No to jesteśmy na szczycie. Na szczęście tylko jedna rodzinka była równoczesne na szczycie, bo jest tu mało miejsca. Mieliśmy też chwilę całkowicie dla siebie. Mijanki na schodach ani w górę ani w dół też chyba nie należą do najmilszych. Jednym słowem udało się. Jak wracaliśmy z wycieczki mijaliśmy dużo grup – oni mieli już pewnie gorzej.
No i jak widoczki fajne?
No i pora schodzić. Ale zejście jest zawsze trochę trudniejsze od wejścia.
No i udało się zejść. Jeszcze raz spoglądam do góry. Warto było! Wracamy .
Nie wiem jak wy, ale ja osobiście nie mam najmniejszego problemu aby wejść na każdą wysokość, ta skała to pikuś, ale schody zaczynają się jak trzeba zejść... Dosłownie i w przenośni. Nie wiem jak nazwać ten lęk, czy przestrzeni, czy wysokości, ale zawsze konieczność zejścia po schodach, drabinie to mam atak paniki i muszę się dwukrotnie bardziej skupić, aby moja wrodzona ciapowatość nie spowodowała efektu kuli śnieżnej, jak się gdzieś potknę. Co ciekawe, szlak w dół to już praktycznie żaden problem.
Wcześniej miałem pisać, ale Piea mnie uprzedziła fajny ten skalisty Sokolik, a widoki z niego "miodzio". Kiedyś sporo po górkach człapałem, ale też wyłącznie turystycznie, bo takie wiszenie na linie czy drapanie się gdzie nie swędzi to jednak przesada. Jeszcze potrafię zrozumieć wspinaczkę na szczyt, na który nie prowadzi żaden turystyczny szlak, ale wspinanie się, aby się zmęczyć?? Znam na to przyjemniejsze sposoby. Tak jak w polskich Tatrach przeszedłem prawie wszystkie szlaki tak Sudety, poza Karkonoszami, znam słabiej. Z tym większą przyjemnością wędruję razem z Tobą oglądając nieznane miejsca.
Godzina jeszcze wczesna, (po godzinie 12) więc można, a nawet trzeba, jeszcze coś ciekawego zobaczyć. Moją propozycją jest Zamek Bolczów. Coś mi świtało, że kiedyś byłam tam z grupą turystyczną z liceum. Chyba jednak pomyliłam zamki, ale - był to dobry wybór. W zasadzie z miejsca gdzie parowaliśmy do Zamku Bolczów można było pójść na piechotę. Ale to ponad dwie godziny. Wybraliśmy więc krótsza drogę., z Janowic Wielkich. Parkujemy w centrum na parkingu Dino – niby nie wolno, ale to niedziela i sklep zamknięty. Dużo miejsc wolnych więc może nikt się nie przyczepi. Idziemy wąskimi uliczkami (na nich nie da się zaparkować auta). To miejscowość z groźnymi kotami
Po paru minutach chodzimy w las. Informacja, że do Zamku jest 0,30 godziny jest mocno myląca. To takie wpuszczanie w maliny. W rzeczywistości trzeba przeznaczyć koło godziny. Jak to w górach, trzeba iść pod górę! . Ale na poczatek zaczyna się niewinnie.
Droga pod górę trochę się dłużyła, szczególnie z powodu dezinformacji na początku drogi (co to jest 0, 30 h?? 0,3 x 60 minut = 18 minut??? – zapewniam , że to zajmuje sporo więcej ) . Ale w końcu docieramy do zamku. Zamek jest stary, tajemniczy i malowniczy. Spędziliśmy tam więcej niż chwilę.
przepiękny i baaardzo malowniczy ten szlak do zamku
a i same ruinki cudne
piękne jest to zdjęcie....
dla mnie 0,30 h to pól godziny! (30 minut!) choć chyba prościej byłoby napisać: 0,5 godziny lub 30 minut! , ale widocznie uznają, że skoro 60 to cała godzina, to 30 to będzie jej połowa
No to jesteśmy na szczycie. Na szczęście tylko jedna rodzinka była równoczesne na szczycie, bo jest tu mało miejsca. Mieliśmy też chwilę całkowicie dla siebie. Mijanki na schodach ani w górę ani w dół też chyba nie należą do najmilszych. Jednym słowem udało się. Jak wracaliśmy z wycieczki mijaliśmy dużo grup – oni mieli już pewnie gorzej.
