no, piękne foty (pomimo pokazywanych pojedynczych tyłów) pamiętam te łabędzie w złotych obrożach (inne przypomniane tu sale też); niestety takich mistrzów też można spotkać - mijają trzech stojących obok siebie i fotografujących, wychodzą przed i spoko celebrują wykonywane foty; zgroza i brak dobrych obyczajów
dziś na początek mam dla Was kawkę "w klimatach" tej Relacji
celowo nie wstawiłam jej na Odliczanke, tylko tutaj - zatem Ci co zaglądają - niech się częstują!
(PS. ksiązka pochodzi oczywiscie z promocyjnej akcji z Biedronki, swoją droga jest pięknie wydana i sporo w niej pomysłów na portugalskie smakowitości...;
a obecnie jest promo na włoską wersję książki z tej samej serii; też ją nabyłam w tym tygodniu za darmo przy okazji zakupów kilku produktów linii : GustoBello, które bardzo lubię i polecam )
prosto z Sintry pojechaliśmy na Przylądek Cabo da Roca - najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej części Europy; Przylądek ten należy do najczęściej odwiedzanych przylądków w Portugalii, a możliwe, że jest to również najczęściej odwiedzany przylądek w ogóle w Europie?
Brzeg na przylądku jest skalisty i wznosi się 144 m ponad poziom Oceanu Atlantyckiego; chodząc tutaj należy trzymać się wyznaczonych ścieżek ograniczonych drewnianymi balustradami; wyłażenie po za wyznaczoy szlak, może skończyc się tragicznie ( zginęła tu niedawno para turystów ( i to naszych rodaków!) , którzy dla pięknej sweet-foci zbagatelizowali nakaz i wyszli poza barierki....
Na szczycie urwiska stoi obelisk z wyrytymi w kamieniu słowami tutejszego poety : "Tu, gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna"
Pozdrawiam Was serdecznie z samego końca Europy....
wokół ... no same widoki....
Brzeg na przylądku jest skalisty i wznosi się 144 m ponad poziom Oceanu ;
Nas przylądek przywitał wyjątkowo piękną słoneczną pogodą, choć uprzedzeni przez pilotkę - bardziej spodziwaliśmy się tu silnego wiatru, który ponoć mało łba tu nie urwie, mgieł, chmur i deszczu - czyli typowej dla tego miejsca pogody, ale, jak widzicie mieliśmy zupełnie inaczej...
Skaliste zbocza przylądka porośnięte są tu przez rózne gatunki roślin przystosowane do takich warunków; głównie rozpanoszył sie tu inwazyjny, ale ładny gatunek sukulenta – Carpobrotus edulis
który pięknie zakwita....
latarnia morska na przylądku, choć nie wygląda na zabytkową, pochodzi z XIX wieku
pomnik, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów tego miejsca
z Cabo da Roca jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża lizbońskiego
tutaj malownicze plaże okolic Guincho otoczone są piaszczystymi wydmami
Playa do Guincho jest znana i doceniana głównie przez surferów
To właśnie tutaj na plażach Guincho - James Bond z 1969r. w filmie "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości" ratował chcącą się utopić w falach oceanu Teresę di Vicenzo (graną przez Dianę Rigg), która została jedyną żoną agenta 007 w historii tej serii o zatwardziałym kawalerze
Fortaleza Guincho - to stary zabytkowy fort, przerobiony obecnie na hotel pod okiem konserwatora zabytków, co jest dość częste i popularne w tym kraju, że zabytkowe obiekty historyczne przerabia się na hotele i restauracje, które pozwalają zarabiać w ten sposób fundusze na ich utrzymanie i zapobiega to dalszemu niszczeniu i popadaniu w ruinę wielu takich obiektów; są to to tzw. Pousadas czyli zabytkowe obiekty historyczne oferujące możliwość zamieszkania w zamkach, klasztorach i fortecach; czyli coś podobnego do hiszpańskich Paradores - to taka sama formuła
Neluś, Ty wiesz, że ja nie jestem zbyt "miarodajna" jesli chodzi o jakiekolwiek porównania z Maderą bo Madera dla mnie jest - the best of all the best , ale.... no oba te miejsca są piękne, tyle, że tu na Cabo da Roca to było tak, że przywieźli nas, połaziliśmy tam, popatrzyliśmy, porobiliśmy zdjęcia no ale ileż można tak stać i patrzeć na to samo? poszłam więc na kawkę (tam k/ Latarni Morskiej jest duża kawiarnia) i tyle , a na Sao Laurenco na Maderze to był kilkugodzinny trekking wspaniale położonym (choć wcale nie łatwym) szlakiem, szliśmy tam wiele kilometrów i z każdym krokiem były co raz to inne widoki, więc to zupełnie inna bajka i inny odbiór! dlatego maderyjskie Sao Laurenco jest w tym porównaniu zdecydowanie moim Numerem 1 !
