogi na Phangan są w nieporównywalnie lepszym stanie niż na Tao. Generalnie wszędzie jest asfalt i mało wzniesień. Po odebraniu kluczy, szybki prysznic, mapka w dłoń i jedziemy zobaczyć wyspę bo jutro już wracamy. Słonka nie było, ale nie mamy czasu czekać aż się pojawi.
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Pierwsza plaża, którą zaliczyliśmy to Haad Rin
Plaża ładna, ale zdecydowanie na niej za głośno, mnóstwo młodych ludzi to zapewne przez Full Moon Party, które miało się odbyć za 2 dni,zostaliśmy trochę na plaży bo chyba nas zmęczenie dopadło
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Następnie postanowiliśmy dotrzeć do Leela Beach co okazało się dość trudne niektórzy nie wiedzieli gdzie to jest, niektórzy wskazywali złą drogę, na szczęście paru wiedziało i w końcu po błądzeniu, zawracaniu dotarliśmy do Leela Beach
Na plaży jakoś dużo śmieci, a wodzie ostre rafy, plaża ładna choć na żywo nie zachwyciła mnie tak jak na zdjęciach Bepi, nie wiem czy to wina braku słońca czy naszego zmęczenia
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Było już dość późno, mieliśmy w planach zobaczyć jeszcze jakąś plażę ale kończyła nam się benzyna i najpierw musieliśmy znaleźć stację benzynową co na południu wyspy nie jest takie proste. Szukając paliwa prawie dojechaliśmy w okolice naszego hotelu, więc postanowiliśmy coś zjeść, wypić shake i pojechaliśmy w okolice portu na nocny market, zakupiliśmy pancake, okazało się że jest tam wifi więc postanowiliśmy trochę tam zostać. Nie minęło z 10 minut jak nagle nie wiadomo skąd lunęło jak z cebra, dobrze, że byliśmy pod dachem, po chwili zgasło wszędzie światło, net padł, a wszystkie garkuchnie się pozbierały i pojechały. Poczekaliśmy aż przestanie padać i też postanowiliśmy wracać do hotelu. Dobrze, że nasz hotel miał swoje zasilanie bo prawie na całym Phangan nastały egipskie ciemności
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Drugiego dnia na Koh Phangan jak zwykle wstaliśmy wcześnie, poszliśmy na śniadanko, wybór jak w większości podobny czyli ubogi: jajecznika + 2 tosty, omlet + 2 tosty, kiełbaski + 2 tosty i nie pamiętam co jeszcze. Do 11 musieliśmy się wymeldować więc za dużo czasu nie mieliśmy. Ponieważ znów nie było słonka, a odpływ już straszny postanowiliśmy pojechać zobaczyć wodospad na północy. Droga super, nic pod górkę, dobrze oznakowana. Szybko dotarliśmy na miejsce, a tu okazało się, że wodospad..... wysechł
Wodospad Phaeng Noy
Ponieważ mamy jeszcze trochę czasu postanawiamy zobaczyć parę plaż. Niestety wszędzie był odpływ i każda prezentuje się podobnie.
Aow Chaloaklam
Mae Haad
Ao Woktum
widoczki po drodze
Ao Naiwok
Czas szybko mijał i trzeba było wracać do hotelu zabrać rzeczy, ponieważ mieliśmy jeszcze 2 godzinki do promu postanowiliśmy na chwilkę wrócić na ostatnią plażę, która nam się najbardziej spodobała, potem oddaliśmy motor i udaliśmy się na prom, który miał odpłynąć o 13.00 ale miał godzinkę opóźnienia.
o 14.00 wsiedliśmy na prom i popłynęliśmy na Koh Tao, tam musieliśmy się przesiąść do innego promu by dopłynąć do Chumphon. W Chumphon szybki podział autokarów i w drogę do Bangkoku. W Bangkoku byliśmy po 24.00, szybko zjedliśmy coś po drodze i poszliśmy do Rambutrii Village. Odnośnie Rambutrri chcę wyjaśnić, że jest wifi w pokojach bo z tego co pamiętam Borek pisał, że nie ma tylko trzeba poprosić o hasło 24 godzinne w recepcji
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Anusia myślę że to jednak przez brak słońca, oraz tą porę roku, bo powiem szczerze że jak nie ma tak dużych odpływów w zimie, to te plaże mnie się o wiele bardziej podobają jednak zimą niz latem w porze deszczowej, gdzie są ogromne odpływy i odkrywają wtedy jakieś śmieci i kamienie , płycizny a których zimą nie widać bo jest tak dużo wody. Tak samo na Nang Yuan piszą ludzie że na przesmyku było pełno rafy ostrej, ja większośc tego miałam przykryte wodą, przeważał na przesmyku piaseczek
Dlatego jak wrócę do Taj to tylko w zimę!
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
to tak jak ja... już za niecałe 5 miechów będę grzał kości na Similianach i Ko lipe...