--------------------

____________________

 

 

 



Seszele,na pięć minut przed zamknięciem ; )

83 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
mabro
Obrazek użytkownika mabro
Online
Ostatnio: 9 minut 52 sekundy temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

Cudnie Yahoo Mnie się wszystkie miejscówki podobają i upał bym zniosła w takich okolicznościach przyrody... - żeby tylko można już było gdzieś pojechać SadSadSad

Skaczę tak sobie między "lodową" relacją Nel a Twoją "tropikalną" i zastanawiam się czy te różnice temperatur mnie nie wykończą? Wacko

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Online
Ostatnio: 1 godzina 18 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...heee,mabro ja tez sie przemieszczam pomiędzy relacjami 

mam nadzieję,że sie "od tego" virusa nie złapie ; )))))

...dzis wybędziemy do miejsca które okazało się "niespodzianka na plus". Mowa o pólnocno-zachodnim krańcu Praslin a konkretnie o plaży Anse Kerlan. Pojachaliśmy tam na dzień przed wylotem aby oderwać się od coraz "nachalniejszych newsów" o sytuacji zwiazanej z koronavirusem...

Oczywiście środkiem transportu był autobus. Jakoś udało sie nam bez długiego oczekiwania pojachać "tam i z powrotem". Piszę,że bez "długiego oczekiwania" ponieważ już od soboty wprowadzono cięcia w częstotliwości kursowania autobusów z uwagi na "nadciągajacą pandemię"...

Pojechaliśmy aż "na krańcówkę" za ośrodek Constance Lemuria. A na krańcówce do której prowadził typowo seszelski stromy podjazd, okazało się że jest to kawałek asfaltu większy nieco od drogi,kierowca powiedział że..."on teraz kończy pracę i nie zabiera pasażerów w drogę powrotną". Pozostało czekać na następny pojazd,"oganiając się od lokalnych oferujacych podwózkę albo ...pójść piechtą. Wybralismy opcje drugą. Na szczęście,było z górki ; )

Doszlismy do ucywilizowanego kawałka drogi. Wybralismy polną ścieżkę,która "na nos" powinna doprowadzić nas do plaży. Tak też się i stało...

Tam dokąd doszliśmy,Anse Kerlan okazała się "dziczyzną"...

...nie pamietam gdzie ,natknąłem sie na info ,że na tej plaży "snurkowanie" jest "niewskazane" ( a może i zabronione !???) ze względu na bardzo silne prądy. Postanowiliśmy pójśc plażą "w lewo". Wybór okazał się dobry. Nieopodal widać było "ślady cywilizacji"...

...okazało sie ,że to Castello Beach Hotel. Nieźle ulokowany a mimo to pusty jak przed remontem. Dostrzegliśmy jedynie kilku gośći. Tabliczki głosiły ,że leżaki są jedynie dla gości ale...robiliśmy sobie z tego...nic ; )

...trafiamy do barku gdzie zamawiamy "po piwku". Obsługiwacz ma wielkie problemy z naliczeniem rachunku . Zostawiam "jakiśtam" banknot i spadamy na leżaki. Ja...dosłownie...

...Basia rozglada się po okolicy...

...gdy wróciła , z przyjemnością zajęła sie "degustacją"...

...posiedzieliśmy troche na hotelowym terenie. Po prostu,podobało nam sie to co wokół...

...zrelaksowani wracamy " na drogę". Tu niespodzianka,napotkaliśmy..."Super Value" !!! ; ) Od razu dodam dlaczego to dla nas zabawne.Mianowicie sieć Super Value to jedna z największych firm handlowych w Irlandii. Nie wiem do czego porównać ją "na wzór polski" ??? Nie ważne,istotne było to że ów sklep sporo odbiegał od tych irlandzkich ; ))

...weszliśmy do wnętrza aby...zapytać właściciela czy następną dróżka dojdziemy ponownie do plaży ? Odpowiedział twierdząco,udzielajac bardziej precyzyjnych namiarów. Nie miałem sumienia robić zdjęć opustoszałych sklepowych półek...

...Przechodzimy obok wspomnianej przez sklepikarza restauracji. Wygląda na..."opuszczoną"...

...ale,ma fajne kwiatki na trawniku ; ))

...a i teren nabrzezny jest całkiem OK. Musi tu być fajnie gdy..."sa ludzie" tworzący wakacyjny klimat...

...dosłownie kawałeczek "w bok",totalna dziczyzna !!! Plaża może nie z tych "do kapieli" ale do połażania,fantastyczna !!!