no to jedziom dalej...., ale wcale nie tak znów za daleko ; t
tego dnia popołudnie spędziliśmy na wybrzeżu lizbońskim w uroczej i okazało się, że bardzo popularnej miejscowości wypoczynkowej Cascais
ale nie mamy tu żadnego konkretnego zwiedzania, (poza krótkim, wspólnym spacerkiem , podczas którego pilotka pokazała co, gdzie i jak? dała 2 godziny wolnego i tyle ją widzieli ) ; w sumie ta przerwa w Cascais to taka "zapchajdziura" programowa, tyle że na szczęście w dość urokliwym miejscu i po drodze dalej do celu.... ;
ja byłam zaopatrzona aż w 3 przewodniki które wzięłam ze sobą : Portugalia (taki ogólny guide); Lizbona (cały osobny przewodnik) i Algarve i Alentejo, dlatego szybko wyszukałam sobie gdzie tu iść i co zobaczyć?, bo odpoczynek na plaży i kolejne uliczki wokół głównego placyku z pierdołami i pamiątkami (które sugerowała pilotka) jakoś mnie nie specjalnie interesowały ; w sumie to można było iść na tą plaż nóżki pomoczyc po całym dniu dreptania, ale wiecie jak to jest z plażą tak z marszu na wycieczce... człowiek zupełnie nie przygotowany; nie ma ani olejku, ani ręcznika, jakiegoś kocyka, no i nie ma Misia, który posmarowałby plecki , więc na kiego grzyba mi ta plaża? ; zresztą wiecie... co jak co... ale plaże to mogą dla mnie w ogóle nie istnieć!
łażę więc po Centro i cykam fotki, a w mojej książce szukam tego- na co akurat patrzę i taka to była wizyta w tym Cascais
patrzę co tam za jakieś piramidy stoją za krzakami?
a to dość niecodzienny, ciekawy budynek z czymś, co przypominało właśnie takie dwie stozkowate piramidy na dachu – to muzeum Casa das Histórias Paula Rego, ale omijam i idę dalej...
w centralnym miejscu miasta stoi Fort - Cytadela
okazuje się, że za murami tego Palacio de Cidadela de Cascais- jest dawny królewski pałac letni otoczony wokół tą fortecą; aktualnie służy jako rezydencja głów państw goszczonych przez Portugalię; zatem idę - to może być ciekawe...., ale przy bramie Pan wartownik informuje kilku takich "chętnych" jak ja, że dziś nie wolno! ktoś tam ważny (jakiś minister czy inny książe) gości w murach tego przybytku i turystów-gapiów nie wpuszają! nie to nie! łaski bez!
Estátua de Dom Carlos I, ale he he... z tyłu wygląda niczym Wojak Szwejk
idąc od Fortecy w stronę staomiejskiej części Cascais...
i już witam się z Syrenką ; to posąg: A Bela Sereia - Syrenka wypatrująca powrotu rybaków... ; ładna... jest morze, są liny żeglarskie, czyli to taka trochę syrenka neomanuelińska , ale nasza warszawska i tak ładniejsza
i również z Zatoką pełną łódek, z widocznym drugim brzegiem gdzie znajdziemy kolejny kurort- Estoril
Miasteczko położone jest jakieś 30 kilometrów na zachód od Lizbony, co spowodowało, że walą tu tłumiszcze lizbończyków na weekendy ( i to tych raczej zamożnych), bo Cascais jest jednym z najbogatszych miast w calej Portugalii. ; Kiedyś była to biedna, rybacka osada, ale w XIX wieku stało się znane jako miejsce wypoczynku którejś tam z kolei rodziny królewskiej (czyżby Sintra była już dla nich za ciasna? )
Miasto ma duży port jachtowy i kilometry plaż, które przyciągają nie tylko lokalesów, ale też rzesze turystów; na pewno warto poszwendać się trochę po deptaku Rua Federico Arouca, z którego rozpościera się piekny widok na port jachtowy i ocean
marina Cascais
ładnie położony tuż nad oceanem Pałac Seixas - to charakterystyczny XX-wieczny budynek w stylu eklektycznym; zbudowany na pozostałościach wcześniejszego XVII-wiecznego fortu Santa Catarina. ; obecnie to taki "niepisany" symbol miasta Cascais
no i plaża: w tej części nieciekawa; mała, niebyt urodziwa i zatłoczona , ale tu w Cascais jest wiele innych ładniejszych plaż wokół, więc jak ktoś chce, lubi i ma czas ? - to czemu nie? możliwości są...
