--------------------

____________________

 

 

 



...Wadduwa-moim okiem ; )

44 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 2 dni 22 godziny temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Ech...no powiem Ci,że póki co to mi się podoba....może nawet przy następnym powrocie na Sri Lanke wybiorę sobie ten hotelik.Powiedz mi jeszcze -mieliście ten hotel w ALL czy tylko śniadanka? jak generalnie ceny w hotelu? wiem,ze drożej niz w Tajlandi-ale jak to wypada?

Czekam oczywiscie na dalszy ciąg))

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Ale fajny hotelik, jedzenie wygląda pysznie i plaże miłe dla oka. Nic tylko wypoczywać. Dobrze, że bagaze dotarły

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 10 godzin 11 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,dzis relacja z pierwszej naszej wycieczki jaka odbylismy na Sri Lance. ten dzień to...prawdziwa katastrofa !!! Z poczatku nic jej (katastrofy) nie zapowiadało ale...zacznijmy od poczatku.

Wycieczke wykupilismy w hotelu. Koszt-200 "jojo". W cenę wchodziły wszelkie koszty dodatkowe (ewentualne bilety itp.),pakiet sniadaniowy i,co najbardziej nas ucieszyło,samochód z kierowca jedynie dla nas !!! Co od poczatku trochę nas niepokoiło to czas a mianowicie na zwiedzanie plantacji,fabryki i "jakiegos miasteczka" przeznaczony był ...cały dzień. Odległośc od hotelu do "tea plantation" wynosiła ,około,100 km i do głowy nam nie przyszło,że przejazd "w jedna stronę" zajmuje...CZTERY godziny. Gdy wszystko jest OK a tym razem...nie było.

Startujemy o godzinie 6.00. W recepcji odbieramy torbe z "namiastka sniadania". Są owoce,kanapki,jakieś snacki i woda. Od biedy wystarczy na poczatek dnia. Dostalismy kierowce z Hyundai,em TRAJET. Aucisko leciwe (ok.10-cio letnie) ale zadbane i wyposażone we wszystko co niezbedne (klima,"kapitańskie fotele",elektryka itp.) Ruszamy w kierunku miasta KANDY. To ciekawe ale gdziekolwiek jechalismy,zawsze przez KANDY. Śmialiśmy sie z czasem,że..."Wszystkie drogi prowadzą do...." ; ) Zaraz za wspomnianym miastem,kierowca podjeżdża pod  ulokowany przy drodze "Herbal Garden". Oznajmia nam iż "musi zjeść śniadanie" !???. My ,rzecz jasna jesteśmy "przejeci" przez oprowadzacza,który pokazuje nam mniej lub bardziej znane rosliny. Ogladamy więć anansy,pieprz,cynamon,vanillę itp. Kilka fotek z w/w ogrodu...

...oczywiście ze wszystkich tych roślin produkuje się naturalnie NATURALNE specyfiki takie które potrafia "zdziałać cuda"... Jak to mowią, dobre na "krosty,swędzenie i kuroka stojenie"...

Mówie do Basi,zaraz zacznie sie naciaganko na zakup tychże "cudownych" maści i olejków. I nie myle się. Po prezentacji,notabene ciekawej nawet,"naganiacz" prowadzi nas do sklepiku. Wybieramy z Basią ,tak na odczepnego,trzy produkty.Mówie do gostka,"weźmiemy te,oczywiście jesli dasz nam dobra cenę". Kolo jest "zdziwiony" ,że chcemy z palety tylko trzy produkty,kręci głowa ze zdziwieniem,bierze kalkulator,coś tam niby przelicza i podsuwa nam pod nos wyświetlona cenę. Jak jestem uodporniony na naciagactwo to tym razem osłupiałem. Cena jaką mielibysmy zapłacic to...33 tysiące rupi czyli około 200-stu "jojo" !!! Mówie mu,że "nie chce kupowac całego sklepu",jestem nieźle podq...ny i nie zwracam uwagi na kolesia który coś tam bąka o mniejszych opakowaniach,o tym że jeszcze raz przeliczy itp. Wsiadamy do auta i tylko katem oka widze wymiane spojrzeń pomiedzy kierowca a "naganiaczem". Wygladało to mniej wiecej tak kierowca- "no i co,wzieli coś" 

koleś- "niestety nie dali się wy...ać"

