Pobudka przed szóstą rano, biegiem na śniadanko i w drogę. Dziś zaczynamy wędrówkę po Namibii. Nieudolnie przeze mnie, przy pomocy pilota Przemka, zaznaczona, cała trasa
Będziemy jeździć autokarem, całkiem wygodny a nasz kierowca był mistrzem i na tę cześć, został nazwany Schumacherem Namibi Zawsze na miejscu byliśmy wcześniej, pomimo marnych dróg. Jeżdził szybko, ale bezpiecznie. W autokarze zawsze była dostępna woda z lodówki w nielimitowanej ilości, tak,że nie trzeba było się martwić o uschnięcie. No to ruszamy.Dziś mamy do pokonania ok 500 km.
Po drodze:
Pierwszy przystanek w Rehoboth, szybkie zakupy, kawa, siku i dalej.
Kilka razy się zatrzymujemy po drodze, na widokowe foty, przemierzając Płaskowyż Centralny- jest baaardzo fotogeniczny
Przystanek przy pierwszym wikłaczowym drzewie czyli kolonii wikłaczy:
odnośnie malarii... jak ja wyjeżdżałem w 2012 roku... a następnie wróciłem do Namibii w 2015...nie zanotowano żadnego zachorowania na malrię od roku 2009... można zatem uznać, że na terenach Namibii choroba ta nie występuje
Ale był również czas na kawkę i słynny Apfelstrudel Ze strudlem to on nie miał nic wspólnego, ale smaczny był, bo wyjęty prosto z pieca. Jedyna fota jedzenia, którą posiadam
Po przekąsce polowanie na ptaszki: wikłacz
a te nie wiem jak się nazywają, ale głośne i hałaśliwe jak nasze wróble
Jedziemy dalej, po południu docierając do lodgy i dziś już mamy czas wolny. Na lenistwo. Lodga położona pośrodku niczego Super!
Szybkie zameldowanko i do pokoju.
Dochodzę i nie wierzę – za drucianą siatką( za ogrodzeniem jest już dzika dzicz) spaceruje całe stado oryksów. Ło matko! A ja je chciałam na wydmach zobaczyć A tu mam ich tyle,że latam jak poparzona przy siatce- jakie śliczne! I takie dostojne! I takie cudne rogi mają! I te oczy takie i tak się patrzą na człowieka! Focę.
widok z mojego tarasiku
z maluszkiem
Spotykamy się z Margerytką i Johnem na leżaczkach przy basenie. Leżymy, relaksujemy się paplając o wszystkim i niczym, podziwiając oryksy za ogrodzeniem.
Leżymy godzinę, drugą, trzecią- wreszcie schłodło. No bo ileż można leżeć? Limit wyczerpany na cały tydzień, Szwędacz nam się włączył, więc udajemy się na przechadzkę w dziką dzicz- czyli za płot
hotelik w dziczy superowski,podobnie jak..."rogacizna" i ptaszory ale mnie urzekły..."wysuszone" wraki samochodów...czuć przy nich klimacik odludzia !!! : )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Z lodgy można wyjść na zewnątrz, wyznaczone są trasy spacerowe wokół lodgy, ale powrót musi być przed zachodem, bo potem zamykają bramkę i się zostaje na zewnątrz, oryksom na pożarcie Połaziliśmy po tej dziczy prawie do ciemna i wracamy. Foty ze spaceru:
dochodzimy do wyjściowej bramki
mijamy oryksy
już w dzikiej dziczy
za nami zostaje lodga
mijamy wikłaczowe drzewo
i już buszujemy
poleżliśmy oczywista na górę widok:
tam w dole lodga pośrodku niczego
widokowo jest obłędnie
my na górze( nie mam pozwoleństwa na publikację wizerunku Margerytki i Johna, ale to my )
DZIEŃ DRUGI- POD WREDNYM ORYKSEM
Pobudka przed szóstą rano, biegiem na śniadanko i w drogę. Dziś zaczynamy wędrówkę po Namibii.
