Jak zrzuciłam z aparatu na kompa, to stwierdziłam,że wstyd ludziom pokazać że są beznadziejne I stwierdziłam,że światło mnie tam pokonało a że ja amatorka blondynka, więc zdjęcia są jakie są W kilku tylko poprawiłam kolor, żeby był taki jak zapamiętałam, a nie jaki wyszedł( Huragan- to jest właśnie to zdjęcie ) Kilka przycięłam, resztę wklejam jak leci, na żywca, bez rasowania, bo - jak oglądałam na różnych nośnikach, kolory były dużo lepsze, więc nie wiem jak wy je widzicie i postanowiłam,że grzebać przy nich nie będę bo w ogóle będzie masakra
Trinka- tam w dolinie, akurat było jak w piekarniku zero wiatru więc nie piaskowało Wiało już na wydmach dopiero piachem.
Nadal dzień trzeci-góry, kaniony, doliny, równiny i rogacizna Po zejściu z wydmy, odpoczywając pod drzewkiem, odkurzając się i wysypując zewsząd tony piasku Nie napiszę gdzie ten piach miałam
Ale wypatrzyliśmy pięknie zamaskowanego ptaka wśród gałęzi. Był to ptak drapieżny, wielkości naszej kani. Nawet miejscowy przewodnik nie wiedział co to za on.
Wsiadamy do autokaru i już opuszczamy czerwone wydmy.
................................................................................................................................................... Z życia wycieczki: Dojeżdżamy do punktu, gdzie mamy się przesiąść w jeepy, by jechać do Deadvlei. Przygotowane są dla naszej grupy 2 samochody. Dzielimy się i część wsiada do pierwszego. Przy drugim małe zamieszanie: Pan kierowca z zaciętą miną, zaciekle broni dostępu do auta… ???????? Ale że o co chodzi??????? Procedury. No jakież znowu procedury???? Choć procedura- słowo klucz- będzie się przewijać w różnych momentach wycieczki. Wszystkim nerw dygnął, i przewodnicy usiłują się dowiedzieć o co chodzi. On nie pojedzie- bo nie. Bo jakaś procedura. Po dłuższej chwili i dyskusji, okazało się,że: -samochód jest, -kierowca jest, - tylko kluczyków do auta nie ma…. Luz, połowę grupy wiezie jeden samochód, wraca i zabiera drugą połowę. Grunt to dobra organizacja ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Złażąc z Dune 45, pomyśleliśmy z Johnem i Margrytką by polecieć po zboczu na dół. Po krótkiej dyskusji zdecydował się tylko na ten wyskok Johny, my już byłyśmy za bardzo zmęczone i złaziłyśmy noga za nogą na dół Czekamy na dole, pod drzewkiem na Johnego, w końcu dociera i mówi: -bąble mam. Jakie bąble??????- pytamy. - Noooo na nogach…- ze smętną miną odpowiada Johny. Stojąc przez chwilę w wydmie, na stoku, piach poparzył mu nogi, powyżej skarpetek. Odkażanie, plastry w ruch. Pacjent przeżył. - Dobrze,że tylko chwilę siedziałem tyłkiem na tym piachu, bo by mi się co innego ugotowało… -po głębokim namyśle stwierdził Johny.
Na wydmach można ugotować jajka. Pod warunkiem,że się je ma przy sobie.
Pustynia Namib- druga najstarsza, która przetrwała w niezmienionej formie na świecie, po pustyni Atacama, ma dużo do zaoferowania. Z czerwonych wydm, jedziemy w góry Nakuluft, by przejść się po Kanionie Sesriem. Kanion został wyżłobiony przez rzekę okresową Tsauchab. Podczas deszczów, woda spływa z wyższych partii gór, tworząc w kanionie rwącą rzekę. Kanion ciekawy, jednak tu się słonko już schowało i zniknęła jego uroda. Zbudowany jest ze skał osadowych, które wyglądają jak beton.
