Talerz jest chyba miedziany - ale raczej nie zabytek. Po prostu wpadł mi w oko . Może to zapowiedź wyjazdu do Meksyku? Basi komplet uroczy, naprawdę wart ceny. Pani sprowadza towar z Danii i nie ma badziewia. Ceny atrakcyjne i do negocjacji. Mimo, że to mała i cicha miejscowość ciągle są klienci w sklepie i naprawdę kupują. Właścicielka z każdym potrafi nawiązać kontakt, nie jest nachalna ale pomocna i o każdym przedmiocie potrafi coś powiedzieć.
Po zameldowaniu w hotelu, jako że dzień jeszcze młody, wybieramy się zobaczyć jak daleko na piechotę jest do Świeradowa. Nie planujemy iść daleko, do Domu Zdrojowego i może na deptak, mimo że pogoda nie dopisuje zbytnio
Pogoda się popsuła jeszcze bardziej, a jak zaczęło padać to trzeba było się wdrapać z powrotem do hotelu. Zauważyliśmy że z okien jest super widok na SkyWalk
Po obiadokolacji czeka nas ostatnia atrakcja tego dnia: ognisko z kiełbaskami organizowane na miejscu.
Nel, kiełbaski ledwo zjedliśmy, bo obiadokolacja była spora, ale jak ośrodek robił ognisko i „przydzielał kiełbaski” to trzeba było skorzystać
Podejście z Świeradowa do naszej „Czeszki” to niezła gimnastyka, mocno pod górę kilkanaście minut (zależy jak kto szybko idzie). Jako że z nami był teść – senior to szliśmy dłużej ale przynajmniej nie mieliśmy dużej zadyszki. Za to do Świeradowa zawsze było w dół . Jak dla nas położenie ośrodka było zaletą - miejsce spokojne, a i zaraz obok las umożliwiający spacerki.
Następnego dnia, w niedzielę budzimy się przy pięknej pogodzie - to dobrze, bo mamy różne plany, aby wykorzystać samochód, bo tylko tego dnia będziemy go mieć, a resztę wyjazdu będziemy zależne od swoich nóg.
Postanawiamy zabrać dziadka na szczyt Stogu Izerskiego, a właściwie na Stóg Izerski, bo od stacji kolejki i schorniska od szczytu jeszcze trochę jest. Wsiadamy do kolejki, mimo niedzielnego przedpołudnia w wakacje, nie ma za bardzo kolejki, co nas bardzo cieszy.
Na górze już nieco więcej osób, ale nie ma dramatu
W schronisku siadamy sobie na herbatkę/kawkę i podziwiamy widoki
Później postanawiamy podejść też na sam szczyt - a przynajmniej spróbować, bo nie bardzo wiemy, czy dziadek na radę, jednak nie ma problemu
Szczyt jest wyznaczony właśnie przez tą wieżę nadawczą, okazuje się że wszyscy bez problemu doszliśmy
Przy zejściu robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcia z widoczkiem
I jedziemy w dół
Po drodze zauważamy różne ścieżki przecinające stok i zaczynamy się zastanawiać, czy może jest jakaś, która by prowadziła z okolic Czeszki choć na Stóg Izerski, bo to byłby spory skrót do Czerniawy - inaczej trzeba by zejść na dół do Świeradowa, stamtąd pod górę do stacji gondoli, później znowu w dół do Czerniawy - czyli niemały spacer.
Dzięki za docenienie możliwości teścia. Teść ma 84 lata i wcześniej nie chodził po górach. Od lat nie był na żadnych wczasach, teraz po śmierci teściowej coś wspomniał o sanatorium. Basia i ja zgodziliśmy się zabrać dziadka (mąż w tym czasie nie mógł wziąć urlopu) tak dla jego poprawy psychicznej – co się niewątpliwie udało. Już samo podejście ze Świeradowa do Czeszki to niezły wyczyn Jemu kupiliśmy pakiet z zabiegami , my bez zabiegów – by mieć więcej czasu dla siebie. W związku z tymi zabiegami właśnie pierwszym wyborem była Klinika Młodości w Czerniawie oferująca bardzo duży wybór zabiegów, ale tam niestety już było miejsc. Jednak „Czeszka” też była dobrym wyborem. Właśnie wtedy, gdy zrodził się pomysł wyjazdu do Czerniawy powiedziałam Basi, że musimy pójść na spacer do „Czeszki” bo nie pamiętam tego miejsca. No i nawet nie trzeba było iść na spacer – po prostu „wykrakałam” to miejsce.
