Przed właściwym trekiem po Równinach Hortona zatrzymujemy się na kolejny krótki postój, tym razem śniadaniowy. Kto nie zjadł w hotelu, może teraz na świeżym powietrzu i w towarzystwie:
czyli dwa Końce Świata i Wodospad Bakera. Pilotka nam mówi, że pójdziemy w odwrotnym kierunku niż zwykle chodzą grupy, ma być łatwiej. I rzeczywiście było, gdyż obejrzawszy wodospad schodziliśmy w dół, a zejście było dość strome, więc ci co mają wodospad na końcu, muszą się tam wspinać.
Idziemy szlakiem, który na zdjęciu zaznaczony jest przerywaną linią poniżej czerwonego punktu Red Bridge, zajęło to nam jakieś 3,5 godziny, może nawet 4.
Wiem, że wspaniały, najwspanialszy w sierocińcu słoń z ponad 2 m kłami Radża już nie żyje, ale czy może widziałeś słonicę kuśtykającą na trzech nogach bo połowę prawej przedniej urwała jej mina przeciwpiechotna... Ciekawy jestem, czy babcia jeszcze żyje???
Wiem, że wspaniały, najwspanialszy w sierocińcu słoń z ponad 2 m kłami Radża już nie żyje, ale czy może widziałeś słonicę kuśtykającą na trzech nogach bo połowę prawej przedniej urwała jej mina przeciwpiechotna... Ciekawy jestem, czy babcia jeszcze żyje???
Zającu, nie wiem kogo pytasz i kiedy widziałeś tę słonicę, ale odpowiem - ja byłam tam w 2010 r. i jeśli chodzi o tę słonicę poniżej - to wtedy żyła
Wychodzimy z gąszczu i zmierzamy na Koniec Świata. Ten większy. Po drodze widoki mało zróżnicowane. No niestety, to nie taka nuda, jak u Tomka na Filipinach
Jesteśmy już na Równinach, pojawia się słońce, w oddali widać Adam's Peak
Docieramy do punktu kontrolnego, wita nas taki oto strażnik
Przed właściwym trekiem po Równinach Hortona zatrzymujemy się na kolejny krótki postój, tym razem śniadaniowy. Kto nie zjadł w hotelu, może teraz na świeżym powietrzu i w towarzystwie:
Towarzystwo zostało poczęstowane jabłkiem
A okoliczności przyrody są takie:
Zaczynamy spacer. W planie mamy:
czyli dwa Końce Świata i Wodospad Bakera. Pilotka nam mówi, że pójdziemy w odwrotnym kierunku niż zwykle chodzą grupy, ma być łatwiej. I rzeczywiście było, gdyż obejrzawszy wodospad schodziliśmy w dół, a zejście było dość strome, więc ci co mają wodospad na końcu, muszą się tam wspinać.
Idziemy szlakiem, który na zdjęciu zaznaczony jest przerywaną linią poniżej czerwonego punktu Red Bridge, zajęło to nam jakieś 3,5 godziny, może nawet 4.
Prowadzi nas żółta ścieżka, a obok wije się jakiś potok, może nawet rzeczka
Jak na razie nudne te Równiny Hortona. Robi się gorąco, plaży brak, lazurów też. A nie, przepraszam, lazury są, niestety na niebie.
Wiem, że wspaniały, najwspanialszy w sierocińcu słoń z ponad 2 m kłami Radża już nie żyje, ale czy może widziałeś słonicę kuśtykającą na trzech nogach bo połowę prawej przedniej urwała jej mina przeciwpiechotna... Ciekawy jestem, czy babcia jeszcze żyje???
Duży Zając
Dotarliśmy do Wodospadu Bakera. Bez rewelacji. Wodospad niski, część w głębokim cieniu, część w pełnym słońcu, trudno zrobić zdjęcie.
Pozostawiamy za sobą wodospad i idziemy na dalsze równiny takimi schodkami
Zającu, nie wiem kogo pytasz i kiedy widziałeś tę słonicę, ale odpowiem - ja byłam tam w 2010 r. i jeśli chodzi o tę słonicę poniżej - to wtedy żyła
Wychodzimy z gąszczu i zmierzamy na Koniec Świata. Ten większy. Po drodze widoki mało zróżnicowane. No niestety, to nie taka nuda, jak u Tomka na Filipinach
Docieramy w końcu na punkt widowkowy - na Końcu Świata. Popatrzmy, co tu mamy przed sobą
Możemy popatrzeć w dół
Możemy spojrzeć w dal, a nawet siną dal