całe mnóstwo tu sieci i róznych rybackich szpargałów do poławiania...
Plac 5 de Outubro z pomnikiem króla Piotra I (Pedro I)
urocze kamieniczki dekorowane- a jakże! - płyteczkami azulejos
błąkam się tam chwilę....
fajne miejsce, żeby przysiąść na kawkę , ale niedawno piłam na Przylądku, więc starczy na dziś!
idę z powrotem w drugą stronę... czyli wracam, wynalazłam w telefonie ciekawe miejsce, o którym milczał mój przewodnik
po drodze mijam mały park (a gdzie tam zaraz park! taki skwerek) , ale w tym zagajniczku nieopodal kościółka - patrzę z zaskoczeniem a tu pomnik naszego Papa ; nawet tu , w jkimś tam Cascais my polacy możemy spotkać najbardziej znanego w świecie naszego rodaka! , którego nikt nie spodziewa się w portugalskim kurorciku Cascais - i to jaki podobny! i udany wizerunek JPII
zaglądam też do tego kościółka, bo gdzie jak gdzie, ale te w Portugalii ( i te we Włoszech) zachwycają naprawdę mnie niewierną!
a tu takie cudo:
no i doszłam do "mojego" celu - przede mną oto uroczy Castello Condes de Castro Guimaraes – położony w parku Marechal Carmona - dom hrabiowskiej rodziny Guimaraes, zbudowany w stylu arabskim; obecnie mieszczący niewielkie muzeum
nikogo z naszych (czyli z wycieczki) tu nie ma bo iść trzeba było z kilometr z haczykiem, a może nie wiedzieli co to ? gdzie to? ? w każdym razie miejsce urocze, fajniejsze niż kluczenie po uliczkach.... a samo Cascais po wizycie w Sintrze - wypada raczej blado...
no to zaglądam sobie do środka, pytam o cenę biletów wstępu, a miła Pani oznajmia mi że wstęp tutaj jest free Oh! jak miło!
w pałacowym patio
jest i kolejny, kamienny lew do mojej lwiej kolekcji zdjęć
nurkuję oczami we wnęki co tam dalej? ale tu łyskam, tam łyskam- jakieś obrazy, gabloty , mebelki, - iii tam! szkoda czasu! , jakbym miała go dużo, to czemu nie? ale zostało mi 50 minut a tu obok jest duży ładny park, wybieram więc park
a z boku takie cudo- pałacowa fontanna z azulejos i kolejnym lwem!
no musiałam się z nim (tym lwem) uwiecznić: kogoś przypadkowego poprosiłam o fotkę, pytam czy gada po ludzku? mówi, że gada, no to proszę: with lion! to tak zrobił, że lwa prawie zasłoniłam
mijam obok coś takiego- jakas kapliczka czy kościołeczek, no śliczniusie to to w tych płyteczkach!
stukam szukam w telefonie co to...? no i jest!
to urocza kaplica Św.Sebastiana, która stoi sobie w sąsiedztwie Pałacu Conde de Guimaraes; pochodzi z XVII w i jest wyłożona azulejos w środku - scenkami z zycia tegoż Sebastiana, ale niestety jest zakluczona, więc wybacz Sebastianie.....
no to kierunek Park-Ogród
nooo... troszku potężne te drzewka....
po parku samopas biegają kury z kogutami
a jak są kury i koguty - to konsekwencją takich spotkań najczęściej są:
dalej znajduję kolejną piękną ściankę azulejos, ech... chyba nigdy mi się te ażuleżosz nie znudzą...
bardzo mi się podoba w tym Parku
zwłaszcza te drzewa
siadam na ławeczce, wyciagam telefon, i dzwonię do małża... dzieląc sie wrażeniami drugiego dnia, a tu nagle.... ktoś puścił pawia w ogrodzie
a ten za chwilę wskoczył na pobliskie drzewko
no i tak tu sobie połaziłam, popatrzyłam, posiedziałam i wróciłam do wszystkich i tyle z tego dnia
w drodze z Cascais do Lizbony (gdzie mieliśmy nocleg, jedziemy p/ Estoril, to kolejny kurort na wybrzezu lizbońskim, ale nie zatrzymywaliśmy sie tam, a szkoda... bo to urokliwa miejscowość....) tylko pomknęliśmy dalej...
