Pogoda jest ładna więc zostajemy chwile w centrum.. Poniżej Domu Zdrojowego jest fontanna z żabami. ŻABKA traktowana jest jako jeden z symboli miasta i wykorzystywana do jego promocji Żaba to trochę symbol Swieradowa.
Aby nie kombinować przytoczę cytat z neta:
„Przebywający na terenie Świeradowa-Zdroju - dawniej Bad Flinsberg, berliński lekarz Leonard Thurneyssen, podczas spaceru zaobserwował w jednym ze źródeł leżącą martwą żabę. Początkowo nie wzbudziła ona większego zainteresowania lekarza, jednakże podczas następnego spaceru w okolice źródła, ze zdziwieniem stwierdził iż żaba nie ulega rozkładowi. Zaintrygowany tym faktem napisał w swoim dziele z 1572 r. w księdze dziesiątej w rozdziale dwudziestym o świeradowskich wodach mineralnych krótką wzmiankę, wskazując ich lecznicze właściwości, w ten oto sposób:
"Powiedzieliśmy już wcześniej w księdze siódmej, w czterdziestym czwartym rozdziale o źródłach leczniczych, których to właściwości są takie jak zawartość i oddziaływanie tych które tryskają w dolinie rzeki Kwisy przy granicy czeskiej w górach cztery stopnie od ziemi, niedaleko od Mirska i Kamienicy (starej Kamienicy)".
Jednakże dopiero w 1739 r. na zlecenie hr Schaffgotscha powołana została komisja lekarska złożona z lekarzy specjalistów z Mirska i Lwówka Śl. i fizyka z Gryfowa Śl., do dokładnego przebadania składu chemicznego wód, uznając je w efekcie końcowym za lecznicze.
To odkrycie potwierdziło ostatecznie, iż istniejące w Świeradowie-Zdroju źródła są radoczynne, a żaba pozostała wieczna do dziś.”
Zatrzymajmy się jeszcze przy Domu Zdrojowym w Czerniawie. Nie ma zbyt wielu informacji o jego historii. Pierwszy Dom Zdrojowy powstał w 1860. W 1910 zastąpiono go nowym, do dziś stojącym.
W styczniu 1976 r. powstał tu ośrodek naukowo-badawczy zajmujący się zagadnieniem odporności dzieci przy chorobach układu oddechowego i leczeniem dzieci z terenów przemysłowych. Jeszcze za naszych pobytów w latach w latach 90-tych na pewno działało tu sanatorium dziecięce. Teraz , wygląda , jakby ośrodek był nieczynny, choć na stronie jest oferta pobytu.
Tak budynek wygląda teraz.
To za czasu naszych pobytów (zdjęcie „papierowe”) z okolo '95 roku z ferii zimowych.
A tu jeszcze trochę historii z internetu.
Pierwowzór domu zdrojowego w Czerniawie, ówczesne sanatorium Wilhelmsbad. Fotografia stereoskopowa z końca XIX wieku. Fot. R. Halm. Lata 1870-1880
1896 r.
1910 r.
Widok w kierunku góry Opaleniec (za nią Świeradów).
Po lewej Sanatorium Dziecięce Zameczek, dawny hotel Bergschlösschen. Po prawej widoczny Dom Zdrojowy.
Lata 1925-1930
Zdjęcie lotnicze przedstawiające zabudowania domu zdrojowego.
Lata 1930-40
Lotnicza panorama Czerniawy Zdroju. Dom Zdrojowy u dolu po prawej.
Rok 1956 - fajny samochód, no nie?
Lata 1960-1970
Mam nadzieję, że Was nie zanudzam tymi starymi pocztówkami. Dla mnie mają wiele uroku i pokazują jak się te miejsca zmieniały, a tak naprawdę, że czas się w niektórych miejscach zatrzymał.
Następnego Basia ma wcześniej skończyć zabiegi (tego dnia nie ma klientów na komorę normobarycznną i zabieg można przesunąć) i mamy plana wybrać się do na Halę Izerską na „piwoleśnik” (ci co czytali relację z zeszłego roku wiedzą co to). Po śniadaniu idziemy z mężem na przechadzkę po Czerniawie . Dochodzimy aż do Hotelu Cottonina, w którym byliśmy w sierpniu zeszłego roku. Pogoda na razie raczej marna. Tak naprawdę każdego dnia świeciło słońce i padał dreszcz. Jednak deszcz nigdy nie zepsuł nam wycieczki.