Jedziemy dalej milcząć. Takiej chamoty jeszcze nie widziałem w życiu. Mam zamiar "odpalić gadkę" kierowcy,że jesli jeszcze raz zawiezie nas w takie miejsce to pogadam z jego Managerem po powrocie. I pewnie tak by sie i stało gdyby nie to,że na jednym z górskich podjazdów,za KANDY zaczynał sie górski kawałek drogi, samochód nagle staje !!! Kierowca kreci kluczykiem chcąc odpalić silnik ale próżny trud. Koreańczyk "wyciągnął kopyta". Z poiczatku chce nam sie smiać ale z upływem czasu coraz mniej. Musimy wyjśc z auta bo bez klimy jego wnetrze zmieniło sie w piekarnik. Do tego stoimy na zakręcie i pod górkę. Wszyscy omijajacy nas trąbią ile sił a kierowca...zupełnie stracił głowe. Patrzy na silnik (otworzył maske auta) i widze,że nie ma pojecia "co jest co". Pytam go czy wie co robić !??? Odpowiada: "nic nie działa,ani silnik,ani hamulce,ani wspomaganie"... I juz jestem pewien,że to...kompletny laik. Mówie mu,iz wspomaganie i hamulce nie działaja poniewaz nie pracuje silnik. Odpowiada jak dziecko:"tak,tak nic nie pracuje,wszystko sie zepsuło"...

Zostawiamy naszego szoferaka i rozgladamy sie po okolicy. Po jednej stronie drogi są...jedynie widoczki...

...a po naszej "szopkostragany"...

...kierowca dzwoni "gdzieś" co chwila ale nie potrafi nam odpowiedzieć "CO TERAZ" ???

z nudów rozgladamy sie "po drzewach" i staramy znaleźć zbawienny cień bowiem słonce przypieka juz solidnie.

...łazimy "w te i wewte",czas dłuży sie niemiłosiernie. Po godzinie ,kierowca ma dla nas informację.Przyjedzie inny "wozak" z którym będziemy kontynuować wycieczke. Na pytanie "za ile minut" odpowiada...za godzinę !!! Znów łazimy ogladając "wszystko" aby zabic czas...

...i wreszcie jest !!! Aucisko to tym razem hybrydowy PRIUS od Toyoty. Wyglada nieźle a schłodzone klimą wnetrze jest dla nas zbawieniem. Ruszamy zostawiajac "naszego" kierowcę i powiem szczerze,robimy to bez żalu ; ) Tu pewnie wiekszość z Was pomysli,że nasz koszmarek sie skonczył i teraz były juz tylko pozytywy. Nic bardziej mylnego,makabra dopiero sie zaczynała...

Czy to za sprawą zmęczenia,ten dwugodzinny postój w upale dał sie nam solidnie we znaki,  czy przez to że droga zmieniła sie w niezwykle kretą,górska, "ścieżkę" doś że u basi dała znac o sobie dawno zapomniana przypadłośc a mianowicie...choroba lokomocyjna. Gdyby przy zakupie wycieczki poinformowano nas jak wyglada przejazd przez c"cherbaciane góry" moglibyśmy zaradzić cos profilaktycznie. Ba,gdyby nasz "nieszczęsny" kierowca powiedział co nas czeka w aptece (KANDY ; )) kupilibysmy AVIOMARIN i wszystko było by OK. A tak, możecie sobie wyobrazić jak wygladała nasza jazda. Na samo wspomnienie,mam dość...

Dotaliśmy w koncu do "tea factory". Tam Basia troszke odżyła. Na tyle,że zdobyła się na ogladnięcie obiektu.