...na zakończenie pobytu na Anse Kerlan dygresja. Otóż jedno co bardzo rzuca sie w oczy na seszelskich plażach to...czystość. Nie ma obaw ,że w wodzie "owinie się na kolanie" podarta reklamówka lubo z piasku wystawać będzie inny plastikowy śmieć. Jak to mozliwe ??? Otóż ,na Seszelach obowiazuje CAŁKOWITY zakaz uzywania plastikowych toreb (nazywanych potocznie reklamówkami). Nawet jesli przywieziemy taka torbe ze sobą,musimy ją z powrotem zabrać. Nie wolno wyrzucic jej do kosza,tak hotelowego,jak i tego na ulicy. Nie radzę łamać tego zakazu. Kary są "sowite" i...egzekwowane...my stosowalismy sie do przepisu...

...jutro ostatnia z "odwiedzonych" plaż i...najmniej atrakcyjna ; )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 26 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Piękna, pusta, taka rzeczywiście prawie dzika plaża Yahoo  Fajnie ,że tak jest dośc dobrze rozwiniety lokalny transport do atrakcji wyspowych. Po angielsku w busach czy knajpakch spikają ? czy raczej french ? 

ech ależ bym sie napiła zimnego piwka w  lodowatym kuflu z takim widokiem na fale i kamienie w realu Alko 2 ..no cóż, na razie zostaje nam podróżowanie tylko wirtualne,ale to tez jest fajne 

No trip no life

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Online
Ostatnio: 3 minuty 46 sekund temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Widok bezcenny.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

alamed
Obrazek użytkownika alamed
Offline
Ostatnio: 3 tygodnie 1 dzień temu
Rejestracja: 11 kwi 2017

Bajkowo Preved

 

Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Online
Ostatnio: 3 minuty 46 sekund temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Może jest w naszym gronie jakiś grafik komputerowy, aby poustawial nas na tej pięknej plaźy. Ale by bylo super!

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Online
Ostatnio: 1 godzina 18 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...nie odpowiedziałem Nel na pytanie o ilość czasu potrzebnego do zobaczenia La Digue...stary już jestem to skleroza na porządku dziennym...

 Nadrabiam więc zaległości.Nam ogladanie plaż na La Digue zajeło około 4-5ciu godzin...jesli dobrze pamiętam. Oczywiście nie widzielismy wszystkiego ale...nie taki był nasz zamiar.Natomiast jesli ktoś chciałby zobaczyć naprawdę "wszystko" ,najlepiej zamieszkać na wysepce dwa ,trzy dni...

A co do "użyteczności języka angielskiego". Śmiało powiem,że dogadać się idzie dosłownie wszedzie. Busy,knajpy ,hotele  czy sklepy. Nie ma najmniejszego problemu. Gorzej jeśli chcemy aby nam "cuś" (adres itp.) po angielsku napisano. Parokrotnie lokalni przyznawali że..."mają kłopot z pisaniem"...

Teraz ostatnia poznana przez nas plaża. Mianowicie Grand, Anse Praslin. Jako,że jest "największa",napiszę o niej ...najmniej ; )

Już w swej relacji z Seszeli żeluś wspominała ,że plaża jest "taka sobie". Miała całkowita rację. Plaża odbiega znacznie od wyobrażenia plaży "na wzór seszelski"...

...o ile do piasku ciężko sie przypiąć to kolorek wody nie powala. Myslę że "bliskość zabudowy" oraz jej zagęszczenie może mieć na to wpływ...

Jeśli jednak ktoś nie da się odstraszyć i przybędzie aby popluskać się w wodach okolicznych musze przestrzec go przed...rajami !!! To prawdziwy matecznik dla tych ryb. Nas także na poczatku skusiło aby połazic po płyciznach. Do czasu gdy zobaczylismy jak duże jest zageszczenie tych ryb. Gdy obserwowaliśmy jedną,nagle ,dosłownie spod nóg,odpływała inna zagrzebana przed naszymi oczami w piasku. Ryby nie są "smiertelnie niebezpieczne" ale nastąpnięcie zaowocuje trafieniem kolcem która raja posiada na ogonie. Nic miłego...

Nasze drugie lokum w trakcie pobytu znajdowała sie włąśnie nad Grand ,Anse. Mały romantyczny hotelik w kolonialnym stylu. Nie na tyle fajny aby go rekomendować ale przez trzy dni był fajną odskocznią od 'szumów cywilizacji"...