Dawne zdjęcie - Cottonina
Przechodzimy też koło knajpki (naprzeciwko Cottoniny), w której w zeszłym roku jedliśmy pierogi i naleśniki.
W restauracji kiedyś byla wystawa starych pocztówek.
Mijamy szkołę rozbudowaną przy użyciu środków Unijnych.
Pijalnia wody jest zamknięta na sto procent, pytanie czy dom zdrojowy też. Niby nie wydawał się być opuszczony, czy zaniedbany, okna były pootwierane i tak dalej, a mnie wydawało się, że kogoś tam widzę, to jednak nie było widać, aby ktoś tam wchodził, czy się krzątał.
Szkoda, żę nie zapytałam o to fizjoterapeutów, bo rozmawiałam z kilkoma i wyglądało, jakby byli miejscowi, z resztą nawet jeśli tylko pracowali, to takie rzeczy mogli wiedzieć. Z kilku różnych rozmów w komorze, dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, jako że sama poniekąd znałam trochę historię Czerniawy przez pobyty w dzieciństwie.
Fajnie Nel, że czytasz i że Ci się podoba pokazanie tych miejsc, jak wyglądały na początku XX wieku., Tak jak pisze Basia, szkoda, że nie podpytaliśmy miejscowych o różne miejsca w Czerniawie. Teraz jak przeglądam neta, to czasem odświeżają mi się informacje, z pobytów w latach 90-tych. Wcześniej nie przywiązywałam do tego zbyt wielkiej wagi.
Ale wracamy do planu dnia. Jemy drugie śniadanie i jedziemy do Świeradowa autem. To jeden z nielicznych dni, kiedy nie idziemy na piechotę. Trasa na Halę Izerską jest długa, a kawałek dnia już minął. Dojeżdżamy w pobliże Domu Zdrojowego, ale nie wysiadamy od razu bo leje dreszcz . Jednak nie trwa to długo i wychodzimy na szlak.
Park Zdrojowy i Dom Zdrojowy od zaplecza.
Polana Izerska jest spory kawałek przed Halą Izerską. 3,2 km to niewiele, ale my idziemy cały czas pod górę, więc lekko nie jest.
Widzicie "coś" za drzewami? Za chwilę będzie widać więcej.
Podchodzimy pod Sky Walk- wieżę widokową, która wtedy jeszcze nie była otwarta. Trwały ostatnie prace wykończeniowe. Zapowiada się świetnie . Tak oto jest obecne reklamowana:
„Wyjątkowa atrakcja wznosząca się nad miastem Świeradów-Zdrój zaprowadzi Cię na wysokość 62 metrów, skąd roztacza się widok na romantyczną zabudowę uzdrowiska oraz piękno przyrody.
Zachwycająca konstrukcja jest uzupełniona o edukacyjne, kulturowe oraz ekstremalne elementy, które napotkasz w trakcie spaceru po łagodnie wijącej się kładce o długości 850 metrów. Kiedy dotrzesz na samą górę, będziesz mógł odpocząć na siatce w kształcie kropli lub wejść na szklaną platformę i poczuć, jakby Twoje ciało unosiło się w powietrzu. Wycieczkę zakończysz jazdą 105-metrową zjeżdżalnią. W kilka sekund wrócisz z chmur na ziemię.”
Asia, i ja się zachwycam, bo to mój ulubiony polski "narożnik" hi hi! i o ile sporo tam zjeździliśmy , tak do Czerniawy w ogóle nie trafiliśmy!, więc będzie co nadrabiać w przyszłości.... piekne miejsca... urocze szlaki no i ta historia w pocztówkach!
(Hej, Nel, nie pierwsza! nie pierwsza! , 2 lata temu też użyłam kliku takich starych pocztówek ( sieciowych) w Relacji z Sudetów! a tak! )
Asia, na wieżę musisz wrócić kiedyś i zobaczyć widoki z góry , na pewno jest pięknie. Choć sama konstrukcja mnie nie zachwyca, nie komponuje sie z pięknym otoczeniem
Pogoda jest ładna więc zostajemy chwile w centrum.. Poniżej Domu Zdrojowego jest fontanna z żabami. ŻABKA traktowana jest jako jeden z symboli miasta i wykorzystywana do jego promocji Żaba to trochę symbol Swieradowa.