Fabryka ,która odwiedzilismy to stary,jeszcze "poangielski" zakład. Liczy sobie 140 lat. Co ciekawe,park maszynowy jest równie stary a proces przygotowywania herbacianych liści identyczny jak przed ,bez mała,dwa wieki temu.

Kilka fotek...

...co i rusz podjeżdżały autokary z turystami...

...wnetrze pachnie trochę stodoła a trochę...apteką ; )

...proces przygotowywania herbacianych liści jest generalnie prosty. Chodzi o ich (liści) podsusznie i przesiewanie suszu przez coraz to gęstsze sita...

...dostalismy,a jakże,"prywatna przewodniczkę" która oprowadzała nas po fabryce wyjasniajac "co jest co"...

Na tej tacy widac "produkt końcowy" (czarny segment) oraz pozostałości ,które posłużą jako kompost...

...dziewczyna była bardzo miła a mnie rozbawił fakt,iż pod koniec "wyszła " z niej kobiecość. Przygladała sie Basi z uwagą aby w koncówce oznajmić: "tak bym chciała miec twoje włosy" ; )))

...oczywiście nie obyło sie bez degustacji trunku i mozliwości jego zakupu...

...w fabryce wydawało sie,że "Basi przeszło" ale gdy znów ruszylismy w góry,"niedogodnośći" powróciły. I to ze zdwojona siłą : (

Pytam kierowcy:"Jak długo i dokad bedziemy jeszcze jechać" !??? Mówi,że "tylko" godzinę,do póltorej "w przód' a potem juz tylko...pięc godzin z powrotem. Chwila namysłu i mówię mu: "zawracamy". Nawet nie jest zdziwiony. Podróz powrotna przeciagnie sie i tak o nizliczona ilośc zatrzymań z powodu..."siły wyzszej" ; )

Fotki z miejsc naszych "przystanków"...

...jak by tego było mało,w drodze powrotnej złapała nas tropikalna burza i predkośc przejazdu spadła niemal do Zera. W KANDY po raz kolejny zmioenilismy tak samochód jak i kierowcę. Ten ostatni był nieźle wystraszony stanem zdowia Basi i co chwila dopytywał sie czy "Madamme OK " !??? Wrócilismy w późnych godzinach nocnych tak oboje "wyjechani",że gdyby istniał teleporter to wrócilibysmy do Irlandii ; ) Jednak,nie ma tego złego..., ten ostatni kierowca okazał sie niezwykle sympatycznym człowiekiem i do konca pobytu był do naszej dyspozycji.Ale,to już historia na jutro,narka ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 49 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Radek, mam wrażenie że to jednak troche dla was pechowy wyjazd i to od samego poczatku Sad  ..no chyba,że z tymi niemiłymi przygodami juz koniec. Wystarczyłoby przeżyć na kilka wyjazdów.

Pewnie kolejny dzień czy dwa macie totalną awersję do wycieczek i spędzacie czas na miejscu relaxując się ?

Niemniej krajobrazy przepiekne Yahoo  Góry, pola herbaciane,wodospady, roslinnośc bardzo mi sie podoba.

No trip no life

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 2 dni 22 godziny temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

ech...i mówisz ta wycieczka 200 euro)))  ju z nie wiem...moze te widoczki są tyle warte Biggrin

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

ale jazda -)) masakra jakaś

ciekaw jestem czy tak żle trafiliscie na gościa czy pozostałe fakultety wyglądały podobnie ?

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 10 godzin 11 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam, może Was zaskoczę,a może nie !???,ale wycieczka na herbaciane pola i zwiazane z nia perturbacje nie zepsuły nam wakacyjnego nastroju !!! jestesmy oboje z Basią typem ludzi dla których "szklanka jest do połowy pełna" ; ) Raczej wybuchamy gwałtownie gniewem i równie szybko "nam przechodzi" niż obnosimy sie ze swymi żalami i pretensjami. A do tego ważne dla nas są te dni które jeszcze przed nami...