No i jak widoczki fajne?
No i pora schodzić. Ale zejście jest zawsze trochę trudniejsze od wejścia.
No i udało się zejść. Jeszcze raz spoglądam do góry. Warto było! Wracamy .
Błotko tez bylo
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Nie wiem jak wy, ale ja osobiście nie mam najmniejszego problemu aby wejść na każdą wysokość, ta skała to pikuś, ale schody zaczynają się jak trzeba zejść... Dosłownie i w przenośni. Nie wiem jak nazwać ten lęk, czy przestrzeni, czy wysokości, ale zawsze konieczność zejścia po schodach, drabinie to mam atak paniki i muszę się dwukrotnie bardziej skupić, aby moja wrodzona ciapowatość nie spowodowała efektu kuli śnieżnej, jak się gdzieś potknę. Co ciekawe, szlak w dół to już praktycznie żaden problem.
Wcześniej miałem pisać, ale Piea mnie uprzedziła fajny ten skalisty Sokolik, a widoki z niego "miodzio". Kiedyś sporo po górkach człapałem, ale też wyłącznie turystycznie, bo takie wiszenie na linie czy drapanie się gdzie nie swędzi to jednak przesada. Jeszcze potrafię zrozumieć wspinaczkę na szczyt, na który nie prowadzi żaden turystyczny szlak, ale wspinanie się, aby się zmęczyć?? Znam na to przyjemniejsze sposoby. Tak jak w polskich Tatrach przeszedłem prawie wszystkie szlaki tak Sudety, poza Karkonoszami, znam słabiej. Z tym większą przyjemnością wędruję razem z Tobą oglądając nieznane miejsca.
papuas
ło matko... czy ona wisi ??? nie dla mnie taki sport ..
No trip no life
z pewnością zjeżdża wisząc na linie po zdobyciu szczytu skałki to ponoć nie boli
papuas
Godzina jeszcze wczesna, (po godzinie 12) więc można, a nawet trzeba, jeszcze coś ciekawego zobaczyć. Moją propozycją jest Zamek Bolczów. Coś mi świtało, że kiedyś byłam tam z grupą turystyczną z liceum. Chyba jednak pomyliłam zamki, ale - był to dobry wybór. W zasadzie z miejsca gdzie parowaliśmy do Zamku Bolczów można było pójść na piechotę. Ale to ponad dwie godziny. Wybraliśmy więc krótsza drogę., z Janowic Wielkich. Parkujemy w centrum na parkingu Dino – niby nie wolno, ale to niedziela i sklep zamknięty. Dużo miejsc wolnych więc może nikt się nie przyczepi. Idziemy wąskimi uliczkami (na nich nie da się zaparkować auta). To miejscowość z groźnymi kotami
Po paru minutach chodzimy w las. Informacja, że do Zamku jest 0,30 godziny jest mocno myląca. To takie wpuszczanie w maliny. W rzeczywistości trzeba przeznaczyć koło godziny. Jak to w górach, trzeba iść pod górę! . Ale na poczatek zaczyna się niewinnie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Droga pod górę trochę się dłużyła, szczególnie z powodu dezinformacji na początku drogi (co to jest 0, 30 h?? 0,3 x 60 minut = 18 minut??? – zapewniam , że to zajmuje sporo więcej ) . Ale w końcu docieramy do zamku. Zamek jest stary, tajemniczy i malowniczy. Spędziliśmy tam więcej niż chwilę.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
przepiękny i baaardzo malowniczy ten szlak do zamku
a i same ruinki cudne
piękne jest to zdjęcie....
dla mnie 0,30 h to pól godziny! (30 minut!) choć chyba prościej byłoby napisać: 0,5 godziny lub 30 minut! , ale widocznie uznają, że skoro 60 to cała godzina, to 30 to będzie jej połowa
Piea
Urok ruinek jeszcze pokażę. Jest co oglądać. A jeśli chodzi o interpretację określenia ) 0,3 h , to tak czy siak idzie się prawie godzinę.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
I mi się szlak bardzo podoba a na końcu piękna "perełka"
No trip no life