Aby nie kombinować przytoczę cytat z neta:
„Przebywający na terenie Świeradowa-Zdroju - dawniej Bad Flinsberg, berliński lekarz Leonard Thurneyssen, podczas spaceru zaobserwował w jednym ze źródeł leżącą martwą żabę. Początkowo nie wzbudziła ona większego zainteresowania lekarza, jednakże podczas następnego spaceru w okolice źródła, ze zdziwieniem stwierdził iż żaba nie ulega rozkładowi. Zaintrygowany tym faktem napisał w swoim dziele z 1572 r. w księdze dziesiątej w rozdziale dwudziestym o świeradowskich wodach mineralnych krótką wzmiankę, wskazując ich lecznicze właściwości, w ten oto sposób:
"Powiedzieliśmy już wcześniej w księdze siódmej, w czterdziestym czwartym rozdziale o źródłach leczniczych, których to właściwości są takie jak zawartość i oddziaływanie tych które tryskają w dolinie rzeki Kwisy przy granicy czeskiej w górach cztery stopnie od ziemi, niedaleko od Mirska i Kamienicy (starej Kamienicy)".
Jednakże dopiero w 1739 r. na zlecenie hr Schaffgotscha powołana została komisja lekarska złożona z lekarzy specjalistów z Mirska i Lwówka Śl. i fizyka z Gryfowa Śl., do dokładnego przebadania składu chemicznego wód, uznając je w efekcie końcowym za lecznicze.
To odkrycie potwierdziło ostatecznie, iż istniejące w Świeradowie-Zdroju źródła są radoczynne, a żaba pozostała wieczna do dziś.”
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No i wracamy. Początkowo, tą samą drogą obok stacji kolejki gondolowej.
Potem skręcamy w drogę leśną, która prowadzi na Stóg Izerski. To dłuższa droga ale czasu jest dość.
Ponieważ nie idziemy na szczyt z drogi schodzimy koło Myśliwskiej Chaty, która jest usytuowana przy drodze, powyżej naszego sanatorium.
Dalej w dół i potem ponownie w górę przy Domu Zdrojowym w Czerniawie. Nasza Klinika Mlodości jest nad nim.
Wieczorem czas spędzamy z mężem na basenie i w jacuzzi. Basia z racji swoich porannych „wodnych zabiegów” odpuszcza tą atrakcję.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zatrzymajmy się jeszcze przy Domu Zdrojowym w Czerniawie. Nie ma zbyt wielu informacji o jego historii. Pierwszy Dom Zdrojowy powstał w 1860. W 1910 zastąpiono go nowym, do dziś stojącym.
W styczniu 1976 r. powstał tu ośrodek naukowo-badawczy zajmujący się zagadnieniem odporności dzieci przy chorobach układu oddechowego i leczeniem dzieci z terenów przemysłowych. Jeszcze za naszych pobytów w latach w latach 90-tych na pewno działało tu sanatorium dziecięce. Teraz , wygląda , jakby ośrodek był nieczynny, choć na stronie jest oferta pobytu.
Tak budynek wygląda teraz.
To za czasu naszych pobytów (zdjęcie „papierowe”) z okolo '95 roku z ferii zimowych.
A tu jeszcze trochę historii z internetu.
Pierwowzór domu zdrojowego w Czerniawie, ówczesne sanatorium Wilhelmsbad. Fotografia stereoskopowa z końca XIX wieku. Fot. R. Halm. Lata 1870-1880
1896 r.
1910 r.
Widok w kierunku góry Opaleniec (za nią Świeradów).
Po lewej Sanatorium Dziecięce Zameczek, dawny hotel Bergschlösschen. Po prawej widoczny Dom Zdrojowy.
Lata 1925-1930
Zdjęcie lotnicze przedstawiające zabudowania domu zdrojowego.
Lata 1930-40
Lotnicza panorama Czerniawy Zdroju. Dom Zdrojowy u dolu po prawej.
Rok 1956 - fajny samochód, no nie?
Lata 1960-1970
Mam nadzieję, że Was nie zanudzam tymi starymi pocztówkami. Dla mnie mają wiele uroku i pokazują jak się te miejsca zmieniały, a tak naprawdę, że czas się w niektórych miejscach zatrzymał.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnego Basia ma wcześniej skończyć zabiegi (tego dnia nie ma klientów na komorę normobarycznną i zabieg można przesunąć) i mamy plana wybrać się do na Halę Izerską na „piwoleśnik” (ci co czytali relację z zeszłego roku wiedzą co to). Po śniadaniu idziemy z mężem na przechadzkę po Czerniawie . Dochodzimy aż do Hotelu Cottonina, w którym byliśmy w sierpniu zeszłego roku. Pogoda na razie raczej marna. Tak naprawdę każdego dnia świeciło słońce i padał dreszcz. Jednak deszcz nigdy nie zepsuł nam wycieczki.