Tak też było i w tym przypadku. Jakże bowiem mieć zły humor gdy o 6-tej rano niebo jest "bez skazy" a temperatura rosnie z kazdą chwilą ; )

Basia przespała noc "bez atrakcji" i całkowicie wyluzowani poszlismy na sniadanie. Wygłodzona,spałaszowała swój ulubiony omlet (szynka +ser),poprawiła tostem,sałatka z owoców i deserem. Gdy zobaczyłem jak,co i ile ; )) zjadła ,byłem pewien,że po perturbacjach dnia wczorajszego nie pozostał u niej ani najmniejszy ślad. fota ulubionego omelciku mojej małżonki ...

...Słuchaj,zacząłem niesmiale rozmowę, co z naszymi planami zobaczenia Lwiej Skały ??? Odpuszczamy sobie czy... ??? Bo wiesz ,jesli mielibyśmy wybrać się na te wycieczke to trzeba by to zrobić...jutro !!!

No i wiecie co mi powiedziała ??? Po śniadaniu idziemy ją (wycieczkę) wykupić !!!

...tu ciekawostka,otóż cały,bez mała,personel w hotelu wiedział o naszych wczorajszych przezyciach a zwłaszcza o Basi złym samopoczuciu. Zaowocowao to tym,że każdy napotkany pracownik zaraz po grzecznościowym powitaniu zadawał pytanie : Madamme OK !???

Co ciekawe,zwracano sie z pytaniem nie do Basi ale do mnie !!! Po kilku tych samych "ceremoniach" miałem serdecznie dośc Ich troski ; )) 

Poszlismy do Recepcji wymienic kaskę i dopełnic formalności wycieczkowych. Tu czekała nas niespodzianka. Otóż Manager zadysponował nam w formie rekompensaty za nieudana wycieczkę, hotelowy samochód do dyspozycji wraz z kierowcą. Był to,chyba !???,najlepszy pojazd jakim dysponował hotel. A najfajniejsze było to,że kierowcą został sympatyczny "kolo",który wiózł nas jako ostatni w czasie wczorajszej podróży. Oczywiście zapytano nas czy tenże kierowca nam odpowiada,czy może chcemy kogoś innego. Rzecz jasna potwierdzilismy wybranego "wozaka" jako w pełni nam odpowiadajacy. A skoro tak sie sprawy miały to zabukowalismy sobie podwózke do lokalnego "ryneczku" w miejscowości Pandura. Miał to byc najwiekszy tego typu przybytek w okolicy. Umówilismy sie na godz.16-tą. Specjalnie aby było choc troche mniej słonecznego żaru...

Pozostała sprawa wykupienia wycieczki do Sigirija. Gostek przy biurku z ofertami wycieczek był niezwykle spięty. Pewnie myslał biedaczysko,że bedziemy chcieli sie targować mając jako atut wczorajsza "wtopę". Gdy zobaczył,że nie mamy zamiaru "niszczyc Go finansowo",rozgadał się i szczególowo wyjaśniał nam"co i jak". Mianowicie, wyruszymy z hotelu o...4-tej rano !!! Chodzi o jak najmniejsze natężenie ruchu. Przed nami bowiem dystans ,około,150 km który pokonamy w...pięć godzin !!! Tym razem droga ma być "jak stól",bez wzniesień i zakretów. 

Mówię,"Jesli tym razem samochód nawali,zarzadam zwrotu pieniędzy ; ))"

Nie,nie -zapewnia, wszystko bedzie OK  !!! Płacimy równowartość 300 "jojo". W cenie wszelkie opłaty jakie turysta musi uiśćić przy wizycie w przewidywanych przybytkach. Jedynie ewentualne posiłki opłacimy sami. No to jutro zobaczymy legendarna Lwią Skałę, cieszymy sie na myśl o tym przezyciu...

A po formalnościach czekała nas "proza życia" czyli najpierw spacer po plaży...

...mnie nawet wzięło na kapiel ale Ocean był...zbyt plakaty ; ))

...wrócilismy więc na teren przybasenowy i pozostalismy tam do obiadu...