... Do jego plusów należały: bliskośc drogi i autobusowego pzrystanku,oraz naprawdę fantastyczny widok z balkonu.Kawa w takich warunkach smakowała wybornie ; )

...gdy sie przebywa "gdziekolwiek" dłużej niż kilka godzin udaje się odkryć to co "niewidzialne" dla tych którzy byli w danym miejscu tylko chwilę. Oto przykład. Pisałem,że plaża Grand,Anse nie oferowała fajnych widoczków. To prawda ale...z dwoma wyjatkami. Pierszy to czas kiedy odpływ odsłaniał piaskowa łachę tworzacą "biała plamę" na tle niebieskawej wody...

...i chwila druga,zachód słońca. Ale "ten czas" to wszędzie jest atrakcyjny ; )))

...jutro ,zanim otworzę rozdział "piguła" w którym postaram sie poruszyć sprawy wszelakie czyli ceny,jedzenie itp. musze napisac o dwóch ostatnich dniach przed powrotem. To czas który zapisał sie w naszych wspomnieniach na zawsze...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 26 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Widok z balkonu za milion Good

No trip no life

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Online
Ostatnio: 1 godzina 18 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...dziś będzie jedynie pisanina. Bez jakiejkolwiek fotki. Wiem,że to lekko przynudzające jest ale MUSZĘ to zrobić...aby "sumienie było czyste"...

Już wspominałem ,że na końcówke pobytu zmieniliśmy hotel na...hotelik. Może to własnie dzięki temu udało się nam wrócić "cało i zdrowo". Nie wiem i nigdy się nie dowiem ale...do rzeczy.

...Cały miniony czas upływał nam w wybitnie wakacyjnej atmosferze. Koronavirus był "gdzieś tam" a my byliśmy "rajsko bezpieczni". W czwartek,gdy przybyliśmy do nowego lokum dało się wyczuć..."niepopkój personelu". Pracownikami byli hindusi a "sekcję sprzatającą" stanowiły "okalne Panie".Całości dopełniała młoda dziewczyna pełniąca rolę Managera Hotelu.

Dziewczyna była "biała" więc przy jednej z rozmów popełniłem faux pas pytając skąd przyjechała na Seszele ? Odpowiedziała z usmiechem,że jest...rodowitą "seszelanką". Nie wiem czy to poprawna nazwa "obywatelki Seszeli' ; ))) Okazało się ,że urodziła sie na Mahe. Tam ukończyła edukację na szczeblu średnim a następnie studiowała we Francji. Kareierę zawodową rozpoczeła z "grubej rury" w jednym z dubajskich hoteli. Przepracowała tam pięć lat. Gdy,lekko zdziwieni,pytaliśmy czemu porzuciła tak atrakcyjna posadę z usmiechem powiedziała szczerze,że..."miała dość". Zatęskniła tak za "swoimi Seszelami" jak i za..."seszelskim luzem". Przyznała ,że w ZEA płacono dobrze ale nie były to pieniądze "za nic". Ciągły stress i ogrom obowiązków. To przeważyło ,że postanowiła wrócić "do siebie". A przy okazji zdążyliśmy też poznać Jej "chłopaka", także hotelarza (Dubai) który przyleciał na Seszele ponieważ dubajski hotel Hyatt zamknął się na czas pandemi.

Natasha,tak miała na imię nasza nowa znajoma,tonowała paniczne wypowiedzi hinduskiego personelu. Generalnie to hindusi jeśli się nie uśmiechają,wygladają..."na wystraszonych". Zawsze i wszędzie ; ) Gdy oni opowiadali nam o "totalnym zamknięciu seszeli",Ona tłumaczyła że to ,jak na razie,ograniczenia w ruchu autobusów oraz wprowadzeniu bezpiecznego dystansu w sklepach czy knajpach.Niemniej,w piatek wieczorem dostalismy e-mail z informacją że nasz sobotni lot z Praslin na Mahe został "skancelowany".Tak po prostu był i nie ma i nic więcej.

Zaniepokojeni poszliśmy do "naszej manager" po informacje i ewentualną pomoc. Podzwoniła tu i tam i okazało sie ,że odwołano jedynie częśc lotów. W tym ten nasz. Możemy wybrać czy chcemy lecieć wcześniejszym czy późniejszym. Wybraliśmy ten pierwszy. Dziewczyna ponownie podzwoniła i za niespełna pół godziny przyszedła e-mail z potwierdzeniem zmiany lotu...