Qurcze,ale mase ciekawych rzeczy tam widzialas.Te kamienice super wgladaja-prawdziwe dziela sztuki.No i oczywiscie gratulacje,ze sie odwazylas sama pofrunac.Cos czuje,ze maz teraz bedzie sie musial mocno prosic,zebys go wogole na nastepne wojaze ze soba zabrala
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Do Sintry i na Cabo da Roca dotarliśmy pociągiem i autobusem. Do Guinchy i Cascais - niestety, nie, bo było to przedostatniego dnia naszego pobytu w Portugalii, a dwa dni wcześniej w Lizbonie oddaliśmy już samochód. A widać, że i wybrzeże lizbońskie jest ładne i obfituje w fajne piaszczyste plaże. Pozdrawiam.
Czytając kolejny odcinek Twojej relacji wyciągnęłam swoje zdjęcia z Portugalii - dzięki Twoim dokładnym opisom przypomniałam sobie wiele informacji, które podawała przewodniczka, a które jakoś mi umknęły z pamięci Bardzo dziękuję
Muszę przyznać, że zwiedzanie w czasie trwania pandemii ma swoje zalety - Ty mogłaś porobić zdjęcia w pustych salach a jak ja byłam to jeszcze nasza grupa (ponad 40 osób!) nie wyszła a już następna wchodziła Wszędzie były tłumy
no, piękne foty (pomimo pokazywanych pojedynczych tyłów) pamiętam te łabędzie w złotych obrożach (inne przypomniane tu sale też); niestety takich mistrzów też można spotkać - mijają trzech stojących obok siebie i fotografujących, wychodzą przed i spoko celebrują wykonywane foty; zgroza i brak dobrych obyczajów
oczywiście przy zabytkach jestem i ja
papuas
Uwielbiam te klimaty. Portugalię zapisuję na liście marzeń i podążam z Wami.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Hej Asia, więc zasiadaj tu z nami
*****
dziś na początek mam dla Was kawkę "w klimatach" tej Relacji
celowo nie wstawiłam jej na Odliczanke, tylko tutaj - zatem Ci co zaglądają - niech się częstują!
(PS. ksiązka pochodzi oczywiscie z promocyjnej akcji z Biedronki, swoją droga jest pięknie wydana i sporo w niej pomysłów na portugalskie smakowitości...;
a obecnie jest promo na włoską wersję książki z tej samej serii; też ją nabyłam w tym tygodniu za darmo przy okazji zakupów kilku produktów linii : GustoBello, które bardzo lubię i polecam )
Piea
prosto z Sintry pojechaliśmy na Przylądek Cabo da Roca - najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej części Europy; Przylądek ten należy do najczęściej odwiedzanych przylądków w Portugalii, a możliwe, że jest to również najczęściej odwiedzany przylądek w ogóle w Europie?
Brzeg na przylądku jest skalisty i wznosi się 144 m ponad poziom Oceanu Atlantyckiego; chodząc tutaj należy trzymać się wyznaczonych ścieżek ograniczonych drewnianymi balustradami; wyłażenie po za wyznaczoy szlak, może skończyc się tragicznie ( zginęła tu niedawno para turystów ( i to naszych rodaków!) , którzy dla pięknej sweet-foci zbagatelizowali nakaz i wyszli poza barierki....
Na szczycie urwiska stoi obelisk z wyrytymi w kamieniu słowami tutejszego poety : "Tu, gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna"
Pozdrawiam Was serdecznie z samego końca Europy....
wokół ... no same widoki....
Brzeg na przylądku jest skalisty i wznosi się 144 m ponad poziom Oceanu ;
Nas przylądek przywitał wyjątkowo piękną słoneczną pogodą, choć uprzedzeni przez pilotkę - bardziej spodziwaliśmy się tu silnego wiatru, który ponoć mało łba tu nie urwie, mgieł, chmur i deszczu - czyli typowej dla tego miejsca pogody, ale, jak widzicie mieliśmy zupełnie inaczej...