Dawne zdjęcie - Cottonina
Przechodzimy też koło knajpki (naprzeciwko Cottoniny), w której w zeszłym roku jedliśmy pierogi i naleśniki.
W restauracji kiedyś byla wystawa starych pocztówek.
Mijamy szkołę rozbudowaną przy użyciu środków Unijnych.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Pijalnia wody jest zamknięta na sto procent, pytanie czy dom zdrojowy też. Niby nie wydawał się być opuszczony, czy zaniedbany, okna były pootwierane i tak dalej, a mnie wydawało się, że kogoś tam widzę, to jednak nie było widać, aby ktoś tam wchodził, czy się krzątał.
Szkoda, żę nie zapytałam o to fizjoterapeutów, bo rozmawiałam z kilkoma i wyglądało, jakby byli miejscowi, z resztą nawet jeśli tylko pracowali, to takie rzeczy mogli wiedzieć. Z kilku różnych rozmów w komorze, dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, jako że sama poniekąd znałam trochę historię Czerniawy przez pobyty w dzieciństwie.
Asiu, te stare zdjęcia i pocztówki są super Absolutnie nimi nie zanudzasz bo to świetny pomysł na pokazanie upływającego czasu i zmian za tym idących.
To chyba pierwsza relacja w ten sposób pokazująca historię danego miejsca. Słowa tego nie oddadzą
No trip no life
Fajnie Nel, że czytasz i że Ci się podoba pokazanie tych miejsc, jak wyglądały na początku XX wieku., Tak jak pisze Basia, szkoda, że nie podpytaliśmy miejscowych o różne miejsca w Czerniawie. Teraz jak przeglądam neta, to czasem odświeżają mi się informacje, z pobytów w latach 90-tych. Wcześniej nie przywiązywałam do tego zbyt wielkiej wagi.
Ale wracamy do planu dnia. Jemy drugie śniadanie i jedziemy do Świeradowa autem. To jeden z nielicznych dni, kiedy nie idziemy na piechotę. Trasa na Halę Izerską jest długa, a kawałek dnia już minął. Dojeżdżamy w pobliże Domu Zdrojowego, ale nie wysiadamy od razu bo leje dreszcz . Jednak nie trwa to długo i wychodzimy na szlak.
Park Zdrojowy i Dom Zdrojowy od zaplecza.
Polana Izerska jest spory kawałek przed Halą Izerską. 3,2 km to niewiele, ale my idziemy cały czas pod górę, więc lekko nie jest.
Widzicie "coś" za drzewami? Za chwilę będzie widać więcej.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Podchodzimy pod Sky Walk- wieżę widokową, która wtedy jeszcze nie była otwarta. Trwały ostatnie prace wykończeniowe. Zapowiada się świetnie . Tak oto jest obecne reklamowana:
„Wyjątkowa atrakcja wznosząca się nad miastem Świeradów-Zdrój zaprowadzi Cię na wysokość 62 metrów, skąd roztacza się widok na romantyczną zabudowę uzdrowiska oraz piękno przyrody.
Zachwycająca konstrukcja jest uzupełniona o edukacyjne, kulturowe oraz ekstremalne elementy, które napotkasz w trakcie spaceru po łagodnie wijącej się kładce o długości 850 metrów. Kiedy dotrzesz na samą górę, będziesz mógł odpocząć na siatce w kształcie kropli lub wejść na szklaną platformę i poczuć, jakby Twoje ciało unosiło się w powietrzu. Wycieczkę zakończysz jazdą 105-metrową zjeżdżalnią. W kilka sekund wrócisz z chmur na ziemię.”
Chyba warto tu wrócić za jakiś czas?
Alamed widzisz na jednym ze zdjęć coś znajomego?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia, i ja się zachwycam, bo to mój ulubiony polski "narożnik" hi hi! i o ile sporo tam zjeździliśmy , tak do Czerniawy w ogóle nie trafiliśmy!, więc będzie co nadrabiać w przyszłości.... piekne miejsca... urocze szlaki no i ta historia w pocztówkach!
(Hej, Nel, nie pierwsza! nie pierwsza! , 2 lata temu też użyłam kliku takich starych pocztówek ( sieciowych) w Relacji z Sudetów! a tak! )
Piea
Asia, na wieżę musisz wrócić kiedyś i zobaczyć widoki z góry , na pewno jest pięknie. Choć sama konstrukcja mnie nie zachwyca, nie komponuje sie z pięknym otoczeniem
Piea, sorki w takim razie, uciekło mi
No trip no life