W sobote rano wchodzę na strone turkisch aerlines aby dokonać odprawy online. Wszystko jest OK,potwierdzam lot,wybieram miejsce itp. Przychodzi informacja na pocztę potwierdzajaca odprawę. Ufff, odetchnelismy bo atmosfera strachu zaczęła i do nas docierać.

Około południa Basi mówi mi abym sprawdził pocztę ponieważ "cos przyszło" od TA. Sprawdzam i...zamieram. Linie lotnicze informuja nas że lot został odwołany i...innego nie bedzie...

Ogarnia nas dziwne uczucie bezsilności i niepewności jutra. Naprawdę przybici idziemy ponownie do Natasha,y. Wyłuszczamy sprawę.Dziewczyna jest spokojna,mówi że zrobi co w jej mocy,żebyśmy sie nie martwili,że bedzie OK. Jej spokój dziwnie do nas trafia...

Mineło chyba ze dwie godziny gdy przychodzi z informacją że...faktycznie samoloty TA już nie latają ale...mamy na lotnisku w Mahe udać się do biura tychże linii a tam skontaktować się z Erica,ą. Ta osoba zna naszą sytuacje i postara sie pomóc.

Gdy żegnamy się z Natascha,ą jest nam ..."dziwnie". To była całkiem nieoczekiwana pomoc od całkiem nieznanej osoby...pozwala przwrócić "wiarę w człowieka"...

Na lotnisku w mahe idziemy do biura TA. Przedstawiamy się i prosimy o kontakt z Erica,a. Jest Ok,jedna z dziewczyn "za biurkiem" zna sprawę. To własnie Erica.Przekazuje nam info,że...możemy: "odebrać pieniądze",bądź otrzymać voucher który jest do zrealizowania w ciagu dwóch lat,lub...wybrac inne linie a TA pokryja koszt biletów !!! Z pewnością domyślacie się którą wersję wybraliśmy ; )) Zaczyna sie wydzwanianie. Dziewczyna prosi abyśmy wrócili za pół godziny,wtedy wszystko bedzie już załatwione.

Wychodzimy i wracamy. Jest dla nas info.Możemy polecieć liniami emirates. Miejsce docelowe to Londyn ze stopem w Dubaju. Nie jestesmy zadowoleni z tej przesiadki w Londynie.Mówimy dziewczynie,ze to nie do końca dla nas wygodne bo będziemy musieli kupić jeszcze bilety na lot Londyn-Dublin. I TU uwaga !!! Pracownica linii TA jest zdziwiona,dlaczego "musimy lecieć" ?Nie możemy ...pojechać autobusem lub pociagiem !??? Dla niej UK i Irlandia to była "jedna wyspa" !!!! Tłumaczymy Jej DOKŁADNIE co i jak. Kolejne telefony,kolejny kwadrans ale...JEST. Lecimy do Dublina ze stopem w Dubaju. Linie Emirates. Nie będe wam opisywał co działo się przy stanowisku odprawy.Kolejne dwadzieścia minut oczekiwania ponieważ "coś sie nie zgadza"

Taka sytauacja jest przy każdym okienku !!! Podniesione głosy pasażerów,czasem płacz,pokrzykiwania a nawet groźby. Nasz samolot i kolejny linii Ethiopian Aerlines to ostatnie jakie odlecą. Zabiorą,tak myslę maksymalnie kilkaset osób. W terminalu było wtedy...może ze dwa tysiace turystów.Nie mam pojęcia jaki był los tych ludzi...

Dalej było już " z górki". Sprawny lot do Dubaju i podobny do Dublina. Tu ciekawostka,gdy startowaliśmy na tle nocnego nieba Burj Khalifa świeci niczym latarnia morska. Co jest ?Basia sprawdza w necie,"wieżę" rozświetla na niemal całej wysokości napis-Stay Home...

p.s. gdybyśmy wiedzieli przed wyjazdem jak sytuacja sie rozwinie,nie polecielibyśmy. Ale...udało się ; )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

No niezly horror na koniec,ale dobrze ze z  Happy Endem.Stresu mimo wszystko nie zazdroszcze,nawet jak dzisiaj,a moze dopiero za rok bedziecie to pewnie  wspominac z mieszanka usmiechu i zgrozy.

Ale fotki z plazy to jak z pocztowek.Widoki wam napewno troche ten koncowy stres wynagrodzily.Mnie az tak bardzo pod palmy i na plaze nie ciagnie,ale nawet ja doceniam piekno takich miejsc

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

Strony

Wyszukaj w trip4cheap