Po ok. godzinnym spacerku po kanionie, ruszamy dalej, bo kawał drogi mamy przed sobą- musimy dotrzeć na wieczór do Swakopmund. Po drodze mijamy rozległe bezludne równiny
na których coraz częściej widać trąbki powietrzne
I przekraczamy Zwrotnik Koziorożca pod koziorożcem
i oczywiście wlazłam na koziorożca
czyli rogacizna odhaczona
Jedziemy dalej, przejeżdżając przez odludny, księżycowy krajobraz Kuiseb Moon Valley. Ta księżycowa przestrzeń robi wrażenie
Dojeżdżamy do hotelu i panowie zaczynają wypakowywać walizki z luku. Mina większości wyglądała tak:
Walizki wyglądały jak obsypane toną mąki Tak jak widać na wcześniejszych zdjęciach, 80% to drogi szutrowe,po których podróżowaliśmy, więc trzęsie i się kurzy. Ja o tym wiedziałam,uprzedzona przed wyjazdem, pakując się w plastikową walizkę, którą łatwo przetrzeć. Część ludzi się lekko, że tak powiem zirytowała( ci z materiałowymi walizkami) część olała sprawę, a jeden Pan się awanturował, że mu się walika pobrudziła No cóż... w Namibi człowieka wytrzęsie, się zakurzy, zleje potem i się zmęczy. Nie jedżcie tam.
Radek- nie wszystkie wydmy są skaliste tylko część Większość wydm to jednak sam piach
Wojtek-
Ela- witaj cieszę się,że mogłam ci przypomnieć znajome widoki Dziękuję za dobre słowo Daj namiar -to szarlotkę podeślę Fakt- pogoda nam się udała podczas całej trasy, pomimo początku pory deszczowej, a najbardziej się właśnie obawiałam,że będzie bez słonka.
Piaskownica i wydmy super, drzewa jak rzeźby też.
Mnie się podoba to ujęcie - Antenko, ułożyłaś się na tym piachu, wiatr tu nie rzucał w ciebie piaskiem?
Już się tłumaczę odnośnie zdjęć
Jak zrzuciłam z aparatu na kompa, to stwierdziłam,że wstyd ludziom pokazać że są beznadziejne I stwierdziłam,że światło mnie tam pokonało a że ja amatorka blondynka, więc zdjęcia są jakie są W kilku tylko poprawiłam kolor, żeby był taki jak zapamiętałam, a nie jaki wyszedł( Huragan- to jest właśnie to zdjęcie ) Kilka przycięłam, resztę wklejam jak leci, na żywca, bez rasowania, bo - jak oglądałam na różnych nośnikach, kolory były dużo lepsze, więc nie wiem jak wy je widzicie i postanowiłam,że grzebać przy nich nie będę bo w ogóle będzie masakra
Trinka- tam w dolinie, akurat było jak w piekarniku zero wiatru więc nie piaskowało Wiało już na wydmach dopiero piachem.
Nadal dzień trzeci-góry, kaniony, doliny, równiny i rogacizna
Po zejściu z wydmy, odpoczywając pod drzewkiem, odkurzając się i wysypując zewsząd tony piasku Nie napiszę gdzie ten piach miałam
Ale wypatrzyliśmy pięknie zamaskowanego ptaka wśród gałęzi.
Był to ptak drapieżny, wielkości naszej kani. Nawet miejscowy przewodnik nie wiedział co to za on.
Wsiadamy do autokaru i już opuszczamy czerwone wydmy.
...................................................................................................................................................
Z życia wycieczki:
Dojeżdżamy do punktu, gdzie mamy się przesiąść w jeepy, by jechać do Deadvlei.
Przygotowane są dla naszej grupy 2 samochody. Dzielimy się i część wsiada do pierwszego.
Przy drugim małe zamieszanie:
Pan kierowca z zaciętą miną, zaciekle broni dostępu do auta…
???????? Ale że o co chodzi???????
Procedury.
No jakież znowu procedury???? Choć procedura- słowo klucz- będzie się przewijać w różnych momentach wycieczki.
Wszystkim nerw dygnął, i przewodnicy usiłują się dowiedzieć o co chodzi.
On nie pojedzie- bo nie. Bo jakaś procedura.
Po dłuższej chwili i dyskusji, okazało się,że:
-samochód jest,
-kierowca jest,
- tylko kluczyków do auta nie ma….
Luz, połowę grupy wiezie jeden samochód, wraca i zabiera drugą połowę.
Grunt to dobra organizacja
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Złażąc z Dune 45, pomyśleliśmy z Johnem i Margrytką by polecieć po zboczu na dół.
Po krótkiej dyskusji zdecydował się tylko na ten wyskok Johny, my już byłyśmy za bardzo zmęczone i złaziłyśmy noga za nogą na dół
Czekamy na dole, pod drzewkiem na Johnego, w końcu dociera i mówi:
-bąble mam.
Jakie bąble??????- pytamy.
- Noooo na nogach…- ze smętną miną odpowiada Johny.
Stojąc przez chwilę w wydmie, na stoku, piach poparzył mu nogi, powyżej skarpetek.