Nieudolnie przeze mnie, przy pomocy pilota Przemka, zaznaczona, cała trasa
Będziemy jeździć autokarem, całkiem wygodny a nasz kierowca był mistrzem i na tę cześć, został nazwany Schumacherem Namibi Zawsze na miejscu byliśmy wcześniej, pomimo marnych dróg. Jeżdził szybko, ale bezpiecznie. W autokarze zawsze była dostępna woda z lodówki w nielimitowanej ilości, tak,że nie trzeba było się martwić o uschnięcie.
No to ruszamy.Dziś mamy do pokonania ok 500 km.
Po drodze:
Pierwszy przystanek w Rehoboth, szybkie zakupy, kawa, siku i dalej.
Kilka razy się zatrzymujemy po drodze, na widokowe foty, przemierzając Płaskowyż Centralny- jest baaardzo fotogeniczny
Przystanek przy pierwszym wikłaczowym drzewie czyli kolonii wikłaczy:
odnośnie malarii... jak ja wyjeżdżałem w 2012 roku... a następnie wróciłem do Namibii w 2015...nie zanotowano żadnego zachorowania na malrię od roku 2009... można zatem uznać, że na terenach Namibii choroba ta nie występuje
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Malownicze granitowe skały:
pierwsza agama
panoramka
po drodze:
Dziękuje za wyjaśnienia co do zdrowia. Teraz już zaczytuję się/zakochuje się w Afryce!
Bea
Docieramy do Solitaire
Tu dłuższa przerwa,na słynnym zajeżdzie latamy, focimy fajne okoliczności przyrody:
Bea- zakochuj się jak najszybciej
Ale był również czas na kawkę i słynny Apfelstrudel Ze strudlem to on nie miał nic wspólnego, ale smaczny był, bo wyjęty prosto z pieca.
Jedyna fota jedzenia, którą posiadam
Po przekąsce polowanie na ptaszki:
wikłacz
a te nie wiem jak się nazywają, ale głośne i hałaśliwe jak nasze wróble
Jedziemy dalej, po południu docierając do lodgy i dziś już mamy czas wolny. Na lenistwo.
Lodga położona pośrodku niczego Super!
Szybkie zameldowanko i do pokoju.
Dochodzę i nie wierzę – za drucianą siatką( za ogrodzeniem jest już dzika dzicz) spaceruje całe stado oryksów. Ło matko! A ja je chciałam na wydmach zobaczyć A tu mam ich tyle,że latam jak poparzona przy siatce- jakie śliczne! I takie dostojne! I takie cudne rogi mają! I te oczy takie i tak się patrzą na człowieka! Focę.
widok z mojego tarasiku
z maluszkiem
Spotykamy się z Margerytką i Johnem na leżaczkach przy basenie. Leżymy, relaksujemy się paplając o wszystkim i niczym, podziwiając oryksy za ogrodzeniem.
Leżymy godzinę, drugą, trzecią- wreszcie schłodło. No bo ileż można leżeć? Limit wyczerpany na cały tydzień, Szwędacz nam się włączył, więc udajemy się na przechadzkę w dziką dzicz- czyli za płot
...heh,doogladałem ; )
hotelik w dziczy superowski,podobnie jak..."rogacizna" i ptaszory ale mnie urzekły..."wysuszone" wraki samochodów...czuć przy nich klimacik odludzia !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Z lodgy można wyjść na zewnątrz, wyznaczone są trasy spacerowe wokół lodgy, ale powrót musi być przed zachodem, bo potem zamykają bramkę i się zostaje na zewnątrz, oryksom na pożarcie
Połaziliśmy po tej dziczy prawie do ciemna i wracamy.
Foty ze spaceru:
dochodzimy do wyjściowej bramki
mijamy oryksy
już w dzikiej dziczy
za nami zostaje lodga
mijamy wikłaczowe drzewo
i już buszujemy
poleżliśmy oczywista na górę
widok:
tam w dole lodga pośrodku niczego
widokowo jest obłędnie
my na górze( nie mam pozwoleństwa na publikację wizerunku Margerytki i Johna, ale to my )
na publikację swojej facjaty, zgodę mam