Skaliste zbocza przylądka porośnięte są tu przez rózne gatunki roślin przystosowane do takich warunków; głównie rozpanoszył sie tu inwazyjny, ale ładny gatunek sukulenta – Carpobrotus edulis
który pięknie zakwita....
latarnia morska na przylądku, choć nie wygląda na zabytkową, pochodzi z XIX wieku
pomnik, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów tego miejsca
z Cabo da Roca jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża lizbońskiego
tutaj malownicze plaże okolic Guincho otoczone są piaszczystymi wydmami
Playa do Guincho jest znana i doceniana głównie przez surferów
To właśnie tutaj na plażach Guincho - James Bond z 1969r. w filmie "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości" ratował chcącą się utopić w falach oceanu Teresę di Vicenzo (graną przez Dianę Rigg), która została jedyną żoną agenta 007 w historii tej serii o zatwardziałym kawalerze
Fortaleza Guincho - to stary zabytkowy fort, przerobiony obecnie na hotel pod okiem konserwatora zabytków, co jest dość częste i popularne w tym kraju, że zabytkowe obiekty historyczne przerabia się na hotele i restauracje, które pozwalają zarabiać w ten sposób fundusze na ich utrzymanie i zapobiega to dalszemu niszczeniu i popadaniu w ruinę wielu takich obiektów; są to to tzw. Pousadas czyli zabytkowe obiekty historyczne oferujące możliwość zamieszkania w zamkach, klasztorach i fortecach; czyli coś podobnego do hiszpańskich Paradores - to taka sama formuła
Piea
Piękny ten przylądek Przypomina mi trochę ten Św. Wawrzyńca na Maderze..widziałaś oba , który ładniejszy ?
Z tą mapą to faktycznie wtopa . Dziwne że , biuro nie poprawia takich ewidentnych błędów
No trip no life
Neluś, Ty wiesz, że ja nie jestem zbyt "miarodajna" jesli chodzi o jakiekolwiek porównania z Maderą bo Madera dla mnie jest - the best of all the best , ale.... no oba te miejsca są piękne, tyle, że tu na Cabo da Roca to było tak, że przywieźli nas, połaziliśmy tam, popatrzyliśmy, porobiliśmy zdjęcia no ale ileż można tak stać i patrzeć na to samo? poszłam więc na kawkę (tam k/ Latarni Morskiej jest duża kawiarnia) i tyle , a na Sao Laurenco na Maderze to był kilkugodzinny trekking wspaniale położonym (choć wcale nie łatwym) szlakiem, szliśmy tam wiele kilometrów i z każdym krokiem były co raz to inne widoki, więc to zupełnie inna bajka i inny odbiór! dlatego maderyjskie Sao Laurenco jest w tym porównaniu zdecydowanie moim Numerem 1 !
Piea
no to jedziom dalej...., ale wcale nie tak znów za daleko ; t
tego dnia popołudnie spędziliśmy na wybrzeżu lizbońskim w uroczej i okazało się, że bardzo popularnej miejscowości wypoczynkowej Cascais
ale nie mamy tu żadnego konkretnego zwiedzania, (poza krótkim, wspólnym spacerkiem , podczas którego pilotka pokazała co, gdzie i jak? dała 2 godziny wolnego i tyle ją widzieli ) ; w sumie ta przerwa w Cascais to taka "zapchajdziura" programowa, tyle że na szczęście w dość urokliwym miejscu i po drodze dalej do celu.... ;
ja byłam zaopatrzona aż w 3 przewodniki które wzięłam ze sobą : Portugalia (taki ogólny guide); Lizbona (cały osobny przewodnik) i Algarve i Alentejo, dlatego szybko wyszukałam sobie gdzie tu iść i co zobaczyć?, bo odpoczynek na plaży i kolejne uliczki wokół głównego placyku z pierdołami i pamiątkami (które sugerowała pilotka) jakoś mnie nie specjalnie interesowały ; w sumie to można było iść na tą plaż nóżki pomoczyc po całym dniu dreptania, ale wiecie jak to jest z plażą tak z marszu na wycieczce... człowiek zupełnie nie przygotowany; nie ma ani olejku, ani ręcznika, jakiegoś kocyka, no i nie ma Misia, który posmarowałby plecki , więc na kiego grzyba mi ta plaża? ; zresztą wiecie... co jak co... ale plaże to mogą dla mnie w ogóle nie istnieć!