Odkażanie, plastry w ruch.
Pacjent przeżył.
- Dobrze,że tylko chwilę siedziałem tyłkiem na tym piachu, bo by mi się co innego ugotowało… -po głębokim namyśle stwierdził Johny.
Na wydmach można ugotować jajka.
Pod warunkiem,że się je ma przy sobie.
Pustynia Namib- druga najstarsza, która przetrwała w niezmienionej formie na świecie, po pustyni Atacama, ma dużo do zaoferowania.
Z czerwonych wydm, jedziemy w góry Nakuluft, by przejść się po Kanionie Sesriem. Kanion został wyżłobiony przez rzekę okresową Tsauchab. Podczas deszczów, woda spływa z wyższych partii gór, tworząc w kanionie rwącą rzekę.
Kanion ciekawy, jednak tu się słonko już schowało i zniknęła jego uroda. Zbudowany jest ze skał osadowych, które wyglądają jak beton.
Fotki z kanionu:
wpasowany kolorystycznie gołąb skalny:
Po ok. godzinnym spacerku po kanionie, ruszamy dalej, bo kawał drogi mamy przed sobą- musimy dotrzeć na wieczór do Swakopmund.
Po drodze mijamy rozległe bezludne równiny
na których coraz częściej widać trąbki powietrzne
I przekraczamy Zwrotnik Koziorożca
pod koziorożcem
i oczywiście wlazłam na koziorożca
czyli rogacizna odhaczona
Jedziemy dalej, przejeżdżając przez odludny, księżycowy krajobraz Kuiseb Moon Valley.
Ta księżycowa przestrzeń robi wrażenie
Można poczuć się jak na księżycu
I w końcu dojeżdżamy wymęczeni, ale pełni wrażeń z dzisiejszego dnia, do Swakopmund.
Nasz hotel na najbliższe dwie noce:
i moja miejscówka
...........................................................................................................................................
z życia wycieczki
Dojeżdżamy do hotelu i panowie zaczynają wypakowywać walizki z luku.
Mina większości wyglądała tak:
Walizki wyglądały jak obsypane toną mąki
Tak jak widać na wcześniejszych zdjęciach, 80% to drogi szutrowe,po których podróżowaliśmy, więc trzęsie i się kurzy.
Ja o tym wiedziałam,uprzedzona przed wyjazdem, pakując się w plastikową walizkę, którą łatwo przetrzeć.
Część ludzi się lekko, że tak powiem zirytowała( ci z materiałowymi walizkami) część olała sprawę, a jeden Pan się awanturował, że mu się walika pobrudziła
No cóż...
w Namibi człowieka wytrzęsie, się zakurzy, zleje potem i się zmęczy.
Nie jedżcie tam.
CDN.
...heh, jak dla mnie foteczki cool !!!
a co do "poprawiania",to przecież zdjęcia obrabiano "od zawsze",tyle że kiedyś w ciemni,dziś programami...
a facecikowi od walizki mogliście powiedziec aby "next time",zapakował się w reklamówkę...z Lidl,a ; )
p.s. wiesz,ze "umarł bym w niewiedzy",bo nie myslałem ,że wydmy to...zasypane piachem skaliste pagórki...myslałem,że to..."sam piach" !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Walizka ważna rzecz
No w końcu i ja znalazłam chwilkę i od razu Namibia mnie wciągnęła - relację przeczytałam jednym tchem!
Super Antenko, że pomimo początkowych przeciwności, jednak zawitałaś to tego cudnego kraju
Zdjęcia super, jak patrze na te krajobrazy, to od razu mi się lepiej na sercu robi, panoramy wyszły Ci cudnie!
A szarlotką z łosiowej knajpy to mi dopiero smaka narobiłaś, nie masz jeszcze trochę w zanadrzu ?
Wydmy, ehhh, tu nawet nie ma co mówić, tu trzeba podziwiać... pogodę mieliście cudną!
Piękna jak zawsze 45!
A panorama z fatamorganą jest the best!
http://corazdalej.pl/
Radek- nie wszystkie wydmy są skaliste tylko część Większość wydm to jednak sam piach
Wojtek-
Ela- witaj cieszę się,że mogłam ci przypomnieć znajome widoki Dziękuję za dobre słowo Daj namiar -to szarlotkę podeślę Fakt- pogoda nam się udała podczas całej trasy, pomimo początku pory deszczowej, a najbardziej się właśnie obawiałam,że będzie bez słonka.
No to przerwa minęła, czas jechać dalej