...temperatura wody była wręcz idealna ,az sie nie chciało wychodzić ; )))

 A o gdzinie 4-PM. Zeszlismy do recepcji. Kierowca juz czekał. Gdy zobaczyłem nasz "wehikuł",usmiechnąłem sie w duchu. Manager naprawde sie przejął nasza wczorajsza przygodą bo na parkingu czekało "TO" ; ))

...cóz z tego,że samochodzik był naprawde fajny. Zatłoczona droga sprawiła,iż cztery kilometry wlokły sie w nieskonczoność. Nasz kierowca to "chłopak stąd". Znał wszystkie lokacje zarówno w Wadduwa,ie jak i okolicznych miasteczkach. Prosimy aby wpierw zawiózł nas do apteki. Mimo zapewnień,iz droga bedzie "bez atrakcji" chcemy kupic AVIOMARIN. Podjeżdżamy,kierowca wchodzi wraz ze mną. I dobrze bo dziewczyny,tak przy ladzie jak i przy kasie, z angielskiego tylko...YES i NO ; )) Mówie mu co potrzebujemy,On rozmawia z dziewczynami i pyta mnie..."Ile chce tabletek !??? Myslałem,że się nie rozumiemy ale wyjaśnił mi iż moge kupić tak cały "listek" jak i...jedna tabletkę !!! Prosze o całe opakowanie. Płace "jakies grosze" i wychodzimy. 

Przejeżdzamy przez pełne pojazdów ulice. Kierowca mówi:" temple" wskazując lewa strone drogi. Rzeczywiście , na niewielkim wzgórzu widac zabudowania światynne. Pyta czy chcemy ją (światynie) zobaczyć. Jasne ,że chcemy. Podchodzimy robiac fotki...

...nie wchodzimy do jej wnetrza ani na dziedziniec. Należało by zdjac buty a nam sie troche nie chce a troche brak nam czasu. Chcemy obejrzec tagowisko zanim sie ściemni...

Wreszcie dojeżdżamy na miejsce. Robi sie jeszcze "ciasniej i kolorowiej". Zostawiamy samochód i ruszamy na obchód. Kierowca idzie z nami. Faktycznie zna tu prawie wszystkich. Wita się ze znajomymi,objaśnia kim jestesmy,widać  że..."jest z nas dumny" ; )

...lankijczycy są ludźmi "drobnej budowy". Niewysocy i szczupli,zeby nie powiedzieć chudzi. Nasz kierowca należał do tych "wypasionych" a mimo to Basia smiała sie ,ze wygladam przy nim jak...Burnejka ; ))

...szukamy koszulek reklamujacych Sri Lankę. Chcemy je miec na jutrzejsza wycieczką. Basia w koncu znajduje "coś" dla siebie ale ja...nie mam szans. Tutejszy rozmiar "XL" jest sporo za mały. Musiał by być..."XXXXXXL" ; ))))

...spro stanowisk z rybami...

...oraz owocami...

...na jednym ze stoisk,kierowca pokazuje nam: "czerwone banany, jedliście"???

No nie jedlismy więc musimy koniecznie spróbować. Bierzemy dwa...

...praktycznie obeszlismy wszystkie uliczki.Było kolorowo i egzotycznie. Tak w obrazie jak i...zapachach ; ) Zadowoleni wracamy do hotelu aby załapać sie na "zachodni widoczek". Jeszcze szybka kolacyjka i lulu bo jutro trzeba wstac o...3.30 !!! ; ) narka...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 2 dni 22 godziny temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Mi tak czy siak się podoba...ino koszta to jakiś kosmos)))

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 16 godzin temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Jak smakowały czerwone banany? Jedliście jeszcze jakieś ciekawe owoce?

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 49 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Bardzo mi sie podoba plaża , wygląda na idealną do spacerów. Piekny rudy kolor piasku Smile W ogóle hotel fajny.

A co oceanem i falami ? za duże do kąpieli ? bo tak patzrąc na zdjęcie to aż mi się chce wejść i popływać ..

Stragany z owocami bardzo apetyczne. Mogłąbym tam pójść na diete owocową Pleasantry

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap