Ja byłam tylko raz na safarii , w Kenii. Spotkanie ze zwierzakami bylo dla mnie niesamowitym przezyciem. Tak jak piszesz .. nie do opisania i żadna fotka tego nie odda.
Huragan- nie wiem po co moim ulubieńcom- oryksom takie długie rogi Pewnie jak to u parzystokopytnych- im większe rogi- znaczy super geny, zdrowie, co by spuścić łomot słabszym, a tym samym - lepsze powodzenie u płci przeciwnej
Wczesna pobudka- noooo, już nie bladym świtem dali godzinkę dłużej pospać , śniadanie i w drogę. Dziś mamy do pokonania wiele kilometrów, bo z Etoshy, jedziemy już z powrotem do Windhoek- gdzie mamy ostatni nocleg przed wylotem. Ale po drodze mamy jeszcze przystanek w Africat. Africat- jest przekształconą przez spadkobierców farmą w ośrodek- fundację- zajmującą się ratowaniem, leczeniem i przywracaniem do naturalnego środowiska dzikich kotów, głównie gepardów. Jakoś tak na początku mam mieszane uczucia... no bo jednak zwierzęta w niewoli będę oglądać... Ale po opowieściach miejscowego przewodnika i pooglądaniu, czym i jak się zajmują- rozchmurzyłam się. Dla zainteresowanych strona z info: www. africat.org Robią naprawdę kawał świetnej roboty Naocznie przekonałam się,że koty mają tam dobrze. Dla zwiedzających, pokazywane są te koty, które nie przystosowały się do wolności, lub nie mają szans na przeżycie, na swobodzie i już tam zamieszkują dożywotnio. Teren Africat jest bardzo rozległy i przejeżdżamy przez kilka bram wjazdowych na przestrzeni wielu kilometrów
jedna z bram
Po drodze jeszcze widzimy sporo zebr i innych antylop tu dik-dik
dojeżdżamy
i widoki na przestrzeń
Zatrzymujemy się na trochę w Centrum, gdzie czekamy na miejscowego przewodnika i chwilę odpoczynku przy kawce
Jest przewodnik, no to ładujemy się do auta i jedziemy do budynku szpitalnego, gdzie miejscowy przewodnik opowiada nam o wszystkim co jest związane z Africat.
Miejscowy przewodnik opowiadający historię o nadajnikach( wszystkie koty- gepardy, lamparty, lwy- są po wypuszczeniu na wolność monitorowane, oraz nasz pilot Przemek Stawarz (dostałam zgodę na publikację )
Gepardy Po prostu jest to uczucie nie do opisania, jak się jest 2 m od dzikiego kota i nie przez siatkę Ręce mi się trzęsły z emocji, połowa zdjęć poszła do wywalenia Spojrzeć w oczy dzikiemu kotu...
U gepardów jesteśmy jakiś czas a potem jedziemy do niespodzianki
Przedstawiam lamparcicę To dopiero było przeżycie
To było COŚ!!!
Tych wrażeń nie opisze nic i strasznie zazdroszczę tym, którzy widzieli te piękne zwierzęta w naturalnym środowisku. Mi się tym razem nie udało, ale mam nadzieję,że się kiedyś uda
Radek- myślę,że ten ośrodek jest bardzo w porządku. Pracownicy prowadzą akcję informacyjną na terenie Namibii, między innymi na farmach- bo jednak większąść ziemi w Namibii jest w rękach prywatnych( farmy, gdzie hodowane jest bydło), i koty traktowane są przez farmerów jak szkodniki- najczęściej zabijane. Pracownicy, zabierają koty z farm, gdzie nie są chciane i je przesiedlają do parków, czasem jeżdżą po młode, gdyż matkę zabito- odchowują i wypuszczają na wolność. Niestety świat nie jest idealny.
I po tej ogromnej dawce pięknych wrażeń jedziemy dalej, a droga dziś dłuuuuga
Widoczki po drodze, zapadają w pamięć
Jedziemy jakiś czas i jeszcze mamy przystanek na słynnym targu w Okahandja, gdzie można kupić naprawdę fajne pamiątki i wydać pozostałą kasę Ale część z nas preferowała handel wymienny- czyli ja handlowałam resztę okularów słonecznych inni niepotrzebne rzeczy( buty, ciuchy itp. ) Wszystko szło Polecam taką formę zakupów- zabawy co niemiara Zdjęć na targu nie robiłam Jeszcze mając trochę czasu, usiadłam sobie z kawą na krawężniku, na pobliskiej stacji benzynowej i jeszcze choć przez chwilę chciałam poczuć te takie zwykłe, codzienne życie. Tam ktoś podjeżdża, ktoś się spieszy, chłopaki tankują sobie samochód, ktoś zaległ na trawniku pod drzewem... Takie zwykłe życie...
Ja byłam tylko raz na safarii , w Kenii. Spotkanie ze zwierzakami bylo dla mnie niesamowitym przezyciem. Tak jak piszesz .. nie do opisania i żadna fotka tego nie odda.
No trip no life
Huragan- nie wiem po co moim ulubieńcom- oryksom takie długie rogi Pewnie jak to u parzystokopytnych- im większe rogi- znaczy super geny, zdrowie, co by spuścić łomot słabszym, a tym samym - lepsze powodzenie u płci przeciwnej
Nelcia- święte słowa
DZIEŃ 9- dzikie koty i powrót do Windhoek
Wczesna pobudka- noooo, już nie bladym świtem dali godzinkę dłużej pospać , śniadanie i w drogę. Dziś mamy do pokonania wiele kilometrów, bo z Etoshy, jedziemy już z powrotem do Windhoek- gdzie mamy ostatni nocleg przed wylotem.
Ale po drodze mamy jeszcze przystanek w Africat.
Africat- jest przekształconą przez spadkobierców farmą w ośrodek- fundację- zajmującą się ratowaniem,
leczeniem i przywracaniem do naturalnego środowiska dzikich kotów, głównie gepardów.
Jakoś tak na początku mam mieszane uczucia... no bo jednak zwierzęta w niewoli będę oglądać...
Ale po opowieściach miejscowego przewodnika i pooglądaniu, czym i jak się zajmują- rozchmurzyłam się.
Dla zainteresowanych strona z info: www. africat.org Robią naprawdę kawał świetnej roboty
Naocznie przekonałam się,że koty mają tam dobrze. Dla zwiedzających, pokazywane są te koty, które nie przystosowały się do wolności, lub nie mają szans na przeżycie, na swobodzie i już tam zamieszkują dożywotnio.
Teren Africat jest bardzo rozległy i przejeżdżamy przez kilka bram wjazdowych na przestrzeni wielu kilometrów
jedna z bram
Po drodze jeszcze widzimy sporo zebr i innych antylop
tu dik-dik
dojeżdżamy
i widoki na przestrzeń
Zatrzymujemy się na trochę w Centrum, gdzie czekamy na miejscowego przewodnika i chwilę odpoczynku przy kawce
Jest przewodnik, no to ładujemy się do auta i jedziemy do budynku szpitalnego, gdzie miejscowy przewodnik opowiada nam o wszystkim co jest związane z Africat.
Miejscowy przewodnik opowiadający historię o nadajnikach( wszystkie koty- gepardy, lamparty, lwy- są po wypuszczeniu na wolność monitorowane, oraz nasz pilot Przemek Stawarz (dostałam zgodę na publikację )
No to jedziemy do kotów
...taaa, i ja mam,jak to napisałaś "mieszane uczucia" przy odwiedzinach TAKICH ośrodków...
niebawem czeka mnie "elephant orphanage" i...sam nie wiem
ale,skoro opisujesz i pokazujesz te lokację to wierze,że jest OK ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Gepardy Po prostu jest to uczucie nie do opisania, jak się jest 2 m od dzikiego kota i nie przez siatkę Ręce mi się trzęsły z emocji, połowa zdjęć poszła do wywalenia
Spojrzeć w oczy dzikiemu kotu...
... bezcenne
Warto było tam pojechać . Co za widoki ...
No trip no life
U gepardów jesteśmy jakiś czas a potem jedziemy do niespodzianki
Przedstawiam lamparcicę
To dopiero było przeżycie
To było COŚ!!!
Tych wrażeń nie opisze nic i strasznie zazdroszczę tym, którzy widzieli te piękne zwierzęta w naturalnym środowisku.
Mi się tym razem nie udało, ale mam nadzieję,że się kiedyś uda
Sliczna jest !!! pełna gracji ..
No trip no life
Radek- myślę,że ten ośrodek jest bardzo w porządku. Pracownicy prowadzą akcję informacyjną na terenie Namibii, między innymi na farmach- bo jednak większąść ziemi w Namibii jest w rękach prywatnych( farmy, gdzie hodowane jest bydło), i koty traktowane są przez farmerów jak szkodniki- najczęściej zabijane. Pracownicy, zabierają koty z farm, gdzie nie są chciane i je przesiedlają do parków, czasem jeżdżą po młode, gdyż matkę zabito- odchowują i wypuszczają na wolność. Niestety świat nie jest idealny.
Nelcia- prawda Piękne są
I po tej ogromnej dawce pięknych wrażeń jedziemy dalej, a droga dziś dłuuuuga
Widoczki po drodze, zapadają w pamięć
Jedziemy jakiś czas i jeszcze mamy przystanek na słynnym targu w Okahandja, gdzie można kupić naprawdę fajne pamiątki i wydać pozostałą kasę Ale część z nas preferowała handel wymienny- czyli ja handlowałam resztę okularów słonecznych inni niepotrzebne rzeczy( buty, ciuchy itp. ) Wszystko szło Polecam taką formę zakupów- zabawy co niemiara
Zdjęć na targu nie robiłam
Jeszcze mając trochę czasu, usiadłam sobie z kawą na krawężniku, na pobliskiej stacji benzynowej i jeszcze choć przez chwilę chciałam poczuć te takie zwykłe, codzienne życie. Tam ktoś podjeżdża, ktoś się spieszy, chłopaki tankują sobie samochód, ktoś zaległ na trawniku pod drzewem... Takie zwykłe życie...