łażę więc po Centro i cykam fotki, a w mojej książce szukam tego- na co akurat patrzę i taka to była wizyta w tym Cascais
patrzę co tam za jakieś piramidy stoją za krzakami?
a to dość niecodzienny, ciekawy budynek z czymś, co przypominało właśnie takie dwie stozkowate piramidy na dachu – to muzeum Casa das Histórias Paula Rego, ale omijam i idę dalej...
w centralnym miejscu miasta stoi Fort - Cytadela
okazuje się, że za murami tego Palacio de Cidadela de Cascais- jest dawny królewski pałac letni otoczony wokół tą fortecą; aktualnie służy jako rezydencja głów państw goszczonych przez Portugalię; zatem idę - to może być ciekawe...., ale przy bramie Pan wartownik informuje kilku takich "chętnych" jak ja, że dziś nie wolno! ktoś tam ważny (jakiś minister czy inny książe) gości w murach tego przybytku i turystów-gapiów nie wpuszają! nie to nie! łaski bez!
Estátua de Dom Carlos I, ale he he... z tyłu wygląda niczym Wojak Szwejk
idąc od Fortecy w stronę staomiejskiej części Cascais...
i już witam się z Syrenką ; to posąg: A Bela Sereia - Syrenka wypatrująca powrotu rybaków... ; ładna... jest morze, są liny żeglarskie, czyli to taka trochę syrenka neomanuelińska , ale nasza warszawska i tak ładniejsza
i również z Zatoką pełną łódek, z widocznym drugim brzegiem gdzie znajdziemy kolejny kurort- Estoril
Miasteczko położone jest jakieś 30 kilometrów na zachód od Lizbony, co spowodowało, że walą tu tłumiszcze lizbończyków na weekendy ( i to tych raczej zamożnych), bo Cascais jest jednym z najbogatszych miast w calej Portugalii. ; Kiedyś była to biedna, rybacka osada, ale w XIX wieku stało się znane jako miejsce wypoczynku którejś tam z kolei rodziny królewskiej (czyżby Sintra była już dla nich za ciasna? )
Miasto ma duży port jachtowy i kilometry plaż, które przyciągają nie tylko lokalesów, ale też rzesze turystów; na pewno warto poszwendać się trochę po deptaku Rua Federico Arouca, z którego rozpościera się piekny widok na port jachtowy i ocean
marina Cascais
ładnie położony tuż nad oceanem Pałac Seixas - to charakterystyczny XX-wieczny budynek w stylu eklektycznym; zbudowany na pozostałościach wcześniejszego XVII-wiecznego fortu Santa Catarina. ; obecnie to taki "niepisany" symbol miasta Cascais
no i plaża: w tej części nieciekawa; mała, niebyt urodziwa i zatłoczona , ale tu w Cascais jest wiele innych ładniejszych plaż wokół, więc jak ktoś chce, lubi i ma czas ? - to czemu nie? możliwości są...
całe mnóstwo tu sieci i róznych rybackich szpargałów do poławiania...
Plac 5 de Outubro z pomnikiem króla Piotra I (Pedro I)
urocze kamieniczki dekorowane- a jakże! - płyteczkami azulejos
błąkam się tam chwilę....
fajne miejsce, żeby przysiąść na kawkę , ale niedawno piłam na Przylądku, więc starczy na dziś!
idę z powrotem w drugą stronę... czyli wracam, wynalazłam w telefonie ciekawe miejsce, o którym milczał mój przewodnik
po drodze mijam mały park (a gdzie tam zaraz park! taki skwerek) , ale w tym zagajniczku nieopodal kościółka - patrzę z zaskoczeniem a tu pomnik naszego Papa ; nawet tu , w jkimś tam Cascais my polacy możemy spotkać najbardziej znanego w świecie naszego rodaka! , którego nikt nie spodziewa się w portugalskim kurorciku Cascais - i to jaki podobny! i udany wizerunek JPII
zaglądam też do tego kościółka, bo gdzie jak gdzie, ale te w Portugalii ( i te we Włoszech) zachwycają naprawdę mnie niewierną!