Mnie też zdrowy rozsądek kazał nie kupować tej zastawy, ale przekonali mnie, że skoro mi się podoba, to mam kupić... to rodziców się słuchać będę
Talerz jest chyba miedziany - ale raczej nie zabytek. Po prostu wpadł mi w oko . Może to zapowiedź wyjazdu do Meksyku? Basi komplet uroczy, naprawdę wart ceny. Pani sprowadza towar z Danii i nie ma badziewia. Ceny atrakcyjne i do negocjacji. Mimo, że to mała i cicha miejscowość ciągle są klienci w sklepie i naprawdę kupują. Właścicielka z każdym potrafi nawiązać kontakt, nie jest nachalna ale pomocna i o każdym przedmiocie potrafi coś powiedzieć.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Po zameldowaniu w hotelu, jako że dzień jeszcze młody, wybieramy się zobaczyć jak daleko na piechotę jest do Świeradowa. Nie planujemy iść daleko, do Domu Zdrojowego i może na deptak, mimo że pogoda nie dopisuje zbytnio
Pogoda się popsuła jeszcze bardziej, a jak zaczęło padać to trzeba było się wdrapać z powrotem do hotelu. Zauważyliśmy że z okien jest super widok na SkyWalk
Po obiadokolacji czeka nas ostatnia atrakcja tego dnia: ognisko z kiełbaskami organizowane na miejscu.
Uwielbiam kiełbaski z ogniska, żaden grill im nie dorówna . Taka atrakcja zawsze mile widziana
No trip no life
Nel, kiełbaski ledwo zjedliśmy, bo obiadokolacja była spora, ale jak ośrodek robił ognisko i „przydzielał kiełbaski” to trzeba było skorzystać
Podejście z Świeradowa do naszej „Czeszki” to niezła gimnastyka, mocno pod górę kilkanaście minut (zależy jak kto szybko idzie). Jako że z nami był teść – senior to szliśmy dłużej ale przynajmniej nie mieliśmy dużej zadyszki. Za to do Świeradowa zawsze było w dół . Jak dla nas położenie ośrodka było zaletą - miejsce spokojne, a i zaraz obok las umożliwiający spacerki.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnego dnia, w niedzielę budzimy się przy pięknej pogodzie - to dobrze, bo mamy różne plany, aby wykorzystać samochód, bo tylko tego dnia będziemy go mieć, a resztę wyjazdu będziemy zależne od swoich nóg.
Postanawiamy zabrać dziadka na szczyt Stogu Izerskiego, a właściwie na Stóg Izerski, bo od stacji kolejki i schorniska od szczytu jeszcze trochę jest. Wsiadamy do kolejki, mimo niedzielnego przedpołudnia w wakacje, nie ma za bardzo kolejki, co nas bardzo cieszy.
Na górze już nieco więcej osób, ale nie ma dramatu
W schronisku siadamy sobie na herbatkę/kawkę i podziwiamy widoki
Później postanawiamy podejść też na sam szczyt - a przynajmniej spróbować, bo nie bardzo wiemy, czy dziadek na radę, jednak nie ma problemu
Szczyt jest wyznaczony właśnie przez tą wieżę nadawczą, okazuje się że wszyscy bez problemu doszliśmy
Przy zejściu robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcia z widoczkiem
I jedziemy w dół
Po drodze zauważamy różne ścieżki przecinające stok i zaczynamy się zastanawiać, czy może jest jakaś, która by prowadziła z okolic Czeszki choć na Stóg Izerski, bo to byłby spory skrót do Czerniawy - inaczej trzeba by zejść na dół do Świeradowa, stamtąd pod górę do stacji gondoli, później znowu w dół do Czerniawy - czyli niemały spacer.
no brawa dla Dziadka, bo z laseczką i swoje latka już ma
papuas
no faktycznie, dziadek wymiata! ; może spacer nie za długi i nie za trudny, ale jednak w tym wieku- to już nie każdy senior da radę! Brawo Dziadek!
Piea
Dzięki za docenienie możliwości teścia. Teść ma 84 lata i wcześniej nie chodził po górach. Od lat nie był na żadnych wczasach, teraz po śmierci teściowej coś wspomniał o sanatorium. Basia i ja zgodziliśmy się zabrać dziadka (mąż w tym czasie nie mógł wziąć urlopu) tak dla jego poprawy psychicznej – co się niewątpliwie udało. Już samo podejście ze Świeradowa do Czeszki to niezły wyczyn Jemu kupiliśmy pakiet z zabiegami , my bez zabiegów – by mieć więcej czasu dla siebie. W związku z tymi zabiegami właśnie pierwszym wyborem była Klinika Młodości w Czerniawie oferująca bardzo duży wybór zabiegów, ale tam niestety już było miejsc. Jednak „Czeszka” też była dobrym wyborem. Właśnie wtedy, gdy zrodził się pomysł wyjazdu do Czerniawy powiedziałam Basi, że musimy pójść na spacer do „Czeszki” bo nie pamiętam tego miejsca. No i nawet nie trzeba było iść na spacer – po prostu „wykrakałam” to miejsce.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Brawa dla dziadka ma jednak niezłą krzepę.
Super pomysł miałyście,żeby o zabrać. Na pewno wyjazd był dla niego wspaniałym panaceum
No trip no life