a tu takie cudo:
no i doszłam do "mojego" celu - przede mną oto uroczy Castello Condes de Castro Guimaraes – położony w parku Marechal Carmona - dom hrabiowskiej rodziny Guimaraes, zbudowany w stylu arabskim; obecnie mieszczący niewielkie muzeum
nikogo z naszych (czyli z wycieczki) tu nie ma bo iść trzeba było z kilometr z haczykiem, a może nie wiedzieli co to ? gdzie to? ? w każdym razie miejsce urocze, fajniejsze niż kluczenie po uliczkach.... a samo Cascais po wizycie w Sintrze - wypada raczej blado...
no to zaglądam sobie do środka, pytam o cenę biletów wstępu, a miła Pani oznajmia mi że wstęp tutaj jest free Oh! jak miło!
w pałacowym patio
jest i kolejny, kamienny lew do mojej lwiej kolekcji zdjęć
nurkuję oczami we wnęki co tam dalej? ale tu łyskam, tam łyskam- jakieś obrazy, gabloty , mebelki, - iii tam! szkoda czasu! , jakbym miała go dużo, to czemu nie? ale zostało mi 50 minut a tu obok jest duży ładny park, wybieram więc park
a z boku takie cudo- pałacowa fontanna z azulejos i kolejnym lwem!
no musiałam się z nim (tym lwem) uwiecznić: kogoś przypadkowego poprosiłam o fotkę, pytam czy gada po ludzku? mówi, że gada, no to proszę: with lion! to tak zrobił, że lwa prawie zasłoniłam
mijam obok coś takiego- jakas kapliczka czy kościołeczek, no śliczniusie to to w tych płyteczkach!
stukam szukam w telefonie co to...? no i jest!
to urocza kaplica Św.Sebastiana, która stoi sobie w sąsiedztwie Pałacu Conde de Guimaraes; pochodzi z XVII w i jest wyłożona azulejos w środku - scenkami z zycia tegoż Sebastiana, ale niestety jest zakluczona, więc wybacz Sebastianie.....
no to kierunek Park-Ogród
nooo... troszku potężne te drzewka....
po parku samopas biegają kury z kogutami
a jak są kury i koguty - to konsekwencją takich spotkań najczęściej są:
dalej znajduję kolejną piękną ściankę azulejos, ech... chyba nigdy mi się te ażuleżosz nie znudzą...
bardzo mi się podoba w tym Parku
zwłaszcza te drzewa
siadam na ławeczce, wyciagam telefon, i dzwonię do małża... dzieląc sie wrażeniami drugiego dnia, a tu nagle.... ktoś puścił pawia w ogrodzie
a ten za chwilę wskoczył na pobliskie drzewko
no i tak tu sobie połaziłam, popatrzyłam, posiedziałam i wróciłam do wszystkich i tyle z tego dnia
w drodze z Cascais do Lizbony (gdzie mieliśmy nocleg, jedziemy p/ Estoril, to kolejny kurort na wybrzezu lizbońskim, ale nie zatrzymywaliśmy sie tam, a szkoda... bo to urokliwa miejscowość....) tylko pomknęliśmy dalej...
Piea
Qurcze,ale mase ciekawych rzeczy tam widzialas.Te kamienice super wgladaja-prawdziwe dziela sztuki.No i oczywiscie gratulacje,ze sie odwazylas sama pofrunac.Cos czuje,ze maz teraz bedzie sie musial mocno prosic,zebys go wogole na nastepne wojaze ze soba zabrala
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Do Sintry i na Cabo da Roca dotarliśmy pociągiem i autobusem. Do Guinchy i Cascais - niestety, nie, bo było to przedostatniego dnia naszego pobytu w Portugalii, a dwa dni wcześniej w Lizbonie oddaliśmy już samochód. A widać, że i wybrzeże lizbońskie jest ładne i obfituje w fajne piaszczyste plaże. Pozdrawiam.
Czytając kolejny odcinek Twojej relacji wyciągnęłam swoje zdjęcia z Portugalii - dzięki Twoim dokładnym opisom przypomniałam sobie wiele informacji, które podawała przewodniczka, a które jakoś mi umknęły z pamięci Bardzo dziękuję
Muszę przyznać, że zwiedzanie w czasie trwania pandemii ma swoje zalety - Ty mogłaś porobić zdjęcia w pustych salach a jak ja byłam to jeszcze nasza grupa (ponad 40 osób!) nie wyszła a już następna wchodziła Wszędzie były tłumy